środa, 12 kwietnia 2023

"Z nieba spadły trzy jabłka" Narine Abgaryan

W piątek, zaraz po południu, gdy słońce przekroczyło zenit i dostojnie zmierzało ku zachodniemu krańcowi doliny, Sewojanc Anatolija położyła się umierać.”

Horrory czy kryminały przyciągają intrygą, mrokiem oraz (coraz częściej) krwią i okrucieństwem. Szeroko rozumiana literatura piękna rządzi się innymi prawami, choć niespodziewane plot twisty nie są jej obce. Tak jak tutaj, gdy aż trzeba przysiąść, tak zaintrygowało nas pierwsze zdanie tej opowieści. Powiedzcie sami, czy tak nie było.

Przeczytałam „Z nieba spadły trzy jabłka” kilka dni temu, ale późno w nocy, z półprzymkniętymi ze zmęczenia oczami. Nie miałam siły włączać laptopa, aby na świeżo spisać swoje wrażenia. Nie przeszkodziło mi to spisywać ich w trzymanym na kolanach notatniku i bardzo się cieszę, że nikt mnie wtedy nie widział. Dziś recenzja ułożyła mi się już w głowie, więc mogę przestukać ją na klawiaturę. A wierzcie, emocji czytanie wywołało we mnie mnóstwo.

Na początek powiem, że to książka dziwna. Zupełnie inna od tych, na które zwykle natrafiam i nawet nie chodzi o to, że jest... jakaś taka niedzisiejsza. Po części odpowiada za to czas akcji zahaczający o schyłek XIX wieku, wojny i stopniowe pojawianie się w życiu bohaterów kolejnych technologii (samochód, telewizor etc.). Mówiąc „wojny”, mam na myśli nie tylko światowe, ale i te, których nie znam, bo słabo się orientuję w historii tej części kontynentu. Oczywiście mogłabym wpisać do wyszukiwarki coś więcej niż „czy Ormianie żyją w Armenii”, ale wtedy na recenzję poczekalibyście jeszcze dłużej. Obiecuję sobie, że się doszkolę.

Autorka zapełniła 230 stron z małym ogonkiem mnóstwem bohaterów przewijających się przez ponad wiek. Za każdym razem tak samo mocno fascynuje mnie ta rzadka umiejętność napisania tak wiele o tak wielu na tak niewielu kartkach. Wahałabym się nad tym, czy jest tu jeden główny bohater, choć sporo miejsca twórczyni poświęca Anatoliji. Przenosimy się do małej ormiańskiej wioski Maran, w której średnia wieku wynosi tak dużo, że dziwne, że ktoś w niej jeszcze żyje. Miejscowość funkcjonuje jako wspólnota, w której wszyscy pomagają sobie nawzajem. Narine Abgarjan opisuje losy marańczyków subtelnie, a jednocześnie nie oszczędza czytelnika. Ludzie pojawiają się i znikają, zabierają ich wojny oraz kataklizmy. Matki opłakują dzieci, które przyszło im przeżyć i pochować. Niejako mimochodem dowiadujemy się o rzezi Ormian czy umieraniu z głodu.

Tę książkę nie czyta się, lecz odczuwa. Rzeczy potworne i piękne mieszają się ze sobą, tworząc kompozycję, która chwyta za serce. Po skończeniu lektury nie mogłam zdecydować, czy bardziej mnie zachwyciła, czy zabolała. Myślę jednak, że nawet gdy boli, to cena, którą warto zapłacić za możliwość obcowania z czymś tak niezwykłym. „Z nieba spadły trzy jabłka” to opowieść o świecie, którego już nie ma. Pełno w niej tęsknoty za tym, co odeszło, za twarzami bliskich, które można dziś ujrzeć jedynie na zdjęciach. Za tymi, których nigdy się już nie przytuli.

Im więcej za nami przewróconych kartek, tym bardziej widać odautorskie cierpienie. Wciąż pamiętam nieprzyjemne tąpnięcie, które poczułam po skończeniu głównej opowieści i przejściu do opowiadań. Tak, w tej króciutkiej książce jest więcej niż jedna forma literacka. Przeczytałam kilka szkiców i pomyślałam: „Autorko, dlaczego sprawiasz mi ból? Było tak pięknie i – mimo wszystko – sielsko. Dlaczego każesz mi cierpieć?” A ona nie odpowiada. W milczeniu pokazuje krew i połamane kości, oczy umierających, którzy pytają lekarza o szanse przeżycia. Każe pamiętać, że wojna naznacza ocalonych. Nigdy ich nie opuszcza.

Jak widać, nie mam talentu Narine Abgarjan, nie potrafię ująć zwięźle tego, co czuję. Wiem jednak na pewno, że mogę polecić jej książkę z czystym sumieniem. Przy czym nie każdemu. To tytuł dla ludzi, którzy docenią powolne tempo i szczyptę magii, jaką pisarka ubarwia tę opowieść (motyw białego pawia jest cudny!). Jeśli szukacie prezentu dla wrażliwej osoby, kupcie jej „Z nieba spadły trzy jabłka”.

Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu Glowbook.

30 komentarzy:

  1. Ciekawy tytuł, przyznaje nie słyszałam o niej wcześniej, a literaturę piękną lubię. Doceniam piękne acz bolesne historie.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, chociaż bolą. Tę uważam za naprawdę wyjątkową i bardzo się cieszę, że mogłam ją przeczytać.

      Usuń
  2. Lubię książki, które nie przekraczają 300 stron, a tworzą bogatą opowieść! Ostatnio coraz mniej takich na rynku :/ Wszyscy piszą jakieś opasłe tomiszcza, których w połowie już nie da się czytać, bo fabuła się rozjeżdża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście chciałabym, żeby na rynku pojawiło się jeszcze jedno opasłe tomiszcze, a potem mogą już być same treściwe ;) A tak bardziej serio to wiem, o co chodzi. Widać czytelnicy potrzebują rozwlekłości, bo jednak czytać "gienste" od treści trzeba umieć.

      Usuń
  3. W końcu coś nowego! ;>

    P.

    OdpowiedzUsuń
  4. Spóźnione, Wesołego Alleluja!
    Angelika
    Wildfiret

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mam nadzieję, że Twoje wolne dni były udane :)

      Usuń
  5. Najchętniej sprezentowałabym sobie samej. Lubię książki, które można tak mocno przeżywać, nawet jeśli jest to bolesne przeżywania. Motyw wydaje się nietuzinkowy. Jeśli będę miała okazję, sięgnę :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem pozostaje mi jedynie życzyć Ci udanej (choć pewnie też nieco bolesnej) lektury :)

      Usuń
  6. Witam serdecznie ♡
    Wspaniała recenzja! Myślę, że mojej przyjaciółce bardzo spodobałaby się ta książka. Jak opowiada mi o tym co przeczytała, co czyta i co ma w planie, sądzę, że tytuł mógłby wpisać się w jej czytelniczy gust. Myślę też, że zanim bym tę książkę jej podarowała, sama bym najpierw przeczytała :D
    Cieszę się, że pojawiła się u Ciebie nowa recenzja. Naprawdę było tęskno za nowymi tytułami i inspiracjami!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieśmiało zachęcam do wcielenia tego planu w czyn, bo książka jest naprawdę tego warta :)

      Dziękuję ślicznie, miło mi to słyszeć, tzn. czytać :)

      Usuń
  7. Podpisuję się pod Twoimi słowami obiema rękami! To piękna książka, szkoda, że tak mało o niej słychać w blogosferze i na instagramie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Nie wiem czego to wina - słabej promocji, małych funduszy na nią czy jeszcze czegoś innego. Powinno być o niej o wiele głośniej.

      Usuń
  8. Rzeczywiście pierwsze zdanie tej opowieści jest intrygujące. Aż przypomniał mi się spektakl teatralny (niestety nie pamiętam tytułu), w którym główna bohaterka postanowiła się położyć i umrzeć. Można? Można! Jeśli lektura wywarła na Tobie taki wpływ, że niemal natychmiast musiałaś podzielić się opinią na jej temat, to znaczy że była wyjątkowa. I choć nie po drodze mi z literaturą piękną, tę książkę będę chciał przeczytać. Już nie mówiąc, że przyciąga samym tytułem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie pamiętasz tytułu tej sztuki :)

      Bardzo lubię książki, które zmuszają mnie do natychmiastowego przelania wrażeń na papier czy klawiaturę. Oby jak najwięcej takich było na rynku. A tę bardzo polecam - przy odpowiednim nastawieniu. Trzeba się nieco oswoić z jej klimatem :)

      Usuń
  9. Wszystko mi mówi, że to nie jest książka dla mnie. Ja jestem prosty człowiek i lubię jak powieści są zamknięte w ramy gatunkowe i wiem, czego się spodziewać :) Mam też problem z realizmem magicznym, a wspomniałaś o szczypcie magii, więc takie mam skojarzenia. Dlatego też na razie na pewno nie zabiorę się za czytanie, chociaż nie zarzekam się na zawsze, bo jaka sama wiesz, czasami wyskakuję ze strefy komfortu i jestem zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli na dwoje babka wróżyła ;) Mogłoby Ci nie podejść albo, kto wie, zachwyciłoby. Ja nie od razu wbiłam się w ten klimat, ale później byłam oczarowana. A potem przeszłam do opowiadań i mina mi zrzedła. Nie dlatego, że były gorsze, tylko że bolały.

      Usuń
    2. Właśnie, na dwoje babka wróżyła. W ogóle mam sporo takich książek u siebie co do których nie jestem pewna czy mi się spodobają. I tak leżą latami, więc wolę nie przygarniać kolejnej.

      Usuń
    3. Bardzo rozsądne podejście :)

      Usuń
    4. Trochę późno mi tego rozsądku przybyło ;p

      Usuń
    5. Oj tam, lepiej późno niż wcale i tego się trzymajmy ;)

      Usuń
  10. Brzmi jak coś, co mogłoby mi się spodobać! I zaintrygował mnie już sam tytuł, pierwsze zdanie to tylko wisienka na torcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam zatem kciuki, żeby Ci się spodobało, kiedy/jeśli sięgniesz :)

      Usuń
  11. Intryguje mnie jej dziwność, ale przeraża ilość bohaterów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Największy problem miałam z nazwiskami, bo wcześniej specjalnie się nie orientowałam, jak to z nimi jest w tamtych rejonach. Ale w końcu się ogarnęłam ;) A książkę bardzo polecam, naprawdę :)

      Usuń
  12. Bardzo jestem ciekawa tej książki📖📘
    Mam na liście-do przeczytania📚
    Pozdrawiam serdecznie😊
    https://spacerem-przez-zycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem życzę udanej lektury - tak już na zaś ;)

      Pozdrawiam również!

      Usuń