W poszukiwaniu przyjaźni Ania, jak to nastolatka, bywa
zbyt ufna. Uczy się na błędach, jak rozpoznawać szczere relacje.
Poznaje bolesność plotek i gorycz ostracyzmu. Uczy się również,
że szczęście nierzadko jest na wyciągnięcie ręki. Jak w
piosence Urszuli pt.: „Niebo dla ciebie”, kojarzącej
mi się z platoniczną miłością z liceum. Podoba mi się, że
"...jabłuszko" swobodnie operuje tematami takimi jak
wpadka i wyśmiewa hipokryzję osób, które uczą młodzież
moralności ("pocałunek to grzech"), a same mają sporo za
uszami ("jak jechała do ślubu, to miała taki brzuch, że
musieli drzwi od trabanta wycinać"). Ponadto jeden cytat
szczególnie zapadł mi w pamięć. Pozostawiam go Wam do
interpretacji:
"To
kraj, gdzie ludzi traktuje się jak bezmyślne bydło, któremu można
wcisnąć każdą blagę i najgorszą paszę. Któremu można wmówić,
że czarne jest białe, a kryzys oznacza sukces. I wreszcie jest to
kraj, w którym marnotrawi się to, co najcenniejsze: wiedzę,
uczciwość i talent. Nic dziwnego, kochani, że tysiące zdolnych,
mądrych i pracowitych ludzi uwierzyło w raj za oceanem. I ruszyło
na jego podbój".
Powieść Izabeli
Sowy przenosi czytelnika w realia Polski lat 80-tych,
Pewexów, kolejek i „kombinowania”, zarówno z jedzeniem, jak i
modą. Nic nie jest tak kreatywne jak bieda. Jestem młodsza od
bohaterki o ponad dekadę, więc nie czułam sentymentu przy
czytaniu, jak niektórzy. Kiedy Ania wraz z klasą piła płyn
Lugola, żeby ochronić się przed skutkami awarii w Czarnobylu, ja
miałam ledwo trzy lata. „Wejście smoka” oglądałam kilka
ładnych lat później, na wakacjach u kuzynów i pamiętam to do
dziś. Podobnie jak fakt, że nie popija się gruszek wodą
(podziwiałam walki Bruce'a znad miski i marzyłam o tym, żeby
umrzeć). Moje dzieciństwo to „Lambada”, boysbandy, kartki do
segregatora, „Król lew” i „Czarodziejka z Księżyca”.
Niemniej „Zielone jabłuszko” bardzo przyjemnie mi się czytało.
Powiem więcej – podeszłam do tej książki troszkę lekceważąco,
nastawiając się na lekką lekturkę, o której zapomnę jeszcze w
tym tygodniu i zostałam pozytywnie zaskoczona. Nie chcę, żeby to
źle zabrzmiało, ale to jedna z tych książek, które
okazały się mądrzejsze, niż sądziłam.
Spodobało
mi się poczucie humoru autorki, nienachalne, ironiczne i absurdalne. Do tego mam tak (może
niezbyt mądrze, ale nie mam zamiaru tego zmieniać), że nie
potrafię oddzielić twórcy od jego dzieł. Jeśli nie polubię
autora, nie mam ochoty czytać jego książek, nawet gdy są dobre. A
jeśli go polubię, chętnie po nie sięgam i przyznaję się
szczerze, że patrzę na nie przychylniej. Z informacji, jakie
znalazłam, wynika, że Izabela Sowa jest
feministką, wegetarianką (lub weganką – do ustalenia) oraz
wspiera organizacje działające na rzecz zwierząt. To plus poczucie
humoru w pełni wystarczy mi, żeby chcieć poznać więcej jej książek. I zostawić „Zielone jabłuszko”
na mojej półce. Nie powędruje w świat, bo
jest pozytywną, przyjemną, ale nie infantylną lekturą.
Którą polecam każdemu, kto jeszcze jej nie czytał, a lubi
rozerwać się przy czymś lekkim, ale nie głupiutkim.
PS.
Dość nietypowa ta recenzja, ale tak mnie jakoś wzięło na
dygresje i sentymenty ;)
Jaki uroczy tytuł.. aż się uśmiechnęłam :) I sama piszesz o tym humorze, okładka przyciąga wzrok a do tego mądra książka.... chyba zwrócę na nią uwagę :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bardzo miło mi się ją czytało, choć były też mniej przyjemne, smutne momenty. Sporo w niej humoru, ale nie nazwałabym tej książki komedią.
UsuńJest wypośrodkowane aby nie było za du.żo lukru ;)
UsuńDobrze napisane :) Choć lukru tam nie ma wcale, to nie taka książka. Cieszę się, że mam w domu jeszcze jedną tej autorki, "Cierpkość wiśni". Za jakiś czas po nią sięgnę, a teraz poczytam któryś z kryminałów :)
UsuńI dobrze, że nie ma... jest humor, są smutne momenty wypośrodkowane aby się pośmiać i wzruszyć... teraz jest nawał powieści słodkich że aż mdli i to dosłownie. A zachowac umiar to talent :)
UsuńI znów muszę się z Tobą zgodzić :) I z tym nawałem i z tym talentem :)
UsuńO widzisz jaie my zgodne xD
UsuńWdzię u Ciebie wiersze o kotach :D
UsuńNo nie? ;)
UsuńKsiążek nie ma, a wiersze są ;) To egzemplarze koleżanki, ale naprawdę warte polecenia, więc poprosiłam o zdjęcia (ona nie ma Instagrama) i wrzuciłam oba :)
UsuńNo ba xD
UsuńTeraz jakieś wiersze o kroliku :D
Na razie nie, kot jest na pierwszym miejscu. Może potem przyjdzie czas na królicze wiersze :)
UsuńA króliczek nie będzie czuł się smaotny? :)
UsuńNa razie czuje się aż nadto otoczony innymi ;)
UsuńZbyt duża zainteresowania? :)
UsuńZe strony kota zdecydowanie zbyt dużo. Dlatego królik siedzi, póki co, w klatce :/
UsuńKot zaczął się interesować.... robi się groźnxie :(
UsuńDlatego królik siedzi w klatce :/ Siedzi też dlatego, że nie jest wykastrowany i sika gdzie popadnie. Musimy to zrobić jak najszybciej, dla jego i naszego komfortu.
UsuńJak trzeba to trzeba... najważniejsze aby się zadomowił
UsuńZadomowi się 😊 Może uda się załatwić mu zabieg w przyszłym tygodniu (oblegany wet), mam nadzieję, że się uda.
UsuńTo dobrze, że już czuje się lepiej i raźniej :) To najważniejsze i aby był szczęśliwy a wiem, że z Wami będzie :)
UsuńZobaczymy, co los przyniesie ;) Na razie jest duużo wrażeń, nie zawsze fajnych. Niech się oswoi, potem go wykastrujemy, a jak nam wybaczy, to już powinno pójść z górki :)
UsuńObrazić pewnei się nie obrazi ale może być po zabiegu oszołomiony ;)
UsuńJak to po narkozie. Ciekawa jestem, jak będzie funkcjonował w tym "szpitalnym" wdzianku :)
UsuńPewnie dobrze ale czy wdzianko nie będzie mu wadzić ;)
UsuńZakładam, że będzie, ale trudno. Przeżyje :)
UsuńNie ma innego wyjścia :)
UsuńDokładnie :)
UsuńBardzo chętnie przekonam się sama o tej książce. Autorce często widzę na sklepowych półkach :)
OdpowiedzUsuńskuszę się takim jabłuszkiem na próbę :)
Mam dwie jej książki, upolowane na Allegro za złotówkę :)
UsuńPod niepozornym tytułem kryje się ciekawa opowieść
OdpowiedzUsuńTo prawda.
UsuńHistoria warta przemyśleń.
OdpowiedzUsuńIm dłużej żyję tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że każdy ma własną powieść na na miarę jego przeżyć
Dużo prawdy jest w tym, co napisałaś. Chyba w większości książek jest sporo autora - jak nie bohater to jego alter ego, to ktoś inny wypowiada jego poglądy. Nawet reportaż trudno stworzyć bez dodawania czegoś od siebie.
UsuńJest jeszcze coś
UsuńSą ludzie którzy żyją i tacy którzy czekają na sen i śnią
Zdaje się, że Ci pierwsi piszą historię, Ci drudzy przesypiają życie
Ładnie napisane.
UsuńApetyczny tytuł;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś sięgnę po tę książkę, zatem za recenzję dziękuję:)
Pozdrawiam:)
Nie ma za co, polecam już na przyszłość :)
UsuńPozdrawiam również! :)
Patrz, a ja miałam kiedyś styczność z jedną książką Sowy, bodajże "Smak świeżych malin", ale nie pamiętam dokładnie tytułu i wydała mi się nieskończenie naiwna ;) Może po Twojej recenzji zrobię do twórczości Sowy jeszcze jedno podejście :)
OdpowiedzUsuńTutaj trzeba mieć na uwadze, że bohaterką jest nastolatka, więc może być nieco naiwnie. Uważam jednak, że autorka wplotła sporo mądrości niejako mimochodem, tak boczkiem :) I spodobało mi się.
Usuńczyli książka świetna na plażę i na podróż! :)
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Myślę, że tak :)
UsuńRaczej wolę inne gatunki, ale może jeśli mi wpadnie w ręce to przeczytam.
OdpowiedzUsuńNic na siłę. Jak będziesz mieć okazję, czas i chęci :)
UsuńKiedyś ktoś mi polecał książki tej autorki, ale jakoś o nich zapomniałam i nie przeczytałam żadnej. Za to po Twojej recenzji 'zielonego jabłuszka' myślę, że się skuszę bo bardzo lubię ksiązki w formie pamiętnika.
OdpowiedzUsuńTo pamiętnik/listy nastolatki, więc mogą się wydawać czasem nieco naiwne, ale polecam. Naprawdę fajne "czytadełko" ;)
UsuńNie pociąga mnie klimat PRLu, nie zachęca (wręcz odrzuca) informacja o autorce będącej feministką. Ale napisałaś jedno zdanie: "to jedna z tych książek, które okazały się mądrzejsze, niż sądziłam" i tym mnie złapałaś :)
OdpowiedzUsuńPatrz, a na blog feministki wchodzisz i czytasz notki ;)
UsuńMam jeszcze "Cierpkość wiśni" tej autorki. Będę mieć lepsze porównanie (jakiekolwiek porównanie), bo na razie nie jestem pewna, czy mogę polecać autorkę, czy tylko książkę ;)
Okładka... no cóż, mało zachęcająca. Kojarzy mi się z zeszytem szkolnym ;)
OdpowiedzUsuńLubię dobre poczucie humoru, więc poszukam tej książki w drugiej części wakacji.
i muszę przyznać, że nie zwracam uwagi na to kim jest autor. Wolę chyba to oddzielać od siebie. Chociaż jest taki polski autor bo którego za szybko nie sięgnę bo jego ego mnie przytłacza ;D
UsuńTo taka lekka, ale nie do końca książeczka. Osobiście polecam, do mnie trafił ten humor. Choć z drugiej strony natknęłam się kilka razy na książki mocno reklamowane jako takie, przy których umiera się ze śmiechu, a ja sama umierałam przy nich jedynie z zażenowania. Mogę nie być wiarygodna ;)
UsuńChyba wiele osób tak robi. Ja niestety nie dam tak rady - mierzi mnie dana osoba, więc nie chcę czytać jej twórczości, nabijać jej fejmu czy wyświetleń.
UsuńPomyślałam o jednej konkretnej osobie, ale nie będę rzucać nazwiskami ;)
Twoja recenzja mnie nawet zainteresowała. Książka mądra i lekka jednocześnie to coś co zawsze docenię, plus poczucie humoru oczywiście też. Jednak w księgarni pewnie nie zwróciłabym na nią uwagi. Pierwsze wrażenie jak spojrzałam - myślałam, że będzie recenzja jakiegoś podręcznika :P
OdpowiedzUsuńFakt, okładka jest bardzo średnia :) Sporo słyszałam o tej autorce, dlatego kiedy miałam okazję kupić dwie jej książki po złotówce, stwierdziłam, że nie zaszkodzi spróbować.
Usuń