sobota, 9 grudnia 2023

Listopadowo-grudniowe lektury

Dawno nie byłam w bibliotece, o czym przypomina mi jedna z kuchennych szuflad. Wysypują się z niej nakrętki. Zwykle właśnie tam je odnoszę, ale od paru miesięcy jakoś mi nie po drodze. Z samym czytaniem nie jest lepiej i to z kilku powodów. Życie w cudacznym połączeniu z prokrastynacją pochłania mnie tak bardzo, że mało czytam, a kiedy już coś skończę, nie chce mi się pisać dłuższej recenzji. Po części głowę zajmuje mi też nowy projekt. Ale żeby blog nie porastał mi kurzem (co, zresztą, już czyni), wrzucam kilka słów o tym, co udało mi się ostatnio przeczytać.


Wahałam się nad oceną 6 i 7, bo nie jest to najlepsze dzieło Króla, które miałam w ręce, ale i tak czytało mi się bardzo dobrze. Sparzona kilkukrotnie pracami współczesnych tłumaczy, tutaj pokiwałam z uznaniem głową. Świetna robota!

Zauważyłam, że tę książkę wrzucono na LC co najmniej do kilku kategorii, w tym do horroru (inne wydanie). Nie wiem, czym się kierowała osoba wrzucająca, ale radzę się przewietrzyć. Po mojemu "Ostatni bastion Barta Dawesa" to thriller, a nawet powieść psychologiczna, bo mało się dzieje, ale głównemu bohaterowi w głowie harcuje stado chomików.

Jeśli chodzi o fabułę, to historia o upadku człowieka. Upadku pod każdym względem, bo tytułowy Bart Dawes po kolei traci wszystko włącznie z rozumem. Czekałam na to, co było nakreślone już na pierwszych stronach.

Wolałabym, żeby Stephen King rozszerzył kilka wątków, żeby było jeszcze bardziej psychologicznie. Brzmi nudno? Bynajmniej, po prostu nie byłoby to to, do czego przyzwyczaił czytelników.

Stara szkoła pisania książek. W „Cicho, we śnie” akcja płynie wolno jak gondole po kanałach, prawie nie ma tu krwi czy brutalności. Postawiłabym tę książkę na półce obok powieści obyczajowych, nie kryminałów. Ani to dobrze, ani źle, ani wada, ani zaleta. Fanów współczesnych twórców typu Carter autorka ewidentnie zanudzi, ale jeśli ktoś chce poczuć klimat Wenecji – polecam. 

Szybko zrozumiałam, czemu Donna Leon nie chciała, żeby za jej życia twórczość poznali rodacy. Nawet dziś znaleźliby się oburzeni, że oczernia kler, bo pisze o księżach z pedo ciągotkami czy wyłudzaniu majątków od seniorów. Zrozumiałam to od razu i przypomniałam sobie, czemu zaczęłam serię od tej właśnie części.



Jakie to było dobre! Jakie wciągające! W życiu nie pomyślałabym tak o książce z tak niemiłosiernie nudną okładką! (A i owszem, oceniam po okładkach.) Przyznam, że dziwią mnie niskie oceny i małe zainteresowanie dziełem Tracy Chevalier. Dochodzi druga w nocy, a ja dopiero co skończyłam i mam mętlik w głowie. Podobała mi się dwutorowość tej historii – czy raczej tych historii – a także to, jak główne wątki, które poznajemy na przemian, zaczynają się do siebie zbliżać. Pod koniec już nie idą, lecz biegną, wręcz pędzą, przeplatając się na tej samej kartce. Napięcie rośnie, jakbyśmy trzymali w ręku kryminał albo powieść sensacyjną, a nie dzieło literatury pięknej.

Niebieska sukienka” opowiada o niesprawiedliwości, o poczuciu wyobcowania, o fanatyzmie religijnym i zdradzie. O hipokryzji tych, którzy z rozkoszą mordują innych w imię religii miłości. O tępocie i zacofaniu, a także o tym, jak można czuć się samotną wśród ludzi. Czy to w XVI w., czy w XX w. O poszukiwaniu samej siebie oraz miłości.

Jedyny minus, który przeszkadzał mi w czytaniu, to nieprzetłumaczone zdania w języku francuskim. Nie zawsze udawało mi się wyłapać z kontekstu, o czym rozmawiają bohaterzy. Poza tym książka bardzo mi się podobała. Okazała się zaskakująco wciągająca, zatem szczerze polecam.

24 komentarze:

  1. To zabawne, że piszę post o takiej samej strukturze, czyli taki zbiorczy tekst o tym, co ostatnio czytałam. Jak już wiesz nie mam weny na prowadzenie bloga, więc u mnie to będzie taki akt desperacji. Ostatnio kupiłam kilka książek Kinga, ale nie ma wśród nich tej, o której piszesz. Myślę jednak, że to kwestia czasu jak dołączy do kolekcji :) Już jestem przygotowana, że nie wszystkie jego książki mnie zachwycają, więc trudno, najwyżej ponarzekam. "Cicho, we śnie" nie brzmi jak powieść dla mnie, o "niebieskiej sukience" zaraz poczytam, ale masz rację, że okładka jest kiepska. Tak na marginesie, wczoraj zobaczyłam, że będzie wznowienie "Tajemnicy zamku Udolpho" i załamała mnie okładka. Jakim cudem półgoła baba trafiła na okładkę klasycznej powieści gotyckiej. Wrzucam link do tego okropieństwa https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5084628/tajemnice-zamku-udolpho

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka rzeczywiście masaryczna. Powinny być kary za takie "cusie".

      Usuń
    2. O, to będę czekać na ten post :) Teraz zbliża się czas, w którym (podejrzewam) blogi mogą nieco przygasnąć, ale mimo wszystko mam nadzieję, że wena w końcu wróci. Jeśli nie zaraz po nowym roku, to w miarę w niedługim czasie.

      Motyw niebieskiej sukienki i rudych włosów bohaterki można by jakoś inaczej ukazać na okładce, bo pasują, ale nie w tej formie... Całkiem możliwe, że to właśnie grafika przyczyniła się do tego, że książka czekała na półce kilka dobrych lat. Przy okazji wspomnę, że w końcu zaczęłam czytać to, co mam na półce :) A tak wiecznie to odkładałam na kiedyś.

      Zaciekawiłaś mnie tą książką, od razu weszłam w link i odrzuciło mnie od okładki :/ Bardzo jestem ciekawa, czym kierowała się osoba decyzyjna. Chętnie prześledziłabym tok jej myślenia.

      Usuń
    3. Przytakuję karom za takie okładki. Co najmniej bicie po łapach linijką.

      Usuń
    4. Cały czas biję się z myślami, przeczytałam dwie książki od czasu tego zbiorczego posta i mam nadzieję, że zachce mi się o nich napisać :) Niestety przyznaję się bez bicia, że na mnie okładki działają. Jak jest coś pięknie wydane to na pewno szybciej zwrócę na to uwagę niż w przypadku nieciekawej okładki. Staram się walczyć z takim podejściem, ale niestety niezbyt mi idzie. Propsy za wyczytwanie książek z własnej biblioteki. Też staram się to robić, ale niestety ja ciągle kupuję nowe, więc dbam tylko o jakąkolwiek rotację. Wybrałam 50 książek, które po świętach pojadą do biblioteki. Najgorzej, że ebooki też kupuję tonami i tu już brak miejsca nie ogranicza...
      Prawda? O co chodzi z tą konkretną okładką? Też wiele bym dała, żeby ktoś mi wytłumaczył skąd taka decyzja.

      Usuń
    5. Wydawnictwa chyba dobrze wiedzą, jak kusić klientów. Nawet jeśli okładka nie pasuje do książki, nieważne, liczy się to, żeby przyciągnąć uwagę. I pieniądze ;)

      No, sama jestem pod swoim własnym wrażeniem. To już któreś z kolei wyciągnięte z regału. Teraz zdradzam ostatnią na rzecz "Chłopek", ale naprawdę trudno się od nich oderwać. A tak to w końcu ruszyłam stare :)

      Usuń
    6. Oj tak, mam wrażenie, że to wszystko jest idealnie obliczone marketingowo :)
      Super, trzymam kciuki za wyczytywanie zbiorów i sama mam taki zamiar. "Chłopki" kupiłam prawie od razu jak zrobiło się o książce głośno, ale oczywiście nie czytałam jeszcze... A widziałam na insta, że polecasz, więc może w końcu też przeczytam.

      Usuń
    7. Książka = produkt :/

      Oj, "Chłopki" zamiatają. Z jednej strony sporo wiem z literatury i od mojej babci (tzn. sporo z półsłówek i jej podejścia do niektórych spraw), ale i tak czyta się ze ściśniętym sercem. Zgadzam się z komentarzami twierdzącymi, że to powinna być - choćby we fragmentach - lektura szkolna.

      Usuń
  2. W tym trzecim przykładzie nie tylko okładka jest nudna, ale i tytuł. Sama z siebie nigdy nie sięgnęłabym po powieść mającą w tytule słowo „sukienka”, ale skoro polecasz, to poszukam tej książki. :) Najbardziej pociąga mnie wątek fanatyzmu religijnego. Taki fanatyzm to coś strasznego. Złości mnie i przeraża, ale od czasu do czasu lubię o nim poczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A powiem Ci, że tytuł nawet pasuje, bo ta sukienka odgrywa bardzo ważną rolę w całej historii. Kiedy czytałam wątek bohaterki żyjącej w XVI w., momentami czułam ogromną złość. Życzyłam jej wyrwania się z niedoli, tyle że nie bardzo wiedziałam, gdzie mogłaby uciec. Zaszyć się w lesie, unikać ludzi i czekać... na co? Na XXI wiek?

      Usuń
  3. Hah też oddaję nakrętki w drodze do biblioteki i też po nich widzę, że dawno tam nie byłam. Niestety mnie też dopada brak czasu. Do Twojej książki też chcę jeszcze wrócić, teraz się może uda, bo ze świątecznymi maskotkami się jakoś wyrobiłam ;p.
    A tytuły ciekawe. W sumie każda z tych książek chętnie bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może od nowego roku będzie lepiej :) Jakoś się ogarniemy.
      Czytania żadnej z tych książek nie żałuję, szczególnie ostatnia mnie urzekła. Choć i poirytowała czasami, bo wątek z XVI w. zawierał sporo przykrych momentów.
      Trzymam kciuki, żebyś znalazła choć chwilkę czasu na prequel, bo jestem ciekawa Twoich wrażeń. Szczególnie kiedy dotrzesz do października ;)

      Usuń
    2. Przy strajku kobiet właśnie się zatrzymałam. Tak to jest, nie wyrabiam, jeszcze mnie grypa na same święta złapała eh. Po świętach na pewno całość przeczytam. Też mam nadzieję mieć więcej czasu na książki w przyszłym roku :). Może po prostu trzeba będzie się inaczej zorganizować.

      Usuń
    3. W takim razie dużo zdrowia życzę. Pogoda taka, że aż kusi do chorowania, ale szkoda na to czasu ;)

      Usuń
  4. Za Niebieską sukienkę bym się z chęcią zabrała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mocno polecam, sama byłam zaskoczona tym, jak bardzo przypadła mi do gustu :)

      Usuń
  5. Jestem pewna, że sięgnę po książkę Kinga, bo w planach ma poznanie wszystkich jego powieści. Na razie nie mam jej jeszcze na półce, a kilkanaście innych, nieprzeczytanych, czeka sobie grzecznie, więc za nie zabiorę się najpierw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to sobie faktycznie poczeka :) Ale co się odwlecze, to nie uciecze.

      Usuń
  6. NIe jestem jakąs wielką fanką Kinga, na palcach jednej ręki mogę zliczyć książki, które od niego przeczytałam, ale po tej najnowszej "Holly" to chyba długo nic nowego od niego u mnie nie zagości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo wymowne ;) Jestem ciekawa tej książki, ale pewnie minie cała wieczność, zanim znajdę dla niej czas.

      Usuń
  7. Po pierwszą opisywaną książkę raczej nie sięgnę, ale druga brzmi zaskakująco interesująco, a trzecia - jak najlepszy typ bibliotecznego zaskoczenia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nic z tego nie przeczytałam, jakoś nie moje klimaty. Za to odkryłam Wojtka Nerkowskiego. Jego "Himalaya" naprawdę wciągnęła mnie, jak wir. Dawno nie byłam tak wkręcona w opowieść. Czekam na recenzję"Chłopek". Cześć już za mną, ciekawa jestem czy będziemy mieć zbieżne opinie 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze skojarzenie po przeczytaniu tytułu - pasta do zębów :D Od wielu miesięcy używam tylko Himalayi i bardzo sobie chwalę :)

      "Chłopki" czytają się praktycznie same. Będę się zmuszać do odrywania od nich, bo mam trochę zajęć zaplanowanych na najbliższe dni, a chętnie siadłabym i przeczytała od razu. Cholernie wciągająca, ale i przykra lektura.

      Usuń