poniedziałek, 12 grudnia 2022

"Miła robótka. Polskie świerszczyki, harlekiny i porno z satelity" Ewa Stusińska


„Wydaje mi się, że jest to często „polski syndrom” (…) spowodowany wieloma czynnikami, m.in. wychowaniem, z którego pewne grupy świadomie i na siłę usunęły wszelkie wzmianki i informacje o najnaturalniejszej rzeczy na świecie – miłości fizycznej i radości z niej czerpanej. W ogóle wydaje mi się z listów, które otrzymuję z Polski, że przez wiele lat wpajano Wam, że odczuwanie jakiejkolwiek radości jest przestępstwem. Ale miarka się przebrała i uważam, że nadszedł czas, aby każdy sam, indywidualnie wybrał to, co mu odpowiada”.

Nie jest to wypowiedź z tego roku, sprzed roku ani nawet sprzed paru lat. To głos pewnej Szwedki odpisującej na listy czytelników „Cats”, pochodzący z 1990 roku. Przykra refleksja po ponad 30 latach – ów czas nie tylko nie nadszedł, ale wręcz zaczęliśmy się cofać w rozwoju.

Nie mogę sobie przypomnieć, jaka inna książka skłoniła mnie do tak intensywnego researchu. W trybie incognito, ale nieważne. Zajrzałam na masę stronek porno, pchana chęcią poznania słynnych produkcji. Obejrzałam – choć bardziej pasowałoby tu „przeleciałam” – kilka czy kilkanaście filmów (w tym cały „Auch Ninotschka zieht ihr Hoschen aus”, bo był śmieszny), żeby się przekonać, że wszystko już grali. Nie chodzi mi bynajmniej o stary kawał o seksie, który wymyślili Grecy, ale to Rzymianie włączyli do niego kobiety. Ci, którym się wydaje, że kiedyś to było, a dziś Sodoma, Gomora i zepsucie, powinni zapoznać się z paroma tytułami z lat 70. czy 80. Już nigdy nie spojrzę tak samo na banany. Ani na motyczki. I wiem, że jeszcze wiele rzeczy może mnie zadziwić („Ej, popatrz! Wiedziałeś, że tak się da?”).

Miła robótka” to krótki, ale niezmiernie treściwy reportaż na temat, który budzi olbrzymie kontrowersje od zawsze. Pornografia. Autorka na licznych przykładach wykazuje, że Polacy to hipokryci. Oczywiście, nie tylko oni, ale skupia się na polskim podwórku, więc i my to zróbmy. Dla wielu seks zamknięty na prokreację jest niemoralny, a pożądanie to grzech. „Miła robótka. Polskie świerszczyki, harlekiny i porno z satelity” ma na to dowody. Cytuje polityków, którzy wyczuli, po której stronie trzeba się opowiedzieć, aby pozostać przy korytku po '89. A seks nieodmiennie przyciąga. Seks sprzedaje. Seks wprawia w zakłopotanie, a zarazem zmusza do zerkania. O seksie się myśli i mówi, ale pokątnie i z chichotem. Rubaszny wujek Heniu próbuje rozbawiać nim towarzystwo na weselu, a wszystkie ciotki pieką raczka. Od lat Polacy są w pierwszej dziesiątce użytkowników serwisów porno, ale oficjalnie nikt nie ogląda filmów XXX. I, rzecz jasna, nikt się nie masturbuje, a już na pewno nie kobiety.

Czyżby? Twórczyni przegląda z uwagą ten zakłamany grajdołek, zaczynając od końca komuny. Opisuje wybuch wolności obyczajowej aż do momentu, w którym tzw. obrońcy moralności próbowali zdusić wszelkie przejawy zainteresowania społeczeństwa seksem. Nie bacząc na zawstydzone lica odbiorców, wskazuje palcem każdą kasetę ukrytą w meblościance albo skitraną za tapczanem. Opowiada o zalewie produkcji z „zepsutego Zachodu”, budzących oburzenie, ale i podniecenie. Przybliża historię Teresy Orlowski oraz innych ważnych dla branży postaci. W tym Klaudii Figury. Uświadamia, że nic nie wywołuje takich ataków histerii jak... kobiece włosy łonowe. Zaprawdę powiadam Wam, łoniaki trzęsą światem. I to od setek lat.

Dzięki tej niewielkiej rozmiarowo książce dowiedziałam się naprawdę dużo o sektorze rynku, który budzi niesamowite, a przede wszystkim niezdrowe emocje. Upewniłam się też, że osoby walczące z naturalnym elementem ludzkiego życia, czyli z seksem (a raczej z seksualnością), nie robią tego dla niczyjego dobra. Robią to dla siebie, z naprawdę ohydnych pobudek. Nihil novi, chciałoby się rzec, ale smutne, że mają tak duży wpływ na resztę ludzi. Polacy zachłysnęli się dostępem do szeroko rozumianej erotyki, ale nie byli na nią przygotowani, przez co fala swobody odpłynęła, a wahadło zaczęło odbijać w drugą stronę. Gdzie dziś jesteśmy według tego, co przekazuje Ewa Sosińska? Wciąż seksualnie niewyedukowani, wygłodzeni i zawstydzeni. Widać to w sieci, ale i w życiu. Można ujadać na „50 twarzy Grey'a” czy „365 dni”, ale pełne kina mówią jasno: seks jest ważnym aspektem życia, z którego nikt nie zrezygnuje. Poza dziewicami konsekrowanymi etc., ale to pomińmy.

Moim zdaniem ów reportaż to dobra, ciekawa praca, która spokojnie mogłaby być dłuższa. Temat i tak nie został w pełni wykorzystany, ale lektura skłoniła mnie do dalszych poszukiwań. I egzystencjalnych rozterek. Polecam, choć zdaję sobie sprawę, że wiele osób zrazi sam tytuł, bo... z przeróżnych powodów. Polecam zatem tym, którzy są go ciekawi i nie spłoną rumieńcem, wypożyczając książkę w bibliotece. Uważam, że warto.


* zdjęcie z sieci

32 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. No to tylko życzyć Ci sporo przyjemności podczas czytania ;)

      Usuń
  2. Podziwiam, że małaś siłę oglądać te filmy. i nie piszę tego przez pryzmat pruderii. Akurat czytam "Pieprzyć wstyd" Ewy Wanat i tam też jest o porno. Bałabym się, że pewnych rzeczy nieodzobaczę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, jest ryzyko, że już się nie odzobaczy ;) Ja w całości obejrzałam tylko tę "Ninoczkę", a tak to kawałek "Josefine Mutzenbacher". Naprawdę ciekawiło mnie, o czym oni rozmawiają, a było po niemiecku ;D Resztę filmów przeskakiwałam jak pchła na psie, bo były nudne. Same scenki, więc ile można? :)

      Usuń
  3. Widzę, że reportaż wydało Czarne, więc tym bardziej chętnie sięgnę, bo ich książki biorę w ciemno. Przynajmniej z tej serii. Bardzo drażni mnie ta polska hipokryzja, czyli właśnie porno wszędzie, ale już porządna edukacja seksualna to be. I ludzie tylko potrafią grzmieć o dewiacjach, a w ukryciu sami aż się palą do zgłębiania wszystkich fetyszy. Pewnie mnie nie będzie chciało się szukać tego tych wszystkich filmów, ale książkę mogę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co to za kot mnie odwiedził? ;) Przedświąteczne zmiany? No, ta hipokryzja kłuje w oczy i uszy. Edukacja nie, bo będzie potem dzieciaki ciągnąć do praktyki. A tak to nie ciągnie - przecież wystarczy zabronić, schować i zakazać :/

      Książkę polecam. Sama pewnie kiedyś ją sobie kupię, bo pozapominam połowę rzeczy za jakiś czas. Lubię reportaże Czarnego, obiecuję sobie, że będę mieć kiedyś dla niego przynajmniej półkę :)

      Usuń
    2. A tak, trochę zmiany, a poza tym tamto zdjęcie jest mocno nieaktualne, więc tym razem ukrywam się za zwierzaczkiem :) Oj tak, naprawdę dziwię się, że ludzie wciąż w ten sposób myślą. Przecież wiadomo, że to właśnie edukacja może uchronić przed robieniem głupstw i to wcale nie znaczy, że siedmiolatki będą się zabierać za seksy. Dramat.

      Tak, też uwielbiam reportaże Czarnego, zwłaszcza z tej serii. Mam już całkiem pokaźną kolekcję, a jeszcze parę lat temu uważałam, że literatura faktu jest absolutnie nie dla mnie. Tutaj ewidentnie musiałam dojrzeć do tematu :)

      Usuń
    3. Przeraża mnie godzina, w której pisałaś ten komentarz (i inne) ;))

      Ostatnio nie mogę się oprzeć i krzywdzę się czytaniem komentarzy w sieci. Braki w edukacji seksualnej są tak dramatyczne, że czasem nie wiem, czy ktoś trolluje, czy naprawdę jest tak durny. Numer 1 tępoty to propozycja wycięcia sobie macicy u kobiety, która nie chce dzieci. Inni tłumaczyli gościowi, że halo halo, taki zabieg to nie jest forma antykoncepcji, ale cały czas upierał się, że skoro jest w cenniku kliniki, znaczy, że można wejść praktycznie z ulicy i go sobie zamówić. Jak pizzę. No i oczywiście "nie rozkładaj nóg!" jako standard.

      Masa ludzi w haśle edukacja seksualna widzi tylko migające na czerwono słowo SEKS!!! I nic więcej. Przeraża mnie to, naprawdę :/

      Usuń
    4. Już ustaliłyśmy, że jak jak ty się kładziesz spać to ja wstaję :))

      Od komentarzy w internecie uciekam jak najdalej. Wyjątkiem są tylko blogi o książkach, bo pod artykułami o czymkolwiek na różnych portalach czy, nie daj Boże, pod filmikami na YouTube to jest straszny syf. Wolę nie przypominać sobie jak ludzie potrafią być chamscy i zwyczajnie głupi. A no tak, bezdzietna lambadziara nie dzieci? No to wyciąć macice, ustawić pod pręgierzem i nie wiadomo co jeszcze. Co to za pomysły... Niestety to jest też efekt głębokiego patriarchatu. Jakby to faceci zachodzili w ciąże to mieliby dostęp do wszystkiego na życzenie. Aborcja, antykoncepcja, doskonała opieka w szpitalu, wykwalifikowany personel. A, że rodzą kobiety? No trudno. Niech się męczą. Ech, znowu mi się ciśnienie podniosło :(

      Usuń
    5. Bardzo bym chciała wierzyć, że to głównie te same osoby skrobią (co ja gadam! wyrzygują z siebie) te komentarze i może wcale nie ma ich aż tak dużo. Opłaconych trolli w sumie jest coś kilkadziesiąt tysięcy, więc co to jest w skali całego społeczeństwa. Ale co jakiś czas się zanurzę w tym bagienku i potem tracę tę nadzieję.

      Chyba faktycznie lepiej nie czytać, ignorować, nie zwracać uwagi. Jeśli tylko się da, bo nie zawsze to możliwe. Lepiej, zdrowiej i spokojniej się wtedy żyje. Niech się sami dławią w tej żółci.

      Usuń
    6. Na pewno jakąś część tego ścieku tworzą opłacone trolle, ale obawiam się, że frustratów, którzy myślą tak jak piszą też jest sporo. Tak, też uważam, że lepiej się od takich treści odizolować. Internetowy hejter i tak nie zrozumie innego punktu widzenia i nie przyjmie refleksji.

      Usuń
    7. Frustraci częściowo na własne życzenie, a częściowo z wychowania. Taki przykład: dziś trafiłam na komentarz jakiejś babeczki pod artykułem o "demonach seksu" (o księdzu egzorcyście). Aż go sobie zapisałam:

      ""wiesz ze seks nie ma nic wdpólnego z aktem miłości?seks jest daleki od miłości więc jest wymysłem szatańskim".

      Siedziałam i tak blink blink oczami z totalną pustką w głowie. Weszłam na profil tej babeczki, patrzę i widzę: "w związku małżeńskim". Nie mam pojęcia, jakie mają pożycie z mężem, ale wróżę, że coś poszło bardzo nie tak. Była bardzo zajadła, jeśli chodzi o komentowanie. Wszystko, co dotyczyło seksu, było złe, okropne i brudne. Ona dość konkretnie rzuciła mi się w oczy, ale nie była jedyna tak negatywnie nastawiona do tej sfery życia. Tacy ludzie żyją wśród nas. Trochę im współczuję, ale przez tę zajadłość bardziej wolę trzymać dystans.

      Usuń
    8. Matko kochana, skąd się to wszystko bierze. Może ja żyję w jakiejś bańce, ale nawet na naukach przedmałżeńskich słyszałam, że seks jest ważny i to właśnie wyraz miłości w małżeństwie. To babka tworzy jakąś swoją własną krucjatę i chce być "świętsza od Papieża". Nie każdy musi bardzo cenić te sferę życia, bo przecież są osoby aseksualne czy z małymi libido, ale wypisywać, że to złe, brudne itd. to już nie rozumiem. Też wolałabym trzymać dystans od takich osób.

      Usuń
    9. Ja też nie rozumiem i nie wiem nawet, czy chcę zrozumieć. Chyba jednak wolę skupić się na tłumaczeniu (tam, gdzie jest szansa na dialog), że nic, co wiąże się z cielesnością, nie jest grzeszne, brudne etc. Szczególnie dla młodzieży to bardzo ważne, żeby nie mieli później jakichś zaburzeń z powodu zupełnie naturalnych stanów w okresie dojrzewania (typu poczucie winy u chłopców o poranku). Żeby to mieszanie w głowie nie szło na następne pokolenia. Ha, nie zostałam nauczycielką, ale gdzieś tam te ciągotki do dydaktyzmu zostały ;)

      Usuń
    10. Pewnie, też uważam, że lepiej edukować niż zajmować się trollami i internetowymi frustratami. Chciałaś zostać nauczycielką?

      Usuń
    11. Tak, jestem nawet po kursie pedagogicznym :) Ale w życiu nie pójdę uczyć, nie za tę kasę. No chyba że do prywatnej szkoły, gdzie mogłabym nie bać się szablonów. Tworzyłam kiedyś opisy na stronę takiej szkoły we Wrocławiu i sama do siebie zachwycałam się tym, jaka to świetna placówka. Gdybym miała dziecko, wypruwałabym sobie żyły, żeby mogło tam chodzić :)

      Usuń
    12. O proszę, szkoda że nasz system jest jaki jest, bo pewnie byłabyś nauczycielką z pasją...

      Usuń
    13. Ewentualnie wypaloną nauczycielką, gdzieś tak po tygodniu ;)

      Usuń
    14. Niestety tak też mogłoby być :(

      Usuń
    15. Niestety obstawiam tę wersję jako bardziej prawdopodobną :/

      Usuń
  4. i ja czuję się skuszona i zachęcona do przeczytania tego reportażu:)
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię zaczytywać się w reportażach, a o nim pierwszy raz słyszę. Koniecznie zapiszę sobie tytuł ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak sobie myślę o tym seksie, ale to jest potrzeba o mówić o tym, co kto lubi i czy rzeczywiście ogląda porno? Gdyby mnie ktoś zapytał, może odpowiem. I jeśli tego nie zrobię, to nie ze wstydu, ale dlatego, że mogę, nie mówię czy oglądam i jaki lubię seks. W takim razie czy jestem hipokrytka, skoro drażni mnie epatowanie na prawo i lewo gołymi dupami? Filmami i książkami gdzie nie seks a ostre rżnięcie? Tutaj chyba kwestia dyskusyjna jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jak najbardziej jest potrzeba :) Jeśli ktoś nie chce, nie życzy sobie i woli nie mówić - jego prawo. Ale osobiście nie widzę powodu, żeby uciszać innych, tych, którzy chcą mówić. Już i tak jesteśmy pod tym względem zahukani jako społeczeństwo, a edukacja seksualna naprawdę nie jest taka straszna. Nie ma nic wspólnego z "promowaniem rozwiązłości" czy jak to jeszcze ją określają ci, którzy chcieliby jej zabronić.

      Kwestia dyskusyjna? Pewnie, że tak :) O wszystkim można dyskutować.

      Usuń
    2. Teraz to już nie jesteśmy tacy zahukani. Nie wiem w jakim regionie, ale w większości nie zauważyłam kompleksów seksualnych i zahamowań w mówieniu o tym. Wręcz przeciwnie 😃

      Usuń
    3. Nie wątpię, że są osoby, które nie mają problemów z rozmową o szeroko rozumianej seksualności, ale nie zmienia to faktu, że i takie, które prędzej umrą ze wstydu, niż powiedzą słowo "penis" czy "pochwa". Ewentualnie wykrztuszą tylko "tam, to miejsce" czy coś takiego. Nawet u lekarza :/ Ciągle jest ich mnóstwo.

      Nie znam każdego regionu Polski, opieram się m.in. na rozmowach ze znajomymi oraz czytaniu komentarzy w sieci. A to, co można w nich znaleźć, to dla mnie dowód, że mamy jeszcze baaardzo dużo do zrobienia w zakresie edukacji seksualnej, niestety. I bynajmniej nie chodzi o znajomość pozycji z Kamasutry ;)

      Usuń
  7. Czekałam na taką recenzję tej książki - dziękuję, mnie przekonałaś. Niby po wydawnictwo Czarne sięgam bez wahania, ale ostatnio seks stał się tematem modnym, książek, filmów i seriali powstaje masa, a trochę szkoda mi mojej psyche na sprawdzanie wszystkich.
    U nas to tak właśnie jest - przy piwie o porno i erotyce wszyscy mają coś do powiedzenia, ale jak rozmawiamy o szkolnej edukacji seksualnej to tylu oburzonych. "Ja wychowałem się na porno i nic mi nie jest" - meh, to takie bezsensowne. Poza tym moi rówieśnicy są tacy tak to się mówi "hop do przodu" i mocno ściemniają, bo my jednak mieliśmy te zajęcia. Ja tam nawet w swojej publicznej podstawówce miałam (może i tandetne, ale jednak) wychowanie do życia w rodzinie. Dla niektórych dziewczyn to była pierwsza informacja o miesiączkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja chyba nie miałam takich lekcji i to nawet w liceum. A przynajmniej nic takiego nie pamiętam. Kojarzę tylko wstydliwe przekazywanie podpasek i tamponów przez higienistkę, chyba w podstawówce. Drażni mnie to nieziemsko, że masa ludzi (częściowo z niewiedzy, a częściowo z głupoty) nie chce zobaczyć tych wszystkich aspektów, które obejmuje edukacja seksualna. Tylko z bzykaniem im się to kojarzy :/

      Usuń
  8. Ja jak zawsze disnejowsko: mam zamiar przeczytać "Psychologię miłości", bo najpierw miłość, potem seks, ale co się odwlecze :) Bo to jednak śmieszne, że roznegliżowane modeli "sprzedają" blachodachówkę, wiertarki i inne Axe'y, ale jak już mówimy o seksie naprawdę to ojojoj, zatkajcie uszy na takie tematy. Hipokryzja dobrze się trzyma, ale wolę myśleć, że to nie jest tylko nasza narodowa cecha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nie, z pewnością nie tylko nasza, ale autorka pisała o naszej, a i tak miała mnóstwo roboty przy zbieraniu materiałów.

      Nie mam nic przeciwko tym, którzy wolą inną kolejność, ale sama preferuję taką jak Ty ;)

      Usuń