wtorek, 18 lipca 2023

Garść info na szybko

Nie nie, to jeszcze nie okładka mojego debiutu. To prequel, który od niedawna zajmuje mi głowę. Po oddaniu tekstu po wstępnej korekcie nastawiałam się psychicznie na odkurzenie „Kociary” (ileż można!? Niedługo będzie pełnoletnia!), ale ta historia sama się pisze! Wepchnęła się w kolejkę i oczekuje (ŻĄDA!) siedzenia przy lapku i stukania kolejnych rozdziałów. Całą fabułę mam w głowie, wiem, jak zakończę, mam już nawet ostatni rozdział. Dumałam swego czasu nad dramą, która musi namieszać, żeby bohaterom nie było za słodko. A potem jak grom z jasnego nieba spadła na mnie myśl, że przecież ja piszę o wydarzeniach z 2020 roku. Wszystko ułożyło się samo, tylko przeklepać z wyobraźni na klawiaturę.

W dużym skrócie znowu się jaram pisaniem, choć debiut wciąż nie w druku. Do poniedziałku (24.07) mam przesłać tekst skorygowany tak, żeby bohaterowie w pierwszej części tak dużo nie gadali. Od początku wiedziałam, że to się długo rozkręca, ale wszystko wydawało mi się ważne. Teraz nabrałam dystansu i już mnie tak nie boli, że sporo zostało wycięte i sporo przyjdzie jeszcze wyciąć. Mam nadzieję, że z prequelem dobrze mi się wydaje i uczę się na błędach. Pękło mi wczoraj dopiero 200 tys. zzs., a podziało się tyle, że ło! Od pierwszego seksu Jagody i jej pretty boy'a trzasnęłam 12 rozdziałów, z czego bez scenek są... 2 albo 3. Ale bez obaw, zwykle to góra 1-2 akapity. Myślę, że zamknę się max. w 400 tys. zzs., więc nie powtórzę słowotoku z debiutu.

Co najważniejsze, babeczka z wydawnictwa sama zaproponowała, że chętnie przeczyta prequel, może też pomóc przy jakichś wątkach. Oby się spodobało! Jeśli nie, opublikuję wszystkie rozdziały na Wattpadzie i najwyżej będą dostępne dla chętnych. One już tam są, ale jako szkice. Chyba nie powinnam ich publikować, dlatego się wstrzymuję.

Skoro piszę, to nie czytam. Kilka tygodni temu skończyłam „Dom nad błękitnym morzem” TJ Klune i uważam go za świetną książkę o miłości i tolerancji. Bardzo chciałam napisać pełną recenzję, ale nie mogę się zabrać. W każdym razie to niby lit. młodzieżowa, ale spokojnie polecę i dorosłym. Kiedyś będzie na mojej półce, co wiele mówi. Chcę mieć ją na własność, bo na to zasługuje.

Czytałam też „Przewodnika stada” Connie Willis i, jak na ironię, długo nie mogłam się wgryźć w tę historię. Jak na ironię, bo sama książka jest cieniutka (ok. 250 stron). W połowie zastanawiałam się, czy to się rozkręci i czy nie odłożyć. Niby fajne, ale dziwne. Nic się nie dzieje, bohaterka łazi od gabinetu do gabinetu firmy/korporacji/w pewnym momencie uważałam to nawet za jakąś uczelnię. Robi badania nad trendami, bo chce znaleźć ich przyczynę. Niby fantastyka, ale w którym miejscu? Im bliżej końca, tym bardziej mi się podobało, a przede wszystkim miałam ochotę zaguglać się na śmierć, tyle tam było przykładów z historii badań naukowych. To jeden z tych tytułów, które docenia się na ostatniej kartce, bynajmniej nie dlatego, że wreszcie dobrnęło się do końca.

Z ogłoszeń parafialnych to tyle. Siedzę nad prequelem, przez co znowu zawalam terminy w pracy. Boję się zaglądać na skrzynkę pocztową, bo mi wstyd. W weekend siadam do poprawek (skracania) debiutu i działamy. Miło mi na serduszku ze świadomością, że tekst czytało ok. 35 osób. Na pewno nie wszystkie były zachwycone, ale sporo doceniło wątek mamy Dawida i drugi, o którym nie napiszę, bo to spojler. Starałam się, więc naprawdę mi miło, że wydawnictwo zrobiło coś takiego.

Na razie to tyle. Chciałam się odezwać, żeby blog nie zarósł kurzem. A propos, od powrotu do mechanika moje auto stoi i stoi na parkingu. Obok niego stanął stary merol i oba stoją tak długo, że aż pająki połączyły je pajęczyną. Nie wiem jeszcze, które dokonały abordażu na sąsiedni statek, ale wygląda to dosyć śmiesznie.

PS. Zapomniałam napomknąć, że w sprawie prequela zaczepiłam parę osób, w tym kolegę z byłej pracy, pewną prawniczkę, Jacka Dehnela i Krzyśka Zalewskiego. Odpisało mi każde z nich ;)

* Odcinek sponsoruje słowo „niby”.

12 komentarzy:

  1. WOW!! Super! Gratuluję i życzę wytrwałości! Trzymam mocno kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałabym nic przeciwko takiej okładce, niech wydawnictwo inspiruje się tym pomysłem :) Bo to, że wydadzą prequel to jest dla mnie oczywiste :) Odpiszę na maila jutro to tam bardziej się rozgadam, ale życzę powodzenia w pracy i oby ten czytelniczy mini zastój minął :) Chociaż rozumiem, że doba nie jest z gumy i nie da się robić wszystkiego na raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyś wywróżyła to tak jak z debiutem :)

      Odkąd szprycuję się wit. D, mam więcej energii, ale i tak za mało (póki co), żeby ogarnąć wszystko na tip top. Ale już bliżej niż dalej.

      No to tylko czekać na maila :)

      Usuń
  3. Brawo! Pisz dalej Kochana pisz. Ja się wciągnęłam w "Do trzech razy sztuka" i prequel też chętnie przeczytam :). Okładeczka mogłaby być, podoba mi się :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie jestem ciekawa, jaką wymyślą. Tzn. do debiutu, bo z tym to jeszcze sobie poczekam :) Wczoraj usunęłam prawie 100 tys. zzs, a i tak sporo zostało. Już wiem, co wycinać. Zobaczymy, co napisze babeczka z wydawnictwa :)

      Usuń
  4. Trzymam mocno kciuki, i czekam na papierową książkę!
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń