sobota, 29 kwietnia 2023

"Mówcie mi Kasandra" Marcial Gala

Nie lubię czuć się źle po przeczytaniu książki. Wiem, że i takie emocje są potrzebne, żeby nie zamykać się w swojej bańce, ale nie zmienia to faktu, że boli. Siedzę nad pustym edytorem i próbuję znaleźć najlepsze słowa do tego, co kłębi mi się w głowie. A może bardziej pasowałoby „w sercu”?

Smutna to historia o samotności, poczuciu wyobcowania oraz braku miłości. O byciu tą papużką, która po ucieczce przez okno jest dziobana przez wróble tylko za to, że ma kolorowe piórka. To historia przeraźliwej samotności młodego chłopca (a później mężczyzny), który nigdzie nie pasuje. Kłuje otoczenie swoją innością, wrażliwością, zamiłowaniem do literatury, a jego kobieca uroda prowokuje nie tylko do dręczenia. Opowieść Raula jest sucha, wręcz zimna. Jakby bohater już to wszystko przeżył i pozostało mu jedynie zrelacjonować czytelnikom. Nawet opisy kolejnych gwałtów podaje w półsłówkach, choć ból zmusza go do zagryzania palców. Inaczej musiałby krzyczeć, a to spotkałoby się z surową karą.

Mówcie mi Kasandra” przenosi nas w lata 80. i 90 ubiegłego wieku. Obserwujemy rzeczywistość komunistycznej Kuby z perspektywy dziecka, a potem nastolatka. Później znowu dziecka, a w następnym rozdziale nastolatka. Wraz z bohaterem wyruszamy też na wojnę do Afryki. Konkretnie do Angoli, gdzie przyglądamy się, jak bardzo nie pasuje i tutaj. To kolejne miejsce, gdzie jedni z niego szydzą, a inni wykorzystują. W migawkach Raul widzi świat antyczny oczami Kasandry, której nikt nie wierzy, że potrafi przewidzieć zagładę miasta. Przeklęta przez boga za odrzucenie, musi cierpieć i odliczać dni do nieuniknionego.

Czas skacze w przód, w tył i z powrotem. Bohater jest gwałcony jako kobieta i jako mężczyzna, jako Raul i jako Kasandra, w sukni, przebraniu i w żołnierskim mundurze. Żyje jakby z boku, jakby w tym życiu nie uczestniczył, a jedynie był obserwatorem. Wszystko czuje, włącznie z fizycznym cierpieniem, ale jest bierny. Nawet nie próbuje wpływać na swój los. Po prostu czeka na finał, który zna od dawna; czeka, aż sądny dzień nadejdzie.

Niekomfortowo czytało mi się tę książkę, bo nie dawała nadziei i nie pozostawiała złudzeń. Marcial Gala zaprosił mnie do świata, w którym nie ma miejsca dla innych. W którym innych się gnębi, tym bardziej, im są słabsi. Nie ma pozwolenia na bycie sobą, bo to drażni nijakich ludzi. Aż mi się przypomniała dukajowa Maszyna-Szarzyna, która mieliła tłum na jednolitą masę. I opowiadanie „Moja pierwsza gęś” (Izaak Babel), w którym z bohatera drwiono, bo umiał pisać. Reszta kawalerzystów zaakceptowała go dopiero, gdy brutalnie zabił pięknego śnieżnobiałego ptaka, wdeptując mu głowę w błoto. Symbolicznie wdeptał w nie wtedy cząstkę swojej wrażliwości. Gdyby Raul postąpił podobnie, być może jego życie potoczyłoby się inaczej, ale to, co zrobił, przypisuje sobie inny żołnierz. Raul/Kasandra czeka, aż dopełni się przeznaczenie.

Tłumacz, Wojciech Charchalis, ujął w posłowiu rys historyczny Kuby tamtego okresu. Przybliżył czytelnikom podejście kubańskiego społeczeństwa (i rządu) do rasizmu, homofobii oraz transpłciowości. Stwierdził też, że bohater ucieka przed życiem w fantazjowanie, a ja, przyznam szczerze, nie wiem, co myśleć. Być może czegoś nie zrozumiałam, coś źle zinterpretowałam. Z pewnością nie jest to tytuł do lektury w autobusie, bo skupienia wymaga zarówno treść, jak i forma. Język jest piękny, czasami wręcz poetycki. Polecam, bo uważam, że warto, ale przygotujcie się na dyskomfort.

Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu Rebis.

22 komentarze:

  1. Myślę, że tematyka tej książki jest ciekawa. Dziś akurat wylądowała na moim czytniku, więc sprawdzę jakie odczucia względem niej będę miała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc ta książka to zupełnie nie moje klimaty i mam poczucie, że zupełnie by mi nie siadła. Zatem raczej sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że ona wielu osobom nie podejdzie. Nic na siłę :)

      Usuń
  3. I znowu muszę napisać, że rezygnuję z lektury. Mam wrażenie, że tego typu treści lepiej przyswajam w formie reportażu. Jakoś jestem wtedy przygotowana, że ludzie mogą opowiadać o rzeczach niesamowicie trudnych i bulwersujących. Kiedy natomiast nagromadzenie nieszczęść pojawia się w powieści to mam wrażenie albo przytłoczenia, albo dystansu, bo pojawia się myśl, że autor przesadził z tymi wątkami. Zatem sądzę, że "Mówcie mi Kasandra" to nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że możesz mieć rację. Ona jest taka smutna, taka przygnębiająca... Nie ma w niej nic szczęśliwego, tylko ta rezygnacja bohatera, który wie, co się z nim stanie. Uważam, że to naprawdę dobra książka, ale z tych, które odbierają dobre samopoczucie.

      Usuń
    2. Uważam, że takie książki są potrzebne, ale dobrze, że ostrzegasz o tym poczuciu beznadziei. Nie chciałabym się przypadkiem na nią natknąć i tak niespodziewanie doświadczyć tego wszystkiego. Podziwiam, że wytrwałaś! Czytasz teraz coś "radośniejszego" na poprawę nastroju?

      Usuń
    3. Teraz będę się brała za poprawki "Do trzech razy sztuka". Odleżały swoje, przemyślałam wszystko (no, prawie) i jestem gotowa podejść do pracy bez takiego bulwersu jak na początku ;) Ale wypożyczyłam wczoraj pierwszą część serii o Brudnym P. Piotrowskiego i podczytywałam już w autobusie, w czasie drogi powrotnej. Bynajmniej nie radosne, ale frajdę daje :)

      Usuń
    4. Zorientowałam się, że chyba też mam pierwszą część o Brudnym, więc już nie muszę się zastanawiać czy kupować :P Co do poprawek to cóż, to jest chyba najgorszy moment, bo masz już w głowie wszystko ułożone a tu ktoś się wcina i sugeruje poważne zmiany. Niemniej jestem pewna, że dasz radę :)

      Usuń
    5. Tego Piotrowskiego czyta się jak burza! Nie jest to super hiper ambitna literatura, ale wciąga. Mam nadzieję, że Tobie też podejdzie, kiedy już sięgniesz :)

      Już za mną te pierwsze poprawki. Właściwie mogłabym odesłać tekst i czekać na zwrotkę od redaktorki. Mam nadzieję, że nie będzie skoncentrowana na tym, żeby usunąć jak najwięcej i możliwie zbliżyć objętość do np. 400 tys. zzs. Bo szłoby do wywalenia jeszcze 300 tys. zzs...

      Usuń
  4. Z Twojego opisu wynika, że książka zdecydowanie warta przeczytania, aczkolwiek musiałbym mieć odpowiedni nastrój, aby się z nią zmierzyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli ten bohater jest mężczyzną, który źle się czuł w swoim ciele i przebierał w suknie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fizycznie był mężczyzną, a źle czuł się nie tyle w swoim ciele, co w swoim życiu. Przebierał się, ale i jego przebierano - konkretnie robiła to matka, bo oszukiwała w ten sposób samą siebie, że wcale nie straciła siostry. Cała rodzina była porządnie pokręcona, nie było tam ani jednej szczęśliwej osoby.

      Usuń
  6. Nie skusiła ;P

    P.

    OdpowiedzUsuń
  7. Porażające, aż nie wiem, co napisać.
    Cieszę się, że tłumacz przygotował posłowie, bo to chyba szczególnie w przypadku tej książki ważne.

    OdpowiedzUsuń