czwartek, 7 września 2023

"Poza czasem. Przyjemności i przypadłości starzenia się" Lynne Segal

 „Wspomnienia słabną, mity się zacierają, plany gasną w zarodku. Tak jest ze mną i tak jest ze światem. Jeśli ta cisza ma trwać nadal, jakże długie wydaje mi się to krótkie życie, które mnie jeszcze czeka!” Te słowa wyrażają rozpacz 50-letniej kobiety patrzącej na czytelnika z okładki. Na szczęście później Simone de Beauvoir zdążyła zrozumieć, że jeszcze nie czas na umieranie. Jeszcze można coś przeżyć i opowiedzieć innym.

To jedna z tych książek, które czyta się długo i w odpowiednim nastroju. Nie nadaje się do lektury w autobusie, bo wymaga skupienia, ale nie dlatego, że jest trudna. Bynajmniej. Po prostu wyobrażam sobie czytanie „Poza czasem” w spokojnym miejscu, w ciszy. Może na ławce pod drzewem? Albo na tarasie w deszczowy dzień? Byłaby genialną lekturą na spotkania czytelnicze, ponieważ mogłaby wywołać mnóstwo dyskusji. Można by jej poświęcić kilka takich spotkań, a tematy do rozmów wciąż by się nie kończyły.

Feministka napisała tę książkę, feministka trafiła na okładkę i wiele feministycznych stwierdzeń w niej pada. Jeśli ktoś na hasło „feminizm” wyobraża sobie grubą, wąsatą i rozkrzyczaną lesbijkę (czy wręcz lesbę), nie umiem ani nie mam ochoty mu pomóc. Jego problem. Wróćmy jednak do tematu. Lynne Segal nie tyle napisała książkę, co przygotowała porządną i treściwą pracę pełną cytatów i nawiązań do dzieł literatury. Znajdziemy w niej rozważania kobiet oraz mężczyzn w różnym wieku, nie tylko seniorów czy tych, którzy za takich się uważają.

Właśnie! Kwestia, kiedy człowiek staje się/czuje się stary, to świetny początek. Pamiętam, jak na studiach omawialiśmy XIX-wieczną lekturę, gdzie jedna z bohaterek nazwała się starą kobietą, a miała ok. 36 lat. Dla studentki 40-latek jest stary, ale i tak się ubawiliśmy, bo ta bohaterka mentalnie stała już nad grobem. I dzisiaj znajdą się tacy, którzy uważają (a przynajmniej próbują tak wmawiać w dyskusjach w sieci), że dla kobiet po 30. nic, tylko ściana. Wieczory na kanapie przed telewizorem, wino i kot. Jak dla mnie brzmi świetnie, ale chyba ma straszyć. W każdym razie starość nam się przesuwa, bo żyjemy coraz dłużej. Trochę słabo uważać się za starego po 40., kiedy przed nami drugie tyle życia. Większość czasu na tej planecie jesteśmy starzy?

Podtytuł książki brzmi „Przyjemności i przypadłości starzenia się”. Dobrze opisuje, czego możemy spodziewać się przy czytaniu. Na licznych przykładach z literatury autorka pokazuje, jak z wiekiem zmienia się postrzeganie starości u siebie oraz innych ludzi. Udowadnia, że brakiem atrakcyjności martwią się nie tylko kobiety, ale i mężczyźni. To zresztą w pełni zrozumiałe i nie trzeba przywoływać przykładu z „Lepiej późno niż później”, gdzie do bohatera granego przez Jacka Nicholsona w końcu dociera, jak patrzą na niego młode dziewczyny. Jak na dziadka.

Poza czasem” przybliża wiele zagadnień, od potrzeby seksu „nawet” u seniorów, przez błogosławieństwo menopauzy, po zmaganie się z chorobami starczymi, w tym demencją. Sporo uwagi – co zauważa sama pisarka – jest poświęcone opiece nad starszymi, temu, jak choroba zmienia życie wszystkich, nie tylko chorego. Pokazuje, jak otoczenie odbiera osoby uważane za stare i jak one siebie odbierają. Jak potężny kult młodości i zakłamywania prawdy panuje w mediach oraz w społeczeństwie. Jak trudno „przyznać się” do bycia starym, jakby to była jakaś klątwa, piętno, które automatycznie izoluje nas od świata.

Moim zdaniem to bardzo ciekawa praca, którą warto nie tylko przeczytać, ale i mieć na swojej półce. Młodsi czytelnicy mogą poznać perspektywę tych, którzy (ze zdziwieniem) się zestarzeli; z kolei dojrzali mają szansę zobaczyć, że nie są odosobnieni w swoich rozterkach. Wszystkich nas to czeka, nie ma się czego bać. Lepiej się przygotować – na przykład lekturą tej książki. Gorąco polecam.

Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu Glowbook.

16 komentarzy:

  1. No i doczekałam się recenzji ekspresowo :) Bardzo jestem tej książki ciekawa i na pewno będę czytać. Zgadzam się, że jednocześnie ten wiek młodości się przesuwa, a pomimo tego pogoń za urodą, pragnienie niestarzenia jest chyba silniejsze niż kiedykolwiek. I jakieś idiotyczne gadki o tykającym zegarze, ciążach geriatrycznych po 30 (w ogóle co za termin, wtf) też się często pojawiają. Mam nadzieję, że jednak społeczeństwo odkryje, że życie nie kończy się ani po 40, ani 50 ani 60 itd. Wierzę, że w każdym wieku można dobrze i ciekawie żyć o ile zdrowie dopisuje. A co do zaskoczeń starością to jak byłam młodsza to zawsze mnie dziwiło jak ludzie mówili, że nie czują się na swój wiek. Myślałam, ale jak to, ktoś ma 60 lat pomarszczoną twarz i nie czuje się staro? Ja wprawdzie mam 33, ale nadal czuje się jakbym miała 20 i też czasami zastanawiam się kiedy te lata zleciały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydawnictwo miałoby chyba inne zdanie na temat tego ekspresowego recenzowania ;) Ponad miesiąc. Ale to zdecydowanie nie jest książka, którą polecałabym szybko śmignąć.

      Do dziś pamiętam, jak śmieszyło mnie, kiedy babcia mówiła: "Żebym ja miała choć z pięćdziesiąt lat!", w sensie że wtedy to mogłaby góry przenosić. Miała wtedy pewnie z siedemdziesiąt, a ja - głupi dziecek z podstawówki czy liceum. Wydawało mi się, że pięćdziesiąt to wiek starczy, jak można chcieć tyle mieć :) A teraz sama tak przyzwyczajam się do brzmienia "czterdzieści", że czasami zapominam, że jeszcze tyle nie mam :D

      Usuń
    2. Wyobrażam sobie, że to nie jest książka do szybkiego czytania, wydawnictwo musi zrozumieć :)

      Tak, też pamiętam takie różne hasła i w tym wypadku chyba faktycznie to słynne "jak dorośniesz to zrozumiesz" ma sens. Teraz rozumiem jak można nie zauważyć upływu czasu i wciąż czuć się młodo albo staro jeśli zdrowie nie domaga. Mnie też trudno się przestawić z każdymi kolejnymi urodzinami.

      Usuń
    3. Czasami to "jak dorośniesz, to zrozumiesz" działa strasznie denerwująco. Jakby była tylko jedna słuszna droga rozumowania. Tyle że... czasami, w niektórych przypadkach faktycznie tak jest. Przypomniało mi się, jak ubawiłam się czytaniem jakiejś internetowej dyskusji, gdzie chłopak zarzekał się, że kiedy już będzie starszy (będzie miał 40 czy więcej lat), i tak będą mu się podobać wyłącznie 20-tki. Sama tak twierdziłam w tym wieku, a teraz? Dwudziestolatek to dla mnie dzidzia :) No, czasami się zdarzy jakiś doroślejszy, ale i tak czuję, że to jest strasznie, strasznie młody :)

      Usuń
    4. Racja, kiedyś też nie rozumiałam jak komuś może podobać się dużo starszy facet/kobieta. Okazuje się, że za młodszymi też bym się nie obejrzała. Jak patrzę na dwudziestolatków to mam wrażenie, że to takie dzieci właśnie :P

      Usuń
    5. Jakie to jest względne :) Teraz myślę, że za przystojnym 30- czy 40-latkiem zawsze się obejrzę, ale nie za nastolatkiem. No i za kobietą w tym wieku. Nastolatki to takie nieopierzone kurczątka, często jeszcze pyzate. Wyraźnie widać, że "w trakcie" tworzenia się finalnej formy ;)

      Usuń
    6. Nastolatki to w ogóle odpadają :P Myślę, że ja też patrzę trochę przez pryzmat moich studentów, bo uważam, że to szalenie nieprofesjonalne, żeby wykładowca oglądał się za studentem, nawet jeżeli dzieli ich niewielka różnica wieku.

      Usuń
    7. Mam podobnie. U nas na studiach raczej nie było takich sytuacji. Chociaż nie, kojarzę niezdrowe zainteresowanie faceta od WF, który praktycznie nękał jedną ze studentek. Bardzo jednostronne to było i namolne, w końcu chyba jakoś się go pozbyła :/

      Usuń
  2. Tez często widzę, że osoby po 30-tce uważają sie już za stare ale też spotykam wiele osób na emeryturze przezywających swoją drugą młodosć. Myślę, że jest na to w miarę proste wytłumaczenie. Najpierw dojrzewamy, rośniemy rozwijamy się i w pewnym momencie zaczynamy się starzeń. 30 letni człowiek już nie dorasta ale się starzeje to fakt całkiem normalny i zwyczajny ale ten pierwszy etap jest często szokiem, dlatego zbliżając się do 40-tki i widząc pierwsze objawy starości. Czy to siwy włosek, czy zmarszczka, czy ogólne zmęczenie, bóle pleców popadamy w taki przygnębiający nastrój, bo cos nam mówi, że najlapesze za nami i teraz będzie coraz gorzej. Wydaje mi sie, że to taki naturalny etap u jednym bardziej u innych mniej widoczny i pytanie co z nim zrobimy. Jedni wpadają w stagnację do śmierci, inni się godzą i biorą z życia tyle ile chcą mimo wszystko, jeszcze można popaść w druga skarność i zacząć szaleć 20 razy mocniej niż jak się miało 20 lat a czy to dobrze czy źle niech sobie każdy sam oceni :).
    Ale faktem jest, że zawsze możesz zacząc studia, zmienić pracę, uprawiac seks, poszukać miłości, iść na impreze, ubrać się kolorowo, pobawić się jak dziecko, nauczyć czegoś nowego(...) a także usiąść w fotelu z kieliszkiem wina i z kotem na kolanach (też to uwielbiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawa perspektywa :) Mam inne zdanie na to starzenie się po 30., bo zgodnie z tą teorią starzelibyśmy się już od urodzenia. A od 18-tki to już w ogóle ;) Jak tak teraz patrzę, trzydziestolatki to dla mnie młodziutcy ludzie, więc tym bardziej smutne, że niektórzy uważają się za starych. Jeśli się nie ogarną, cóż, pozostaje im trwanie w starości przez kolejne pół wieku ;)

      Chyba że nie zrozumiałam, o co Ci chodzi z tym dorastaniem. Fizyczne zmiany? Psychiczne? Jeśli tak, to nie czaję, bo przecież zmieniamy się całe życie, więc czemu w okolicach 20-tki ów proces miałby być dorastaniem, a po 30-tce magicznie zmieniać się w starzenie? Aczkolwiek jak mówię, perspektywa ciekawa :)

      Usuń
  3. Koniecznie muszę przeczytać!
    Myślę, że najważniejsze jest pozytywne nastawienie do życia i życie w zgodzie ze sobą i z odpowiednim dystansem. Poza tym pasje i zainteresowania też mogą pomóc, moja mama niedawno odkryła, że podoba jej się układanie puzzli i sama się śmieje, że odkryła w sobie dziecko. I to jest to!! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Ważne, żeby nie tłamsić tego wewnętrznego dzieciaka, nie dać sobie wmówić, że czegoś nie wypada, bo wiek, bo coś tam. Skoro daje radość (i nikomu nie szkodzi), nie przejmować się, tylko robić! :)

      Usuń
  4. Chciałabym to przeczytać. :) Ale mam jedną uwagę. Piszesz: „Wszystkich nas to czeka, nie ma się czego bać”. Chyba jednak nie wszystkich, bo część z nas umrze, nie doczekawszy starości. Znałam sporo osób, które zmarły przed trzydziestką. Zmarły od choroby, w wypadku, a jedna popełniła samobójstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, to uproszczenie. Gdybym omawiała np. reportaż o gwałcicielach, też nie podkreślałabym, że nie wszyscy mężczyźni gwałcą, bo to logiczne. Gdyby jakiś pan niegwałcący się tu zjawił, musiałby przełknąć, że jego (ewentualnie) urażone ego nie jest tak ważne jak właściwy temat ;)

      Usuń
  5. jak tak polecasz to nie będę walczyć z poleceniem, tylko przeczytam!
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń