wtorek, 18 czerwca 2019

"Zielone jabłuszko" Izabela Sowa


Mój piękny Panie, raz zobaczony w Technicolorze, piszę do Pana ostatni list...” Od razu skojarzyła mi się z tą książką piosenka często wybierana na pierwszy taniec przez młodych, którzy najwyraźniej nie słuchali jej zbyt uważnie. „Zielone jabłuszko” to w dużej mierze pamiętnik, a raczej listy bohaterki, Ani Kropelki, do wokalisty Kajagoogoo. Mieszkanka bajklandii, jak enigmatycznie nazywa swoje miasteczko, w niewysłanej korespondencji zwierza się Limahlowi, zdradza idolowi swoje smutki. Czuje się samotna, tęskni za mamą, która wyjechała w poszukiwaniu lepszego życia i najwyraźniej je znalazła. Miała wrócić przed Wigilią, ale zamiast niej pojawiają się kolejne, coraz rzadsze paczki.

W poszukiwaniu przyjaźni Ania, jak to nastolatka, bywa zbyt ufna. Uczy się na błędach, jak rozpoznawać szczere relacje. Poznaje bolesność plotek i gorycz ostracyzmu. Uczy się również, że szczęście nierzadko jest na wyciągnięcie ręki. Jak w piosence Urszuli pt.: „Niebo dla ciebie”, kojarzącej mi się z platoniczną miłością z liceum. Podoba mi się, że "...jabłuszko" swobodnie operuje tematami takimi jak wpadka i wyśmiewa hipokryzję osób, które uczą młodzież moralności ("pocałunek to grzech"), a same mają sporo za uszami ("jak jechała do ślubu, to miała taki brzuch, że musieli drzwi od trabanta wycinać"). Ponadto jeden cytat szczególnie zapadł mi w pamięć. Pozostawiam go Wam do interpretacji:

"To kraj, gdzie ludzi traktuje się jak bezmyślne bydło, któremu można wcisnąć każdą blagę i najgorszą paszę. Któremu można wmówić, że czarne jest białe, a kryzys oznacza sukces. I wreszcie jest to kraj, w którym marnotrawi się to, co najcenniejsze: wiedzę, uczciwość i talent. Nic dziwnego, kochani, że tysiące zdolnych, mądrych i pracowitych ludzi uwierzyło w raj za oceanem. I ruszyło na jego podbój".

Powieść Izabeli Sowy przenosi czytelnika w realia Polski lat 80-tych, Pewexów, kolejek i „kombinowania”, zarówno z jedzeniem, jak i modą. Nic nie jest tak kreatywne jak bieda. Jestem młodsza od bohaterki o ponad dekadę, więc nie czułam sentymentu przy czytaniu, jak niektórzy. Kiedy Ania wraz z klasą piła płyn Lugola, żeby ochronić się przed skutkami awarii w Czarnobylu, ja miałam ledwo trzy lata. „Wejście smoka” oglądałam kilka ładnych lat później, na wakacjach u kuzynów i pamiętam to do dziś. Podobnie jak fakt, że nie popija się gruszek wodą (podziwiałam walki Bruce'a znad miski i marzyłam o tym, żeby umrzeć). Moje dzieciństwo to „Lambada”, boysbandy, kartki do segregatora, „Król lew” i „Czarodziejka z Księżyca”. Niemniej „Zielone jabłuszko” bardzo przyjemnie mi się czytało. Powiem więcej – podeszłam do tej książki troszkę lekceważąco, nastawiając się na lekką lekturkę, o której zapomnę jeszcze w tym tygodniu i zostałam pozytywnie zaskoczona. Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, ale to jedna z tych książek, które okazały się mądrzejsze, niż sądziłam.

Spodobało mi się poczucie humoru autorki, nienachalne, ironiczne i absurdalne. Do tego mam tak (może niezbyt mądrze, ale nie mam zamiaru tego zmieniać), że nie potrafię oddzielić twórcy od jego dzieł. Jeśli nie polubię autora, nie mam ochoty czytać jego książek, nawet gdy są dobre. A jeśli go polubię, chętnie po nie sięgam i przyznaję się szczerze, że patrzę na nie przychylniej. Z informacji, jakie znalazłam, wynika, że Izabela Sowa jest feministką, wegetarianką (lub weganką – do ustalenia) oraz wspiera organizacje działające na rzecz zwierząt. To plus poczucie humoru w pełni wystarczy mi, żeby chcieć poznać więcej jej książek. I zostawić „Zielone jabłuszko” na mojej półce. Nie powędruje w świat, bo jest pozytywną, przyjemną, ale nie infantylną lekturą. Którą polecam każdemu, kto jeszcze jej nie czytał, a lubi rozerwać się przy czymś lekkim, ale nie głupiutkim.

PS. Dość nietypowa ta recenzja, ale tak mnie jakoś wzięło na dygresje i sentymenty ;)

54 komentarze:

  1. Jaki uroczy tytuł.. aż się uśmiechnęłam :) I sama piszesz o tym humorze, okładka przyciąga wzrok a do tego mądra książka.... chyba zwrócę na nią uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, bardzo miło mi się ją czytało, choć były też mniej przyjemne, smutne momenty. Sporo w niej humoru, ale nie nazwałabym tej książki komedią.

      Usuń
    2. Jest wypośrodkowane aby nie było za du.żo lukru ;)

      Usuń
    3. Dobrze napisane :) Choć lukru tam nie ma wcale, to nie taka książka. Cieszę się, że mam w domu jeszcze jedną tej autorki, "Cierpkość wiśni". Za jakiś czas po nią sięgnę, a teraz poczytam któryś z kryminałów :)

      Usuń
    4. I dobrze, że nie ma... jest humor, są smutne momenty wypośrodkowane aby się pośmiać i wzruszyć... teraz jest nawał powieści słodkich że aż mdli i to dosłownie. A zachowac umiar to talent :)

      Usuń
    5. I znów muszę się z Tobą zgodzić :) I z tym nawałem i z tym talentem :)

      Usuń
    6. O widzisz jaie my zgodne xD

      Usuń
    7. Wdzię u Ciebie wiersze o kotach :D

      Usuń
    8. Książek nie ma, a wiersze są ;) To egzemplarze koleżanki, ale naprawdę warte polecenia, więc poprosiłam o zdjęcia (ona nie ma Instagrama) i wrzuciłam oba :)

      Usuń
    9. No ba xD

      Teraz jakieś wiersze o kroliku :D

      Usuń
    10. Na razie nie, kot jest na pierwszym miejscu. Może potem przyjdzie czas na królicze wiersze :)

      Usuń
    11. A króliczek nie będzie czuł się smaotny? :)

      Usuń
    12. Na razie czuje się aż nadto otoczony innymi ;)

      Usuń
    13. Zbyt duża zainteresowania? :)

      Usuń
    14. Ze strony kota zdecydowanie zbyt dużo. Dlatego królik siedzi, póki co, w klatce :/

      Usuń
    15. Kot zaczął się interesować.... robi się groźnxie :(

      Usuń
    16. Dlatego królik siedzi w klatce :/ Siedzi też dlatego, że nie jest wykastrowany i sika gdzie popadnie. Musimy to zrobić jak najszybciej, dla jego i naszego komfortu.

      Usuń
    17. Jak trzeba to trzeba... najważniejsze aby się zadomowił

      Usuń
    18. Zadomowi się 😊 Może uda się załatwić mu zabieg w przyszłym tygodniu (oblegany wet), mam nadzieję, że się uda.

      Usuń
    19. To dobrze, że już czuje się lepiej i raźniej :) To najważniejsze i aby był szczęśliwy a wiem, że z Wami będzie :)

      Usuń
    20. Zobaczymy, co los przyniesie ;) Na razie jest duużo wrażeń, nie zawsze fajnych. Niech się oswoi, potem go wykastrujemy, a jak nam wybaczy, to już powinno pójść z górki :)

      Usuń
    21. Obrazić pewnei się nie obrazi ale może być po zabiegu oszołomiony ;)

      Usuń
    22. Jak to po narkozie. Ciekawa jestem, jak będzie funkcjonował w tym "szpitalnym" wdzianku :)

      Usuń
    23. Pewnie dobrze ale czy wdzianko nie będzie mu wadzić ;)

      Usuń
    24. Zakładam, że będzie, ale trudno. Przeżyje :)

      Usuń
    25. Nie ma innego wyjścia :)

      Usuń
  2. Bardzo chętnie przekonam się sama o tej książce. Autorce często widzę na sklepowych półkach :)
    skuszę się takim jabłuszkiem na próbę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dwie jej książki, upolowane na Allegro za złotówkę :)

      Usuń
  3. Pod niepozornym tytułem kryje się ciekawa opowieść

    OdpowiedzUsuń
  4. Historia warta przemyśleń.
    Im dłużej żyję tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że każdy ma własną powieść na na miarę jego przeżyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo prawdy jest w tym, co napisałaś. Chyba w większości książek jest sporo autora - jak nie bohater to jego alter ego, to ktoś inny wypowiada jego poglądy. Nawet reportaż trudno stworzyć bez dodawania czegoś od siebie.

      Usuń
    2. Jest jeszcze coś
      Są ludzie którzy żyją i tacy którzy czekają na sen i śnią
      Zdaje się, że Ci pierwsi piszą historię, Ci drudzy przesypiają życie

      Usuń
  5. Apetyczny tytuł;)
    Może kiedyś sięgnę po tę książkę, zatem za recenzję dziękuję:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co, polecam już na przyszłość :)

      Pozdrawiam również! :)

      Usuń
  6. Patrz, a ja miałam kiedyś styczność z jedną książką Sowy, bodajże "Smak świeżych malin", ale nie pamiętam dokładnie tytułu i wydała mi się nieskończenie naiwna ;) Może po Twojej recenzji zrobię do twórczości Sowy jeszcze jedno podejście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj trzeba mieć na uwadze, że bohaterką jest nastolatka, więc może być nieco naiwnie. Uważam jednak, że autorka wplotła sporo mądrości niejako mimochodem, tak boczkiem :) I spodobało mi się.

      Usuń
  7. czyli książka świetna na plażę i na podróż! :)
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Raczej wolę inne gatunki, ale może jeśli mi wpadnie w ręce to przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic na siłę. Jak będziesz mieć okazję, czas i chęci :)

      Usuń
  9. Kiedyś ktoś mi polecał książki tej autorki, ale jakoś o nich zapomniałam i nie przeczytałam żadnej. Za to po Twojej recenzji 'zielonego jabłuszka' myślę, że się skuszę bo bardzo lubię ksiązki w formie pamiętnika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pamiętnik/listy nastolatki, więc mogą się wydawać czasem nieco naiwne, ale polecam. Naprawdę fajne "czytadełko" ;)

      Usuń
  10. Nie pociąga mnie klimat PRLu, nie zachęca (wręcz odrzuca) informacja o autorce będącej feministką. Ale napisałaś jedno zdanie: "to jedna z tych książek, które okazały się mądrzejsze, niż sądziłam" i tym mnie złapałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrz, a na blog feministki wchodzisz i czytasz notki ;)

      Mam jeszcze "Cierpkość wiśni" tej autorki. Będę mieć lepsze porównanie (jakiekolwiek porównanie), bo na razie nie jestem pewna, czy mogę polecać autorkę, czy tylko książkę ;)

      Usuń
  11. Okładka... no cóż, mało zachęcająca. Kojarzy mi się z zeszytem szkolnym ;)
    Lubię dobre poczucie humoru, więc poszukam tej książki w drugiej części wakacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i muszę przyznać, że nie zwracam uwagi na to kim jest autor. Wolę chyba to oddzielać od siebie. Chociaż jest taki polski autor bo którego za szybko nie sięgnę bo jego ego mnie przytłacza ;D

      Usuń
    2. To taka lekka, ale nie do końca książeczka. Osobiście polecam, do mnie trafił ten humor. Choć z drugiej strony natknęłam się kilka razy na książki mocno reklamowane jako takie, przy których umiera się ze śmiechu, a ja sama umierałam przy nich jedynie z zażenowania. Mogę nie być wiarygodna ;)

      Usuń
    3. Chyba wiele osób tak robi. Ja niestety nie dam tak rady - mierzi mnie dana osoba, więc nie chcę czytać jej twórczości, nabijać jej fejmu czy wyświetleń.

      Pomyślałam o jednej konkretnej osobie, ale nie będę rzucać nazwiskami ;)

      Usuń
  12. Twoja recenzja mnie nawet zainteresowała. Książka mądra i lekka jednocześnie to coś co zawsze docenię, plus poczucie humoru oczywiście też. Jednak w księgarni pewnie nie zwróciłabym na nią uwagi. Pierwsze wrażenie jak spojrzałam - myślałam, że będzie recenzja jakiegoś podręcznika :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, okładka jest bardzo średnia :) Sporo słyszałam o tej autorce, dlatego kiedy miałam okazję kupić dwie jej książki po złotówce, stwierdziłam, że nie zaszkodzi spróbować.

      Usuń