środa, 3 stycznia 2024

"Chłopki. Opowieść o naszych babkach" Joanna Kuciel-Frydryszak


Ta książka to odpowiedź na bajania, że kiedyś było lepiej. Ludzie żyli ze sobą -dziesiąt lat, a dziś nic, tylko rozwodziliby się po miesiącu. Kobietom przewróciło się w głowie, hipergamia, kariera (w korpo) ważniejsza niż dzieci... Niedawno czytałam komentarze pod artykułem o „bezwnukowiu”. „Emancypacja Kobiet i ich dążenie do zdobycia jak najlepszego wykształcenia NA PEWNO ODBIJA SIĘ NA RODZINIE I WIDAĆ TO W TRENDACH DEMOGRAFICZNYCH WSZYSTKICH PAŃSTW Z KRĘGU KULTURY ZACHODNIEJ” (pisownia oryginalna). A kiedyś było lepiej.

Zacznę od tego, że patrząc na okładkę, widzę swoją babcię. Rocznik '26, w chustce na głowie, wiecznie czymś zajęta, nawet gdy słania się na nogach. Przycupnie na chwilkę, a gdy na horyzoncie pojawia się gospodarz, trzeba się zerwać i gnać do roboty. Zawsze mnie to drażniło, tak samo jak przekonanie, że słowo mężczyzny jest ważniejsze, nieistotne co mówi. Tyranie w czasie, gdy „pan” siedzi bezczynnie lub dyryguje nad głową. „Chłopki. Opowieść o naszych babkach” jest historią mojej babci. I wielu innych babć.

To prawie 500 stron spiętych twardą żółtą okładką. W środku zdjęcia, fragmenty artykułów i prac konkursowych, pisanych nieskładnie i z błędami, tak jak umiały te, które skończyły kilka klas. A tak chętnie by się dalej uczyły! To wspomnienia bohaterek, ich córek i wnuczek. Relacje o biedzie (nieraz potwornej), strachu przed mężem, strachu przed kolejną ciążą. Historie przepełnione bólem i poczuciem niesprawiedliwości tych, które miały pecha urodzić się kobietami. Tych, które traktowano jak element inwentarza, zbędny, ale konieczny dodatek do morgów. Tych, które sprzedawano mężowi, a raczej wypychano z domu, by pozbyć się kolejnej gęby do wyżywienia. Nigdy nie pojmę podłości tego, kto wymyślił posag. Czy istnieje inna transakcja, w której kupcowi płacą za to, że kupi dany produkt?

Praca Joanny Kuciel-Frydryszak jednocześnie wciąga i odpycha, zmuszając do czytania na raty. Wzbudza złość na czasy, na mentalność, na wtrącanie się Kościoła w każdy aspekt życia. Złość rośnie, gdy uświadomimy sobie, że dziś słychać te same „argumenty” przeciwko emancypacji kobiet. Po co się kształcić? W domu siedzieć, dziećmi się zajmować! Mężowi usługiwać! A te nie, do miasta wyjeżdżają i od razu się demoralizują. Rodzić nie chcą. O zgrozo, męża nie chcą! A jeśli mają kiepskiego, zgłaszają reklamacje i wystawiają za drzwi. To samo utyskiwanie, a nie minął nawet wiek. Feministki rzekomo nie mają już nic do roboty i powinny wojować w krajach arabskich. Nie minął nawet wiek, a wielu wciąż drażni, że kobiety decydują o swoim życiu.

Z jednej strony chciałabym, aby ta książka pojawiła się wcześniej, dziesięć lat temu albo i więcej. Z drugiej zdaję sobie sprawę, że mogłaby wtedy nie mieć na to szans. I dziś znajdą się tacy, dla których to feministyczna propaganda, a pisarka pracowała pod z góry założoną tezę. I czemu nie ma nic o chłopach? Czemu tylko o kobietach? Dyskryminacja! Nie brak też pisków oburzonych samą myślą o tym, że ich babka czy prababka mogły być analfabetkami. A ich ukochany dziadziuś na pewno nie był gwałcicielem! Według mnie tacy ludzie nie potrafią spojrzeć dalej niż za czubek własnego nosa. By nie rzec dosadniej – za skraj własnej dupy.

A ja bardzo bym chciała poznać tę pracę wcześniej. Albo żeby moja babcia żyła dłużej. Dziś rozmawiałabym z nią zupełnie inaczej, nie irytowałyby mnie jej komentarze ani rady. Robiłabym swoje, ale uniknęłabym wielu jałowych kłótni, które tylko psuły nerwy nam obu. Dzisiaj rozumiałabym, dlaczego ma takie a nie inne poglądy.

Moja recenzja nie jest recenzją, a bardziej opinią i apelem – głównie do kobiet. Jeśli macie babcię po 90., która martwi się Waszym panieństwem i dopytuje o to przy każdej okazji, nie złośćcie się na nią. Nie irytujcie się, że lekceważy Wasze osiągnięcia, a za sukces uważa obrączkę na palcu kuzynki. Jeżeli Wam przy tym nie dogryza ani nie szydzi, zapewne to oznaka troski. Wychowała się w czasach, gdy małżeństwo oznaczało przetrwanie, a dobry mąż to taki, który nie bije (zbyt często). „Każda kobieta to jest niewolnica, to i ty nie będziesz wybrana”. Nie rozumie, ale nie musi rozumieć.

Jeśli nie najważniejsza, „Chłopki” to bezapelacyjnie jedna z najważniejszych książek 2023 roku. Zgadzam się z głosami, że – choćby we fragmentach – powinna być szkolną lekturą. Dzięki niej łatwiej zrozumieć przedwojenne roczniki oraz ich zachowanie. A także zobaczyć, ile goryczy z mlekiem matki przeszło na kolejne pokolenia.

34 komentarze:

  1. Świetnie opisałaś książkę. Miałam już ją na oku.
    Wszystkiego dobrego w 2024 roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę ją wszystkim gorąco polecać, jakbym miała patronat. Czy raczej matronat :)

      Wzajemnie! Niech to będzie udany rok! :)

      Usuń
  2. Mam ochotę przeczytać tę książkę, ale boje się złości, którą we mnie wywoła. A raczej nie samej złości, ale zmęczenia na świat, które będę później czuła, a to nie jest teraz u mnie dobry czas. Ale dobrze, że piszesz, jak zmienia się Twój pogląd. Bo babcie irytują takim gadaniem, ale one widzą w nim troskę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W złym czasie zdecydowanie nie polecałabym tej książki. Wiele razy czułam złość, m.in. przy fragmentach o podejściu do kobiecej seksualności oraz płodności.
      Kobieta urodziła kolejne dziecko - źle, łomot od męża.
      Kobieta próbuje pozbyć się ciąży - źle, grzech + kara w sądzie.
      Kobieta próbuje nie zajść w ciążę - źle, grzech.
      Co by nie zrobiła, źle. Najlepiej jakby urodziła i umarła razem ze zbędnym dzieckiem. Przynajmniej byłby chrzest i pogrzeb(y).

      Usuń
    2. Też byłoby źle, bo koszty generuje na chrzest i pogrzeb! Niby inne czasy, ale czasem zastanawiam się, czy aż tyle się zmieniło..

      Usuń
    3. Dobrze dla KK :/ Sporo się zmieniło, ale jednak mamy sporo do przepracowania od wojny. Co jakiś czas to wychodzi z zachowania czy słów dziadków, bać albo rodziców. Jakbyśmy byli zarażeni jakąś chorobą i próbowali nieudolnie ukrywać objawy.

      Usuń
  3. Mam tą książkę i czekam na właściwy moment, żeby się z nią zmierzyć. Te historie, o których piszesz dokładnie z nam z historii mojej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkałam się z komentarzami, że autorka przesadza, przeinacza i buduje pod swoją tezę. Niektórym trudno się pogodzić, że to może być historia kobiet z ich rodziny. Wolą żyć w zakłamaniu.

      Myślę, że ta książka naprawdę potrzebuje właściwego momentu i będzie boleć przy czytaniu. Ale warto.

      Usuń
  4. Właśnie jestem w trakcie słuchania audiobooka "Chłopek" i mam podobne odczucia.

    PS Moja babcia też się urodziła w 1926 roku, z tym, że ja nie miałam okazji jej widzieć przy pracy, słuchać jej rad, czy się z nią kłócić, bo zmarła, jak miałam trochę ponad rok - nie oszukujmy się, ciężka praca miała na to wpływ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie mam wątpliwości, że harówka się do tego przyczyniła. Moja babcia dożyła 80., ale kiedy zdrowie w końcu jej wysiadło, to już na dobre i bardzo szybko.

      Usuń
  5. Jak już pisałam, mam tę książkę od dawna, ale wciąż zwlekam z lekturą. Uświadomiłam sobie, że chyba właśnie dlatego, że jedna z moich babek (nie umiem nazywać jej babcią) wciąż żyje i jest doskonałą reprezentantką zacofania, nienawiści do kobiet, nienawiści do postępu i bałwochwalstwa kleru. Nie rozmawiam z nią od lat i to się nie zmieni. Nie umiem widzieć w niej ofiary czasów, w których się wychowała, a raczej osobę, która doskonale w tej mentalności się odnajduje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem, bo też znam takie osoby. W tym jedną, którą (gdyby była normalna) mogłabym nazwać rodziną. Nie chciałabym usprawiedliwiać parszywego charakteru trudnym życiem, bo jednak wielu osobom udało się "wyjść na ludzi" mimo biedy czy braku dostępu do wykształcenia.

      Usuń
    2. Bardzo dobrze to ujęłaś. Nie wszystko da się wytłumaczyć trudnymi czasami i innym sposobem życia przed laty. Nic dodać nic ująć.

      Usuń
    3. Dałam tu wcześniej komentarz, ale wpadł mi do spamu. Nawet gospodyni bloga nie może czuć się bezpiecznie ;)

      Usuń
    4. Co jakiś czas widzę w spamie krótkie komentarze, w tym uśmieszki. Ten mój był nieco dłuższy, a i tak tam trafił. Nie ogarniam "rozumowania" tego systemu :)

      Usuń
  6. Bardzo ciekawie napisałaś o tej książce, na pewno po nią sięgnę. Ja akurat nie miałam możliwości porozmawiać z żadną z moich babć, bo obie zmarły bardzo wcześnie, jedna na gruźlicę, druga nawet nie wiem na co. Niektórym ludziom brak wyobraźni, bo jak można mówić, że kiedyś było lepiej? Gdyby przenieść ich choć na jedną dobę w dawniejsze czasy, szybko zmieniliby zdanie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak wyobraźni i chyba też chęci, choćby śladowej, zrozumienia, że może istnieć coś poza ich własną perspektywą.

      Usuń
  7. Niestety zmiany muszą następować powoli. Nie da się inaczej. Ale już np. moja babcia trochę przesiąkła aktualnymi czasami i nie ma nic do bezdzietności, czy rozwodów. Jeszcze niektórzy się oburzają, ale ważne, żeby kobiety wiedziały, że mają takie same prawa jak mężczyźni i wybór jak ma wyglądać nasze życie, zależy od nas.
    Historia wywołuje oburzenie. Nie zmienimy jej, ale ważne, żeby teraz nas czegoś nauczyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie to niby proste i oczywiste, a niektórzy chętnie cofnęliby nas w czasie, bo wcześniej rzekomo było lepiej. Przykładowo, często spotykałam się z "argumentem" o rodzeniu dzieci na polu i tyraniu dalej, używanym jako pochwała dawnych czasów i dawnych kobiet. W głowie nie mieści mi się taka bezmyślność.

      Usuń
    2. Spokojnie nasze pokolenie też wnukom powie, że za tych czasów to było lepiej, bo coś tam a teraz to się wszystkim w dupach poprzewracało od dobrobytu :P

      Usuń
    3. A w to nie wątpię. Ale to insza inszość ;)

      Usuń
  8. Chciałabym przeczytać tę książkę, ale - podobnie jak wiele innych osób, jak widziałam - trochę obawiam się emocji, które wywołuje. Ale śledzę za to dyskusje wokół tej książki i cieszę się, że tak długo utrzymuje się na ustach dyskutantów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam identycznie! Chciałabym, żeby ten stan (zainteresowanie czytelników) trwał jak najdłużej :)

      Usuń
  9. Rewelacyjna opinia, chyba najlepsza o „Chłopkach" jaką czytałam. Już wcześniej miałam chęć sięgnąć po książkę pani Kuciel-Frydryszak, teraz jeszcze większą.
    Zgadzam się z tym co napisałaś, z każdym słowem (oczywiście na tyle, na ile mogę nie znając dokładnie treści książki). Chciałoby się żeby takie pozycje pojawiały się na rynku już wcześniej, żeby to aż tak nie szokowało (nie jestem pewna co sądzić o dorosłych osobach, które mówią/piszą, że treść książki totalnie je zaskoczyła, zupełnie nie wiedzieli, że tak było), żeby nie budziło takich emocji jakby przeszłość istniała tylko po to by obrażać czyjeś poglądy na świat. Oto historia, musimy się z nią mierzyć. Jednak myślę, że prawda jest w tym co napisałaś - dziesięć lat temu ta książka by się nie przebiła, a dobrze, że to zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to czytać :) Samą książkę bardzo, bardzo polecam. Faktycznie, budzi wielkie emocje, nie zawsze zdrowe. Mamy sporo do przepracowania jako społeczeństwo, a póki tego nie zrobimy, to emocjonowanie się nie skończy.

      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  10. Mam tę książkę na liście do przeczytania już od momentu kiedy była nowością. Jestem jej bardzo ciekawa, ale niestety jak na razie nie nadszedł jeszcze jej czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem potrzebuje czasu, zdecydowanie. Póki nie poczujesz, że to ta pora, faktycznie lepiej nie sięgać.

      Usuń
  11. Dużo słyszałam o tej książce i naprawdę mam ochotę sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam się w 100 procentach. Już dawno nie czytałam książki, która budzika jednocześnie taką złość, żal, smutek i ulgę, że żyjemy już w trochę innych czasach. To bardzo mocna książka, którą naprawdę jazdy powinien przeczytać. Chociaż w wycinkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Chociaż w wycinkach.

      Usuń
    2. Ugh, tak sobie skomentowałam radośnie, nie sprawdziłam literówek i wygląda, jakbym to pisała o 3 nad ranem do byłego 🤣

      Usuń
    3. "Piłaś - nie pisz", odwieczna zasada ;) Ale co tam, czasem się omsknie palec na klawiaturze. Albo telefonie ;)

      Usuń