poniedziałek, 4 marca 2019

„W imię miłości” Jodi Picoult



„W imię miłości” to książka o tym, ile można zrobić, żeby ochronić ukochaną osobę. O tym, jak wiele można poświęcić. I jak mało znaczy doświadczenie, kiedy straszna rzecz dotyka nie kolejnego klienta, a własne dziecko. Kiedy tracą znaczenie procedury i oficjalny tryb postępowania, a amok przyćmiewa rozsądek. Kiedy wszystko traci sens. 

Poznajemy Ninę Frost, pochłoniętą karierą młodą matkę, która jako zastępca prokuratora spotyka się z drastycznymi przypadkami – krzywdą dzieci, ofiar molestowania seksualnego. Nierzadko musi bezradnie patrzeć, jak pedofil odchodzi bez kary, bo dziecko przeżyło traumę tak wielką, że nie jest w stanie zeznawać. Próbuje zachować dystans, choć nie przychodzi jej to łatwo. Wszystko ulega zmianie, kiedy dowiaduje się, że skrzywdzono jej synka. Pozbawiono go niewinności i wyszarpano dzieciństwu. Nina niczym w amoku pragnie nie tyle zemsty, co uchronienia dziecka przed dostaniem się w tryby machiny, której bezduszność jest jej dobrze znana. Podejmuje decyzję, która nieodwracalnie zmieni życie jej i paru innych osób.

Muszę przyznać, że im więcej stron było za mną, tym bardziej zachowanie Niny mnie irytowało. Przekonana o własnej nieomylności, parła przed siebie jak czołg, kiedy (wydawało jej się, że) ustaliła najbardziej optymalny plan działania. Trzymała się go jak przyspawana, bez względu na okoliczności, bez względu na rady i sugestie – czy to bardziej doświadczonych kolegów po fachu, czy bliskich. Ona wiedziała najlepiej, co robić. Tylko ona jedna. Ach, jak ironiczna okazała się prawda...

Powieść Jodi Picoult to ciężka książka, nieprzyjemna, wpychająca w poczucie dyskomfortu. Zadaje niewygodne pytania, z których najważniejsze to: jak ty byś postąpił/a? Czy posunąłbyś/posunęłabyś się tak daleko w imię miłości?

37 komentarzy:

  1. Lubię powieści Picoult, co w sumie mnie zaskakuje, bo nie przepadam za obyczajówkami. Ale jakoś akurat Picoult potrafi wciągnąć mnie w historie i zaangażować w losy bohaterów. Cenię jej książki również za przewrotne zakończenia i coś czuję, że i w tej powieści finał taki jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest coś takiego, przynajmniej mnie udało się jej zaskoczyć. To było moje pierwsze spotkanie z tą autorką, wcześniej kojarzyłam tylko film na podstawie jej książki "Bez mojej zgody".

      Wydaje mi się, że obyczajówki są trochę lekceważone, bo często pakują je do jednego worka z romansami i takimi, rzekłabym, cukierkowymi czytadełkami. A przecież o życiu można też na poważnie i bez cukierków. Chętnie przeczytam coś jeszcze tej autorki, kiedy będę mieć okazję.

      Usuń
    2. Zgadzam się, trudno jest określić co kryje się pod hasłem "powieść obyczajowa". Niestety częściej spotykam się właśnie z takimi cukrowymi czytadłami albo romansami ubranymi w poważniejszą szatę, czyli okrzykniętymi historiami obyczajowymi. Nie znam całej twórczości Picoult, ale na pewno polecam wspomniane "Bez mojej zgody" oraz "Dziewiętnaście minut". Niezła jest też powieść "Jesień cudów", ale tam dominuje wątek religijny, więc nie każdemu może to odpowiadać. Z podobnych polecam też "Prawo matki" Chamberlaine :)

      Usuń
    3. Zapisałam tytuły, dziękuję Ci bardzo :)

      Usuń
  2. Mam problem z tą pisarką - nie tylko ja ale również moja mama. Mimo iż książki sprawiają wrażenie życiowych i poruszających nie odpowiada nam styl autorki.... dla nas lektura książek tej pani jest męcząca :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, zdałam sobie sprawę, że styl musi mi naprawdę dać się we znaki, żeby przeszkadzał mi w czytaniu. Zawsze mam na uwadze, że bardzo duży wkład ma tu tłumacz. Co innego, jeśli mówimy o polskich pisarzach - oni nie mają czym się zasłaniać w razie czego :)

      Muszę poczytać więcej jej książek, bo nie mam porównania ani rozeznania. Ledwo pierwsza za mną :)

      Usuń
    2. Masz rację - w tej samej książce dwóch różnych tłumaczy można znaleźć znaczą rozbieżność ale nie tylko w książkach... podobnie jest z filmami. Kiedyś oglądałam jeden film w którym zdanie przetłumaczono "On zginie", po kilku latach ten sam film ale inny lektor "Ale tchórz" - przecież to zupełnie inne znaczenie. Wracajac do książek - nie wiem czy dużo osób tak ma ale cięzko jest mi trafić na książkę, która by mnie zachwyciła. Większość to takie odgrzewane kotlety - w zasadzie ta sama historia, ten sam schemat tylko imiona inne - taki banał, Szkoda ;/

      "Ledwo" - zabrzmiało groźnie ;P

      Usuń
    3. Ja też tak mam. W ubiegłym roku zachwyciła mnie Fannie Flagg i jej zielone pomidory (dawno nic mnie tak nie ogrzało od środka), w tym "Boskie zwierzęta", ale z innego powodu (zachwyt nad podobieństwem myślenia mojego i autora). I Myśliwski. O tak, to był prawdziwy zachwyt, taki prawie z uklęknięciem. Wciąż odkładam czytanie "Traktatu o łuskaniu fasoli" i "Ucha igielnego". Czekam na dobry czas.

      Na pewno poznam więcej książek Picoult, kiedy tylko będę miała możliwość/okazję :)

      Usuń
    4. Ciekawe czy gdybyś wróciła do tej książki z własnej woli i chęci to poczułabyś ten zachwyt ponownie :)

      Wówczas będziesz mogła wyrobić sobie szersze zdanie - bo będziesz miała obraz :)

      Usuń
    5. Którą "tą"? :) Myśliwskiego? Kupiłam od razu dwie jego książki, a przeczytałam ledwie darmowy fragment "Ucha" dostępny w sieci. Później przeczytałam ok. 50 stron "Traktatu" i odłożyłam (było już bardzo późno), znów się zachwyciłam. Zobaczymy, co będzie dalej, ale szczerze mówiąc nie mogę się już doczekać ciągu dalszego :)

      Usuń
  3. Nie wiem co myśleć po przeczytaniu Twojej recenzji. Bardzo nie chciałabym się rozczarować tego typu książką i teraz jestem w kropce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja powiem tak: jak będę mieć okazję, to ją wymienię na inną książkę, czyli nie uważam jej za tak ważną/wartościową, żeby ją zatrzymać. Ale samego przeczytania nie żałuję. Nie chciałoby mi się też napisać jej recenzji (nawet krótkiej), gdyby była miałka i taka "przeczytać - zapomnieć". Czyli ogółem źle nie jest.

      Usuń
  4. Nie słyszałam o tym tytule, ale znam autorkę i niestety z tego względu nie sięgnę po tę książkę. Czytałam kilka powieści J. Picoult i nie było złe, ale bardzo opornie mi się je czytało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli szału nie ma. Wiadomo, nic na siłę, zwłaszcza, że już ją względnie znasz i wiesz, czy Ci podchodzi, czy nie.

      Usuń
  5. Czytalam juz cos tej autorki i milo to wspominam

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam bardzo dużo książek tej pani i jako wieczorna lektura są bardzo OK :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, bardzo szybko mi się ją czytało. Choć temat wcale nie lekki.

      Usuń
  7. Witaj
    Książki Jodi Picoult czytam od dawna, nawet "zaraziłam" tą autorką moją córkę.
    Picoult porusza ciekawe tematy, często kontrowersyjne.
    Miłość, to uczucie tak mocne, że czyni z nami cuda.
    Co moglabym zrobić w imię miłości? tego na 100 % nie wiem. Z wiekiem jestem zbyt mocno uczuciowa i wrażliwa.
    Pozdrawiam serdecznie:)
    U mnie na blogu też powoli szykuję książkowy post.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to pisała swego czasu Szymborska, na tyle siebie znamy, na ile nas sprawdzono.

      Będę zatem czekać na post :)

      Usuń
  8. Chyba jednak nie jest to styl, który lubię. Tematyka też jakoś nie bardzo.
    A irytujący główny bohater tym bardziej wrzuca tą książkę do wora "raczej czytać nie będę" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie żałuję przeczytania, pewnie sięgnę po następne, ale nie oddałam serca tej autorce. To pewne.

      Usuń
  9. Bardzo ciężki temat...
    Najgorsze co może być to krzywda dziecka , jeszcze taka która kładzie się cieniem na jego całym życiu ,zdaje się być niewybaczalna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Bardzo ciężki temat, przy którym trudno trzymać emocje na wodzy.

      Usuń
  10. Bardzo lubię czytać książki tej autorki,swego czasu czytałam ich bardzo dużo. Ale myślę, że nie dałabym rady przeczytać 'W imię miłości' szczególnie jak dziecku dzieje się krzywda.
    Kiedyś czytałam 'Bez mojej zgody' i podobała mi się, ale sporo łez wyłałam, szczególnie na końcu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to chyba nie mogę Ci polecić. Krzywdy dziecięcej jest tam naprawdę sporo, nie otwarcie, bardziej w półsłówkach, ale być może dlatego boli jeszcze bardziej.

      Usuń
  11. Ach, Picoult... Ona naprawdę potrafi tak przygwoździć zagadnieniem czytelnika, że ciężko się jest pozbierać . Czytałam tę książkę, ale już jej dokładnie nie pamiętam. Nie wiem, czy bohaterka też mnie irytowała.
    Najbardziej pamiętam fabułę książki o chłopaku z Aspergerem, ale jak na złość uleciał mi tytuł - w naszym domu? Coś w ten deseń. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będę się rozglądać, bo ciekawa jestem jak pisze, a sporo słyszałam o tym, że jej książek na pewno do cukierkowych czytadełek zaliczyć się nie da. Będę polować na OLX, jak już uzbiera mi się więcej książek do wymiany :)

      Usuń
  12. Uwielbiam prozę Jodi Picoult. Pisze piękne, prawdziwe, przerażające powieści. Mam za sobą większość, ale kilka czeka na nadrobienie. Pozdrawiam!

    Z e-BOOKIEM POD RĘKĘ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja praktycznie całość mam przed sobą. W sumie to bardzo miła świadomość, że jeszcze tyle rzeczy mnie czeka :)

      Usuń
  13. Trochę wstyd, ale nie czytałam jeszcze żadnej książki Picoult...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać jakoś Ci nie po drodze. Ale wszystko do nadrobienia - o ile oczywiście będziesz mieć ochotę :)

      Usuń
  14. Po obejrzeniu i potem przeczytaniu książki "Bez mojej zgody" 'napaliłam się' na tę pisarkę i wciągnęłam od razu kolejne, ale im więcej stron i tytułów tym bardziej mnie denerwowały. Nie wiem czy wiesz, o co mi chodzi. Każda była niby zaskakująca, ale w ten sam sposób. Przestałam więc ją czytać. Myślę, że taka rozłąka dobrze nam zrobi ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba rozumiem :)

      Czasem dystans pomaga polubić coś na nowo. Odrobina go na pewno w niczym nie zaszkodzi :)

      Usuń
  15. Bardzo lubię książki Picoult, chociaż podejmuje ona ciężkie tematy w swoich powieściach. Ale dla mnie żeby książka była dobra nie może być bagatelką. Musi mnie poruszyć do głębi,ożywić, skłonić do refleksji, porwać. Takie właśnie powieści pisze Jodi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam na oku kilka jej tytułów. Chętnie przeczytam, kiedy będę mieć możliwość.

      Usuń