środa, 17 kwietnia 2024

"Pod szepczącymi drzwiami" TJ Klune

Czasami bywa tak, że zaczynasz darzyć sympatią nie tyle historię, ile jej twórcę. I nawet się nie orientujesz, kiedy to się dzieje. Tak właśnie było ze mną i TJ Klune, a zaczęło się jeszcze przy poprzedniej książce, „Nad błękitnym morzem”. Jej urok i ciepło skradły mi serce, więc jak tylko nadarzyła się okazja, sięgnęłam po kolejny tytuł. Jak zwykle, zapoznałam się wcześniej z recenzjami, a im więcej było w nich kręcenia nosem (zwłaszcza na „promocję LGBT”), tym bardziej rosła moja ciekawość. Czy „Pod szepczącymi drzwiami” okazało się równie udaną lekturą? Nie do końca, ale o tym niżej.

poniedziałek, 1 kwietnia 2024

"Grobowa cisza, żałobny zgiełk" Yōko Ogawa


Podczas czytania literatury japońskiej zawsze towarzyszy mi to samo przedziwne uczucie. Tylko przy niej, przy żadnej innej. To smutek, melancholia, wrażenie, że czytam o czymś, co było tak dawno, że przeminęło już wszystko, nawet emocje. To poczucie wyobcowania i totalnego niezrozumienia bohaterów, bardzo niekomfortowe i uciskające. Na ostatniej stronie łapię się na myśli, że (znowu) nie polubiłam żadnej z poznanych osób. Z żadną nie chciałabym porozmawiać dłużej niż kilka minut, a na pewno nie umówiłabym się na kawę. Nie wiem, czy to kwestia różnic kulturowych, czy chodzi o coś jeszcze.

niedziela, 24 marca 2024

3x stary kryminał


Strój na śmierć” Donna Leon

Niemiłosierny wenecki upał, który czuć nawet z kartek. Rzeźnia, smród i krzyki zwierząt. Jeden z pracowników wychodzi zapalić, a żeby nie czuć dobiegającego z wnętrza odoru, odchodzi nieco dalej. Wtedy zauważa coś dziwnego – damski but leżący w trawie. Podchodzi bliżej, szarpie za obuwie i dokonuje makabrycznego odkrycia.

czwartek, 22 lutego 2024

Spotkanie w wydawnictwie (czemu na mój debiut trzeba jeszcze zaczekać)


Nie lubię twórczości Musierowicz. Tak, napisałam to, możecie zrywać kostkę brukową. Po latach przeczytałam „McDusię” i utwierdziłam się w tym nielubieniu. Po co zatem ją przywołuję? Za dobre oceny lub czytelnictwo dostałam w podstawówce jej autobiografię. Opowiadała, jak pracowała nad „Opium w rosole”. Jak stworzyła ciężkie, pełne negatywnych emocji dzieło, którym przywaliła redaktorce między oczy. Wojsko na ulicach, internowanie ludzi, stan wojenny pełną gębą. Redaktorka wezwała ją na spotkanie, przycupnęła i zerkała z boku, zanim przeszła do tematu i oznajmiła, że to za mocne. Że trzeba spojrzeć z perspektywy dziecka. No, musiała być w szoku, kiedy po wprowadzeniu czytelników na Roosevelta 5 autorka wysłała jej coś takiego.

sobota, 10 lutego 2024

Popaplajmy

Melduję, że u mnie nic się nie dzieje. Nic nie czytałam, no, jedynie podczytuję na raty „Miasto w chmurach”, ale do końca daleko. Innymi słowy, nie za bardzo mam z czym tutaj przyjść. Ale jak zawojować świat, skoro zaniedbuje się szeroko rozumiane sociale? Moje zasięgi rechoczą w kułak. A tak bardziej serio, przydałoby się coś wrzucić, żebyście o mnie nie zapomnieli.