Yrsa
Sigurdardottir kolejny raz opowiada nam historię splecioną z dwóch
linii czasowych. Jedna, współczesna, jest poświęcona Ódinnowi,
który z weekendowego ojca w ekspresowym tempie musi zmienić się w
rodzica na całą dobę i wraz z nastoletnią córką Rún przejść
żałobę po śmierci byłej żony. Druga, wiodąca do lat 70-tych,
na odludzie w Krókur, jest dużo mroczniejsza. Opowiada o domu
wychowawczym dla chłopców, prowadzonym przez małżeństwo na pokaz
bogobojne, a w rzeczywistości wyrachowane i okrutne. Pracująca w
nim młoda dziewczyna o imieniu Aldis marzy o lepszym życiu. Odkrywa
kolejne ponure sekrety, zarówno samego ośrodka, jak i jego
właścicieli oraz wychowanków. Ona także ma swoje tajemnice i
demony, z którymi w końcu musi się zmierzyć. Czy starczy jej
odwagi? Czy się przełamie i pokona gniew, który wyżera jej serce,
czy znów przyjdzie jej uciekać?
Z kolei Ódinn przejmuje zadanie po śmierci współpracownicy. Musi przyjrzeć się bliżej działalności ośrodka, zbadać, czy nie dochodziło w nim do nadużyć i czy nie należy z tego tytułu wypłacić wychowankom odszkodowań. Jego uwagę skupia też tajemniczy zgon dwóch chłopców, uznany za nieszczęśliwy wypadek.
Obie
linie powoli, ale konsekwentnie zaczynają się ze sobą łączyć.
Najpierw pojedynczymi nitkami, intuicją głównego bohatera,
tajemniczymi zapiskami zostawionymi przez jego pracownicę, później
splatają się coraz mocniej, by w końcu zespoić się w jedną,
grubą, gdy Ódinn uświadamia sobie, że rozwiązanie jest
bliżej, niż sądził. Zbyt blisko, by mógł je zaakceptować i
się z nim pogodzić. Podejmuje decyzję, która zaważy na życiu
kilku ważnych dla niego osób i wzbudzi ogromne zainteresowanie
całego kraju.
Znów
sięgnęłam po Yrsę i znów dostałam kawał porządnego kryminału,
do tego z mocnym wejściem sugerującym, że na dzień dobry
poznajemy zakończenie. Z coraz bardziej narastającym poczuciem
grozy. Z mrocznym klimatem pełnym niepokojących dźwięków, cieni
dostrzegalnych tylko kątem oka i metalicznego zapachu krwi. Autorka
działa na wyobraźnię czytelnika, podsuwając mu motywy znane, ale
skuteczne – np. postać za zasłoną, stukanie w szybę czy
dobiegający spod ziemi płacz dziecka.
Polecam
mocno, z zapałem i pełnym przekonaniem. Wiem, że nie jestem
obiektywna, ale dla mnie Yrsa to niekwestionowana królowa kryminału.
Nie jest tak popularna jak inni skandynawscy pisarze, co mnie smuci, ale
nie dziwi. Jest trudniejsza w odbiorze, wymaga skupienia przy
czytaniu, nie da się przejść przez jej książki w międzyczasie,
przy kawie i ciastku. Trzeba się jej oddać i na kilka godzin
zniknąć dla świata. Przykładowo, Camilla Lackberg opisałaby tę historię
na ok. 500 stronach*, łopatologicznie wszystko tłumacząc oraz
rozwlekając rozwijając wątek obyczajowy do przesady. Z Yrsą jest
inaczej, u niej każdy element czemuś służy, a całość jest nie
opracowana, a skonstruowana. Kiedy poszczególne części zaczynają
się ze sobą łączyć, akcja przyspiesza, bo i czytelnik przerzuca
strony coraz szybciej, żeby poznać wszystkie odpowiedzi. Aż mi
smutno, kiedy pomyślę, że została mi do przeczytania tylko jedna,
ostatnia książka Yrsy i będę musiała czekać, aż pojawi się
coś nowego.
*
Nie mam nic do Lackberg. Czytałam kilka jej książek i była to dla
mnie przyjemna, lekka lektura, ale jeśli porównywać „kryminalność”
kryminałów obu autorek, ich klimat, styl i samą fabułę, stawiam
Sigurdardottir kilka półek wyżej. Jedną skupuję po żmudnych
łowach w sieci, zaś drugą sukcesywnie wymieniam na inne książki.
Już samo to o czymś świadczy.
Pozory mylą: na zdjęciu widać nie za grubą książeczkę, sugerującą, że to może być właśnie fajna pozycja do połknięcia przy kawie i ciastku właśnie. Piszesz, że początek sugeruje zakończenie, ale czy rzeczywiście tak jest, czy pojawia się jakiś element zaskoczenia? (Zaintrygował mnie ten fragment)
OdpowiedzUsuńMam tak, że kiedy coś mnie wciągnie, nie jem, znikam, nie ma mnie, siedzę w środku książki. W kinie to samo - nawet gdybym coś kupiła, i tak z tym wyjdę. A co wracać do domu z pełnym kubełkiem popcornu? ;) Yrsa zazwyczaj pisze stosunkowo niewielkie objętościowo książki, ale zajmują mi więcej czasu niż np. przywoływana już Camilla. Jest zbita i zwarta, dużo faktów i wskazówek, które trzeba wyłapać.
UsuńNie chcę Ci za dużo zdradzić :) Początek sugeruje zakończenie i w pewnym sensie je zdradza, ale nie do końca. W każdym razie przez całą książkę zastanawiałam się o co chodzi i kto jest sprawcą tego, co poznajemy na pierwszych stronach. Nie wpadłabym na to, co przeczytałam na ostatnich :)
Kurczę, narobiłaś mi ochoty na tę książkę :) Trochę kojarzy mi się to z "Ofiarami lata" Camilli Way. Tam też na początku jest zasugerowane zakończenie (choć też nie do końca), ale i tak czytałam jak zaklęta, chcąc dowiedzieć się, jak do tego doszło.
UsuńMnie wciągnęło niemożliwie. Tzn. każda jej książka mnie wciąga, ale ta jest w ścisłej czołówce, wraz z "Pamiętam cię" :)
UsuńBardzo lubię Irse❤️ najpierw pomyliła mi się ta książka z Pamietam cię.
OdpowiedzUsuńA już miałam Cię pytać, czy nie uważasz, że w książce pojawiały się znaki, że coś jest na rzeczy :) chodzi mi konkretnie o zakończenie "Niechcianych". Babcia tak namolnie wypytująca wnuczkę, czy na pewno spała. Córka mająca koszmary i mówiąca, że mama jest na nią zła. Jej zachowanie i rysunki. Bo jeśli chodzi o samą decyzję Odinna, to zaskoczyła mnie, nie wiedziałam, czemu wpadł na coś takiego. Niby było wyjaśnienie jego rozumowania, ale do mnie nie trafiło. A tamten "stary" wątek z samochodem? Autorka tak go plątała, że nie mogłam za nią nadążyć ;)
Usuń"Pamiętam cię" też miało takie dość dziwne zakończenie, ale cała książka bardzo mi się podobała. Właściwie to wszystkie mi się podobały (mniej lub bardziej). Yrsę kupuję w ciemno :)
Zerknęłam jaką ocenę wystawiłam tej książce na Biblionetce, bo nie pamiętałam jakie zrobiła na mnie wrażenie i widzę, że miałam do niej jakieś Ale. Coś musiało być naciągane. Bardzo utkwił mi w głowie wątek z samochodem.
UsuńMogło i być coś naciągane, np. decyzja Odinna. To pierwsze, co mi przychodzi do głowy. Albo coś innego Ci się rzuciło w oczy :)
UsuńNie czytałam niczego co wyszło spod pióra tej autorki. Jak myślisz.. to dobra ksiązka na poczatek przygody?
OdpowiedzUsuńTak, uważam, że tak :) Ta oraz "Pamiętam cię" to osobne książki, podczas gdy pozostałe są serią. Ja i tak czytałam nie po kolei, ale wiem, że dla niektórych osób to istotne. Wszystkie polecam :)
UsuńA, i jest jeszcze "Odziedziczone zło", pierwsza część nowej serii. Mam, ale jeszcze nie czytałam :)
Polecam cykl o Thorze (nie tym bogu tylko to imię prawniczki, głównej bohaterki :D). Trzeci znak to pierwsza część i moja ulubiona książka autorki.
UsuńDziękuję dziewczyny za polecania - zapisałam i będę szukać w bibliotece :) Dziękuję :*
UsuńCiekawa jestem Twojej opinii, kiedy przeczytasz pierwszą :)
UsuńW sumie wychodzi na to, że poleciłyśmy Ci wszystkie jej książki :D
UsuńW tej chwili nie ma ich w mojej bibliotece :(
UsuńCo się odwlecze... ;)
UsuńWszystko w swoim czasie :D
UsuńDokładnie. Jak już przyjdzie czas i okazja (i chęć), mam nadzieję, że rezultat Ci się spodoba :)
UsuńYrsa jest rzeczywiście świetną autorką. Od kiedy przeczytałam jej niesamowite "Spójrz na mnie" jestem jej wielką wielbicielką. Przeczytam na pewno!
OdpowiedzUsuń"Spójrz na mnie" było pierwszą książką Yrsy, na jaką natrafiłam. Przeczytałam i wpadłam po uszy :)
UsuńNie słyszałam o niej wcześniej. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥
Nie oceniam po okładkach
Jeśli lubisz kryminały, polecam :)
UsuńDobrze wpaść na lubiany blog i poznać nowego autora;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy w mojej bibliotece jest znane to nazwisko, chętnie bym coś wypożyczyła
Też jestem ciekawa. Jeśli coś znajdziesz, daj znać :)
UsuńKsiążka idealnie wpisuje się w mój gust.
OdpowiedzUsuńNie lubię, gdy autor wszystko tłumacz, jakby czytelnik był opóźnionym w rozwoju podmiotem
Zresztą bardzo lubię skandynawskie kryminały, wątek, który ujawnia się długo po
czasie...
Myślę, że powinna Ci się spodobać. Jestem bardziej niż pewna, że Ci podejdzie.
UsuńTo po powrocie wyszukaj książek tej autorki
UsuńZapisuje w notatkach😍
Strasznie jestem ciekawa Twojej opinii :)
UsuńNie znam autorki, nie znam książek, będzie co nadrabiać ;)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńCieszę się, że też lubisz książki Yrsy, bo dla mnie też jest królową skandynawskiego kryminału. Mam takie samo zdanie w kwestii Lackberg, lubię jej powieści, ale to są kryminalne czytadła. Natomiast Yrsa ma świetne pomysły i dobry warsztat, dzięki któremu jej powieści trzymają wysoki poziom. Pamiętam, że czułam niepewność na myśl o "Niechcianych", bo to była moja pierwsza książka Yrsy spoza cyklu o prawniczce Thorze, ale szybko okazało się, że pisarka bardzo dobrze radzi sobie również bez swojego sztandarowego cyklu. W twórczości Yrsy uwielbiam też tę mieszankę kryminału i horroru, elementów grozy jest niewiele zazwyczaj, ale są tak sugestywne, że ciarki chodzą po plecach:) Jeśli chodzi o nowe powieści to wiesz, że wyszła niedawno pierwsza część nowego cyklu pt. "Odziedziczone zło"? Jeszcze nie czytałam, ale niesamowicie cieszę się, że jest coś nowego :)
OdpowiedzUsuńTak, mam "Odziedziczone zło", ale wciąż powstrzymuję się z czytaniem. Właśnie z tego powodu, że to ostatnia nieprzeczytana. Aaa nie, jest już druga część tego cyklu ("Porachunki"), ale na premierę wciąż trzeba czekać :)
UsuńPrzyznam, że bałam się, że wydawnictwo zrezygnowało u nas z książek Yrsy, ale na szczęście jest nowa seria :) Szkoda tylko, że podobno nie ma w niej elementów grozy, czytałam, że to "czyste" kryminały.
UsuńDajmy szansę :)
UsuńNo pewnie, że tak :)
Usuń:)
UsuńTrafiłam dziś przy porannej kawie na recenzję innej ksiązki tej autorki - o której usłyszałam w ogóle po raz pierwszy. I już wtedy wciągnęłam ją na listę do przeczytania. Po Twojej recenzji przybijam pieczątkę "priorytet" :)
OdpowiedzUsuńOoo, aż się zainteresowałam, o jakąż to książkę może chodzić :) Zakładam, że o "Odziedziczone zło" (bo najnowsza), ale mogę się mylić :)
UsuńWłaśnie na innym blogu czytałam o innej książce tej autorki. Do tej pory nie miałam możliwości poznać twórczości autorki ale mam zamiar to zmienić.
OdpowiedzUsuńDrugi komentarz na ten temat. Może czytałyście tę samą recenzję? :)
UsuńCo do poznania Yrsy, polecam :)
Czytałam, ale już dawno temu i niewiele z tej książki pamiętam, jedynie, że szału na mnie nie zrobiła ;)
OdpowiedzUsuńCzyli widać podchodzą Ci inne klimaty :)
Usuń