Macie czasami tak, że źle Wam się czyta jakąś książkę, ale po jej skończeniu stwierdzacie, że była świetna? Ja miałam tak z „Reputacją”, która ewidentnie trafiła u mnie na zły czas. Ledwo otrząsnęłam się po znakomitym „Kroku trzecim” Bartosza Szczygielskiego, a już sięgnęłam po kolejny tytuł. I utknęłam. To nie było to. Brnęłam przez kolejne strony jak przez zaspy, co chwilę odkładałam i ostatecznie skończyłam czytać po tygodniu. Za to gdy przeczytałam... Zupełnie jakbym układała puzzle bez wiedzy o tym, co układam i wcisnęła ostatni element na właściwe miejsce. Rozwiązanie głównej historii klarowało się już wcześniej, ale dopiero po zamknięciu książki spojrzałam z boku na całość i zobaczyłam, jak ta opowieść jest niesamowicie spójna.
„Reputacja” to dzieło Marcina Kiszeli (czy autor się deklinuje?), który napisał kilka horrorów pod pseudonimem Dawid Kain, po czym postanowił sprawdzić się w thrillerze psychologicznym. A nawet rzekłabym: psychodelicznym. Kiedy czytałam opisy koszmarów dręczących jednego z bohaterów, przypomniało mi się kultowe anime z 1988 roku pt.: „Akira”. Obejrzałam je lata temu, ale wciąż pamiętam dyskomfort, jaki czułam na widok wizji Tetsuo. Te straszne olbrzymie zabawki, które go przygniatały, te dziwne dzieci-starcy... Czytając notatki Szymona, czułam się identycznie jak wtedy. Autor doskonale zamknął w słowach te emocje, ale wszak jest nie tylko pisarzem, ale i poetą.
(kto jest ciekawy, o co mi chodzi, niech kliknie TUTAJ)
Przypadła mi do gustu koncepcja prowadzenia fabuły na kilka głosów, w formie wywiadu, który ma na celu zebranie materiału do książki. („A po co w ogóle komu taka książka, zastanawiał się pan może? Tak żerować na tragedii to jest nie tylko żałosne, to jest zwyczajny słaby trolling”.) Alicja, managerka i przyjaciółka Mileny, twierdzi, że zablokowała nagranie na VeMo i nie powiadomiła policji, żeby nie zaszkodzić reputacji gwiazdy. Michał upiera się, że długo był przekonany, że to akcja zorganizowana przez obie kobiety. W końcu nie byłby to pierwszy raz, kiedy wpadają na tak kontrowersyjny pomysł. Sebastian przekonuje, że gdyby wiedział wcześniej, o co chodzi, na pewno by zareagował. Szymon... Czy można było zrobić cokolwiek?
Marcin Kiszela kładzie nacisk nie na samą historię, a na jej odbiór. Tak naprawdę nie liczy się to, co się stało, ale to, jak ludzie reagują na docierające do nich... hm, nie fakty, nie dane... Może tak: odpowiednio przygotowane treści. O, tak! Liczy się to, jak reagują na odpowiednio przygotowane treści. Później, kiedy poznają prawdę, i tak zinterpretują ją na swój sposób. Jak to rzekł Hegel, jeśli fakty przeczą mojej teorii, tym gorzej dla faktów.
Tu znowuż przypomniała mi się „Groteska” Natsuo Kirino, w której czytelnik poznawał parę wersji tej samej historii, a żadna nie była do końca prawdziwa. Każda osoba próbowała się wybielać i przekłamywać rzeczywistość na swoją korzyść. W „Reputacji” początkowo wiemy tylko tyle, że zniknęła Milena Bilkiewicz, wielka gwiazda Youtube'a, „supernowa”, idolka, wręcz bogini sceny, uwodząca głosem miliony. Faktem jest to, że pewnego dnia zniknęła ze swojej posesji. To, co stało się później, okrywa mgła. Mamy jednoznaczny finał, ale czemu i w jaki sposób do niego doszło?
„Reputacja” to książka o kłamstwie. O manipulacji. O pozorach. Nie spodoba się antyszczepkom, płaskoziemcom i wierzącym w reptilian. I niektórym sceptykom, którzy mogą kręcić nosem na zawieszenie ulotek wegańskich knajpek w Ośrodku Terapeutycznym Theta, tuż obok reklam wróżek, bioenergoterapeutów i domów odnowy metafizycznej. A ja tę książkę polecam. Polecam dać jej szansę, bo na to zasługuje. W całości, włącznie z pełniącymi funkcję gorzkiej wisienki na torcie komentarzami z sieci.
"Ja tam Jej wierzę".
Za możliwość przeczytania przedpremierowego egzemplarza dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Premiera: 12 lutego 2020
Co za zbieg okoliczności... przed chwilą czytałam o tej książce na innym blogu xD I tak samo jak w poprzedniej czytam, że warto dać jej szansę :)
OdpowiedzUsuńPewnie u Rosemary :)
UsuńBingo :D
UsuńJak tam? :)
Usuń:)
UsuńJakoś leci. Tylko pracy dużo. Ale wczoraj nie miałam weny, więc dziś muszę nadgonić :)
UsuńMam nadzieję, że dzisiaj wena wróciłą ;)
UsuńNie, ale z nią czy bez niej muszę zrobić to, co muszę ;)
UsuńPrzykro mi,że nie ma weny :(
UsuńZ nią jest dużo łatwiej.
UsuńMam nadzieję, że przyjdzie :*
UsuńDzisiaj ją gdzieś wywiało ;)
UsuńNo tak wieje to może przywieje? xD
UsuńOby, bo dziś bardzo by się przydała :)
UsuńTak wieje, że musi ;) Tylko być ją wychwyciła ;)
UsuńBędę się starać :)
UsuńTrzymam kciuki i przesyłam pozytywną energię :)
UsuńDziękuję na zaś :)
UsuńMoże nie warot dziękować na zas? ;)
UsuńAby nie zapeszyć ;)
UsuńZawsze warto podziękować. A czy przesłana energia się przyda, tzn. czy będzie skuteczna, to już się okaże :)
UsuńNie jestem przesądna ;)
UsuńKawka, czekoladka, bananek dużo endorfin xD
UsuńKawę piję, tylko gorzką, bo skończył się cukier. Czekolady nie mam. Banan jest, ale Bobka, więc nie będę mu wyżerać.
UsuńŁyknę sobie żelazo i do pracy :)
O nie... króliki nie mogą bananów - banany szkodzą królikom.... a jakiś batonik?
UsuńOj a tak dobrze mi się z Tobą pisze <3
No coś Ty, gdzie to wyczytałaś? Mogą i bardzo lubią, choć Bobek długo nie mógł się przekonać do nananka :) Dostaje co jakiś czas plasterek i jest przeszczęśliwy. Jeśli masz jakieś źródło, które podaje, że nie mogą, podeślij proszę. Wszystkie, na jakie się napotkałam, twierdzą coś innego.
UsuńNo niestety, praca sama się nie zrobi. Nie chce się, ale mus to mus.
Gdzieś w poradniku.. bynajmniej nie powinny a że lubią to wiem :)
UsuńPoszukam... poszukam jeszcze raz bo już nie pamiętam.. naprawdę..
Plasterek? Myślała, że dajesz mu całego... plasterek nie powinien zaszkodzić chociaż to sam cukier a waga od cukru rośnie xD
A Bobej też mlaszcze i ciamka jak je owoce? xD
Mus to mus a ja czas zajmuję :(
Znalazłam taką wypowiedź "Na medirabbit jest napisane, że nadmiar cukru z owoców może powodować otyłość i problemy trawienne - otyłość łatwo się orzeka, to drugie za to może być niebezpieczniejsze (działa nagle, nie sugeruję, że otyłość dla królika jest ok). Jeśli się wprowadza do diety królika coś nowego (z listy dozwolinych oczywiście), to bardzo pomału (najlepiej zacząć od tyciego kawałeczka) - jak nie ma sensacji w kuwecie to dobrze. "
UsuńI lista
http://www.miniaturkabeztajemnic.com/owoce.html
czyli jednak można ale bardzo rzadko ale ja wksiążce kiedyś czytałam, że nie - nie powinno się właśnie przez ten cukier
Bynajmniej ;)
UsuńPoszukaj poszukaj, aż jestem ciekawa, gdzie to wypisują takie rzeczy. Nie przejrzałam co prawda całego internetu, ale we wszystkich miejscach, grupach króliczych na FB, stronkach poświęconych królikom etc. nie było nic o szkodliwości bananów, więc raczej będę wierzyć tym źródłom niż jednemu poradnikowi. Gdybym nie była pewna, nie dawałabym mu czegoś, co mu szkodzi. Z jakiego powodu miałabym to robić?
Tak, mlaszcze, szczególnie kiedy je gruszkę :)
Znam Miniaturkę :) Cukier jak cukier, trzeba go traktować z rozsądkiem. Nikt nie mówi, żeby dawać królikowi całego banana na śniadanie ;)
UsuńKiedyś ludzie sypali królikom trociny na całe dno klatki, dawali mu kolby kukurydzy czy sól do lizania, niektórzy do dziś nie wiedzą, że przydałoby się zwierzaka zaszczepić... Cały czas trzeba się uczyć. Niektórzy kupują kotu Whiskasa i są przekonani, że dobrze go karmią :/
Nie no wiem, że nie zaszkodziłabyś królikowi... wiem, wiem ale czasem człowiek robi coś nieświadomie. Niemniej obeznana jesteś :)
UsuńMój Tuptuś zawsze mlaskał i jak pił to czasem siorbał xD Nie wiem jak można siorbać językiem xD
Heh... no tak jak w Lidlu rzucą na promocji te karmy to ludzie masowo kupują a przecież to odpady (chociaż w niektórych iwęcej miesa niz w szynce dla człowieka) ;/ Moja sąsiadka to psu normalne jedzenie gotowała
Cały czas się uczę. Ostatnio kupiłam Bobkowi kaki (sprawdzając wcześniej, czy może jeść coś takiego), ale mu nie podeszło. Kupiłam, bo było po 99gr w Lidlu ;)
UsuńBobek siorbie, kiedy pije z butelki. Niby lepiej, żeby miał wodę w misce, ale u niego nie przejdzie, bo zawsze ją wylewa. Wejdzie dupskiem, wdepnie, przewróci miskę... No nie da się.
A wystarczy nauczyć się czytania składów. Tylko tyle, aż tyle. Też będę Okruszkowi gotować i/lub podawać surowe. Czytałam już sporo o BARFie, takiej specjalnej metodzie karmienia mięsem, a nie gotowcami. Na przyszłość się przyda :)
Kaki kupiłam kiedyś w Biedrze na wage... smaczne było xD
UsuńA Tuptuś musiał mieć w butelce i w korytku... z butelki pił a z korytka mył się.. wsadzał tam pyszczek do oczu aż woda kapała i ciekła strumieniami a potem mył się xD xD
A komu chce się czytać? Ludzie nie czytają... kupują i tyle...
Nie znam tej metody ;)
A te, co ja kupiłam, nie miało kompletnie smaku :/ Może jakieś felerne.
UsuńWiem, ludzie to leniuchy. Nie wszyscy, ale spora część. A co do BARFa, w sieci jest masa informacji. Jak będziesz kiedyś ciekawa, poczytaj, to naprawdę fajna sprawa, do tego wcale nie taka droga, jak można by pomyśleć.
Uciekam, papa i do napisania :)
Niedojrzałe - powinno być lekko miękkie, mocno pomarańczowe a w smaku słodkie :)
UsuńLenie i to że śmierdzy...
Poszukam chociaż mnie się to chyba nie przyda :P
Papa <3 Owocnej pracy ;)
To było felerne, po prostu ;)
UsuńMnie też się nie przydaje, przynajmniej na razie, ale zawsze to nowa wiedza, którą można przyswoić.
Dziękuję. Dziś mam większy luz, więc mogę się porelaksować. Praca nad fajnymi artykułami to sama przyjemność :)
I tak bywa.... ;/
UsuńFajne artykuły? O czym? :)
Turystyka :) Mogę sobie polatać po świecie, siedząc w domu ;)
UsuńA to też przyjemne :)
UsuńA i owszem ;)
UsuńSuper :)
UsuńWiesz.. mam propozycje ale nie wiem czy to nie będzie problemem... Może co jakiś czas wrzucisz jakis wpis o wege kosmetykach jakich używasz? np. szapony ;)
:)
UsuńA skąd ten pomysł? Pytam z ciekawości, bo trochę mnie zaskoczyłaś :)
A bo zobaczyłam u Ciebie zakładkę EKO ;)
UsuńJest tam już jakiś czas ;) Raczej nie planuję zamieszczać takich tekstów. Z naciskiem na raczej ;) Jeśli mnie natchnie, być może poszerzę albo zaktualizuję którąś z zakładek.
UsuńWiem ale osttanio mnie natchnęło :)
UsuńRozumiem a możesz takie info wysłać mi na priv? :)
Ok, jak tylko będę mieć wolną chwilę :) Obecnie używam głównie takich ogólnie dostępnych, np. z Isany czy Ziai. Kilka miesięcy zbieram się do złożenia zamówienia do sklepu z kosmetykami naturalnymi, ale jakoś ciągle nie po drodze. Tak to wróciłabym do Vianka, bo jest fajny i nie taki znowuż drogi.
UsuńVianek ma szampony? Ja myślałam właśnie o Isanie ale oni mają rózne "rodzaje" ;)
UsuńIsana jest pod ręką, dostępna w każdym sklepie. Ma co prawda SLS, ale z braku laku może być. Vianek ma świetny skład, ale nie kupi się go wszędzie. Każdemu bez wahania polecam Organicum, ale on jest drogi i trzeba mieć to na uwadze. Gdybym miała mniej wydatków, od razu bym kupiła kilka butelek - na zapas.
UsuńSLS nie służy moim włosom ;/
UsuńVianek.. używałaś? Musiałabym poszukać...
Organicum? Nieznam ;/
Moim też nie. Vianka polecam, dobrze myje, dobry skład, ładnie pachnie. Cena nie przeraża :)
UsuńA jakiś konkretny? :)
UsuńKażdy, jaki miałam, był w porządku.
UsuńBO opinie są różne ;)
UsuńAle co człowiek to opinia :)
UsuńCzytałam niedawno inną recenzję tej książki i dalej jestem nieszczególnie zainteresowana tą książką.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nic na siłę ;)
UsuńPrzeczytałam Twoją recenzję i sama nie wiem, czy czuję się zachęcona;D Pachnie mi trochę "Znakiem kukułki" z tymi koszmarami, a nie wspominam jej najlepiej;) Jak będzie w bibliotece to pewnie nie poskromię ciekawości i pożyczę, ale kupno raczej odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej kukułki, ale zainteresowałaś mnie :)
UsuńMyślę, że akurat antyszczepionowcy, płaskoziemcy i wierzący w reptilian nie mają wystarczającego poziomu inteligencji, żeby zajarzyć podobny przytyk, jakim dla nich jest ta książka :)
OdpowiedzUsuńGeneralnie się zgadzam, piąteczka. Polecam również ;)
Może tak być, jak piszesz ;D
UsuńFaktycznie tak czasami mam z tym czytaniem. Jak dla mnie wydaje się być ciekawą pozycją, więc chętnie bym spróbowała.
OdpowiedzUsuńTylko trzeba mieć do niej zapas cierpliwości, bo może na początku nieco znużyć. Ale warto, uważam, że naprawdę warto.
UsuńPrzeczytam :) Jak dla mnie ciekawe!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie też :)
UsuńDam szansę tej książce, bo mnie zainteresowałaś. Muszę tylko znaleźć na nią odpowiednią chwilę, skoro początkowo może trochę nudzić. Niemniej, zapisuję tytuł, bo thriller o manipulacji i pozorach, to coś w moich klimatach czytelniczych ;).
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się wcześniej z czymś takim, więc choćby z tego powodu bardzo polecam :)
UsuńNie wiem, czy koncepcja prowadzenia fabuły na kilka głosów, w formie wywiadu, przypadłaby mi do gustu, gdyż z reguły preferuję inny typ narracji. Niemniej jednak nie skreślam tej książki całkowicie. Jeśli kiedyś przypadkiem trafi w moje ręce, to z czystej ciekawości przeczytam.
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki, żeby trafiła, bo naprawdę jest warta uwagi.
UsuńO kurde, nie słyszałam o tej książce, ani o autorze, ale zaciekawiłaś mnie!
OdpowiedzUsuńBLOG
YOUTUBE
Cieszę się :)
UsuńNie jestem jakąś wielką fanką prowadzenia narracji na kilka głosów, ale w takiej koncepcji może się sprawdzić: gdy słyszę różne wersje tych samych historii, lubię zastanawiać się, gdzie leży prawda. Trochę kojarzy mi się to z celebryckimi dramami , gdzie każdy przedstawia swoje wersje wydarzeń, zapewne mniej lub bardziej naginajac rzeczywistość,a potem ludzie w komentarzach kłócą się, kto jest bardziej wiarygodny :D
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w punkt! Myślę, że autorowi właśnie o to chodziło, a co najśmieszniejsze (choć właściwie wcale nie jest zabawne), wielu czytelników po lekturze książki nie dało rady dojść do tych wniosków... Że to, co przeczytali, to wyłącznie relacje pytanych osób. Wcale nie muszą być prawdziwe.
UsuńDużo o tej książce w sieci.
OdpowiedzUsuńDo tego dziś premiera :)
UsuńCoś już słyszałam o tym tytule, ale to okładka najbardziej przykuwa wzrok 😍
OdpowiedzUsuńNo, ma coś w sobie :)
UsuńTwoja recenzja mnie zaintrygowała. Poczytam trochę więcej o samym tytule i zdecyduje, czy to dla mnie. Czy odnajdę się w tym, jak sama powiedziałaś, oryginalnym trybie opowieści/wywiadu :)
OdpowiedzUsuńPoczytaj, poczytaj i zdecyduj sama. Ja mogę tylko cichutko pisnąć, że polecam ;)
UsuńŚwietna recenzja. Zachęca do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńBo i sama książka jest świetna, choć nie wszyscy tak uważają ;)
UsuńPoczułam się zaintrygowana tym tytułem. I mam wrażenie, że to, iż książka nie jest łatwa do czytania, nie oznacza wcale, że jest do kitu napisana. A to już zachęta.
OdpowiedzUsuńNie jest. W recenzjach powtarza się, że jest nudna, rozwleczona, przegadana, ale widziałam też, że kilka osób ewidentnie jej nie zrozumiało. Np. pisało, że to relacja jednej bohaterki. A wypowiadało się paru ludzi. No ale jeśli czyta się szybko i nieuważnie... Ze swojej strony polecam. Jest trochę wymagająca (mnie przez wiele stron męczyła), ale uważam, że warto przeczytać.
UsuńByć może sięgnę po tę książkę, jednak nie jestem zbyt przekonana.
OdpowiedzUsuńNa dwoje babka wróżyła ;)
Usuńooo chętnie bym przeczytała, lubię taki manipulacyjne zwroty akcji :D
OdpowiedzUsuńZatem polecam :)
Usuńu Ciebie tyle fajnych książek, że nic tylko zapisywać tytuły i czytać!
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
No nie? ;)
UsuńFabula w formie wywiadu wyglada oryginalnie. Jestem ciekawa jak to wyszlo.
OdpowiedzUsuńZatem zachęcam do przekonania się, jeśli będziesz mieć okazję (i chęć) sięgnąć :)
UsuńNie słyszałam jeszcze o tej książce. Może kiedyś po nią sięgnę, kto wie.. Ale na ten moment aż tak mnie nie kusi.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś Cię natchnie na tę historię. Jak coś, na zaś ją polecam :)
UsuńJa obecnie słucham tego autora książki pt " Fobia", ciekawa📖🤗
OdpowiedzUsuńO, poszukam informacji. Dziękuję :)
Usuń