środa, 1 lutego 2023

Skoooończyyyyyłaaaaaaam!!!

Gdybym umiała robić kompilacje filmów, to bym zrobiła, ale że nie umiem, pozostają mi literki. Kojarzycie stary filmik z sarną mknącą w podskokach przez zamarzniętą rzekę (albo jezioro)? To ja. A kojarzycie jeszcze starszy filmik z żuczkiem, który gładzi się nóżkami po grzbiecie i powtarza „Cacy robaczek!”? To też ja. A już na pewno bohaterka „Lepiej późno niż później” w scenie tworzenia nowej sztuki to ja. Tyle że nie tworzyłam sztuki, tylko ero-fanfik, nie siedziałam w pięknym domu nad morzem, tylko za biurkiem z OLX, na fotelu z OLX. Ona po menopauzie, a ja w samym środku okresu*, ale reakcje miałyśmy identyczne.


Natenczas chwalę się, że napisałam książkę. Akcent kładziemy tutaj nie na podmiocie, a na orzeczeniu, bo powodem do dumy jest dla mnie to, że udało mi się ją napisać. Dałam radę! Wygrałam sama ze sobą! Ze swoim nieogarnięciem, lenistwem i niezorganizowaniem. Nie pokonał mnie słomiany zapał, a „Do trzech razy sztuka” nie dołączyło do „Kociary”, która wciąż czeka na swój czas. Od ponad dekady. Skończyłam, napisałam „KONIEC” na dole ostatniego rozdziału. Zamknęłam tę historię. Jestem zwycięzcą! Jestem zwycienscom! Jestę zwycienzcom!

Czy chciałabym, żeby ludzie to czytali i żeby im się podobało? Oczywiście, że tak, po co ściemniać. Z jednej strony wpychałabym to do gardła każdemu jak leci z obłędem w oku („No czytaj! Przecież to jest takie fajne!!!”), z drugiej rozgłaszanie wszem i wobec, namawianie czy proszenie jest dla mnie trochę... upokarzające. Mimo że „Siedź w kącie, a znajdą cię” uważam za jedno z najszkodliwszych powiedzeń. Zwłaszcza dzisiaj, kiedy nie tylko nie znajdą, ale i zadeptają. Będę teraz poprawiać, aż zapoprawiam się na śmierć, a potem wyślę plik do paru wydawnictw. Nic więcej zrobić nie mogę – poza wyskoczeniem z kasy i wydrukiem w nowaresach.

Miał być fanfik, a nawet nie podaję prawdziwych imion. Do publikacji na „łotpadzie” został jeszcze jeden rozdział, w którym przedstawiam bohaterów. Miał być erotyk, a wykastrowałam większość scen (szczególnie jedną, na tarasie tajskiego hotelu). Wyszło coś w rodzaju wulgarnej obyczajówki z fabułą o konsystencji zupy w talerzu przechylonym na jedną stronę. „Gienste” przelało się na drugą połowę, podczas gdy pierwsza to głównie przekomarzania bohaterów w mieszkaniu. Wulgarnej, bo zawiera masę, naprawdę masę przekleństw. Tak mówią bohaterowie, a pamiętajmy, że to prawdziwe osoby. Ostatni rozdział wstawię za kilka dni, tydzień, a może za miesiąc. Zobaczę. Nie wiem nawet, jaka jest grupa docelowa. Wychodzi, że to ci, którzy doskonale orientują się w internetowych dramach, znają youtuberów i polskich artystów, ale... czy czytają książki?

Zawsze mnie dziwiło/drażniło, kiedy ktoś pisał w recenzji, że ooo nawet fajne jak na debiut. Nie mogłam zrozumieć tego zdumienia, że autor dał sobie radę. A teraz wiem (tzn. tak sądzę), że nie chodzi o składanie zdań w zgrabne konstrukcje. Liczy się (też) umiejętność zamknięcia historii w ograniczonej formie, podziału na sensowne kawałki, zaplanowania całości. Tego nie umiem, bo nastukałam 800 tysięcy zzs. Ale się nauczę. Tak myślę ;)

Cieszcie się moim szczęściem. Napisałam! Dałam radę spiąć dupkę i nie zrezygnować! Napisałam!

"Do trzech razy sztuka"

Gdyby jakieś wydawnictwo się tym zainteresowało, wiem, komu wpiszę dedykację. Chyba że nie będzie chciała ;)

PS. Aaa! Zapomniałam, że wyszło mi jeszcze s-f, bo akcja kończy się 1 kwietnia. Ma być wtedy nie zimno, ale wilgotno, bo tak sobie wymyśliłam. Jakby co, to będzie moja wina.

* Kiedy pisałam ostatnie rozdziały ;)

38 komentarzy:

  1. Gratulacje! Naprawdę wielkie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że się udało. :) Gratulacje! Życzę szybkiego znalezienia wydawcy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, jak się los potoczy. Największy sukces już za mną - napisałam to! Pokonałam wszystkie przeszkody, które stały mi na drodze i udowodniłam sobie, że dam radę.

      Dziękuję :)

      Usuń
  3. O jeżu malusieńki w borze szumiącym! Będę czytała! Jak już się napoprawiasz do upadłego (a potem wydawnictwo wytnie 3/4 i 5/8 dopisze), albo zaraz jak wrzucisz w odmęty internetu i podasz ścieżkę dla analogowych 😉 ale się cieszę! Dumna jestem z ciebie, jak cholera, bo moja opowieść ciągle jest w sferze chmur i mglistych zarysów. Kurde, jaram się! Zajebiście i już!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę - i bardzo mnie to cieszy :) <3 Link dynda mi cały czas na profilu na Instagramie. Tam w bio :)

      A co do wycinania/dopisywania, nie wychodzę aż tak daleko. Przecież może być tak, że nikt się do mnie nie odezwie. Wolę się nie napalać, żeby się nie rozczarować :) Będzie, co ma być.

      Usuń
    2. Dobrze, że dorzuciłaś link tutaj, bo jak już wiesz IG i ja wzięliśmy rozwód :D

      Usuń
    3. Wiem i już mi pierwszy szok minął ;D

      Usuń
  4. Gratulacje wielkie, ogromne! Gdybyś mieszkała bliżej mnie, to bym Cię wyściskała, a tak przesyłam wirtualne buziaki!
    I pamiętaj, że kcem przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wirtualne też działają, jak najbardziej! :)
      Dorzuciłam link do posta, bo w sumie to chwalę się, ale dowodów nie wstawiłam... ;)

      Usuń
  5. No to gratulacje! Naprawdę podziwiam. Wysyłaj nie do kilku wydawnictw, lecz do kilkunastu, kilkudziesięciu. A masz już pomysły na kolejne teksty? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ja też się podziwiam, choć to trochę śmieszne, że tyle czasu mi to zajęło (tak ogólnie, włącznie z gadaniem o tym. Samo pisanie w sumie nie aż tak dużo).

      Jest sporo wydawnictw, które mnie nie interesują - i pewnie multum, których ja nie interesuję ;) Chciałabym, żeby zwróciło na mnie uwagę to nowe od Agory, ale czy będę mieć szczęście... Zobaczymy. Obstawiam, że finalnie wyślę do 5-10. Mam gdzieś listę, tylko muszę ją znaleźć. A nowy pomysł gdzieś tam się mgliście klaruje. Chciałabym najpierw reanimować "Kociarę", bo aż mi wstyd, że tyle czasu czeka.

      Usuń
  6. Gratuluję i tutaj! Przeczytałam, moją opinię już znasz, a jak nie to poznasz zaraz, bo chwilę temu wysłałam maila :) Co tu mogę więcej dodać. Możesz być z siebie zadowolona i dumna, teraz tylko nie chowaj tego do szuflady :) No i następną książkę proszę napisać w gatunku grozy to będę mogła więcej podpowiedzieć :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czekałam na tego maila, bo byłam bardzo ciekawa, czy udało mi się (choć trochę) przekonać Cię do Maksa :) Zaraz biorę się za odpisywanie.

      A wiesz, że jesteś drugą osobą, która mówi o horrorze? Tylko raczej się w tym nie widzę, nie wiem, czy dałabym radę stworzyć coś klimatycznego. Na razie skupię się na korekcie, a potem spróbuję reanimować "Kociarę" :)

      Dziękuję Ci ślicznie za cierpliwość, czas i zaangażowanie! :)

      Usuń
    2. Udało się :) Muszę przyznać (niechętnie!), że na ostatniej prostej facet się ogarnął i wreszcie nie przewracałam oczami jak on się pojawiał. Zaraz biorę się za odpisywanie na odpisane :)

      A widzisz, może należy to rozważyć? Chociaż nie ukrywam, że moja propozycja wypływa z egoistycznych pobudek, że po prostu chętnie przeczytałabym dobry horror :)
      Nie ma sprawy, to była dla mnie przyjemność :)

      Usuń
    3. Mój mały sukces! :D Ma swoje wady, ale w gruncie rzeczy to poczciwa chłopina ;)

      Kto wie, co przyniesie los. Na razie nie mam specjalnie konceptu. Parę lat temu (bliżej dziesięciu niż pięciu) o tym dumałam, ale dziś ten motyw w ogóle mnie nie straszy. A jeśli nie straszy samej autorki, to chyba coś nie tak ;)

      <3

      Usuń
    4. Niewątpliwie sukces, bo byłam do niego negatywnie nastawiona przez całą książkę!

      A jaki miałaś pomysł? Może się okaże, że mnie by straszyło :)

      Usuń
    5. Przemyślałam temat i doszłam do wniosku, że stworzyłam postać dużo fajniejszą niż oryginał. Skoro alter ego budziło takie emocje, zakładam, że nie oglądałabyś z chęcią filmików pierwowzoru oraz jego ekipy :)

      To było coś z aniołami i demonami (sic!), z duszami, które po śmierci nie szły dalej, tylko zostawały w ciemnościach i coś namawiało je do powrotu i zemsty. Pamiętam, że napisałam tylko kilka rozdziałów, w tym ostatni, w którym bohaterka pokonuje demona czymś w rodzaju mocy miłości. Chyba jeszcze trzymało mnie po "Sailor Moon", bo jak teraz to napisałam, wydało mi się kosmicznie naiwne i infantylne ;)

      Usuń
    6. Myślę, że dobrze zakładasz :) Ale ja ogólnie jestem dość odporna na jutuberów, tzn. nie chce mi się oglądać zbyt wielu filmików, śledzić twórców regularnie. Zdecydowanie wolę przeczytać coś na dany temat niż obejrzeć filmik.A jakieś dramy między poszczególnymi osobami to już w ogóle nie moja bajka, a mam wrażenie, że polski jutub to jednak tymi dramami żyje.

      Noooo, brzmi dobrze! Może niekoniecznie moc miłości pokonałaby demona, ale początek spoko :))

      Usuń
    7. Chyba masz rację, faktycznie w tym światku dość sporo dram. Ja i tak wolę raczej takie lajfstajlowe profile, podróżnicze albo pro-eko czy pro-feministyczne, ale gdzieś tam zawsze zahaczę o jakąś większą dramę.

      Nawet nie wiem, gdzie mam te teksty. A z chęcią bym zobaczyła i przekonała się, jak bardzo inaczej kiedyś pisałam :)

      Usuń
    8. Śledzę kilka kanałów np. Polek mieszkających w Korei Południowej albo Polaka mieszkającego w Japonii i to oglądam regularnie. Wkręciłam się nawet w streamy IRL, ale to już na Twichu, natomiast innych ludzi to tak z przypadku oglądam.

      Może kiedyś znajdziesz w jakiejś zapomnianej szufladzie :)

      Usuń
    9. O, może podrzucisz jakieś profile? Od czasu do czasu podglądam Weronikę Truszczyńską, która od lat mieszka w Chinach, ale z Korei nikogo nie kojarzę. Z Japonii też nie, może poza Krzysztofem Gonciarzem, ale nie jestem pewna, czy wciąż tam przebywa.

      Usuń
    10. Proszę uprzejmie: Polki w Korei: https://www.youtube.com/@pierogizkimchi, https://www.youtube.com/@pyrawkorei oraz Polak w Japonii https://www.youtube.com/@AikoiEmil Gonciarz już dawno nie nagrywa materiałów o Japonii. Już dawno nie rozumiem jego twórczości, więc nie śledzę, bo po prostu nie wiem o co mu chodzi :)

      Usuń
    11. Dziękuję ślicznie! :) Kojarzę Pyrę, ale oglądałam ją tylko kilka razy. Ja ogółem mało wierna jestem, jeśli chodzi o jutubowe kanały. Najwyżej kilka miesięcy i mi się nudzą. Czasami wracam do jakiegoś albo oglądam coś z doskoku :)

      Usuń
    12. Nie ma sprawy :) To ja mam właśnie na odwrót. Oglądam mało, ale wiernie. Przywiązuję się do tych kanałów i jak twórcy przestają nagrywać to się wkurzam i nie mam ochoty szukać zastępstwa,

      Usuń
    13. Czasami też zmieniają kontent i wtedy zagwozdka - zostawać z nimi czy iść w świat? ;)

      Usuń
    14. Hmm kojarzę tylko Gonciarza, który tak zrobił i ja go zostawiłam. Ostatnie materiały, które oglądałam to te z igrzysk olimpijskich w Tokio. Potem mam wrażenie, że Gonciarz rzucił wszystko i wyjechał karmić lamy :) Jeśli jest szczęśliwy to spoko, ale ja już nie wiem o co mu chodzi w filmikach, więc nie oglądam.

      Usuń
    15. Też bym mogła karmić lamy ;) Ale czaję, o co chodzi. No, czasem tak bywa, że rozchodzą się drogi twórców i odbiorców. Pewnie Gonciarz ma teraz innych fanów, część za nim poszła, a część się odpięła. Ani to źle, ani dobrze, życie :)

      Usuń
  7. wielkie gratulacje! Wow, jesteś Wielka!
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden projekt zaczęty i skończony na tyle porzuconych, ale ciiii! ;)

      Dziękuję :)

      Usuń
  8. Gratuluję. Podejrzewam, że to była długa droga, więc podwójne gratulacje za wytrwałość i cierpliwość ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie tyle długa, co dość wyboista ;)

      Podwójnie dziękuję :)

      Usuń
  9. Uwielbiam ten film <3 :D
    No i serdecznie gratuluję napisania - 800 tys znaków to nie byle co :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego bohaterka dokonała takiego wyboru :/ Ale sam film też lubię.

      A streszczałam się pod koniec potężnie ;) Dziękuję! :)

      Usuń
  10. Powodzenia kochana📘📖🧡🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :) Teraz tylko trzymać kciuki, żeby szybko poszło z wydaniem - umowa z wydawnictwem już podpisana :)

      Usuń