sobota, 16 września 2023

"Zaraza" Przemysław Piotrowski

No i mamy za sobą czwarty tom serii, która miała być trylogią. W posłowiu autor przyznaje, że stawiając kropkę w „Cherubie”, już wiedział, że będzie ciąg dalszy, stąd takie, a nie inne zakończenie. Niemniej widzę dużą różnicę między obiema* częściami. O ile przy trzeciej wzdychałam ciężko i myślałam, że więcej nie zdzierżę, tak tutaj nie wykluczam sięgnięcia po najnowszą, kiedy się pojawi. Aczkolwiek wielkiego zachwytu nie było.

Autor „Zarazy” przypomniał nam kolejny raz, że Zielona Góra to siedlisko zła i wszeteczeństwa. Przez fabułę przewija się większość z listy grzechów głównych, do tego dochodzi frustracja pisarza sytuacją polityczną w kraju. Jej upust zobaczymy dopiero w „Bagnie”, od którego zaczęłam przygodę z panem Piotrowskim. Na szczęście (dla mojego uzębienia, którym nie musiałam tak często zgrzytać przy czytaniu, oraz oczu, którymi tak nie przewracałam) nie mamy tu aż tyle zachwytów głównym bohaterem. Dopiero w drugiej części pisarz nieco nadrabia, ale dałam radę to znieść. Igor Brudny chciałby, ale nie może robić za gieroja, bo najpierw musi na nowo nauczyć się samodzielnie chodzić. I przestać sikać do butelki.

Historia również i w tym tomie zaczyna się mocno – od gnania samochodem, w którym na tylnym siedzeniu leży półnaga, przerażona kobieta. Nie wiadomo, czy kierowca to oprawca, czy może wybawiciel. A może jedno i drugie? Nie dochodzi jednak ani do ratunku, ani do zbrodni, choć pada jeden trup. Policja to przemilcza i ukrywa przed mediami, choć zdecydowanie nie można nazwać wydarzenia zwykłym wypadkiem samochodowym. Co gorsza, pojawiają się kolejne zwłoki. I kolejne... a przynajmniej ich fragment. Do Igora zgłasza się nieśmiała, niewinna jak lelija dziewczyna z wielką prośbą. Owo spotkanie (oraz prośba) wpłynie na życie ich obojga, odmieni los wielu ludzi, w tym człowieka zajmującego salę w szpitalu psychiatrycznym.

W całej książce czuć Black Opium, którego autor najwyraźniej nie znosi. Nie da się ukryć, że to bardzo charakterystyczne perfumy, ale przypadła im niewdzięczna rola. Jak przy każdej poprzedniej części serii, tak i tutaj mamy kilka totalnie odjechanych pomysłów fabularnych. Skoro ktoś sięga po kolejne tomy, zdążył się już do tego przyzwyczaić. Jeśli chodzi o wady, przychylam się do myśli, że twórca przykłada się do researchu, kiedy mu to pasuje, a w innych przypadkach podchodzi do tego nieco olewczo. Przy „Cherubie” zastanawiałam się, czy nie ma pojęcia o transpłciowości, czy po prostu tak mu pasowało do fabuły. Tutaj słowami jednej z bohaterek określił Brudnego Matką Teresą, co miało być komplementem.

Jeśli chodzi o zalety, to książka, która spodoba się fanom brutalności, krwawych opisów, okrucieństwa. Jako rozrywka dla wielbicieli takich klimatów sprawdzi się całkiem dobrze. Ma prosty język, więc błyskawicznie się czyta. Sporo w niej wulgaryzmów, co może być wadą lub zaletą, zależy, kto ocenia. Nadaje się do lektury w autobusie, bo rozdziały ma stosunkowo krótkie; nie znajdziecie też w niej głębi, która wymagałaby skupienia. Ot, piwo i chipsy.

* Nie pierwszy raz napotykam w tej serii na literówki, ale byków jeszcze nie było. „Co stało się z dwoma kolejnymi kobietami”. Korekto, przysnęłaś?

16 komentarzy:

  1. Nie będę czytać. Tak coś mi się zdaję, że w końcu zdecydowałam, że ta seria nie na moje nerwy. Pierwszą część mam na szczęście w ebooku, więc miejsca nie zajmuje. Myślę, że przede wszystkim denerwowałyby mnie te odjechane pomysły, jakoś ostatnio mam niewielką tolerancję na takie zagrania i wolałabym, żeby kryminał był pozbawiony tych elementów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłoby wnerwiać, tak myślę, zwłaszcza jeśli nie lubisz (choćby tymczasowo). Mnie już w okolicach trzeciej części to drażniło. Być może się przesyciłam, a może po prostu jednak to nie to. Nie zniechęcam, nie polecam, można, ale niekoniecznie. Jest tyle innych fajnych tytułów :)

      Usuń
  2. Czytałaś i czytałaś, trochę taki masochizm ;O

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś miałam w planach tę serię, jednak po przeczytaniu Twojej opinii o tej książce jednak sobie odpuszczę - nawet w ramach prób wychodzenia ze swojej strefy komfortu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że można, ale nic (niewiele) się nie straci, jeśli jednak odpuścisz :)

      Usuń
  4. Książka nie dla mnie, ale Twoja recenzja super! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niby się nie podoba, a zmęczyła wszystkie częsci ;D

    P.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do tego tomu już nie dotrwałam ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kojarzę książki tego autora, ale ich nie czytałam. Nie przepadam za brutalnością, więc na pewno to nie są książki dla mnie.
    Ogólnie jestem sceptycznie nastawiona, jeśli dowiaduję się, że początkowo historia miała być trylogią, a potem dochodzi więcej części. Zwykle te kolejne są przesadzone, zbyt absurdalne albo nadmiernie rozciągnięte i wszystko mogłoby się i tak zamknąć w tej pierwotnie planowanej liczbie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewentualnie autor w trakcie wpadł na jakiś pomysł lub uznał, że wciąż nie wyczerpał tematu, choć wcześniej tak mu się wydawało. Albo doszedł do wniosku, że jeszcze da się coś wycisnąć z tej złotej kury - choćby jedno jajko ;) Kto go tam wie, zresztą już kolejna książka z tej serii na horyzoncie. Fani czekają, więc czemu by nie pisać?

      Usuń
  8. No i w sumie nie wiem czy to seria dla mnie czy nie dla mnie. W sumie mamy zgrzyty o inne rzeczy zwykle to może mi podjedzie ale może moje zgrzyty też tam będą ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dwoje babka wróżyła :) Ja nie żałuję przeczytania całej serii, ale nie wzbogaciłam się specjalnie dzięki niej. Pogubiłam co najwyżej kilka szarych komórek ;)

      Usuń