Jak
tupet i bezczelność są dziś często mylone ze szczerością i
bezpośredniością, tak pożądanie w erotykach bywa mylone z
miłością, a toksyczna znajomość – z pełnym pasji związkiem.
Przybywa książek o relacjach, które mają być płomienne, a są
wyniszczające i bohaterów, którzy nie potrafią stworzyć
normalnego związku, tylko wzajemnie się ranią. Tak jakby namiętny
związek nie mógł być związkiem zwyczajnym, bez bólu i łez, bez
zerwań i powrotów. Albo kochamy i cierpimy, albo jest nudno,
a motylki leżą na parapecie nóżkami do góry. Szkoda, że erotyk,
który dziś recenzuję, wpisuje się w ten trend...
Ale
od początku. Nadarzyła mi się okazja sięgnięcia po „tętniącą
dzikim erotyzmem opowieść o dwojgu ludzi z całkiem różnych
światów”. Pokrótce powiem, że „Prosty układ” to
woda na młyn dla braci samczyków, twierdzących, że przystojnemu
(i bogatemu!) wybacza się wszystko. Nawet gdy traktuje kobietę jak
swoją własność i kompletnie nie liczy się z jej zdaniem. Może
ją też szarpać, wynosić i pakować do auta. I zapinać jej pas.
Zawdzięczam tej książce potężnego kaca w środku tygodnia. 2/3
stron przeczytałam w coraz większym upojeniu (alkoholowym), zaś
ostatnią część na trzeźwo, ale z bólem głowy, co dodatkowo
zwiększało moją złość. Niezaprzeczalnie ów erotyk wywołał we
mnie masę emocji. Tylko czy autorce chodziło właśnie o te, które
mnie zalewały?
Debiut
K.A. Figaro to prosta historia znajomości 22-letniej Łucji i
28-letniego Dymitra, między którymi wybucha potężna chemia,
podkreślana co krok informacją o tym, jak mężczyzna cudnie
pachnie (Calvin Klein powinien zapłacić autorce za reklamę). Jak
często zdarza się w takich przypadkach, ona próbuje zobaczyć w
tym coś więcej, a on nie kryje, że chodzi mu wyłącznie o seks.
Od początku traktuje ją jak obiekt seksualny, ale gdy mówi jej to
wprost, dziewczyna jest w ciężkim szoku. Po kilku stosunkowo
udanych spotkaniach (hue hue) mężczyzna proponuje jej układ oparty
na zasadzie trójjedności – jest gdzie, jest z kim i jest ochota.
Innymi słowy, jedno wzywa to drugie, kiedy poczuje „wirowanie
podbrzusza”. Łucja przeżywa wstrząs. Dawała ich związkowi (?)
szansę i planowała randki, więc kiedy słyszy, że może liczyć
tylko na orgazmy, bo jej „bóg seksu” nie umie i nie chce
kochać, czuje się wykorzystana. Swoją drogą, jakie to typowe –
mężczyzna mówi szczerze, że chce wyłącznie wygodnej relacji, a
kobieta troszkę się oburza, ale finalnie zgadza, tłumacząc sama
przed sobą, że przecież co jej szkodzi. A w głębi wierzy, że on
przy niej się zmieni, bo... nie wiem. Może będzie tak rewelacyjna
w łóżku, że... przestanie na nią patrzeć jak na obiekt
seksualny i dostrzeże coś więcej? Fu*ck logic.
Mała
dygresja: gdzieś kiedyś czytałam, że gwałt jest jedną z
najczęstszych kobiecych fantazji. Tyle, że w fantazjach ten
"gwałt" jest po prostu ostrym seksem z przystojnym,
umięśnionym bad boyem, który zapewnia kobiecie orgazm stulecia,
podczas gdy rzeczywistość nie ma z tymi wizjami nic wspólnego.
Gwałt w realu to ogromna trauma, do tego gwałciciel nie jest ani
przystojny, ani, eufemistycznie ujmując, nie dba o przyjemność
gwałconej. Tymczasem w książce Dymitr bez ceregieli narusza
przestrzeń intymną Łucji, obmacuje ją, całuje i nie chce puścić.
Ona niby się kryguje, ale bardziej przejmuje się, że wyszła na
niekulturalną, bo np. nie chciała mu podać ręki przy pożegnaniu.
Przypomnę, on jest taki przystojny, że na jego widok oszalały
wszystkie jej koleżanki. Nieważne, że cały czas ją szarpie,
rozkazuje jej i traktuje jak swoją własność. To bóg seksu o
powalającym, zachrypniętym głosie, więc...
W
głowie słyszałam lamenty wspomnianych już braci samczyków,
płaczących, że przystojniak podrywa, brzydal molestuje*.
Przykre, gdy kobieta sama wkłada im do ręki argument potwierdzający
tę tezę. Gdyby Dymitr nie był tak zabójczo przystojny i nie
pociągał Łucji, byłby zwykłym zboczeńcem, który nie uznaje
odmowy. Niech osoby, które czytały "Prosty układ",
wyobrażą sobie nie przystojnego, umięśnionego i cudnie pachnącego
bogacza w wypolerowanych butach, a choćby tego skina spod mordowni,
w której bohaterowie spotkali się po raz pierwszy. Niech
czytelniczki wyobrażą sobie typa ze spróchniałymi i pożółkłymi
zębami, który robi dokładnie to samo co Dymitr. I co, wciąż „uda
samowolnie się zaciskają”, a „kobiecość wibruje”?
„Prosty
układ” powstał na portalu Wattpad i to widać. W trakcie czytania
miałam w głowie wizję ciężarówek z drewnem, wyjeżdżających
sznurkiem z Puszczy Białowieskiej. Być może z tego drewna
wytworzono papier, na którym go wydrukowano. Miałam świadomość,
że czytam egzemplarz przed finalną korektą, więc przymykałam
oczy na pojedyncze potknięcia. Nie mam też zamiaru obniżać
książce oceny tylko dlatego, że nie czytam romansów. Wiedziałam
(mniej więcej), na co się piszę. Seks w erotyku mnie nie zaskakuje
ani nie gorszy. W stosunkach bohaterów nie ma nic udziwnionego, ot
szybkie bzykanko z finałem nie "w rzeczy samej", a poza.
Właśnie! Parę osób pisało, że bohaterowie się nie
zabezpieczają, a mnie oświeciło. W razie gdybym miała rację,
chcę podkreślić: stosunek przerywany to nie jest forma
antykoncepcji! Poza tym Dymitr lubi przygodne kontakty, więc jak
wiewiórka pchły, tak on może przenosić całą paletę chorób
wenerycznych, od kłykcin kończystych po wirusa HIV. Warto o tym
pamiętać.
Co
jeszcze znalazłam w tej książce, poza puszczaniem oczek i
odurzającym zapachem perfum Dymitra? Liczne stereotypy, z
których jeden szczególnie zapadł mi w pamięć. "Rosjanin?!
Na Boga! Tylko nie to! Nasze kraje od lat się nienawidzą!"
Eee, a co powiecie o naszych stosunkach z Niemcami? Albo z
Ukraińcami? Jako absolwentka filologii rosyjskiej mogę się tylko
pobłażliwie uśmiechnąć. Oczywiście, znajdą się Rosjanie,
którzy nas nie lubią, tak samo jak znajdą się Polacy, którzy nie
lubią Rosjan, ale nie przesadzajmy z tą nienawiścią. I nie
powtarzajmy tego szkodliwego poglądu.
Wychodzi
na to, że pastwię się nad debiutem pani K.A. Figaro, a nie o to mi
chodzi. Życzę szczęścia autorce, bo wydaje się sympatyczną
osobą. Spełniła jedno ze swoich marzeń, publikując książkę.
Teraz jest wielki boom na erotyki i nie mam nic przeciwko.
Widać są potrzebne. Chciałabym jednak, żeby nie utrwalały
szkodliwych wzorców. Żeby czytające je młode dziewczyny nie
nabierały przekonania, że do zbudowania związku wystarczy
pożądanie oraz ich chęć utrzymania relacji. Żeby wiedziały, że
poza stanowczością mężczyzna może okazywać im szacunek i
naprawdę nie stanie się przez to mniej męski. Że ich zdanie i
potrzeby (nie tylko łóżkowe) też się liczą. Tyle.
*
Zadano mi pytanie pół żartem pół serio: a co, kiedy facet nie
wie, czy jest brzydalem? Owo pytanie może mieć ciąg dalszy (skąd
facet wie, czy molestuje, czy podrywa?), a gdyby ktoś miał w tym
temacie wątpliwości, przypominam świetny sposób na ich rozwianie:
#TheRockTest, czyli „Treat all women like you would treat
Dwayne 'The Rock' Johnson”.
Egzemplarz
przedpremierowy otrzymałam od portalu czytampierwszy.
Premiera
książki – 3 kwietnia 2019 roku
Recenzja pełna trafnych spostrzeżeń
OdpowiedzUsuńKsiążka zajęła mi wiele uwagi, wywołała wiele emocji i wiele komentarzy, którymi raczyłam otoczenie ;)
UsuńPrześwieciłaś tę powieśc i to bardzo dokładnie. Napisałaś o niej szczerze i z serca co się chwali. Oby w internecie pojawiało się więcej takich recenzji, chociaż nie wiem jak teraz będzie z cenzurą, kiedy wprowadzono ta kzwane "Acta 2". Zobaczymy... Niemniej ja na tę ksiązkę nie mam ochoty... "gwałt jest jedną z najczęstszych kobiecych fantazji"? pierwszy raz słysze...
OdpowiedzUsuńCzytałam o tym, ale niespecjalnie dokładnie. A może powinnam?
UsuńTak, o tej fantazji słyszałam (czytałam) już dawno. Z tym, że podkreślam, w fantazjowaniu o gwałcie chodzi głównie o namiętny seks, którym kobietę z zaskoczenia "uraczy" jakiś boski mięśniak. O takie "Nie nie, ty brutalu, zostaw mnie, bo ja tak bardzo nie chcę!" + pilnowanie się, żeby nie bronić się zbyt zaciekle.
Z tego co usłyszałam w telewizji to teraz na treści umieszczane w internecie będzie odpowiedzialny właściciel serwera na którym został one opublikowane, tym samym wiele wpisów może zostać przed administratorów zablokowanych... dalej nie wnikałam.
UsuńTak, tak wiem czytałam jednak nadal nigdy o tym nie słyszałam.... czyżby to na fali Greya?
Piąte przez dziesiąte kojarzę, wydawało mi się, że bardziej chodzi o treści typu komentarze z linkami, czyszczenie wypowiedzi użytkowników na forach etc. Ale muszę się konkretniej wczytać.
UsuńPodejrzewam, że Grey miał w tym przedsięwzięciu spory udział. Szczególnie, że Dymitr tak samo reaguje na przygryzanie wargi przez Łucję ;)
Tego nie wiem - nie powiem. Jak coś będziesz wiedzieć, to daj znać, tak w skrócie ;)
UsuńNie czytałam Greya - zaczełam ale odłożyłam, bo to nie ksiązka dla mnie ;)
Nie ma problemu :)
UsuńJa też. Oglądałam film i też musiałam przy nim otworzyć wino. Takie konsekwencje kontaktu z kulturą wysoką ;)
Na trzeźwo nie dało rady? :D
UsuńZdecydowanie nie :D
UsuńHaha... czasem trzeba się nieco odmóżdżyć lub wyluzowac i to na maksa xD
UsuńTylko nierozsądnie robić to w środku tygodnia, do tego ostatniego w miesiącu, kiedy wszyscy ciężko pracują na premię :) No ale, będę mądrzejsza na przyszłość.
UsuńA Greya oglądałam w któryś tam weekend, tyle dobrze :)
Niezdrowo tak odmóżdżać się kiedy trzeva iść do pracy bo po takich wrażeniach to nie wiadomo kiedy mózg powróci xD
UsuńMój zdecydowanie jeszcze nie wrócił na swoje miejsce ;)
UsuńTrzeba go szukać? :D
UsuńChyba tak ;) Bo inaczej nie podziałam za dużo, a muszę. Może przywołam go jakimś dobrym jedzonkiem, akurat zbliża się pora obiadowa :) Bo tak to nie będziemy się bawić. Za dużo pracy :)
UsuńDobre jedzonko jak najbardziej - niech endorfiny pójdą do mózgu :D Co dzisiaj gotujesz? :)
UsuńDziś prostota na stole: puree, kotlet z selera i ogórki kiszone ;) Robimy tak niemożebnie duże porcje, że nie ma totalnie sensu robić dwudaniowego obiadu.
UsuńPuree czyli tłuczone ziemniaki z masłem i np. koperkiem?:)
UsuńA jak robisz te kotleciki? :)
Kotlety to za dużo powiedziane :) Gotuję plastry selera w osolonej wodzie do stanu aldente, a potem je panieruję i smażę ;)
UsuńPuree tak, ale bez koperku :)
To smacznie :)
UsuńZaczynam się uzależniać :)
UsuńZastanawiałam się czy nie capnąć tej pozycji na Czytam Pierwszy, ale w końcu uznałam, że nie ma sensu się pchać w erotyki, skoro ich nie lubię. I widzę, że dobrze zrobiłam, bo książka pewnie wylądowałaby w koszu...
OdpowiedzUsuńJej recenzja jest punktowana podwójnie ;) Poza tym widziałam, że bodajże wczoraj portal dołożył jeszcze jakieś promocje, tak że można też spojrzeć od tej strony :)
UsuńBardzo płynna i ciekawa recenzja. Ja może czytałam nie w oparach alkoholowych, ale był moment, że mogłabym rzucić książką :)Odłożyłam na jakiś czas, aby mi przeszło.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
p.s. dzięki za wpis, bo bloga nie znałam, a bloggerem jesteś znacznie dłużej :)
To ja do dziś mam coś na kształt kaca ;) Chętnie przeczytałabym jakiś romans, nawet i odrealniony i totalnie bajkowy, ale niech ten mężczyzna w nim będzie męski, ale nie chamski, nie zaborczy... Niech będzie normalny.
UsuńNie ma za co :) Przyszłam na blog za Twoją recenzją z Lubimy Czytać.
Wnikliwa recenzja. Książki nie czytałam i raczej się na nią nie skuszę... Tym bardziej że po prostu powiela pewne schematy, które niekoniecznie mi się podobają.
OdpowiedzUsuńTo powielanie to bardzo duży eufemizm :)
UsuńBardzo dobra recenzja, dobrze, że piszesz wszystko szczerze i wyrażasz swoją opinie.
OdpowiedzUsuńNie kusi mnie ta książka, zdecydowanie wolę otaczać się obyczajowymi lub psychologicznymi thrillerami.
Mnie skusiły podwójne punkty za jej recenzję, no i też chciałam się przekonać, jakie są współczesne erotyki. To nie było miłe doświadczenie :/
UsuńOd razu powiem, że nie czytam erotyków właśnie ze względu na ten schemat boskiego faceta, któremu wolno wszystko i zahukanej szarej myszki, która pozwala się traktować jako obiekt seksualny w nadziei, że będą żyli długo i szczęśliwie. Nie przeczytałam żadnego erotyka, ale czytałam tyle recenzji, że mam wrażenie jakbym wszystkie schematy z takich powieści poznała :P Jeśli się mylę i znasz jakiś erotyk, w którym "kobiecość nie wibruje" na myśl o pachnącym bad boyu to koniecznie podaj jego tytuł :D
OdpowiedzUsuńPytałam się o to jednej z blogerek i podała mi tytuł serii "Dotyk ciemności". Zobaczymy, spróbuję :) A tak to nie znam, nie pomogę ;)
UsuńOkej, dzięki :) Najpierw jednak poczekam na twoją recenzję, jeśli będzie pozytywna to zaryzykuję :D
Usuń;D Tak asekuracyjnie ;)
UsuńGenialna recenzja! Pełna wartościowych spostrzeżeń.
OdpowiedzUsuńAż dziw, że taka książka je w Tobie wywołała :D
Lekturę odpuszczę. Coraz więcej erotyków książkowych wygląda jak tani redtube, czy inna strona z amatorskimi porno. Bez ładu/składu/niczego. Żal.
Spostrzeżeń było dużo dużo więcej, ale musiałam je powycinać, bo napisałabym drugą książkę :D
UsuńPo którymś z kolei erotyku postanowiłam nie sięgać po tego typu literaturę gdyż nie wyobrażam sobie, że coś mogłoby mnie jeszcze zaskoczyć.
OdpowiedzUsuńTa by Cię zaskoczyła, ale chyba nie w ten sposób, o jaki Ci chodzi.
UsuńJestem zdania że książka powinna coś wnosić:
OdpowiedzUsuńOstrzeżenie, zabawę, nawet rozrywkę, poniekąd delikatnie pouczającą...
Książka zdecydowanie nie dla mnie...
To ta niesie ze sobą smutny wniosek, że niektóre kobiety mają duży problem w wyłapywaniu bardzo niepokojących cech charakteru partnera.
UsuńErotyki nie są jakoś w moim guście, a po twojej recenzji mam na nie jeszcze mniejszą chęć :D
OdpowiedzUsuńNiestety tym razem nie mogę jej polecić. W sumie nikomu.
Usuńo nie, nie znoszę takich pozycji. Choć przy takiej książce, brzmi to nieco dwuznacznie...
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Nieco ;)
UsuńHm... to, o czym piszesz, jest chyba nagminne w erotykach/romansach. I może dlatego nie jest to mój ulubiony gatunek ;) Podoba mi się ten sposób z #TheRockTest :D
OdpowiedzUsuńTo mnie przyszedł do głowy pewien, może nieco szalony, pomysł na jedną z kolejnych notek :) Przekonam się (dla dobra nauki), jak to jest z tymi erotykami.
UsuńMnie też się podoba ;D