niedziela, 16 czerwca 2024

"Wszystkie kolory świata" praca zbiorowa

Szukałam niedawno książki dla dzieci, o której warto wspomnieć w... książce. Pracuję nad czwartą i potrzebowałam czegoś dobrego, mądrego, z wartościami. Ostatnie podałam przewrotnie, bo to dość wyświechtane, a przede wszystkim zawłaszczone (przez religię) hasło, co mnie lekko irytuje. Trafiłam na „Wszystkie kolory świata”, które okazały się fantastyczną, godną polecenia pozycją, do tego przepięknie wydaną. I z wartościami – takimi jak tolerancja, przyjaźń, rodzina, odwaga oraz uczciwość.

Książka powstała w 2021 roku w szczytnym celu, a twórcy pracowali charytatywnie. Cały dochód trafił do Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę jako wsparcie ogólnopolskiego Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży. Aby wyjaśnić, jak ważny to projekt, podam kilka faktów. Cytując za Rzeczpospolitą, w ciągu 11 lat „konsultanci odebrali 1 mln 236 tys. telefonów i ponad 62 tys. wiadomości”. W 2016 roku rząd wstrzymał finansowanie, przez co zamknięto połowę linii. W 2019 roku fundacja nie otrzymała dotacji, bo MEiN przyznało jej za mało punktów. W 2022 roku zupełnie cofnięto rządowe wsparcie. Dopiero w grudniu 2023 roku rząd przywrócił dofinansowanie.

Nad dziełem pracowało 43 ludzi, a ich pracą było zarówno tworzenie tekstów, jak i obrazków. W efekcie powstało kilkanaście cudnie ilustrowanych opowiadań dla dzieci. Podzielono je na trzy części, z czego początkowe nadają się dla kilkulatków, a kolejne będą odpowiednie dla nieco starszej młodzieży. Jak to zwykle bywa, w zbiorze znajdą się mniej i bardziej udane. Poruszają m.in. kwestie biedy, rasizmu i homofobii, uprzedzeń i lęku przed odrzuceniem. Dla mnie niekwestionowanym zwycięzcą jest „Czort i żaba” Marty Kisiel. To przeurocze, chwytające za serce i uniwersalne opowiadanie, więc spodoba się maluchom i dorosłym. Mogę nie być obiektywna, bo jestem #teamBazyl, ale polecam je wszystkimi kończynami. Choćby dla niego warto przeczytać tę książkę.

Opowiadania są różne, ale łączy je jedno: mają podtrzymywać na duchu młode osoby, które czują się odtrącone przez otoczenie. Pokazują, że warto być sobą, a przede wszystkim nie oceniać po pozorach. Świat przedstawiony to świat wyidealizowany. Źli nie są w nim źli, co najwyżej niedouczeni lub uprzedzeni. Wystarczy im wyjaśnić, że postępują niewłaściwie, a się zmienią. Odkryją w sobie dobro i wrażliwość, i zaczną się wstawiać za słabszymi. To książka-wsparcie, a przez swoją naiwność trochę książka-bańka. Można się w niej schować przed prawdziwym światem, który często bywa okrutny.

Byłoby pięknie, gdyby rzeczywistość wyglądała jak w tych tekstach, ale nie mam złudzeń. Pozostaje żywić nadzieję, że trafi do domowych biblioteczek i będzie czytana z rodzicami (niektóre opowiadania wymagają opisania kontekstu, bo mogą być niejasne). Ewentualnie nauczyciel przyniesie ją na lekcje polskiego czy godzinę wychowawczą. Bardzo bym tego chciała. Jeśli ktoś zacznie stękać, że to homopropaganda... Jego problem. Dla tych, którzy „inność” chcą leczyć gnębieniem, mam jedynie pogardę. Ze swojej strony polecam – dzieciom i dorosłym. Najmłodsi nauczą się tolerancji i znajdą pociechę, a dorośli otworzą oczy na problemy młodzieży. Same plusy, do tego w pięknej twardej oprawie.

14 komentarzy:

  1. Jakoś mam już same czarne myśli. Zaczynam wątpić by kiedyś w tym kraju będzie milej, lepiej, tolerancyjniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze nie straciłam nadziei. Jest źle, naprawdę źle, ale ciągle są ludzie, którzy działają, edukują, starają się, pchają tę kulkę nawozu pod górkę. Mimo wszystko.

      Usuń
  2. Nie słyszałam o tej książce, a jest powiązana z ważną inicjatywą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, z bardzo ważną! Ja też nie wiedziałam, bo do niedawna nie interesowałam się książkami dla dzieci. A teraz zaczęłam szukać i poza nieśmiertelnym "Kubusiem Puchatkiem" czy "Dziećmi z Bullerbyn" natknęłam się na ten tytuł. Czekam jeszcze na "Kraina baśni jest dla wszystkich" (w sensie czekam w kolejce w bibliotece). Przebieram nogami, tak bardzo chcę ją dorwać! :)

      Usuń
  3. Raczej nie będę czytać, ale cieszę się, że takie książki powstają. Miło, że można do dzieci trafić za pośrednictwem mądrych tekstów i uwrażliwiać je na inność dookoła nich. Też nie mam złudzeń, że to wprowadzi jakaś trwałą zmianę, ale w sumie, jeśli chociaż jedno dziecko wyniesie z tego cenną lekcję albo zostanie podniesione na duchu, to warto takie publikacje czytać i promować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę jeszcze szperać i mam nadzieję, że znajdę więcej takich książek. Może i tak jest ich malutko, ale powoli, powolutku... Kropla drąży skałę. Wolę tak myśleć, inaczej pozostałoby czekać na asteroidę :/

      Usuń
    2. Nie zastanawiam się zbyt często nad ogółem społeczeństwa, bo zazwyczaj dochodzę do pesymistycznych wniosków. Też wolę myśleć, że z czasem ludzie zrozumieją, że nie należy piętnować inności.

      Usuń
    3. To bardzo rozsądne rozwiązanie, szkoda, że często robię inaczej. Jakoś nie umiem tego nie roztrząsać :/

      Usuń
    4. Nie martw się, ja za to roztrząsam inne rzeczy, nie da się wyłączyć w głowie wszystkiego i po prostu powiedzieć sobie, żeby się nie przejmować.

      Usuń
    5. Fakt, nie jesteśmy jak komputer, żeby wystarczyło jedno kliknięcie i po sprawie. Chociaż można też nie robić sobie pod górkę i nie taplać się w błocie z premedytacją. Jak ja to (zbyt często) robię, kiedy zaglądam np. do sekcji komentarzy pod jakimś artykułem. Szkoda, że nie da się (chyba) samej siebie zablokować.

      Usuń
    6. Tu akurat racja, komentarze to często najgorszy ściek i nie ma co sobie nimi głowy zawracać. Wiem, że można odnieść wrażenie, że to jest jakaś reprezentacja podejścia społeczeństwa do tematu, ale uważam, że to złudne, bo mnóstwo ludzi myśli inaczej a komentarzy nie pisze :) Zablokowanie samej siebie to mega kuszący pomysł! Ja bym sobie dała bana na podjadanie i scrollowanie internetu kiedy robota czeka.

      Usuń
    7. Gdyby to było takie łatwe... To już chyba w moim przypadku rodzaj masochizmu. Jak się przyssam, nie mogę odpuścić czytania. Bardzo chcę wierzyć, że to złudne poczucie i wcale piszący nie reprezentują podejścia. No, może jakaś część. Ale, niestety, dość jadowita i głośna :/

      O, scrollowanie, kiedy jest robota! Tak bardzo tak! Mnie to klawiatura (albo telefon) powinny lekko razić prądem ;)

      Usuń
    8. Jak już wiesz, ja się wolę zamknąć w swojej bańce i ignorować tę głośną część, która ma nieciekawe poglądy. Ale to pewnie też nie jest wyjście.

      Oj tak, mnie tak samo. Powinna być taka apka :P

      Usuń
    9. Jakie to swoją drogą absurdalne - aplikacja, która blokuje przed korzystaniem z aplikacji :D

      Usuń