Dawno, dawno temu omawialiśmy historyjkę o pięciu dziewczynkach siedzących na ławce. Kiedy jedna poszła do domu, reszta niemiłosiernie ją obgadała. Później musiała iść druga. Podobnie jak za pierwszym razem, reszta nie pozostawiła na niej suchej nitki. Mijały godziny, zaczęło się ściemniać, a pozostała trójka nie ruszała się z miejsca. Co jakiś czas któraś bąknęła, że czas na jej koleżankę, a ta spłoszona odpowiadała, że nie nie, jeszcze posiedzi. I tak siedziały we trzy, świadome, co się stanie, kiedy tylko ktoś opuści ławkę. Kurtyna.
Jak możemy przeczytać na skrzydełku okładki, „Toksyczna przyjaźń” to debiut brytyjskiej autorki, oparty na jej doświadczeniach z czasów szkolnych. Mogę tylko współczuć jej takich przeżyć. Co nie zmienia faktu, że główna bohaterka – jak się domyślam, alter ego pisarki – drażniła mnie do granic możliwości.
Wyobraźcie sobie przyjaźń z osobą, którą znacie od dziecka. Zawsze razem, wszystko razem, masa wspólnych sekretów. Brzmi pięknie? Na pewno nie dla tego, kto miał fałszywego przyjaciela. Niby jesteście blisko, ale ta relacja przygniata do ziemi, a nie uskrzydla. Zamiast wspierać, rzekoma przyjaciółka co rusz wbija szpileczki, ale robi to bardzo sprytnie. O co ci chodzi, przecież ona nie miała nic złego na myśli. Przesadzasz! Zawsze musi być lepsza, piękniejsza, bardziej lubiana i popularna. Chętnie posłucha o twoich porażkach, ale sukcesy kłują ją w oczy. Lub inną część ciała. Prędzej umrze, niż przyzna, że jesteś w czymś dobra. Póki może błyszczeć na twoim tle, wasza relacja jest udana. Kiedy jednak spróbujesz wysunąć się na pierwszy plan (choćby to był twój ślub), wyjdziesz na egoistkę, która zawsze myśli o sobie. Wypisz, wymaluj Izzy, najlepsza przyjaciółka Bec.
Czytając debiut Polly Phillips, wiele razy wzdychałam. Sama historia nie jest specjalnie odkrywcza i nie trzyma w napięciu, mimo że oznaczono ją jako thriller*. Pod koniec autorka próbuje podkręcić tempo, aby zakończyć opowieść w sposób, który być może niektórych zaskoczy. Dla mnie logicznie. Postąpiłabym tak samo, chociaż z innych pobudek. A czemu wzdychałam? Z powodu Bec. „Toksyczna przyjaźń” opowiada o ich relacji. Nie nazwę jej przyjaźnią, bo nie jest to nawet sympatia. One po prostu długo się znają. Bec orbituje wokół Izzy jak satelita wokół planety. Grzeje się w jej świetle i korzysta z dostępnych luksusów. Jednocześnie zazdrości Izzy dostatniego życia, wyglądu, a przede wszystkim męża. Z kolei Izzy uwielbia dogryzać Bec na dziesiątki wyrafinowanych sposobów. Całkiem nieźle opanowała również gaslighting.
Kobiety żyją sobie w tej chorej relacji do chwili, gdy na światło dzienne wychodzi pewna informacja. Bec miała jej nikomu nie zdradzać, ale w nerwach wypaplała Izzy. Wybucha olbrzymia awantura, obie obrzucają się pretensjami, wyrzucają sobie stare żale. Wygląda, że to koniec wieloletniej znajomości. I to taki z hukiem. Nie mija doba, gdy Bec dochodzi do wniosku, że trzeba wyjaśnić tę sprawę. Może uda im się pogodzić? (tu było jedno z moich licznych westchnień) Niestety, kiedy dociera na miejsce, zastaje Izzy leżącą przy schodach w kałuży krwi.
Jeśli ktoś pytałby mnie o zdanie, rzekłabym, że drażniła mnie większość osób. Izzy – wzorcowy toksyk. Bec – zakompleksiona myszka marząca o tym, żeby zostać srebrnym medalem. Ed – szkoda gadać. Rich – pustak. Jedynie Rob, brat Bec, wzbudził we mnie sympatię. No i pies. Ale sama książka jest poprawna, choć w paru miejscach przewidywalna. Przypomniała mi, czemu nie lubię narracji pierwszoosobowej. Może nie brzmię, ale uważam, że „Toksyczna przyjaźń” trafi w gusta wielu czytelników i znajdzie fanów. Ma prosty styl, wyraziste postaci, a do tego wydrukowano ją na papierze, który nie męczy oczu. Czyta się błyskawicznie. Jedno popołudnie i zobaczycie ostatnią stronę. Raczej nie zmieni Waszego życia, ale to całkiem fajna obyczajówka z dodatkiem dreszczyku.
Premiera – 22 września 2021 roku
Za możliwość przedpremierowego przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.
* Oznaczono na Lubimy Czytać, dodając też kryminał i sensację.
Mnie opis wydał się tak mało zachęcający, że odpuściłam... chyba dobrze zrobiłam ;)
OdpowiedzUsuńŹle zrobiłaś kochana. Nie należy ufać recenzentką tylko sama przeczytaj książkę. A nóż ci się spodoba. Zobacz sama.
UsuńFemina domi, też tak myślę ;)
Usuńaniu, poproś mamę o słownik ortograficzny ;)
UsuńA ja lubię narrację pierwszoosobową, więc może się skuszę na tę książkę. :) Po przeczytaniu Twojej recenzji myślę, że też nie nazwałabym tego, co łączy bohaterki, przyjaźnią. Dla mnie przyjaźń to duże słowo, ale niestety wiele osób myśli inaczej i mianem przyjaciółki określa kogoś, z kim po prostu spędza dużo czasu. Może dlatego, że prawdziwego przyjaciela bardzo trudno jest zdobyć.
OdpowiedzUsuńKochana jestem pewna że ta recenzentka o męskim imieniu Ken nie ma przyjaciółki od serca. Czemu? Bo jest nie uprzejma i pyskata. Unika mężczyzn może, bo jak widzimy, żaden jej jeszcze nie usadził. A jednak to kwestia czasu
Usuń"nie ma magazynu z przyjaciółmi, ludzie nie mają przyjaciół" ;)
UsuńJa nie lubię tej narracji, bo często nie mogę się w żaden sposób utożsamić z bohaterką czy bohaterem, a niejako siedzę w mu w głowie i słyszę jego myśli. Przy tej książce szczególnie mnie to uwierało, bo Bec była straszną mimozą. Naprawdę chciało się nią potrząsnąć, żeby się ogarnęła :)
aniu, czyżbyś dostała przepustkę z ośrodka? Jeśli w końcu postanowiłaś iść na terapię, bardzo się cieszę. Już dawno pisałam, że specjaliści pomogą ci poukładać ten bałagan w głowie. Trzymam kciuki, żebyś stanęła na nogi :)
UsuńTakim recenzją mówię nie. Kochana jest lepiej a jednak jeszcze trochę sprężenia brakuje. Jeszcze trochę a nauczysz się jak pisać prawidłowe recenz
OdpowiedzUsuńaniu, komuś innemu poleciłabym zwrócenie się o pomoc do koleżanki, ale w twoim przypadku to odpada. Poproś kogoś dorosłego, żeby pokazał ci, jak wstawia się komentarze. Poproś też o włączenie słownika ortograficznego, bo robisz straszne błędy. Zacznij czytać książki, powinno ci choć trochę pomóc w poprawnym pisaniu :)
Usuńtaka książka idealna na podróż, długą podróż! Szybko się czyta i czas mija szybciej. Mam taką kategorię książek:)
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Myślę, że trafiłaś w dziesiątkę, to doskonała książka na podróż. Nawet nie wiesz kiedy skończysz ją czytać - i dojedziesz do celu :)
UsuńSama nie wiem czy po nią sięgnę. Nie mam nic do narracji w 1 osobie, ale jednak chciałabym być zaskoczona w końcowym rozdziale.
OdpowiedzUsuńNiektórzy czytelnicy byli zaskoczeni. Ja typowałam dobry kierunek, ale nie trafiłam idealnie :) Zaskoczyć mogło też to, co pewna osoba zrobiła ze zdobytą wiedzą ;)
UsuńAleż enigmatycznie piszę ;)
Słyszałam o tej książce, ale nie zainteresowała mnie na tyle, żeby po nią sięgać. I cóż, po Twojej opinii utwierdziłam się w tym :)
OdpowiedzUsuńCo do toksycznych przyjaźni, to mam za sobą taką, więc tym bardziej nie mam chęci o tym czytać.
Rozumiem. Fabuła mogłaby Cię drażnić, zwłaszcza że naprawdę dużo jest tej toksycznej relacji w książce.
UsuńMam wrażenie, że widziałam coś podobnego. Może dlatego, że toksyków nie brakuje na świecie :P
OdpowiedzUsuńOj, nie brakuje, zdecydowanie :)
Usuń