czwartek, 5 września 2019

"Czerwień" Małgorzata Oliwia Sobczak


Namnożyło się ostatnimi czasy książek z potężną promocją. Erotyków przyspieszających czytelnikom oddech, komedii, które bezpiecznie czytać po założeniu pampersa oraz kryminałów, od których nie idzie się oderwać do ostatniej kropki. Reklama reklamą, a życie życiem. Nierzadko im bardziej rozbuchany marketing, tym większy żal, że się na niego nabrało. Jaka okazała się "Czerwień"?

Do kryminalnego debiutu pani Sobczak podeszłam z lekką nutką sceptycyzmu. Rósł, gdy przybywało zachwyconych recenzji. Bałam się rozczarowania, a zasiadłam do lektury i... nawet nie wiem, kiedy mnie wciągnęła. Nie powiem, że zdetronizowała moich ulubieńców, ale cieszę się, że pierwsza część „Kolorów zła” wyszła spod pióra polskiej pisarki. Według mnie to kawał porządnie napisanej książki. A co w niej znajdziemy? Dwutorową opowieść, dwie ofiary zamordowane w podobny sposób, mafijny światek i prawnicze środowisko – dwie rzeczywistości rzutujące na siebie nawzajem, niczym kolorowe plansze, które nałożone jedna na drugą dają zupełnie nową barwę. Czerwień. Czerwień krwi. Czerwień ust.

Pierwsza zbrodnia miała miejsce w latach 90-tych, druga – w 2013 roku. Oba ciała znaleziono na sopockiej plaży. Prokurator Leopold Bilski ma przeczucie, że zabójstwa są powiązane. Mimo stanowczego zakazu przełożonego kontynuuje śledztwo, stopniowo poznając kolejne fakty. Kolejne zaniedbania służb, kolejne przegapione dane, kolejnych spławionych świadków. Dlaczego pierwsza sprawa została umorzona tak szybko? Komu na tym zależało? I najważniejsze – czy to ten sam zabójca, czy może naśladowca?

Autorka co rusz podsuwa czytelnikom nowe tropy i rzuca oskarżenia na kolejnych bohaterów. Kilkakrotnie miałam myśli: „Niee, to nie może być ta osoba! To za oczywiste!” A chwilę później: „A może jednak?” Przy czytaniu przez moją głowę przewijało się sporo skojarzeń i wspomnień. Pomyślałam o serialu "The Killing" („Dochodzenie”), gdzie co odcinek podejrzanym stawał się ktoś inny. Przy oglądaniu zaczęło mnie to irytować, aż straciłam cierpliwość i przeczytałam na Filmwebie, kto zabił i dlaczego. W książce nie było to denerwujące, w każdym razie nie kartkowałam stron, żeby szybciej poznać odpowiedzi.

Przypomniały mi się także okolice lat 2007-2009, gdy blogosfera Onetu święciła triumfy. Kiedyś trafiłam na blog dziewczyny o jakimś kocim nicku. Nie wiem, na ile prawdziwe były jej posty, ale opisywała liczne przygody miłosne w klubach, przeplatając je rozpaczą, że jest traktowana przez mężczyzn jak przedmiot. Dumna i upokorzona, pewna siebie i zwinięta w kulkę. Od razu skojarzyła mi się z pierwszą ofiarą. Monika tak bardzo chciała być Pumą... Mimo przemiany z chudej chłopczycy z krzywymi zębami w zgrabną ślicznotkę, w głębi serca ciągle była kruchą, zakompleksioną Małpką.

Małgorzata Oliwia Sobczak przyłożyła się do pracy nad „Czerwienią”, co zresztą potwierdza w podziękowaniach. Wyraża w nich wdzięczność za rady i wskazówki, a przede wszystkim za informacje, jakie otrzymała od różnej maści ekspertów. Zdobyła rzetelną wiedzę, którą zamieściła w swoim debiucie. Parę razy odniosłam wrażenie, że skupiła się na tym aż za bardzo, zmuszając bohaterów do robienia innym wykładów. Ale to jedyny minus, jaki widziałabym w treści, gdybym miała jakiś zobaczyć.

Osoby fascynujące się szybką akcją i brutalnością opisów rodem z dzieł Cartera, Chattama czy Ketchuma przy „Czerwieni” mogą zasnąć z nudów. Za to ci, którzy lubią zagłębić się w psychikę poszczególnych osób, poznać tło obyczajowe, spróbować zrozumieć, czemu coś się stało, będą co najmniej usatysfakcjonowani. Ze swojej strony mogę napisać, że cieszę się, że mogłam przeczytać ten debiut. Gdyby nie zrobił na mnie wrażenia, znalazłabym odpowiednie słowa, żeby ułożyć je w szczerą, acz zachowawczą recenzję. Nie pochwalę książki tylko dlatego, że otrzymałam ją od wydawnictwa. Tym bardziej cieszę się, że tę mogę z czystym sumieniem polecić. Nie widzę w niej niczego, co byłoby potraktowane po łebkach albo miałkie. Porządny research, płynny język, wciągająca historia i żywe postaci – czego chcieć więcej od dobrego kryminału?

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

40 komentarzy:

  1. Po przeczytaniu pierwszego akapitu Twojej recenzji myślałam, że będzie ona negatywna. :) Ja akurat nie lubię szybkiej akcji i brutalności, cenię za to tło obyczajowe i portrety psychologiczne, więc książka może by mi się spodobała. Zapamiętam tytuł i nazwisko autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że jesteśmy w mniejszości, bo widzę w sieci bardzo wiele zachwytów nad krwawymi opisami. Im bardziej brutalnie, im więcej flaków i przemocy, tym lepsza książka. Dla mnie takie "dzieła" nie różnią się niczym od slasherów, w których akcja polega wyłącznie na ściganiu bohaterów przez zabójcę i eliminowaniu ich po kolei. I tak wiadomo, że wszyscy zginą.

      Też myślę, że by Ci się spodobała :)

      Usuń
  2. Nie znam dzieł Cartera ale brutalność mnie nie zachęca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie. Musi mieć powód, ale sama z siebie jest jałowa. Szkoda, że sporo współczesnych książek opiera się głównie na niej, ale skoro jest popyt... Biznes to biznes.

      Usuń
    2. Popyt... ja tego popytu nie "wzbogacam" xD

      Usuń
    3. Ja też :) Nie czytałam niczego i to żadnego z tych autorów, ale jestem w grupie fanów kryminałów na FB i tam co chwilę ich przytaczają. Przeczytałam tylko darmowy fragment "Krucyfiksa" Cartera i szału nie było.

      Usuń
    4. Chyba dołączę do tej grupy xD

      A jakie opinie na LC ma ta książka? :)

      Usuń
    5. Dobre. Ale to trzeba lubić, mnie nic nie zachwyciło. Ot poprawnie.

      Usuń
    6. Pewnie również by mnie nie zachwyciło;)

      Usuń
    7. To nie ma co sięgać, jest tyle innych, dużo fajniejszych :)

      Usuń
  3. Ta książka "obiła mi się o oczy"... no zobaczymy, czasem lubię takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  4. O, brzmi ciekawie, może skuszę się na nią w dalszej przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Będę miała ją na uwadze :D
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Piąteczka, też byłam pod wielkim wrażeniem tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja z powodu Twojej recenzji przebierałam nogami, żeby jak najszybciej dorwać się do książki :) A i tak nie zdążyłam przed premierą. Ech...

      Usuń
  7. Idę do biblioteki i otwieram Twojego bloga
    Nie ma, nie ma...
    Liczę na " Czerwień"
    Zainspirowałaś mnie do przeczytania intrygującej lektury

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj waj, mogłam dopisać, że ona jest nowiutka - ledwo 4.09 miała premierę.

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Myślę, że będziesz zadowolona, jeśli lubisz takie książki "do myślenia", wymagające skupienia, a nie wyłącznie z czystą akcją, bez wnikania w psychikę bohaterów.

      Usuń
  9. Fakt w reklamach wszytko wychwalają nie wiadomo jak a później wychodzi co wychodzi. Dobrze, że tym razem się nie zawiodłaś :) mimo to nie wiem czy książka dla mnie. Jakoś tak specjalnie mnie nie przyciąga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic na siłę. Jeśli zmienisz zdanie, zawsze możesz sięgnąć i przekonać się, czy Ci podejdzie :)

      Usuń
  10. Kolejna świetna recenzja zachęcająca do przeczytania. Coś w tej książce musi być :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja ostatnio słucham, a nie czytam. Tak mi łatwiej.
    Książkę będę miała na uwadze.
    Pozdrawiam na miły nowy tydzień:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja nie umiem słuchać. Tzn. słucham nieuważnie, próbowałam, ale nie skupię się na słuchaniu, robiąc w międzyczasie coś innego. A tak słuchać, siedząc... Nie umiem. Kompletnie nie mam podzielnej uwagi :)

      Pozdrawiam również w deszczowy poniedziałek :)

      Usuń
  12. recenzja mnie zachęca by poznać całość historii :)
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Recenzja świetna, bardzo zachęcająca. Też bywam sceptycznie nastawiona do zbytnio promowanych książek, których na instagramie nie brakuje. Niejednokrotnie okazuje się, że poza promocją, to książka nie oferuje za dużo. Jednak Twoja recenzja pokazuje, że warto przeczytać "Czerwień", dlatego dopiszę ją sobie do listy, choć polskich autorów zbyt często nie czytuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja trochę też mam obiekcje, a nawet nie umiem powiedzieć czemu i skąd mi się wzięły. Co jakiś czas się przełamuję i, jak widać, warto :)

      Usuń
  14. No właśnie ja z tych co lubią szybką akcję, flaki może nie koniecznie ale wstrząsnąć w jakiś sposób musi. Po Twojej recenzji zastanawiam się czy zasnęłabym z nudów czy jednak coś w tej książce przykułoby moją uwagę na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... w sumie nie wiem. Na dwoje babka wróżyła. Wydaje mi się, że mogłaby Ci podejść, ale nie dam sobie nic uciąć ;)

      Usuń
  15. Czytałam różne opinie na jej temat. I szczerze to sama nie wiem już czy chcę przeczytać tę książkę Jeszcze się zastanowię. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię sięgać po ciekawe debiuty!

    OdpowiedzUsuń