niedziela, 31 marca 2019

"Książę Mgły" Carlos Ruiz Zafón


Jestem szczęściarą. Rzadko udaje mi się poznać autora dzięki jego pierwszej książce – zwyczajnie jak trafię, tak czytam, nawet jeśli to piętnasta część jakiejś serii. A z Zafónem mi się powiodło. Tyle słyszałam na temat jego twórczości, plastyczności opisów, łatwości w budowaniu w wyobraźni czytelnika określonych obrazów... Tyle słyszałam, a jakoś nie było okazji przekonać się o tym na własnej skórze. Aż do momentu wymiany na OLX, po której stałam się posiadaczką kieszonkowej wersji debiutu hiszpańskiej gwiazdy. 

Podając za Wikipedią (tak, wiem), w ciągu 7 lat „Książę mgły” sprzedał się w ponad 10 milionach egzemplarzy i przetłumaczono go na ponad 45 języków. Czytelnicy pokochali pisarza, choć prawdziwą „zafonmanię” rozpoczął dopiero „Cień wiatru”. W recenzjach, na jakie natknęłam się w sieci, powtarzało się stwierdzenie, że „Książę...” to najsłabsza powieść Zafóna. Ta niewielkich rozmiarów książeczka licząca ledwo 222 strony (z epilogiem) nie została napisana. Ją namalowano – i choć może subtelnymi pociągnięciami pędzla, to bynajmniej nie pastelami. Przeczytałam ją błyskawicznie, co nie znaczy, że była lekka i przefrunęła mi przez głowę, nie zostawiając żadnego śladu. Wciąż pamiętam chłód sunący mi po kręgosłupie, kiedy wraz z Maxem poznawałam zaniedbany ogród, w którym stały figury cyrkowców. W tym ta jedna, najstraszniejsza.

Alicja zaczęła wmuszać w siebie grzankę, podczas gdy Max usilnie próbował wymazać z pamięci wyciągniętą w zaproszeniu dłoń i wytrzeszczone oczy klowna uśmiechającego się we mgle ogrodu posągów”.

Nazwijcie mnie strachliwą, jeśli chcecie, ale takie obrazy działają na moją wyobraźnię. W tej ponoć najsłabszej książce Zafóna było ich dużo więcej. A o czym właściwie jest „Książę mgły”? To pierwsza część „Trylogii mgły”, opowiadająca o rodzinie Carverów, która w latach 40-tych przenosi się do malutkiej miejscowości nad Atlantykiem, by zacząć tu nowe życie, z dala od wojny. Max, Alicja i Irina od początku zauważają niepokojące rzeczy, jakie dzieją się w domu, a rodzice, zajęci swoimi problemami, zostawiają ich samym sobie. Dzieci poznają Rolanda, wnuka latarnika. Nastolatek pokazuje im okolicę, snuje opowieści o miasteczku i statku, zatopionym w pobliskich wodach pod koniec pierwszej wojny światowej. Młodzi Carverowie poznają też mrożącą krew w żyłach legendę o Księciu Mgły, który – niczym sprzedawca marzeń Kinga – wysłuchuje próśb i spełnia życzenia, ale wystawia im wysoką cenę. Bohaterowie muszą zmierzyć się z potężnym złem, które obudziło się z długiego snu i żąda dopełnienia paktu zawiązanego lata temu z wielkiej rozpaczy.

Sama historia, jaką przedstawia nam Carlos Ruiz Zafón, nie jest specjalnie oryginalna, ale sposób, w jaki ją opisał... Gdyby została nakręcona, z pewnością obejrzałabym film. Może jest trochę naiwna, bohaterowie wyidealizowani, a ich czyny zbyt waleczne (nie ma półśrodków – jak poświęcenie, to pełne). Możliwe. Jednak to wystarczyło, żeby „Książę mgły” mnie zachwycił. A skoro kolejne powieści są tylko lepsze, oznacza to, że czeka mnie kilka fascynujących spotkań z jego książkami. Wspominałam już, że jestem szczęściarą? 

Jestem głęboko przekonany, że istnieją opowieści o uniwersalnym przesłaniu. Dlatego wierzę, że czytelnicy moich późniejszych powieści, „Cienia wiatru” i „Gry anioła”, zechcą sięgnąć również po moje pierwsze książki, w których nie brak magii, mrocznych tajemnic i niezwykłych przygód. Oby tych przygód jak najwięcej w świecie literatury przeżyli moi nowi czytelnicy.
Z życzeniami bezpiecznej podróży
Carlos Ruiz Zafón”


* Fotka robocza, na tle zeszłorocznego kalendarza fundacji Adopcje Kaukazów.

58 komentarzy:

  1. Pamiętam, że jako nastolatka próbowałam przeczytać tę książkę i serię - nie udało mi się. Drugie podejście jako dorosła osoba - przeczytalam, jednak bez rewelacji. Jednak pamiętam, że ksiązka Marina wzbudziła we mnie nieco większą ciekawość, mimo iż nie jest niczym odkrywczym i "wow" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna z blogerek na Instagramie też mi pisała o "Marinie" :) W domu mam jeszcze "Cień wiatru", na którego wciąż łypię, ale musi poczekać na swój moment. A potem... pewnie zapoluję i na "Marinę". I na kolejne :)

      Ja do "Księcia..." miałam dwojakie nastawienie. Duże oczekiwania, bo to Zafon, a jednocześnie niewielkie, bo to debiut, nie rozwinął jeszcze skrzydeł i to widać. Tak że jestem zadowolona i chcę więcej :)

      Usuń
    2. Łypiesz ale ksiązka nie łypie do Ciebie xD

      NA podstawie takich powieści widać jak rozwijał się autor ;)

      Usuń
    3. Ona też łypie, ale nic nie wyłypie raczej. Musi poczekać na dobry czas, bo to (chyba) nie jest lektura do przeczytania na szybko :)

      Usuń
    4. No słabo ;) Ale i tak nie ma porównania choćby z Myśliwskim, który łypie od stycznia, a będzie musiał łypać aż do majówki. Za to zabiorę go w tak piękne miejsca, że chyba mi wybaczy :)

      Usuń
    5. Ten to ma już swoje lata to może słabiej łypie - powinien jeszcze krzyczeć abyć go usłyszała xD

      Usuń
    6. Ale ja go słyszę i widzę, tylko ignoruję ;) Z musu i rozsądku - on naprawdę zasługuje na to, żeby go czytać od gruszą, a nie tak po prostu. Poczeka i doczeka się, spędzimy razem bardzo miło czas na majówce. Aż chce się, żeby przez jeden dzień padało ;D

      Usuń
    7. A to co innego.... xD No żeby pan Myśliwski się nie obraził albo nie zaczął ignorować Ciebie xD Z drugiej strony jak już się spotkacie to jak juz wspomniałaś będzie bardzo miło ale czy koniecznie na majówce? I chyba jeden dzień nie wystraczy :P:

      Usuń
    8. No niekoniecznie, ale możliwe, że dopiero wtedy będę mieć dla niego wystarczająco dużo czasu. Gdyby padało ;) Albo też wezmę go na święta. Jeszcze zobaczę, czasu trochę zostało :)

      Usuń
    9. Chyba, że znajdziecie inną rozrywkę w deszczu :) Czas pokaże ale najpierw zapytaj pana czy się nie pogniewa jak jeszcze poczeka xD

      Usuń
    10. Na wszystko starczy czasu, tak myślę ;)

      Zapytam, zapytam. Co jakiś czas nawet go wyciągam z regału i czytam kilka stron, ale staram się nie wciągać. Dawkuję sobie przyjemność :)

      Usuń
    11. Najważniejsze abyś wypoczeła :)

      Ale odzywa się jeszcze? Rozmawia z Tobą, czy milczy? :D

      Usuń
    12. Tylko o tym myślę, otoczona pracą, raportami i innymi przyjemnościami :)

      Na razie siedzi w miarę grzecznie, zasłonięty "Katą". Ta to pyskaczka, więc może biedak boi się odezwać ;)

      Usuń
    13. Już lad dzień :)

      O rany.... musiałaś ustawić go w takim towarzystwie? Może biedak nie tyle boi się odezwać co nie chce - Myśliwski to filozof, myśliciel a ta jak mu jakimiś głupotami zapełnia głowę.... biedak oszołomiony ;P

      Usuń
    14. :)

      Nie no, głupoty to nie są, po prostu pan może być lekko przytłoczony ;)

      Usuń
    15. Oby Go zbyt bardzo nie przytłoczyło :)

      Usuń
    16. Jest pod dobrą opieką ;)

      Usuń
    17. Jeśli Twoją to rzeczywiście - nie mógłby mieć lepszej :*

      Usuń
    18. Nieskromnie nie będę oponować ;) Siedzi u mnie jak król, darzę go nabożnym szacunkiem :)

      Usuń
    19. No to ma dobrze - nawet bardzo :D

      Usuń
  2. Witaj
    Do książek tego autora trzeba "dojrzeć". Młodzi ludzie często się zrażają podczas czytania.
    Słonecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś ze smutkiem stwierdzam, że chyba nie tylko do niego. Człowiek się rozsiada w typu grupach czytelniczy, że czasem zapomina, że ta tzw. większość społeczeństwa jednak nie czyta. Bo nie lubi, bo ktoś ją kiedyś zraził albo po prostu nikt nie nauczył, że to może być fajne.

      Pozdrawiam również, z pięknie słonecznego (w końcu!) Krakowa :)

      Usuń
    2. Mieszkamy niedaleko, ja 30 km od miasta Kraka:)

      Usuń
    3. O popatrz, prawie sąsiadki :) Pochodzę z podkrakowskiej wsi (na północ od miasta), ogólnie bardzo mi się podobają nasze rejony. Byleby tak nie zasnuwał ich smog ;)

      Usuń
  3. Tej książki Zafona jeszcze nie czytałam i na raz9ie nie planuję, za to chciałabym mieć więcej czasu, żeby jeszcze przeczytać "Cień wiatru". Bardzo mi się podobała. Każde slowo oddziałowuje na wyobraźnię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tym bardziej kusi mnie ten "Cień...". Trzymam go i trzymam, wciąż czekam na dobry moment. A tak już mnie korci ;)

      Usuń
    2. Skuś się, jestem ciekawa, czy Tobie tez się spodoba :)

      Usuń
    3. Już bliżej niż dalej, zdecydowanie ;)

      Usuń
  4. Bardzo lubię książki hiszpańskich autorów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ich dopiero poznaję, ale już mi się podobają :)

      Usuń
  5. Czytałam lata temu, pokochałam i wracam do niej! :) Zafon to moja czołówka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umacniam się w przekonaniu, że jestem szczęściarą. Tyle dobrego przede mną :)

      Usuń
  6. Czytałam 8 lat temu i gdyby nie blogowa recenzja to nie miałabym pojęcia, o czym ta książka jest i jakie wrażenie na mnie wywarła. Z tego, co napisałam wynika, że podobała mi się, chociaż zauważyłam uproszczenie historii i język nie tak barwny jak w "Cieniu wiatru", ale to akurat zrozumiałe. W każdym razie dawno nie czytałam książek Zafóna i chciałabym do nich wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie będą głównie recenzje starych książek, więc może uda mi się co jakiś czas skusić Cię do powrotu do przeszłości :)

      Mam podobne odczucia odnośnie "Księcia mgły", z tym, że brak mi możliwości porównania z innymi książkami Zafona. Ale to się nadrobi ;)

      Usuń
    2. Lubię czytać recenzje książek, które już znam, bo właśnie wtedy jest okazja do dyskusji, więc cieszę się, że nie gonisz za nowościami jak większa część blogerów :) U mnie jest różnie, chociaż zauważyłam, że topowych nowości raczej nie czytam wtedy, kiedy wszyscy o nich mówią. Lubię sobie taką powieść odłożyć i wrócić do niej za jakiś czas. Zresztą mam tyle książek, że nie jestem w stanie być na bieżąco.

      Namawiam :) Sama swego czasu byłam oczarowana autorem, a potem jakoś o nim zapomniałam, ale to też się nadrobi :)

      Usuń
    3. Ja mam to samo :/ W ubiegłym roku szalałam z kupowaniem i zapchałam doszczętnie regał nabyty raptem miesiąc wcześniej, a potem złapałam się na tym, że zmieniam się w zbieracza. A nie o to powinno chodzić. I nie kupuję w tym roku nic. Tylko za punkty z ankiet, albo wygrane, albo od wydawnictw ;)

      Usuń
    4. Ja jestem zbieraczem i nie mam zamiaru walczyć z tym na wielką skalę, ale chciałabym po prostu więcej czytać niż kupować. A ostatnio czytam w tempie 2 książki na miesiąc, więc na długo też muszę darować sobie zakupy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio sięgnęłam po książkę, którą dopiero co kupiłam :P

      Usuń
    5. Ja też bym chciała zbierać, ale tylko dobre książki :) A złapałam się na masowym kupowaniu takich, które finalnie okazały się mocno średnie i tylko zajmują mi miejsce. Bo fajna cena ;) Dlatego dałam sobie czas - od stycznia nic nie kupiłam :)

      Usuń
    6. Niestety to jest problem, bo łatwo wpaść w sidła promocji albo poleceń i reklamy. Sama wiele razy kupiłam książkę, która miała być super, świetna, arcydzieło, a potem okazywało się, że to przeciętniak. Takich pozycji oczywiście pozbywam się ze swojej biblioteczki. Trzymam kciuki za postanowienie, ja w sumie nie kupowałam od lipca do marca. W marcu złamałam się i zamówiłam 5 książek, ale teraz znowu koniec.

      Usuń
    7. Prawda, na jakiś czas :)

      Usuń
    8. Aż do następnego razu ;)

      Usuń
  7. Mam Pałac północy i chyba nawet nie czytałam. Po Cieniu i wielkim wow Marina była już przesytem i po resztę nie sięgnęłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli na mnie czeka wielkie wow. Tyle wyciągnęłam z komentarza ;) Zobaczymy, co będzie, kiedy w końcu przeczytam ten "Cień..."

      Usuń
  8. Witaj
    Wiesz co zrobie po powrocie.Zabiorę smarta do księgarni i pójdę za Twoją listą...
    Wspomniałaś o Kingu i sprzedawcy Marzeń, może nie należała do moich ulubionych bo "Ręka Mistrza" powaliła mnie na kolana,ale masz rację, była tam magia i dziwną chemia...
    Z Twoje relacji odczytuję fascynację...
    Może mnie porwie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba mieć na uwadze, że to książka poniekąd skierowana do młodzieży. Ale klimat w niej był, oj był. A skoro był w pierwszej książce, w debiucie, do tego niejako dla młodszych, to co dopiero będzie w tych "poważniejszych"? Muszę w końcu znaleźć czas dla "Cienia wiatru", bo nie wytrzymam.

      Usuń
  9. To tak, jakby odnaleźć w sobie dziecko i od nowa malować świat
    Książki są , jak kredki kreują nowy świat

    OdpowiedzUsuń
  10. zapisuję tytuł :) fajny piesio :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)

      Taki mały miś, który wyrośnie na potężnego niedźwiedzia :)

      Usuń
  11. Czytałam tylko jedną ksiązkę Pana Zafona, ale po tej jednej wiem, że po każdą kolejną sięgnę w ciemno :)

    OdpowiedzUsuń
  12. kocham jego książki, masz rację, to nie są niesamowicie skomplikowane historie, ale jak on je opisuje. Ja jestem urzeczona i zakochana.
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham tą książkę, często do niej wracam.
    Pozdrawiam serdecznie!
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy, że jest naprawdę bliska Twojemu sercu :)

      Pozdrawiam również!

      Usuń