poniedziałek, 27 września 2021

"Szramy. Jak psychosystem niszczy nasze dzieci" Witold Bereś, Janusz Schwertner

W końcu uporałam się z tym reportażem. Uporałam się, bo to nie było czytanie, lecz męka. Za każdym razem przełamywałam się, żeby przeczytać choć kilka stron. Dać się skrzywdzić kolejny i kolejny raz relacjami ze szpitali psychiatrycznych, wizyt w publicznych i prywatnych gabinetach, obojętnością nauczycieli, partactwem wychowawców, psychologów, psychiatrów... Nie chciałam tego czytać, a jednocześnie wiedziałam, że muszę. Historie bohaterów „Szram” powinny być poznane. Nieważne, że boli. Jesteśmy im to winni jako społeczeństwo, jako system, który co rusz zawodzi.

Polska jest na drugim miejscu w Europie pod względem liczby samobójstw wśród dzieci. Nieznacznie wyprzedzają nas Niemcy. A przecież jest to kraj ponad dwukrotnie liczniejszy! Psychiatria dziecięca w naszym kraju została rozłożona na łopatki. Nie ma jej”.

Ta króciutka książeczka opisuje tyle cierpienia, tyle niesprawiedliwości, tyle zmarnowanych żyć, że obdzieliłaby bólem niejedną encyklopedię. Zaczyna się potężnym kopniakiem prosto w brzuch czytelnika. Tak mocnym, że długo nie można złapać oddechu. Reportaż przypomina historię Wiktora i Kacpra, szpitala w Józefowie oraz panującej tam patologii. Punkt startowy to artykuł, który pojawił się w 2020 roku na głównej stronie Onetu. Nosił tytuł „Miłość w czasach zarazy” i wywołał lawinę listów od osób, w których obudził dawne oraz świeże traumy. „Szramy” to dalszy ciąg tamtej historii – oraz wielu innych.

Jeśli ktoś choć trochę orientuje się w sytuacji panującej w Polsce, wie, ile jadu płynie z kościelnych ambon i sejmowej mównicy w stronę osób nieheteronormatywnych. Nigdy nie miały łatwo, ale za rządów PiSu nienawiść leje się na nich jak z szambiarki. Nie muszę chyba przypominać, na czym Duda oparł swoją kampanię. Ochoczo wspierany przez indywidua typu Jędraszewski, z dobrotliwym uśmieszkiem mówiący o tęczowej zarazie, znalazł poklask u rzeszy podatnych. W efekcie nie w dziesiątkach, a w setkach można liczyć ataki na ludzi, którzy śmieli „obnosić się” samym faktem, że żyją. Albo byli nieodpowiednio ubrani. Albo mieli różowe włosy. Bezbronni są dorośli, a co dopiero mówić o młodzieży. Degeneraci moralni, podjudzani przez kler i władzę, poczynają sobie coraz śmielej, częściej, agresywniej. Nie umiem powiedzieć, ile czasu zajmie uleczenie ich z tej nienawiści albo chociaż zagnanie z powrotem do środowiska naturalnego – do szamba. Wiem tylko, ile krzywdy niesie ze sobą ta ohydna propaganda.

Reportaż onetowskich dziennikarzy zaczyna się właśnie od opisu sytuacji tęczowej młodzieży w Polsce w XXI wieku. Pokazuje, że leczyć powinno się nie te dzieci, a społeczeństwo. A propos leczenia. Czytamy, że w szpitalach brakuje personelu, a ten, który został, w najlepszym wypadku jest obojętny na problemy pacjentów. Niedostatek kadry, kompetencji, chęci pomocy dotyka wszystkich chorych. Ale tęczowych dzieci szczególnie, bo „blisko siedemdziesiąt procent nastolatków LGBT w Polsce myśli o samobójstwie”. Nic dziwnego, skoro wciąż mogą trafić na psychiatrę konowała i/lub homofoba nieuznającego transpłciowości („...byłoby dobrze, gdyby najpierw spróbowała pieszczot z facetem, bo to „przyjemna sprawa””). Skoro są piętnowani w szkole, wyszydzani w mediach, atakowani na ulicy. Skoro obrzucano wyzwiskami osoby, które zapaliły świeczki w miejscu śmierci Milo Mazurkiewicz, na moście. Skoro...

Szramy” to reportaż o czymś, co nie istnieje. Dziecięcej psychiatrii w Polsce nie ma. Jest za to spychologia, chłodna obojętność, szyderstwo i masa okrucieństwa. Jest przepisywanie silnych leków zwiększających ryzyko samobójstwa. Są rodzice, którzy nie tolerują choroby swojego dziecka. Są rodzice, którzy umierają razem z nim, po kawałku („Ja się bałam o niego w każdej godzinie, w każdej sekundzie”). „Szramy” to reportaż o systemie, w którym nie ma miejsca dla słabych.

Czytanie tego typu książek trzeba odchorować. Jak polecać coś takiego? Jak zachęcać do poznania opisanych historii, skoro po każdej pozostaje szrama na sercu? A jednak polecam, bo od tego problemu nie wolno nam się odwracać.

Winni jesteśmy my wszyscy”.

36 komentarzy:

  1. Mocna rzecz jak widzę, zapisuję na listę, ale nie wiem kiedy zabiorę się za czytanie. Bycie nastolatkiem czy nawet dzieckiem w polskiej szkole jest trudne samo w sobie, a co dopiero jak jest się osobą LGBT, która jest pogardzana i wyszydzana na każdym kroku. Wyobrażam sobie jaka patologia jest w tej książce opisana :( A pewnie i tak moje wyobrażenia nijak mają się do rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi ci że LGBT to patologia? To masz na myśli??

      Usuń
    2. Dominika, patologia jest konkretna - w szkole, w szpitalach, w mediach i na ulicy. Książka opisuje to sucho, ale dosadnie. I pewnie właśnie ta forma robi takie wielkie wrażenie. Osobiście polecam, ale w pełni rozumiem obawy.

      Usuń
    3. aniu, jedyna patologia to ty oraz tobie podobni pajace.

      Usuń
    4. Ania, czytanie ze zrozumieniem się kłania. Patologia to osoby dręczące osoby LGBT.

      Ken. G. właśnie to opisanie na sucho na pewno robi wrażenie. Bo to są tak straszne wydarzenia, a jednak ktoś musiał się od nich zdystansować, żeby opisać zjawisko.

      Usuń
    5. ania nie ogarnęła się mimo ostrzeżeń, więc została pogoniona. Nie będzie już tutaj śmiecić :)

      Chyba dlatego reportaże robią na mnie takie wrażenie. Nie muszą wykorzystywać słownictwa, żeby szokować. Wystarczy opisać fakty.

      Usuń
    6. Ania szukała internetowej awanturki, ale nie udało się.

      Mam podobnie, ale też do reportażu musiałam dojrzeć. Kiedyś takie książki w ogóle mnie interesowały, a teraz sięgam po nie coraz częściej.

      Usuń
    7. Wciąż szuka, ale jej zaczepki do innych blogerów trafiają do spamu ;) Jeśli będzie pajacować sama do siebie, mogę przymknąć na to oko.

      Ja mimo wszystko dość rzadko, bo strasznie mnie poniewierają psychicznie. Ale staram się, bo uważam, że trzeba.

      Usuń
    8. To też rozumiem, reportaże są często zbyt wyczerpujące psychicznie, żeby czytać jeden po drugim. Mam sporo zgromadzonych, ale w sumie czytam raptem kilka w roku.

      Usuń
    9. To prawda. Nie znam drugiego gatunku, który by tak przeczołgał czytelnika po ziemi.

      Usuń
  2. bardzo trudny temat i do tego na czasie.... Fatalny stan polskiej psychiatrii dziecięcej i totalny brak wsparcia...
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się kończy nie chodzenie do Kościoła. Kto chodzi nie zwariuje no chyba że zaczyta się blogiem Ken o męskim imie

      Usuń
    2. Lena, to prawda. Niestety. Mam nadzieję, że w końcu coś się ruszy, wyjdziemy z tej zapaści.

      Usuń
    3. aniu, to za poważny temat, żebyś sobie bezmyślnie paplała. Zwykle toleruję twoje wypociny, bo po pierwsze, nabijasz mi komentarze, a po drugie, jest zabawnie, kiedy robisz z siebie idiotkę. Teraz jednak nie pozwalam, żebyś mi tu śmieciła. Idź robić z siebie kretynkę gdzie indziej.

      Usuń
  3. Janusz Schwertner to dla mnie najlepszy współczesny dziennikarz śledczy. Za każdym razem kiedy czytam jego reportaż czy artykuł mam ochotę wyć, że człowiek człowiekowi może robić tak wielką krzywdę... A przy tym ogromnie cenię jego wrażliwość, bo mam wrażenie, że nie robi tego dla sensacji, a dla faktycznego nagłośnienia patologii i próby zmiany świata. Może to naiwne myślenie? Ale psychiatria w Polsce leży i nie ma już siły się ruszać, a to przecież tak ważna materia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalni ludzie nie potrzebują psychiatrów

      Usuń
    2. Nika, to dopiero pierwszy reportaż, który czytałam, ale już obawiam się kolejnych. Facet ma świetne oko, pióro, a sam materiał... Zwala z nóg.

      Usuń
    3. aniu, a skąd możesz wiedzieć, czego potrzebują normalni ludzie? Nie jesteś jednym z nich.

      Usuń
    4. ,,aniu" Ty z pewnością do takich nie należysz, więc nie wiesz czego im potrzeba :) Kolejna ,,mądra inaczej". Właśnie przez takich ludzi ten kraj jest jaki jest.

      Amanda

      Usuń
    5. Przez takie wstrętne komentarze jak ani ludzie wstydzą się zwrócić o pomoc do psychiatry, a to przecież lekarz.

      Usuń
  4. Straszna książka, nie wiem czy znajdę siły by się z nią zmierzyć!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdzie ty widzisz ten jad? Chyba nigdy w Kościele nie byłaś i wierzysz bez krytycznie tym co oczerniają Kościół i Pana Boga. A nawet jak by jadu trochę poleciało to czyja to wina że te osoby ulegają swoim chuciom? Kościół zachęca do leczenia, są specjalne broszurki, porady, modlitwy. A jednak mało który tęczowy próbuje się leczyć, modlić o przywrócenie właściwej seksualności. Bronisz ich bo chcesz się wydać taka odważna i taka coool a pomyśl czy ciebie nie brzydzi jak jeden facet pcha swego ptaka drugiemu, w zakakany odbyt bo tak to się odbywa o czym pewnie nie wiesz bo jak byś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aniu, do tej pory tolerowałam twoje paplanie, bo nie wiem, kim jesteś. Piszesz tak niedojrzale, że możesz mieć 12-13 lat. Dzieci w tym wieku swobodnie posługują się internetem, więc zakładałam, że jesteś opóźniona w rozwoju (od urodzenia lub przez bicie po głowie). Byłoby mi głupio, gdyby wyszło, że dokuczam upośledzonemu dziecku. Teraz zaczynam podejrzewać, że jesteś po prostu podstarzałą frustratką, która szuka w sieci atencji, bo nikt jej nie lubi. Tutaj też nikt cię nie lubi, więc masz nad czym pracować.

      Moje rady:
      - nie wypowiadaj się na tematy, na których się nie znasz,
      - nie zaczepiaj blogerów, których nie obchodzą twoje wypociny,
      - myj dupę. Nie będziesz mieć "zakakanego odbytu".

      Zrozumiałaś przekaz? Jeśli napiszesz tu kolejny komentarz w takim tonie, potraktuję cię tak, jak na to zasługujesz - jak chamską idiotkę.

      Usuń
  6. Po takiej recenzji trudno napisać entuzjastycznie, że chciałoby się tę książkę przeczytać. A jednak czuję, że to ważne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam. Szczególnie dziś, kiedy psychiatria jest tak potwornie zaniedbana.

      Usuń
  7. Straszna książka, trochę boję się jej czytać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest straszna, ale uważam, że warto, że trzeba ją poznać. Powinno się ją poznać.

      Usuń
  8. A ja jestem ciekawa, czy autorzy uważają, że na przykład dwadzieścia lat temu z leczeniem psychiatrycznym było w Polsce lepiej, czy że zawsze było tak samo źle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skupili się na dzisiejszym problemie, pogłębiającym się z roku na rok. Ale myślę, że gdyby zapytać, ich ocena byłaby jednoznaczna.

      Usuń
  9. Temat rzeczywiście ciężki i wymagający, ale taka jest rzeczywistość. I co najgorsze wszyscy o tym wiedzą i nikt nic z tym nie robi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tylko gorzej i gorzej.

      Usuń
    2. To jest właśnie bardzo smutne w tym kraju, że ,,nic się nie zmienia i nikt nie chce nic zrobić".

      Usuń
    3. Niektórzy chcą, próbują, ale systemu nie pokonają takimi małymi siłami :/

      Usuń
  10. Ostatnio usłyszałam opinię, że skoro tyle osób z LGBT popełnia samobójstwa to dowód na to, że z nimi jest coś nie tak... Takie mamy społeczeństwo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele przychodzi mi teraz do głowy, ale nic cenzuralnego. Brzydzę się osobami, które tak myślą. Tyle wspaniałych, mądrych, wrażliwych, utalentowanych tęczowych dzieciaków odebrało sobie życie tylko dlatego, że kogoś kłuły w oczy. Wypowiadałabym "Dracaris!" za każdym razem, żeby wypalić w nich głupotę do gołej ziemi.

      Usuń