UWAGA!!!
Poniższy
tekst zawiera liczne odniesienia do aktualnej sytuacji politycznej w
kraju, jeśli więc należysz do osób typu „nie interesuję się
polityką”, możesz darować sobie kliknięcie w „czytaj
więcej”. Szkoda zachodu oraz obopólnej frustracji. Zapraszam
następnym razem, na „zwykłą” recenzję.
Kupiłam
tę książkę wraz z reportażem Marcina Kąckiego pt.: „Białystok”,
wzburzona wydarzeniami, jakie miały miejsce 20 lipca. Poświęcę im
więcej uwagi przy recenzowaniu wspomnianej pracy, a jednocześnie
podkreślam, że nie bez powodu nabyłam je obie. Dziś skupię się
na dziele Jacka Dehnela, a jest to Dzieło przez duże D.
Należy do książek, które często są oceniane mściwie –
nie za jakość, a za przekaz.
Można
oczywiście uznać „Ale z naszymi umarłymi” za kolejny
tytuł o zombie i sztuce przetrwania rodem z "The Walking Dead".
Idąc dalej tą drogą, można oceniać styl twórcy, sposób
prowadzenia narracji czy zarys sylwetek bohaterów. Można, a i
owszem, ale jeśli ograniczyć się tylko do tego, a później
ustawić książkę na półce razem z resztą fantastyki, będzie to
bardzo płytka analiza. Sam autor odnosi się do tego w
posłowiu: „to, co jest zasadniczym tematem opowieści, czyli
stopniowy wzrost nacjonalizmu, jego epidemiczne narastanie,
normalizacja języka przemocy i chorych fantazji, zaczęło się
materializować na naszych oczach”. Pisze też dalej, że pomysł,
początkowo niewinny i satyryczny, nabrał zupełnie innego
znaczenia. Stąd moja opinia, że nie powinno się traktować tej
książki dosłownie – jako historii rozlewania się
zombi-epidemii po całym globie. To zdecydowanie za mało.
Nieumarli
u Dehnela to kreślona grubym flamastrem metafora. To ściskany w
ręku "prawdziwego Polaka" kamień, jeden z wielu rzucanych
w lipcu w Białymstoku. To różaniec w dłoniach narodowców, do
których ksiądz na Jasnej Górze mówi: "Jesteście
cennym środowiskiem". Swoją drogą, święcenie mieczy i
oddawanie wojsk w służbę Bogu to gorzki chichot historii. Zombie
symbolizują także głosy setek opłacanych hejterów, wypisujących
w sieci komentarze o ataku na tradycje i polskość, o zepsutym
moralnie Zachodzie, o tęczowej zarazie. Wszystko, co inne, trzeba
zadusić, stłamsić, zatłuc. W książce robią to zombie (zgodnie
z poprawnością polityczną: antenaci), które ujednolicają
ludzkość, bełtają ją w jedną masę, jak Maszyna-Szarzyna u
Dukaja. Ma być "normalnie". Bądź taki jak my, albo cię
pożremy. Jak żyć w świecie, który oszalał? Wyłupić sobie
oczy, żeby dołączyć do reszty ślepców? Im bliżej końca, tym
większe miałam skojarzenia z "Komórką" Kinga.
Szkielet
fabuły jest prosty – w pewnej podkrakowskiej wsi zmarli wychodzą
z grobów. Ot i tyle. Początkowo budzą strach, ale z czasem
stapiają się z resztą krajobrazu. Ożywają też w innych rejonach
Polski, stając się lokalną atrakcją turystyczną oraz narzędziem
w rękach polityków. Z truposzy zmieniają się w „prawdziwych
patriotów”, Polaków z krwi i kości. Są dumą narodową. Nawet
gdy ruszają na Wawel, a później przekraczają granice, żeby kąsać
inne nacje, media nie ustają w przedstawianiu ich aktywności jako
sukcesów. Wszak antenaci zmieniają obcych w swoich, w Polaków.
Co prawda nieco nadgniłych, ale liczy się efekt.
Może
i czasem autor pisze zbyt dosadnie, za bardzo wprost, może rysuje
obrazy zbyt toporną kreską, muszę jednak przytaknąć prawdziwości
większości z nich. Poza zombiakami, rzecz jasna. Nie trzeba
wiele wysiłku, żeby znaleźć w internecie wypowiedzi religijnych
fanatyków, którzy chętnie wyrażaliby miłość do bliźniego
przez okładanie go krzyżem, czy „patriotów”, którym szacunek
do kraju myli się z faszyzmem. Nie brak ludzi, którzy popierają
jasnogórskiego duchownego, twierdzącego, że „wartości oparte na
Chrystusie są fundamentem Polski i na nich Polska jest zbudowana”.
"Wielka Polska katolicka, wielka Polska narodowa",
„Nie ma litości dla wrogów polskości”. Może nie gryzą
zębami, nie odrywają kawałków ciała, ale czy tak
bardzo różnią się od zombie?
Muszę
też wspomnieć o genialnej okładce. Nie znajduję słów zachwytu
nad zdolnościami grafika, nad tym, jak zgrabnie, finezyjnie, acz
dobitnie zamknął literacką wizję w kilkunastu kosteczkach ułożonych w polskie godło. Rafał Kucharczuk –
zapamiętajcie to nazwisko!
Na
koniec słowo o stylu. Dożyliśmy ciekawych czasów, w
których doceniam fakt, że ktoś potrafi sklecić kilka zdań po
polsku i jest uprzejmy poprawić błędy. Zapominam o istnieniu osób
władających językiem swobodnie, o bogatym słownictwie i wielkiej
błyskotliwości. Powiedzieć, że Jacek Dehnel ma talent
literacki, to nic nie powiedzieć. Domyślam się, że sam
zainteresowany to świetnie wie, ale muszę to napisać. Poczułam
się przy nim malutka. Trudno mi określić, ile razy czytałam coś
na głos, przeszkadzając drugiej połówce w grze i zmuszając ją
do słuchania. Do tylu cytatów chciałabym się odnieść, urzeczona
kunsztem pisarza, ale rozciągnęłoby to recenzję kilkukrotnie.
Będę szukać jego kolejnych książek, wiem to na pewno.
Po całej akcji w Białymstoku było mi tak strasznie wstyd za Polaków. Rozumiem, ze można czegoś nie tolerować, nie zgadzać się z czymś mieć swoje wierzenia, ale żeby wiara, która miała prowadzić do miłości prowadziła do agresji. Naprawdę cofamy się do średniowiecza ale można by dużo mówić a niektórych poglądów i zachowań i tak nie zmienimy.
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie zainteresowała. Już sam fakt odnoszenia się do jakichś sytuacji politycznych (tak samo z religijnymi, historycznymi, filozoficznymi, czy psychologicznymi) w formie fantastki jest czymś co bardzo lubię. Przekazać coś ważnego w ubarwionej, przyjemniej do czytania treści, to jest to. Może zombie same w sobie nie aż tak mnie pociągają (A zombie mogą pociągać ? :D) ale tak piszesz o talencie autora, że po prostu muszę coś od niego przeczytać. Też poprzeszkadzam mężowi w graniu ;).
Zawsze byli tacy agresorzy, ale przez kilka ostatnich lat namnożyło się ich jak karaluchów. Jakby czekali na oficjalne pozwolenie, żeby móc gryźć, atakować, kąsać, opluwać - z czystą radością, że mogą kogoś skrzywdzić. Autor mieszka ze swoim mężem, więc temat homofobii jest mu doskonale znany. Nieraz czytam, co wypisują na jego temat i mocno mu współczuję.
UsuńZachwycił mnie stylem. Na początku zaznaczałam w książce cytaty (do recenzji) i co chwilę czytałam je na głos, ale złapałam się na tym, że czytam praktycznie większość stron. A połówek siedzi obok i stara się skupić na graniu ;) Dałam mu w końcu święty spokój. Będzie chciał (a ponoć chce), to sam sobie doczyta :)
Sady Sana według mnie to gorzej niż średniowiecze... ludzie bardzo często zachowują się właśnie jak zombie - bez mózgu, bez umiejętności logicznego myślenia... w ogole nie myśląc tylko pędząc ślepo przed siebie i jęcząc coś pod nosem...
UsuńOdnośnie książki zgadzam się, że przedstawienie powyższych spraw w takiej a nie innej formie jest ciekawe i oryginalne ;)
Sady Sana, a ja nie rozumiem, że można czegoś nie tolerować. Nie jestem w stanie ogarnąć umysłem jak komuś może się nie podobać z kim śpi zupełnie obcy mu człowiek. Nie ogarniam jak może mu przeszkadzać, że siedzący na drugim końcu tramwaju chłopak, spokojnie zajmujący się graniem na komórce, ma ciemną skórę. I najbardziej na świecie nie ogarniam jak można być tak bezczelnym, żeby takich jaskiniowców jeszcze głaskać po główkach i stawiać za wzór. I że kościół, który powinien "miłować bliźniego jak siebie samego" tak pluje jadem we wszystkich którym nie był w stanie wyprać mózgu. Czasami nachodzi mnie okropna myśl, że może naprawdę powinniśmy zakazać niektórym jednostkom rozmnażania...
UsuńLudzka ciekawość i chęć wchodzenia z buciorami w czyjeś życie, kontrolowanie jego.... narzucanie własnych ambicji, planów, uznawanych wartości... chęć władzy i podporządkowywania sobie ludzi i to działa tylko w jedna stronę....
UsuńTak się uwiesiłyście pierwszego komentarza jak małpki gałęzi, że nie wiem, czy się odzywać, czy nie wpychać w paradę... ;)
UsuńWpychaj, wpychaj :D
UsuńŁoki ;)
UsuńWhat? xD
UsuńŁ(OK)i ;)
UsuńTak myślałam ale wolałamsię upewnić :D
Usuń:)
UsuńJak samopoczucie? :)
UsuńBardzo umiarkowanie.
UsuńGrunt, że nie jest źle
UsuńFakt, zawsze może być gorzej.
UsuńOby nie było
UsuńPrzekonamy się już niedługo.
UsuńI...?
UsuńJak myślisz? Jest jeszcze mała szansa, że nie siedzimy w szambie po uszy, a tylko pod szyję. Dziś zapewne będzie już wiadomo jak głęboko.
UsuńEj ej odczepcie się ode mnie bo mi już ciężko was wszystkich dźwigać na jednym komentarzu hehe :D Rosemary Littletoe można czegoś nie tolerować - krzywdy wyrządzanej drugiemu człowiekowi, można się nie zgadzać co do niektórych poglądów politycznych np :) O to mi chodziło. Ale wchodzenie z butami do prywatnego życia i czepianie się kogoś za jak mówisz np. kolor skóry tego też nie rozumiem. No ale to by trzeba było jakoś uświadamiać ludzi. Może nie tymi paradami kolorowymi bo niestety więcej zgorszenia sieją. Książki są tu dobre, wiele mogą człowiekowi uzmysłowić tylko pojawia się kolejny problem naszego kraju. No wiecie jaki, wy wyjątkowi, którzy czytacie ;)
UsuńI zletka nieoptymistycznie powiem, że zanosi się na to, że będzie tylko i tylko gorzej.
UsuńKsiążke kojarze z Instagrama. Musze przyznac, ze nie przypuszczalam, ze kryje takie poklady tresci.
OdpowiedzUsuńNa mnie zrobiła ogromne wrażenie, tym bardziej, że obserwuję profil autora na FB i wiem, jak on patrzy na świat. I jak świat patrzy na niego... Ta książka jest tak boleśnie prawdziwa, że aż przeraża, a co najgorsze, przerażające są wcale nie zombiaki, lecz żywi ludzie.
UsuńZnam pana Jacka osobiście i każdą jego książkę pochłaniam od początku do końca- nie inaczej będzie teraz ;) Uwielbiam jego styl :)
OdpowiedzUsuńOoo popatrz! :)
UsuńTak jakoś wyszło ;)
UsuńJa tylko raz zaczepiłam go na fejsie, ale zostałam bardzo kulturalnie spławiona :D
UsuńLubię je książki, tę mam w planie, lubię jego spostrzeżenia i styl pisania.
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
W takim razie gorąco polecam!
UsuńEch, moja druga połówka nie da się zmusić do słuchania cytatów... Czytałam tę książkę. Owszem, podobała mi się, ale nie zachwyciłam się tak mocno jak Ty. :) Pisarzy mających bogate słownictwo i dużą wiedzę rzeczywiście jest niewielu. A co gorsza, niewielu czytelników i recenzentów umie oddzielić tych utalentowanych autorów od miernot i odróżnić dobry styl od złego. Zostałam wychowana w przeświadczeniu, że pisarz to brzmi dumnie, i kiedy widzę, że dziś byle kto nazywany jest pisarzem, czuję może nie tyle gniew, co niesmak.
OdpowiedzUsuńMojej też się nie podobało, ale nie miała wyjścia ;)
UsuńMnie ta książka zachwyciła, ale i mocno zdołowała, bo widziałam w niej sporo rzeczy z życia, z naszej polskiej rzeczywistości. Niby to opowieść o zombiakach, ale nie przysłoniły mi przesłania autora. Dosyć go za nią sponiewierano, wielu wkurzyła, ale i miała wkurzyć. Może też niektórymi potrząsnęła. Oby.
Dziś ponoć wszyscy piszą, nikt nie czyta ;) Pojawiło się tyle wydawnictw, w których można się wydrukować na odpowiednią sumkę, że naprawdę każdy może nazwać się pisarzem. Jeśli go to cieszy - nic mi do tego. Może naiwnie wierzę, że dobra książka obroni się sama, a złej nie uratuje nawet reklama. Sie zrymowało :)
Odmienność była jest i będzie, a problem najczęściej tkwi w nas samych, bo wiesz jak to jest, szybciej zadrę dojrzysz w oku sąsiada, niż we własnym belkę....
OdpowiedzUsuńNawet można to dostrzec w sferze społeczności blogującej, że łatwiej jest skrytykować, coś co jest dla nas niezrozumiałe, niż przyznać się że nie mamy o tym pojęcia,a do tego akurat mamy prawo.
Prościej jest wojować, używać agresji, niż powiedzieć, żyj po swojemu, ale daj żyć innym.
Mam przyjaciela geja który jest bardzo wierzący i powiedział jasno, że obrał taką drogę bo kocha swojego partnera, ale adopcje dzieci przez pary homoseksualne uważa za przeginkę.
Żyje po swojemu i nic nikomu do tego co dzieje się
w jego alkowej.
Z każdej sytuacji wynikają jakieś konsekwencje i trzeba się z tym liczyć.
Agresja zawsze jest niewskazana
Po książkę sięgnę,bo dokonałaś interesującej recenzji
Ciekawa jestem, jak on to sobie układa w głowie - bardzo wierzący wyznawca wiary, która wysyła go do piekła...
UsuńZastanowiło mnie też to, co napisałaś - że obrał taką drogę. Co masz na myśli? Obrał sobie bycie gejem? Czyżby miał jakiś wybór? Ja zdecydowanie popieram adopcję dzieci przez pary homoseksualne, bo przecież to nie są tylko osoby, które robią w sypialni coś innego niż tzw. normalni. To zwykli ludzie, jak reszta świata, z wadami i zaletami. Czemu by więc nie mieli jak pozostali zwykli ludzie dać domu jakiemuś dziecku?
Książkę polecam, z wielu powodów. Doceniam ją pod względem literackim i jako przesłanie, choć akurat z tym mocno daje między oczy.
Masz prawo do swoich poglądów , jak najbardziej.To co mówi mój dobry przyjaciel przesycone jest ogromną ilością dpowiedzialności i dojrzałości za drugiego człowieka skazanego na wolę dorosłego.
UsuńMały Książę mówi do Róży , że ponosi odpowiedzialność, bo ją oswoił, to chodzi o prawdziwe uczucia, empatię.
Nie wychowujesz tylko dziecka, ale ponosisz odpowiedzialność za to co mu gotujesz, za jego komfort psychiczny i fizyczny
Jestem matką, rozwiodłam się i wiem z czym mój syn się zmagał. Nigdy nie odcinałam go od ojca. Syn ma dom u taty i u mnie.
Dziś to już student we własnym mieszkaniu, ale uwierz nie jest proste mówić synowi, że nie jest inny,skoro w domach kolegów jest mamą i tatą.
Druga sprawa, że do wychowania potrzebny jest on i ona...
Nie piszę, że związki partnerskie, to nie są dobrzy rodzice, ale piszę to czego sama doświadczyłam
Bóg kocha wszystkich,więc nie wiem dlaczego zwykły człowiek może odmawiać komuś kto jest gejem , miłości do Boga?
Czy myślisz, że Bóg zabawia się w zaglądanie człowiekowi pod kołdrę?
To Bóg , nie człowiek, nie sądzę aby to dla niego było istotne. W wierze chodzi o szacunek człowieka do człowieka, więc raczej jego seksualność nie ma dla Boga aż takiego znaczenia.
Wiem, że mam prawo, Ty też, szkoda tylko, że odpowiedziałaś mi jak polityk. Przykro mi, że miałaś takie doświadczenia, ale nie o to pytałam. Ze swojej strony mogę napisać, że jestem dzieckiem rozwódki i nigdy nie odczułam, żebym była "inna". Może tak czuła się moja mama. Pewnie tak, bo jej koleżanki były mężatkami (mniejsza o to, czy szczęśliwymi). Czy bierzesz pod uwagę, że mogłaś projektować na syna sporo swoich emocji? W sensie że skoro Ty byłaś nieszczęśliwa, to on na pewno też. Nie neguję tego, że było mu ciężko, bo na pewno fajnie mieć fajną rodzinę, a nie rozbitą, ale czasem się nie da. I lepiej mieć dwie fajne połówki niż na siłę sklejaną niefajną całość.
UsuńZakładam, że przytoczyłaś swoją historię, żeby pokazać, że dziecko w homo-rodzinie będzie szykanowane, bo inne. Może być, racja, ale to problem patologicznego otoczenia, a nie tej rodziny. Jeśli koledzy Twojego syna wyśmiewaliby go za rude włosy, ufarbowałabyś mu je? Jeśli za odstające uszy – wysłałabyś go na operację? Problemem nie są rude włosy ani uszy, tylko durni koledzy, nauczeni wyśmiewania przez durnych rodziców. Można „farbować się” latami (posyłać na religię i do komunii, żeby nie wytykali, kupować markowe ubrania za chwilówki, żeby nie wyśmiewali biedy etc.), ale czy to jest rozwiązanie? Czego nauczysz dziecko? Żeby się nie wychylało, bo będą szydzić?
Nie uważam, że w wychowaniu potrzebna jest ona i on. Napisałaś to tak kategorycznie, jakby to była oczywistość, a to tylko Twoja opinia. Uważam, że dziecko potrzebuje miłości i poczucia bezpieczeństwa i nie ma znaczenia, kto mu je da. W przypadku Twojej i mojej rodziny „ona i on” się nie sprawdziło.
Co do przyjaciela geja, pytałam o to, co rozumiesz przez „obrał taką drogę”. Konkretnie o to, bo mnie zaintrygowało. Masz na myśli, że wyszedł z szafy? Nie chodzi mi o wyjaśnianie, jak rozumiesz jego zachowanie, poglądy etc., bo to wyłącznie Twoja interpretacja. Wiem, że nie siedzisz mu w głowie i wiesz tylko tyle, ile Ci mówi, po prostu zainteresował mnie taki a nie inny dobór słów.
A co do wiary... Bóg, jeśli istnieje, nie zagląda zbyt często do Polski, a na pewno nie w ostatnim czasie. Na stwierdzeniach, co uważa i co by chciał, czy kocha człowieka, czy nie kocha, wielu już zrobiło ogromne majątki, więc nie pakowałabym go tu na siłę. Dajmy mu święty spokój.
Ken.G dlaczego to robisz?
UsuńNawet Cię lubię, ale chyba nawet nie próbowałaś mnie zrozumieć.
Po co nam ta agresja.
Dojrzali ludzie dyskutują.
Zacznę od tego że uważam za chore dzielenie ludzi ze względu na ich pociąg seksualny. Co mnie to obchodzi kto z kim sypia i dlaczego?
Natomiast, piszę to w odniesieniu do Twojej wypowiedzi poprzedniej, moi znajomi żyją w związkach gejowskich. Jeden mieszka na Florydzie z przyjacielem drugi ma dom w Polsce w którym również mieszka z przyjacielem
Jako, że są to dojrzali mężczyźni , chętnie wspominają własne matki i sami stwierdzili, że nie potrafiliby przekazać dziecku pierwiastka kobiecości.
"Ciekawa jestem, jak on to sobie układa w głowie - bardzo wierzący wyznawca wiary, która wysyła go do piekła...
Moja odpowiedź dotyczyła tego fragmentu Twojej wypowiedzi
Bóg nie wysyła nikogo do piekła, za to że jest gejem!
To byłby jakiś absurd
Mój syn nie był szykanowany,
ale jako chłopiec , potrzebował ojca.
Źle mnie zrozumiałaś, nie rozczulam się nad sobą,jestem i byłam szczęśliwa, ale młody mężczyzna potrzebuje męskiego pierwiastka, matka nie jest w stanie dać wszystkiego bo jest tylko matką i kobieta
Bukowski w swoich książkach bez ogródek i pardonu pokazuje te różnice w płci.
Przekazałam Ci co powiedział facet żyjący w związku z innym facetem, że on nigdy nie upierałby się przy fakcie adopcji dzieci, bo miał matkę i nie zastąpiłby dziecku tego co wnosiła do domu jego matka jako kobieta.
Co do mojego życia, właśnie że względu na syna oddzieliłam własne emocje łączące mnie z jego ojcem i pozwoliłam na relację syn ojciec, bo prawem dziecka jest samemu poznać i matkę i ojca.
UsuńNie jestem mężczyzną, a mężczyźni inaczej postrzegają rzeczywistość, emocje i potrzebują odmiennych bodźców.To samo dotyczy dziewczynek
Gdzie Ty wyczytałaś agresję? Choć jeśli jesteśmy mniej więcej w tym temacie, przyznam, że drażni mnie w Twoich wypowiedziach ta autorytarność, to, że nawet nie starasz się udawać, że zostawiasz rozmówcy pole do dyskusji. Po co wplatasz dydaktykę „dorośli ludzie dyskutują”, skoro nie dajesz na to szansy? Zwykłe "moim zdaniem", "według mnie", "uważam, że" albo choć "wydaje mi się" załatwiałoby sprawę, tymczasem piszesz o danym temacie, jakby nie mogło być inaczej. Po prostu mnie oświecasz, a ja mam chyba tylko przytaknąć. Nie przytakuję i dopytuję, więc jestem agresywna?
UsuńRobisz to znowu, choćby tu: "młody mężczyzna potrzebuje męskiego pierwiastka". Bo, że tak zapytam, Tobie się tak wydaje? A jeśli go nie dostanie, to co się stanie? Super, że Twoi znajomi geje lubią swoje matki, ale czy na bazie Twojej oraz ich opinii opierasz tezę, że dziecko potrzebuje taty i mamy? Bo widzisz, ja też znam paru gejów i żaden z nich nie mówił nic o żadnym przekazywaniu pierwiastków. I co to znaczy? Że „moi” geje są gejsi niż Twoi? A może znaczy to tylko tyle, że masz znajomych o poglądach podobnych do Twoich? Bo to poglądy, naprawdę, żadna twarda prawda, o której nie można dyskutować. I to, że Bukowski wypowiadał się na ten temat równie kategorycznie jak Ty, nic w tej kwestii nie zmienia.
Po raz trzeci napiszę, że pytałam o sformułowanie "obrał taką drogę". Pytałam o to, co miałaś na myśli, używając tych konkretnych słów OBRAŁ TAKĄ DROGĘ. Nie pytałam o to, co sądzi o adopcji Twój znajomy gej czy Ty. Zaciekawiła mnie wyłącznie ta forma i, jak widać naiwnie, myślałam, że tę ciekawość zaspokoisz.
I jeszcze na koniec. Bóg z Biblii nie tylko wysyła homoseksualistów do piekła, ale stanowczo żąda ich śmierci. Przykro mi, ale nie ma znaczenia, co o tym sądzisz – tak jest napisane w starej książce, uważanej przez wierzących za świętą. Nie ma znaczenia, że zarówno wierni, jak i kler wybiera z niej prawa ważne i ważniejsze (ponoć Nowy Testament zbija zasady ze Starego, szkoda tylko, że wybiórczo). Ktoś je w tej książce umieścił, w jakimś celu. I są tam, przytaczał je choćby wyrzucony na zbity pysk pracownik Ikei.
"mężczyźni inaczej postrzegają rzeczywistość, emocje i potrzebują odmiennych bodźców.To samo dotyczy dziewczynek" - i kolejny raz to robisz. Według Ciebie to pewnie najzupełniej normalne, w Twoim świecie dziewczynki zapewne mają być delikatne, wrażliwe, mają chodzić w sukienkach, a kiedy dorosną - dbać o domowe ognisko, z kolei chłopcy interesują się piłką nożną i samochodami, są konkretni i zaradni. Mój świat jest zupełnie inny. Uważam, że dziewczynki MOGĄ być wrażliwe i delikatne, ale wcale nie muszą, jeśli nie chcą. Chłopcy MOGĄ być silni i konkretni, ale wcale nie muszą. Nie widzę żadnej konieczności przekazywania męskich czy damskich pierwiastków. Uważam, że nic strasznego się nie stanie, jeśli dziecko któregoś nie dostanie. I kochająca homo-rodzina to żaden koniec świata.
UsuńTo, co piszesz, to dla mnie zwykły seksizm. Widzę go już kolejny raz, a pierwszy był przy rozmowie o feminizmie (który, jak pamiętam, dla Ciebie jest wojowaniem z portkami). Nie widzę pola do dyskusji bez frustracji mojej i Twojej, więc ze swojej strony sugeruję zakończenie tematu. Może dobrym rozwiązaniem będzie odpoczęcie od siebie, bo tylko się denerwujemy.
Widzę że nie czytałaś Biblii
UsuńKen G, tam nic takiego nie znajdziesz
I proszę dorabiaj ideologii
Każdy z nas jest różny, jesteśmy indywidualnościami i nigdy ode mnie nie m
usłyszałabys podobnych bzdur, że dziewczynki muszą bądź chłopcy, powinni...
Nie dzielę ludzi na hetero i homo, nie zaglądam pod kołdry, ale uważam że dziecko to nie podmiot.
Nie napisałam też, że pary homoseksualne mogą być złymi rodzicami a jedynie napomknęłam , że dziecko potrzebuje pierwiastka kobiecości i męskoeści w etapie rozwoju i dojrzewania
A Bukowski , jak to on, prostolinijnie pokazuje męską stronę charakteru, która nie musi wszystkim się podobać
Bardzo ciekawe... Do reszty się nie odniosę, bo najwyraźniej mówimy w zupełnie różnych językach i każda uważa, że to ta druga ma problem. Szkoda czasu na jałowe pisanie. Natomiast co do Biblii, pozwolę sobie wstawić tu link do tych, jak twierdzisz, nieistniejących rzeczy:
Usuńhttp://www.duchprawdy.com/biblia_o_homoseksualizmie.htm
I żeby nie było, że to jakaś niesprawdzona stronka, więc może prowadzona przez kogoś nieżyczliwego katolikom, wrzucam też to:
https://deon.pl/wiara/homoseksualizm-i-biblia,22458
Sama oceń, kto nie czytał Biblii i czy te fragmenty tam są, czy ich nie ma.
Pierwszy raz spotykam sie z tą ksiązką jak i również autorem. Myślę,że kiedyś skuszę się i z czystej ciekawości przeczytam tą książkę.
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam, ale zdaję sobie sprawę, że z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu.
UsuńMam w planach. Dziękuję za recenzję. I jak najbardziej podpisuję się pod wszystkimi Twoimi poglądami.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jest nas więcej :)
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale raczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNic na siłę :)
UsuńChoć nie jestem fanką historii o zombie, wkręciłam się kiedyś w oglądanie TWD (przez kilka sezonów). I wniosek, jaki mi się nasuwał podczas oglądania, jest taki, że to nie zombie są największym zagrożeniem, tylko ludzie (ci żywi). Być może tu jest podobnie ;) Swoją drogą, często się zastanawiam, skąd oni się wszyscy biorą - ci bezrefleksyjni szerzyciele "normalności" i wartości (nie wiem, jakich) z kamieniami w dłoniach i wyzwiskami na ustach... Co trzeba mieć w głowie?
OdpowiedzUsuńTrociny. Albo zawartość szamba, nic więcej :/
UsuńJacka Dehnela miałam przyjemność słuchać na żywo, mówił o tłumaczeniach, o języku wypowiadał się w zachwycający sposób. Od tamtej pory zapisałam sobie, żeby sięgnąć po dowolną jego książkę. Ta wydaje się tak boleśnie szczera w opisie rzeczywistości, że nie sposób przejść obok niej obojętnie!
OdpowiedzUsuńPolecam, naprawdę szczerze i gorąco.
UsuńRany, totalnie tak. Jakiś czas temu zaczęłam czytać jedną z Jego książek i o mamo, jaka to była przyjemność! On tak doskonale włada słowem! Ale książka, którą czytam wymaga ode mnie namysłu, a w ostatnich miesiącach niewiele miałam na niego czasu. Inna rzecz - On tak dobrze uchwycił to co się wydarza, że okres wyborczy, pandemiczny... Nie mogłam. Za dużo. Mam wielkie emocje dotyczące obecnej polityki, nie potrafię obok tego przechodzić obojętnie, a pan Dehnel celuje idealnie w punkt.
OdpowiedzUsuńSam kiedyś mówił, że prorokował nastanie obecnych czasów w Polsce, ale twierdzono, że przesadza. A tu proszę, wykrakał :/
Usuń