środa, 7 września 2022

"Meluzyna Noctis i Mroczna Głębia" Philip Reeve

Ależ to było dobre! Nie trzeba wcale mieć nastu lat, żeby świetnie się bawić przy czytaniu tej książki. Podejrzewam nawet, że nie trzeba specjalnie lubić morza – choć ja akurat je uwielbiam. A jednocześnie trochę się go boję. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, może właśnie owo przedziwne połączenie miłości i strachu sprawiło, że tak dobrze odnalazłam się w tej historii.

Na początek spójrzcie na okładkę. Niby nie powinno się zwracać uwagi na wygląd, ale bądźmy szczerzy. Kto nie zwraca? „Meluzyna Noctis i Mroczna Głębia” jest tak pięknie wydana, że oczy się do niej śmieją. Zieleń i błękit to moje ulubione kolory, a tutaj mamy ich połączenie. Zarówno okładkę, jak i rysunki, których we wnętrzu znajdziecie naprawdę sporo, opracował Paddy Donnelly. Nie znam człowieka, ale już go lubię. Gdyby w zamierzchłych czasach mojego dzieciństwa książki były wydawane w tak cudnej formie, pewnie zamieszkałabym w bibliotece. Więc może i dobrze, że nie były (przynajmniej nie wszystkie), bo i bez tego pochłaniałam je na kilogramy.

Okładka okładką, ta książka zachwyca głównie dopracowaną treścią. Poznajemy Meluzynę, rezolutną, ciekawą świata dziewczynkę. Pewnego dnia zastępuje zmarłego opiekuna i zostaje tymczasową Strażniczką Burzomorza, ostatniej z archipelagu Jesiennych Wysp. A właściwie Strażnikiem, gdyż to stanowisko zawsze obejmowali mężczyźni. Stety bądź niestety, na jedynego męskiego posiadacza nazwiska Noctis przyjdzie poczekać kilka tygodni, nim wróci z Londynu. Nie z własnej woli. W tym czasie Meluzyna znakomicie radzi sobie w roli obserwatorki morza. Mimo młodego wieku ma lepsze kompetencje niż reszta mieszkańców wyspy. Umie pisać i czytać, jest spostrzegawcza, a do tego pełna zapału do pracy. Nic dziwnego, że kiedy Will w końcu dociera do domu, mała nie może się doczekać, aby przekazać mu zdobyte informacje. Tym większe jest jej rozczarowanie, gdy zdaje sobie sprawę, że wuja to nie obchodzi. Młody mężczyzna wyraźnie lekceważy ją, wyniki jej „badań” oraz strach Burzomorzan przed potworem z głębin – Gormem. Stoi twardo na ziemi i bardzo nie chce dopuścić do siebie myśli, że pewnych rzeczy nie sposób ogarnąć rozumem. Pewne rzeczy po prostu się dzieją.

Zanim książka do mnie trafiła, zastanawiałam się, czy będzie mi przeszkadzać, że to literatura młodzieżowa. Bohaterka ma ledwo jedenaście lat, więc brałam pod uwagę, że w trakcie czytania może mi coś zgrzytać. I niekiedy tak było. Czasem trafiałam na lekko infantylną scenkę (przykład: typowo dziecięca złość Meluzyny na wujka, który jej nie docenia). Czasem uśmiechałam się pod nosem, widząc jakieś sformułowanie („bojowo nastawione stworki” czy nazwanie konia zwierzątkiem. Brzmi przeuroczo, nawet jeśli chodzi o kucyka). Ale przymykałam wtedy oko, mając świadomość, że nie jestem targetem. Im dalej, tym historia stawała się ciekawsza, a przede wszystkim mroczniejsza. Jestem pod olbrzymim wrażeniem plastyczności opisów. Brawa dla tłumaczki! Maria Jaszczurowska tak dobrała słownictwo, że widziałam każdą scenę. Czułam to samo co bohaterowie, niezależnie od tego, czy był to zachwyt pięknem przyrody, czy przerażenie zamykającą się nad głowami falą wody.

Atmosfera książki jest niesamowita. Do połowy „Meluzyna..” kojarzyła mi się z „Dziewczynką, którą wypiła księżyc”, a później z Księciem mgły” Zafóna. Z tym drugim szczególnie w rozdziałach, w których scenerią było morze. Prócz tego w pewnym momencie złapałam się na myśli: „Nie no, jak w mordę strzelił Lovecraft!”

Podsumowując, jestem zachwycona światem oraz fabułą, którą stworzył Philip Reeve. Wciągnęła mnie opowieść o dziewczynce znalezionej ponad dekadę temu na plaży. Zaintrygowała mnie tajemnica Gorma i oczarowało piękno podwodnych ogrodów. Polubiłam większość bohaterów – nawet Willa, choć potwierdza, że nie zawsze wykształcenie idzie w parze z otwartością umysłu. Polecam „Meluzynę...” każdemu, niezależnie od wieku. Nie zawiedziecie się!

Premiera książki: 7 września 2022 roku

Możliwość lektury zapewniło mi Wydawnictwo Literackie, za co bardzo dziękuję.

30 komentarzy:

  1. Fakt, książka wygląda pięknie, ale to totalnie nie moje klimaty - wszelkie baśniowe, fantastyczne opowieści, a tym bardziej dla młodszych czytelników, niekoniecznie mnie interesują ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Nie każdemu wszystko podejdzie - choć zapewniam, że książka jest przeurocza :)

      Usuń
  2. Czasem z przyjemnością sięgam po obyczajówki, więc zainteresowałaś mnie tym tytułem, Piękna okładka, to połowa sukcesu :) również uwielbiam niebieski i zielony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A połączenie tych kolorów... <3

      Meluzynę gorąco polecam! :)

      Usuń
  3. Mam trochę problem z literaturą dla młodzieży i tak młodą bohaterką, bo czuję, że nie jestem targetem i obawiam się, że nie odnalazłabym się w tej historii. Wiem, że Tobie się udało i nie odradzasz lektury dorosłym, ale jak znam siebie to pewnie nie kupię tej powieści, chyba że trafię naprawdę na świetną promocję. Też żałuję, że kiedy ja miałam 11 lat to nie było takich uroczych książeczek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złapałam się na zdziwieniu, kiedy napisałaś o zakupie :) Chyba odruchowo mierzę swoją miarą, bo kiedy ktoś do czegoś mnie zachęca (w sensie do książki), moja pierwsza reakcja to sprawdzanie, czy nie ma tego w bibliotece. Jeśli nie, szukam po różnych OLXach czy innych takich miejscach. Widać mam mocno zakodowane wszystkie inne opcje poza kupowaniem nowych książek ;)

      Usuń
    2. To u mnie kupowanie jest na pierwszym miejscu, kiedyś papierowych egzemplarzy, teraz ebooków :) Nie mieszkam blisko biblioteki, nie mam jej po drodze do pracy, więc odzwyczaiłam się zupełnie od korzystania z jej zbiorów. Zresztą moja wiejska biblioteka nie miała niczego ciekawego do zaoferowania, więc zaglądam tam tylko po to, żeby przekazać swoje zbiory :)

      Usuń
    3. Rozumiem. Czasem zapominam, że nie wszyscy mają tak dobrze, że praktycznie pod nosem są przynajmniej trzy filie. Chciałabym kiedyś (znowu) mieszkać na wsi, ale z pewnością będzie mi brakowało łatwego dostępu do wszystkiego. No ale coś za coś, myślę, że warto :)

      Usuń
    4. O mieszkanie miasto kontra wieś to temat rzeka :) Mieszkałam w domu na wsi i w bloku w mieście, i jednak mnie jest lepiej na wsi. Wprawdzie powrót w rodzinne strony był spowodowany względami ekonomicznymi, bo w pewnym momencie nie było nas stać na wynajem mieszkania. Ale ja się ucieszyłam, bo nie odnalazłam się jako mieszkanka blokowiska :) Natomiast fakt, że bez samochodu to można pomarzyć o dostępie to wielu rzeczy, mimo że ja mieszkam 10 km od granic wielkiego miasta, ale dla komunikacji wszelakiej moja wioska jest niewidzialna.

      Usuń
    5. Zdaję sobie sprawę z tego, jak transport publiczny jest zaniedbany i niedofinansowany. To duży minus mieszkania w mniejszych miejscowościach. Ale, mając auto, można sobie z tym poradzić. No i nie ma porównania z ciasnotą zabetonowanych osiedli, smogiem etc. Ja już wprost nie mogę się doczekać codziennego bólu głowy od tego, czym będą palić w piecach :/

      Usuń
    6. Tak, w kwestii transportu wiele powinno się zmienić. Zazdroszczę ludziom, którzy mogą dojeżdżać do pracy koleją podmiejską. U mnie podobno działa sprawnie Łódzka Kolej Aglomeracyjna, ale niestety na stację mam 7 km, więc i tak musiałabym brać samochód, co mija się z celem. Co do smogu to teraz obawiam się, że moi sąsiedzi będą palić byle czym, bo jednak ceny opału są tragiczne. Zazwyczaj nie mieliśmy problemu ze smogiem, ale w tym sezonie trochę się martwię. Natomiast swoboda, przestrzeń, możliwość odcięcia się od obcych ludzi są dla mnie ogromnymi zaletami. Zwłaszcza w pandemii odczułam jak to super wyjść za dom i nie przejmować się, że trafię na kogoś innego :)

      Usuń
    7. U nas dziś zaczęli grzać, więc zobaczymy, jak często będę kupować Ibuprom albo inne coś, co w miarę szybko działa :/

      Oooo, chciałabym nie pamiętać, jak to było czuć się jak w klatce, kiedy zabronili - totalnie moim zdaniem bez sensu - chodzić do parku. Mieć coś własnego, choćby mały trawniczek przy domu, jest na wagę złota. Nie zamieniłabym się nawet na najbardziej wypasioną willę, gdybym miała taki ogródek :)

      Usuń
    8. My też już musieliśmy rozpocząć sezon grzewczy. Na razie bardzo oszczędnie, ale nie dało się już wysiedzieć, bo temperatura w domu spadła do 17 stopni. Nawet dla mnie, zimnolubnej osoby, to już trochę za mało. Trzymam kciuki, żebyś nie miała smogu, a może warto kupić oczyszczacz powietrza?

      Tak, to było najgorsze uczucie. To zamknięcie i świadomość, że nie można zrobić nic. Ja po półtora miesiąca siedzenia w małym mieszkaniu i wychodzenia tylko po zakupy raz w tygodniu, miałam tak dość, że przyjechałam do rodziców i poszłam na spacer do ich prywatnego lasu. Wtedy były zamknięte lasy, parki, bulwary, no wszystko i ja ten nieskrępowany spacer po prywatnej własności będę wspominać do końca życia :) Oczywiście po takim zasiedzeniu to na drugi dzień umierałam przez zakwasy, ale i tak warto było.

      Usuń
    9. Smog będzie wisieć nad całym miastem, więc z dużym prawdopodobieństwem każde dłuższe wyjście z domu poskutkuje bólem głowy. Musiałabym w ogóle nie wychodzić, a do tego uszczelnić drzwi, okna etc. Nie ma szans uciec przed zanieczyszczeniami :/

      Usuń
    10. Ech, nieciekawa perspektywa. Mimo wszystko trzymam kciuki, żeby nie było tak źle...

      Usuń
    11. Od kilku lat tak jest. Mam wtedy ataki rozpaczy i fantazje o ucieczce gdzieś na odludzie. A potem mija rok i budzę się w tym samym miejscu. Ale od narzekania nic się nie zmieni, więc po co narzekać.

      Usuń
  4. Lubię książki dla dzieci, ale do książek dla młodzieży (czy młodszej młodzieży) trudno mi się przekonać ;<

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam lubię raz na dwa miesiące (bo częściej bym nie dała rady) sięgnąć po jakąś książkę dla młodzieży, więc będę pamiętała o tej powieści. :) I wcale mnie nie dziwi, że trochę boisz się morza, bo tylko głupiec by się go nie bał. W końcu wystarczy chwila nieuwagi, by morze zabiło człowieka. Meluzyna – ładne imię. Kojarzy mi się z piosenką Małgorzaty Ostrowskiej oraz z czarodziejką z legend.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nauczenie się pływać mogłoby tutaj pomóc w pokonaniu strachu. Nie mówię o wypływaniu poza boję czy cokolwiek w tych klimatach. Rozsądnie ;)

      Usuń
  6. Fajnie, że podkreśliłaś, iż nie trzeba mieć nastu lat. Dla mnie to ważna informacja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest świetna książka - jedna z tych, które mogą czytać wszyscy, mali i duzi :)

      Usuń
  7. Fajnie, że podkreśliłaś, iż nie trzeba mieć nastu lat. Dla mnie to ważna informacja

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasem wśród powieści dla młozdzieży można zleźć prawdziwe perełki <3. Morska tematyka na perełke pasuje, więc chętnie dalabym jej szansę. A morze ma w sobie coś pięknego i złowrogiego jednocześnie :).
    Też jak czytam młodzieżowki to niektóre rzeczy trochę drażnią ale można przymknąć na to oko, bo historia często jest tego warta.
    Szkoda, że zdjęcia dałaś tylko bokiem, muszę zaraz się przyjrzeć okladce, bo coś tu faktycznie przyciąga wzrok <3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo było tu inne zdjęcie. Trochę sobie poczekało na recenzję - praktycznie miesiąc :) Później wstawiłam tekst i w sumie to dopiero potem mnie oświeciło, że namawiam do podziwiania okładki, kiedy nie za dobrze ją widać :)

      Usuń
  9. No i teraz totalnie chcę i muszę przeczytać tę książkę. :P Lubię młodzieżówki (nawet jeśli czasami wyczuwa się, że nie jesteśmy docelowym odbiorcą ;)), a to co opisałaś brzmi jak genialna fabuła, której absolutnie nie mogę przeoczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mocno polecam, powinnaś być bardzo zadowolona :)

      Usuń
    2. No i cóż zrobić, już wzięłam na czytnik z Legimi. :D Dzięki za opinię (jak widać bardzo przekonująca ;)), dam znać po lekturze! :)

      Usuń
    3. Będę czekać na opinię :)

      Usuń