Kiedy
zdarza mi się wypracować 200% normy, jestem taka wykończona, że
dostaję głupawki. Miałam tak wczoraj
i sądziłam, że to odpowiedni moment na sięgnięcie po książkę,
której przeczytałam już wcześniej kilka rozdziałów... i
łagodnie mówiąc, nie przypadły mi do gustu. Niestety, nawet
rozmiękczona wielogodzinnym wysiłkiem umysłowym nie byłam w
stanie cieszyć się lekturą „Cecylio, obudź się!”. Ale
ale! Znalazłam kilka plusów i zamieszczam je poniżej:
- książkę bardzo szybko się czyta
- okładka idealnie pasuje do treści
- autorka ma bogaty zasób słownictwa
- to nie jest najgorsza książka, jaką czytałam
I
tu pojawił się kolejny plus:
Przy
tworzeniu tej listy przeżywałam podobne emocje co lata temu, kiedy
wraz z koleżanką miałyśmy przekazać koledze, co myślimy o innej
koleżance, z którą ów kolega planował poznać się bliżej.
Pociłyśmy się jak myszy, żeby finalnie skompilować mniej więcej
taką wypowiedź: „X jest bardzo towarzyska. Z każdym
błyskawicznie znajdzie wspólny język. Można z nią szybko
nawiązać stosunki i pogłębić relację”. Stwierdził, że
jesteśmy wredne. Nie wiem, o co mu chodziło.
Jeśli
chodzi o minusy samej książki... No, nie podobała mi się. W ramach wywiązania się z instagramowego „booktoura”
czuję się niejako zobowiązana do napisania choć paru zdań, a
do tego nie cierpię pisać na smartfonie, więc zasiadłam do lapka
i wrzuciłam na blog coś na kształt recenzji.
Książka
opowiada o żonie, która odkrywa, że jest zdradzana przez męża,
któremu służyła wiernie przez dwie dekady. Wygania go z domu, po
czym... zdaje sobie sprawę, że to jego dom. Sama nigdy nie
pracowała, nie ma żadnych środków, właściwie jest bezdomna.
Dowiaduje się też, że zmarł jej ekscentryczny wujek, więc bez
wahania jedzie na pogrzeb. Na miejscu przeżywa szok, widząc
niecodzienną imprezę pożegnalną. Niecodzienny jest też pochówek,
spadek i cały świat przedstawiony. Karuzela śmiechu kręci się
jak szalona, gag za gagiem, a ja przy czytaniu mam taką minę:
Styl
powieści zdecydowanie nie jest stylem, jaki lubię. Miałam
wrażenie, jakby redaktorem była siostra-bliźniaczka mojej team
leaderki, mającej alergię na powtórzenia. „Użyłaś słowa
„mąż”? Teraz kombinuj, jak go nie powtórzyć przez co najmniej
50 stron!” I mamy syna Dżepetta, Judasza, zdrajcę, łajdaka,
mojego byłego, Misia, mężczyznę, któremu ślubowałam...
Synonimizacja dotyczy wszystkich części mowy, jakie
przewinęły się w treści. Dyplomatycznie nazwałam ją bogatym
słownictwem.
Prócz
tego poczucie humoru moje i autorki dzielą lata świetlne. Na
Instagramie tak polecano jej debiut, tak się zaśmiewano, że aż
mnie zaciekawił. No i mam za swoje, a konkretniej mam dokładnie to,
czego można się spodziewać, patrząc na różowiutką,
optymistyczną okładkę. Myślę, że raz na zawsze nauczyłam
się selekcjonować opinie – tak, jak robię to przy wybieraniu
perfum. Kiedy ktoś coś poleca, prześwietlam jego profil, żeby
sprawdzić, czy nam po drodze z preferencjami. I wiem już, że gdy
zachwala np. Obsession Calvina Kleina, mam uciekać co najmniej jak
Phoebe z „Przyjaciół”, kiedy gonił ją Szatan.
Z
tyłu okładki widnieje informacja, że Dorota Wójcik w
wolnych chwilach maluje i wymyśla historie, w których dominuje
czarny humor. Ponoć wspomnianego ci tu dostatek, ale nie jestem
pewna. To chyba jedyny rodzaj humoru, który „wisi na krawędzi”
(jak Stallone, hue hue). Zawsze znajdzie się ktoś, kogo obrazi,
zamiast rozbawić. Mnie na przykład zniesmaczyły określenia
typu „telepiąc się na platformie, jak młode jałówki wiezione
do rzeźni” czy „Reszta wpadła do domu jak kot z podpalonym
ogonem”. Minę jak poniżej miałam już do ostatniej strony.
Uważam,
że w literaturze są głupotki niegroźne i szkodliwe. Te pierwsze
służą najczęściej rozrywce – ot, żeby było zabawnie.
„Cecylio, obudź się!” zawiera ich całą masę, aż się
od nich kotłuje. Ale widziałam, że wielu czytelniczkom się
podobały i śmieszyły, więc spełniły swoje zadanie. Problem jest
z drugimi. Może wymagam nie wiadomo czego, ale podobałoby mi się,
gdyby w książce pojawiło się zdanie o tym, że koty nie powinny
jeść wędliny (ani innych słonych rzeczy) i gdyby nie podkreślano
tak niezwykłości krowy, która nie daje mleka. Nauka przez zabawę
– uczmy ludzi, że krowa to ssak jak każdy inny, a nie mutant
zaprogramowany na wieczną laktację.
Właściwie
to ta krowa zmusiła mnie do napisania recenzji. Gdybym taki słowotok
miała nastukać na Instagramie, darowałabym sobie. A tak? Mamy
długaśną opinię osoby, która
przeczytała książkę reklamowaną jako „rewelacyjna komedia
obyczajowa” i nie uśmiechnęła się nawet raz. Mimo to życzę autorce dalszych sukcesów. Wielu osobom jej debiut bardzo się spodobał,
więc tylko iść dalej tą drogą. Ja już wiem, że z różem mi
nie do twarzy.
* fotki 2 i 3 z sieci
Łączę się z Tobą w bólu. Ja też u siebie przeżywam rozczarowanie książką, ale Ty swoje przeżywasz trzy razy zabawniej niż ja. Świetnie mi się czytało tę recenzję (to jeszcze recenzja czy już roast?) :)
OdpowiedzUsuńNie nie, zdecydowanie nie roast. Starałam się być łagodna, no ale jednak musiałam napisać szczerze o swoich wrażeniach ;)
UsuńJa mam poczucie humoru - a przynajmniej tak mi się wydaje;D ale spora częśc książek okraszona szumnie, jako śmieszna, do mnie nie trafia. Często mam wrażenie, że autorzy, pisząc je wciskają i wymyślają te 'humory' na siłę, a mnie od czytania zgrzytają zęby. Czasem lubię nawet absurdalny humor typu p. Rumin, tutaj chyba jednak mogłabym podzielić Twoje zdanie. Poza tym - nie znoszę takich głupiutkich okładek...
OdpowiedzUsuńJa się troszkę obawiałam rozczarowania, ale ciekawość zwyciężyła. Przynajmniej będę mądrzejsza na przyszłość :)
UsuńI mozna napisac fajna, krytyczna recenzje. Jak zobaczylam okladke ksiazki dwa razy sprawdzila, ktorego bloga odwiadzam. Zaskoczyl mnie twoj wybór.
OdpowiedzUsuń;) To była ciekawość. Najzwyklejsza ciekawość, no i ja naprawdę lubię komedie. Tylko tak trudno mi trafić na fajną...
UsuńJest tak słodko na tym zdjęciu, że aż mnie zemdliło :P
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam, to i tak nie jest najbardziej różowy filtr, jakiego można było użyć ;P
UsuńNo ale jeszcze te cuksy w koło xD
UsuńOtrzymane w paczce, więc znalazły się na zdjęciu :) A coby nie, jak słodko, to na całego ;D
UsuńA to taki gratis aby jeszcze osłodzić xD
UsuńCukrzyca gwarantowana? :D
UsuńW sumie trudno wybrać coś drobnego, ale fajnego, żeby posłać to zupełnie obcej osobie. Ja miałam dziś z tym spory problem i też poszłam finalnie w słodkie ;)
UsuńEee, za mało cukru na cukrzycę ;)
UsuńChyba każdy idzie w słodkie a ja słodkiego nie lubię xD
UsuńDla Ciebie? :D
To Tobie wysłałabym coś innego :)
UsuńJa słodkie lubię, ale staram się ograniczać, więc nie jestem obiektywna. Ale wydaje mi się, że taka porcyjka cukierków jest za mało, żeby była groźna. Raczej ;)
Co takiego? :D
UsuńA jak dodać jeszcze słodcz książki? :D
Chyba powinnaś się już położyć ;P No gdybyś brała udział w booktourze i byłabyś następna w kolejce po mnie, czyli to Tobie miałabym wysłać książkę, to w paczce (do Ciebie) zamieściłabym prócz tej książki coś innego niż słodycze.
UsuńNie wiem. Ta konkretna nie jest w ogóle słodka ;)
Dlaczego? Wyganiasz mnie? :(
UsuńCoś innego... niespodziankę? :)
Ta moze nie ale są też inne ;)
Niee, po prostu wydajesz (wydawałaś) mi się zmęczona ;)
UsuńCoś innego niż słodkie :) Niespodzianka to jest za każdym razem - nie wiadomo, co wyjmiesz z koperty. Ja też się zdziwiłam. Nie jem budyniu, a go dostałam. Cukierki zjadł Przemek, ja wypiłam herbatę i zużyję maseczkę :)
To już musiałabym choć jedną przeczytać, żeby móc się ustosunkować :)
Bo głupoty pisze? xD Z Tobą mogę jeszcze porozmawiać :D
UsuńA budyń? :D
Jeszczze z taką się nie spotkałaś? :)
Bo zdziwiło mnie Twoje zdziwienie ;D
UsuńBędzie leżał. Może kiedyś, do czegoś, choć nie wiem do czego. Może do jakichś babeczek się go zrobi, zaleje i do lodówki? Nie wiem jeszcze :)
Poza Fannie, ale jej słodycz uwielbiam i nie mam dosyć :)
Zdziwienie z czego? Jakiego powodu? :D Może mylisz zdziwienie z pytaniem xD Pytałam o to co konkretnie byś wyslała i dowiedziałam się po raz kolejny "co innego" xD
UsuńMożna upiec ciasto albo ugotować na krem albo niech leży xD
Czyli słodycz ale nie przesłodzenie - przyjemna słodycz :)
A widzisz, wszystko rozbija się o interpretację. Czy to jest mylenie pojęć? ;) Możliwe. W każdym razie nie udzielę Ci innej odpowiedzi niż "coś innego". Nie wiem co, wymyśliłabym, gdybym miała wysyłać :)
UsuńPewnie będzie leżeć :)
Dokładnie. Wspaniała, upajająca, wprawiająca w błogość. Jak będę mieć czas, znowu sięgnę po kolejną jej książkę. Na razie sobie dawkuję, bo wiem, że nie będzie nowych. Skończę i będę mieć wszystkie przeczytane :/
Czyli spontan i to jest najlepsze :D
UsuńAż się wyleży :D
Ojej... aż zachciałam to poczuć :)
I potem przerwa?
Czasami tak ;)
UsuńOstatnio wyrzucałam jeden przeterminowany chyba z rok, więc... może wyleżeć się aż za bardzo ;)
Potem nic. Fannie nie ma zamiaru napisać już żadnej książki :/
To się należał xD
UsuńMoże coś jej się odmieni?
No ;D
UsuńMoże, ale nie liczyłabym na to. Mówiła, że pisanie książek bardzo ją męczy. Jeśli w ogóle, skupi się na opowiadaniach.
Jeśli męczy to nie miałoby to sensu
UsuńA jak Twoje samopoczucie? :)
Dziś mam sporo pracy (bo wczoraj zrobiłam minimum), a do tego średnio się czuję zdrowotnie. Ale nie ma źle, po prostu jest średnio ;) Smog wisi nad miastem i kropi deszcz - pogoda nie nastraja do niczego poza siedzeniem pod kocykiem :)
UsuńMam nadzieję, że żadne choróbsko Ciebie się nie czepi i że praca pójdzie Ci owocnie;)
UsuńW połowie nadzieje się spełniły ;)
UsuńWiększa połowa? :)
UsuńWiększa połowa była dzisiaj. Pobiłam swój własny rekord i głowa mi paruje.
UsuńNie chcę tak więcej... Może się w końcu nauczę nie odkładać wszystkiego na ostatnią chwilę.
Uśmiałam się! :D Super recenzja! Już wiem, żeby omijać tę książkę szerokim łukiem! Też mi nie po drodze z takim językiem i takim humorem.
OdpowiedzUsuńGdybym wiedziała wcześniej... W sieci trzy czwarte opinii jest zachwyconych, czytałam o wybuchach śmiechu w komunikacji miejskiej etc. Nabrałam się i mam za swoje ;)
UsuńJa też tak miałam z pewnym gniotem, po którym aż mnie telepało ze złości, że straciłam czas na jego czytanie. A wszyscy w internecie uwielbiają autora i jego twórczość... Trzeba robić lepszy research :D
UsuńNie wiem czemu, ale pomyślałam o konkretnym autorze z naszego kraju ;) Komedia, niedawno wyszła druga część. Głosy są podzielone, z przewagą zadowolonych, a ci niezadowoleni, bardzo, ale to bardzo nie lubią jego bohaterki ;)
UsuńZdecydowanie trzeba robić lepszy research, ale jak i gdzie, kiedy wszędzie same zachwyty? ;)
Bardzo dobrze kombinujesz! Polski autor, komedyjka kryminalna, ale nie o starszej pani!
UsuńJeśli jest nazywany królem polskiej komedii kryminalnej, to (chyba) wiem, o kogo chodzi. Nikt inny nie przychodzi mi do głowy. W każdym razie nic spod jego pióra jeszcze nie czytałam, trochę jestem ciekawa, a trochę się boję, że znów kiepsko trafię. Nie mam szczęścia do tego gatunku :/
UsuńObawiam się, że może mieć taki przydomek... A ja nie mam szczęścia za bardzo do polskich autorów ogółem :/
UsuńJeśli imię ma na literę A, to wiem ;)
UsuńSzalenie przyjemnie się czyta Twoją recenzję, podejrzewam, że lepiej niż tę powieść XD.
OdpowiedzUsuńMiałam w planach "Cecylio, obudź się", ale tak sobie myślę, że chyba sobie daruję ;)
Żałuję, że nie zrobiłam choć jednej fotki środka. Którejkolwiek strony. Byłby ogląd (mniej więcej) na to, jakim stylem pisze pani Wójcik. A tak to musicie mi wierzyć na słowo :)
UsuńTwoje recenzje książek są dobre, pomocne.
OdpowiedzUsuńPóki co słucham książek i mam długą listę jeszcze.
Pozdrawiam milutko na dluuugi weekend 🏵️💙☕🧁🤗
Pozdrawiam również :)
UsuńGenialna recenzja, bardzo kreatywnie napisana, można się uśmiechnąc :)
OdpowiedzUsuńBardziej mozna się rozbawić z Twojej recezji niz z przeczytania ksiażki.
Szczerze powiem, że mnie samą bardziej bawi moja recenzja niż ta książka. Z całą sympatią i szacunkiem dla Bogu ducha winnej autorki :)
UsuńZakochałam się nie w książce, ale w Twojej recenzji!
OdpowiedzUsuńJest świetna, kreatywna, z super dobranymi memami :D
A książka... może innym razem :)
Polecę ją na inny raz. Gdzieś, kiedyś, w bardziej dalszej niż bliższej przyszłości ;)
UsuńCóż, może to książka dla innej grypy wiekowej :) Takiej, co to nie ma żadnych oczekiwań, bo czyta rzadko? Ale dziękuję za ostrzeżenie! Chciałoby się podsumować Autorko, obudź się ;)
OdpowiedzUsuńWiele babeczek na Instagramie było wręcz zachwyconych. Piszę, żeby nie było - im się podobało :)
Usuń