środa, 6 listopada 2019

"Cecylio, obudź się!" Dorota Wójcik


Kiedy zdarza mi się wypracować 200% normy, jestem taka wykończona, że dostaję głupawki. Miałam tak wczoraj i sądziłam, że to odpowiedni moment na sięgnięcie po książkę, której przeczytałam już wcześniej kilka rozdziałów... i łagodnie mówiąc, nie przypadły mi do gustu. Niestety, nawet rozmiękczona wielogodzinnym wysiłkiem umysłowym nie byłam w stanie cieszyć się lekturą „Cecylio, obudź się!”. Ale ale! Znalazłam kilka plusów i zamieszczam je poniżej:
  • książkę bardzo szybko się czyta
  • okładka idealnie pasuje do treści
  • autorka ma bogaty zasób słownictwa
  • to nie jest najgorsza książka, jaką czytałam
I tu pojawił się kolejny plus:
  • udało mi się ją przeczytać na trzeźwo (i nie tylko dlatego, że Żabka była już zamknięta).

Przy tworzeniu tej listy przeżywałam podobne emocje co lata temu, kiedy wraz z koleżanką miałyśmy przekazać koledze, co myślimy o innej koleżance, z którą ów kolega planował poznać się bliżej. Pociłyśmy się jak myszy, żeby finalnie skompilować mniej więcej taką wypowiedź: „X jest bardzo towarzyska. Z każdym błyskawicznie znajdzie wspólny język. Można z nią szybko nawiązać stosunki i pogłębić relację”. Stwierdził, że jesteśmy wredne. Nie wiem, o co mu chodziło.

Jeśli chodzi o minusy samej książki... No, nie podobała mi się. W ramach wywiązania się z instagramowego „booktoura” czuję się niejako zobowiązana do napisania choć paru zdań, a do tego nie cierpię pisać na smartfonie, więc zasiadłam do lapka i wrzuciłam na blog coś na kształt recenzji.

Książka opowiada o żonie, która odkrywa, że jest zdradzana przez męża, któremu służyła wiernie przez dwie dekady. Wygania go z domu, po czym... zdaje sobie sprawę, że to jego dom. Sama nigdy nie pracowała, nie ma żadnych środków, właściwie jest bezdomna. Dowiaduje się też, że zmarł jej ekscentryczny wujek, więc bez wahania jedzie na pogrzeb. Na miejscu przeżywa szok, widząc niecodzienną imprezę pożegnalną. Niecodzienny jest też pochówek, spadek i cały świat przedstawiony. Karuzela śmiechu kręci się jak szalona, gag za gagiem, a ja przy czytaniu mam taką minę:


Styl powieści zdecydowanie nie jest stylem, jaki lubię. Miałam wrażenie, jakby redaktorem była siostra-bliźniaczka mojej team leaderki, mającej alergię na powtórzenia. „Użyłaś słowa „mąż”? Teraz kombinuj, jak go nie powtórzyć przez co najmniej 50 stron!” I mamy syna Dżepetta, Judasza, zdrajcę, łajdaka, mojego byłego, Misia, mężczyznę, któremu ślubowałam... Synonimizacja dotyczy wszystkich części mowy, jakie przewinęły się w treści. Dyplomatycznie nazwałam ją bogatym słownictwem.

Prócz tego poczucie humoru moje i autorki dzielą lata świetlne. Na Instagramie tak polecano jej debiut, tak się zaśmiewano, że aż mnie zaciekawił. No i mam za swoje, a konkretniej mam dokładnie to, czego można się spodziewać, patrząc na różowiutką, optymistyczną okładkę. Myślę, że raz na zawsze nauczyłam się selekcjonować opinie – tak, jak robię to przy wybieraniu perfum. Kiedy ktoś coś poleca, prześwietlam jego profil, żeby sprawdzić, czy nam po drodze z preferencjami. I wiem już, że gdy zachwala np. Obsession Calvina Kleina, mam uciekać co najmniej jak Phoebe z „Przyjaciół”, kiedy gonił ją Szatan.

Z tyłu okładki widnieje informacja, że Dorota Wójcik w wolnych chwilach maluje i wymyśla historie, w których dominuje czarny humor. Ponoć wspomnianego ci tu dostatek, ale nie jestem pewna. To chyba jedyny rodzaj humoru, który „wisi na krawędzi” (jak Stallone, hue hue). Zawsze znajdzie się ktoś, kogo obrazi, zamiast rozbawić. Mnie na przykład zniesmaczyły określenia typu „telepiąc się na platformie, jak młode jałówki wiezione do rzeźni” czy „Reszta wpadła do domu jak kot z podpalonym ogonem”. Minę jak poniżej miałam już do ostatniej strony.


Uważam, że w literaturze są głupotki niegroźne i szkodliwe. Te pierwsze służą najczęściej rozrywce – ot, żeby było zabawnie. „Cecylio, obudź się!” zawiera ich całą masę, aż się od nich kotłuje. Ale widziałam, że wielu czytelniczkom się podobały i śmieszyły, więc spełniły swoje zadanie. Problem jest z drugimi. Może wymagam nie wiadomo czego, ale podobałoby mi się, gdyby w książce pojawiło się zdanie o tym, że koty nie powinny jeść wędliny (ani innych słonych rzeczy) i gdyby nie podkreślano tak niezwykłości krowy, która nie daje mleka. Nauka przez zabawę – uczmy ludzi, że krowa to ssak jak każdy inny, a nie mutant zaprogramowany na wieczną laktację.

Właściwie to ta krowa zmusiła mnie do napisania recenzji. Gdybym taki słowotok miała nastukać na Instagramie, darowałabym sobie. A tak? Mamy długaśną opinię osoby, która przeczytała książkę reklamowaną jako „rewelacyjna komedia obyczajowa” i nie uśmiechnęła się nawet raz. Mimo to życzę autorce dalszych sukcesów. Wielu osobom jej debiut bardzo się spodobał, więc tylko iść dalej tą drogą. Ja już wiem, że z różem mi nie do twarzy.

* fotki 2 i 3 z sieci

52 komentarze:

  1. Łączę się z Tobą w bólu. Ja też u siebie przeżywam rozczarowanie książką, ale Ty swoje przeżywasz trzy razy zabawniej niż ja. Świetnie mi się czytało tę recenzję (to jeszcze recenzja czy już roast?) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nie, zdecydowanie nie roast. Starałam się być łagodna, no ale jednak musiałam napisać szczerze o swoich wrażeniach ;)

      Usuń
  2. Ja mam poczucie humoru - a przynajmniej tak mi się wydaje;D ale spora częśc książek okraszona szumnie, jako śmieszna, do mnie nie trafia. Często mam wrażenie, że autorzy, pisząc je wciskają i wymyślają te 'humory' na siłę, a mnie od czytania zgrzytają zęby. Czasem lubię nawet absurdalny humor typu p. Rumin, tutaj chyba jednak mogłabym podzielić Twoje zdanie. Poza tym - nie znoszę takich głupiutkich okładek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się troszkę obawiałam rozczarowania, ale ciekawość zwyciężyła. Przynajmniej będę mądrzejsza na przyszłość :)

      Usuń
  3. I mozna napisac fajna, krytyczna recenzje. Jak zobaczylam okladke ksiazki dwa razy sprawdzila, ktorego bloga odwiadzam. Zaskoczyl mnie twoj wybór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) To była ciekawość. Najzwyklejsza ciekawość, no i ja naprawdę lubię komedie. Tylko tak trudno mi trafić na fajną...

      Usuń
  4. Jest tak słodko na tym zdjęciu, że aż mnie zemdliło :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam oj tam, to i tak nie jest najbardziej różowy filtr, jakiego można było użyć ;P

      Usuń
    2. No ale jeszcze te cuksy w koło xD

      Usuń
    3. Otrzymane w paczce, więc znalazły się na zdjęciu :) A coby nie, jak słodko, to na całego ;D

      Usuń
    4. A to taki gratis aby jeszcze osłodzić xD

      Usuń
    5. Cukrzyca gwarantowana? :D

      Usuń
    6. W sumie trudno wybrać coś drobnego, ale fajnego, żeby posłać to zupełnie obcej osobie. Ja miałam dziś z tym spory problem i też poszłam finalnie w słodkie ;)

      Usuń
    7. Eee, za mało cukru na cukrzycę ;)

      Usuń
    8. Chyba każdy idzie w słodkie a ja słodkiego nie lubię xD

      Dla Ciebie? :D

      Usuń
    9. To Tobie wysłałabym coś innego :)

      Ja słodkie lubię, ale staram się ograniczać, więc nie jestem obiektywna. Ale wydaje mi się, że taka porcyjka cukierków jest za mało, żeby była groźna. Raczej ;)

      Usuń
    10. Co takiego? :D

      A jak dodać jeszcze słodcz książki? :D

      Usuń
    11. Chyba powinnaś się już położyć ;P No gdybyś brała udział w booktourze i byłabyś następna w kolejce po mnie, czyli to Tobie miałabym wysłać książkę, to w paczce (do Ciebie) zamieściłabym prócz tej książki coś innego niż słodycze.

      Nie wiem. Ta konkretna nie jest w ogóle słodka ;)

      Usuń
    12. Dlaczego? Wyganiasz mnie? :(

      Coś innego... niespodziankę? :)

      Ta moze nie ale są też inne ;)

      Usuń
    13. Niee, po prostu wydajesz (wydawałaś) mi się zmęczona ;)

      Coś innego niż słodkie :) Niespodzianka to jest za każdym razem - nie wiadomo, co wyjmiesz z koperty. Ja też się zdziwiłam. Nie jem budyniu, a go dostałam. Cukierki zjadł Przemek, ja wypiłam herbatę i zużyję maseczkę :)

      To już musiałabym choć jedną przeczytać, żeby móc się ustosunkować :)

      Usuń
    14. Bo głupoty pisze? xD Z Tobą mogę jeszcze porozmawiać :D

      A budyń? :D

      Jeszczze z taką się nie spotkałaś? :)

      Usuń
    15. Bo zdziwiło mnie Twoje zdziwienie ;D

      Będzie leżał. Może kiedyś, do czegoś, choć nie wiem do czego. Może do jakichś babeczek się go zrobi, zaleje i do lodówki? Nie wiem jeszcze :)

      Poza Fannie, ale jej słodycz uwielbiam i nie mam dosyć :)

      Usuń
    16. Zdziwienie z czego? Jakiego powodu? :D Może mylisz zdziwienie z pytaniem xD Pytałam o to co konkretnie byś wyslała i dowiedziałam się po raz kolejny "co innego" xD

      Można upiec ciasto albo ugotować na krem albo niech leży xD

      Czyli słodycz ale nie przesłodzenie - przyjemna słodycz :)

      Usuń
    17. A widzisz, wszystko rozbija się o interpretację. Czy to jest mylenie pojęć? ;) Możliwe. W każdym razie nie udzielę Ci innej odpowiedzi niż "coś innego". Nie wiem co, wymyśliłabym, gdybym miała wysyłać :)

      Pewnie będzie leżeć :)

      Dokładnie. Wspaniała, upajająca, wprawiająca w błogość. Jak będę mieć czas, znowu sięgnę po kolejną jej książkę. Na razie sobie dawkuję, bo wiem, że nie będzie nowych. Skończę i będę mieć wszystkie przeczytane :/

      Usuń
    18. Czyli spontan i to jest najlepsze :D

      Aż się wyleży :D

      Ojej... aż zachciałam to poczuć :)
      I potem przerwa?

      Usuń
    19. Czasami tak ;)

      Ostatnio wyrzucałam jeden przeterminowany chyba z rok, więc... może wyleżeć się aż za bardzo ;)

      Potem nic. Fannie nie ma zamiaru napisać już żadnej książki :/

      Usuń
    20. To się należał xD

      Może coś jej się odmieni?

      Usuń
    21. No ;D

      Może, ale nie liczyłabym na to. Mówiła, że pisanie książek bardzo ją męczy. Jeśli w ogóle, skupi się na opowiadaniach.

      Usuń
    22. Jeśli męczy to nie miałoby to sensu

      A jak Twoje samopoczucie? :)

      Usuń
    23. Dziś mam sporo pracy (bo wczoraj zrobiłam minimum), a do tego średnio się czuję zdrowotnie. Ale nie ma źle, po prostu jest średnio ;) Smog wisi nad miastem i kropi deszcz - pogoda nie nastraja do niczego poza siedzeniem pod kocykiem :)

      Usuń
    24. Mam nadzieję, że żadne choróbsko Ciebie się nie czepi i że praca pójdzie Ci owocnie;)

      Usuń
    25. W połowie nadzieje się spełniły ;)

      Usuń
    26. Większa połowa była dzisiaj. Pobiłam swój własny rekord i głowa mi paruje.

      Nie chcę tak więcej... Może się w końcu nauczę nie odkładać wszystkiego na ostatnią chwilę.

      Usuń
  5. Uśmiałam się! :D Super recenzja! Już wiem, żeby omijać tę książkę szerokim łukiem! Też mi nie po drodze z takim językiem i takim humorem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym wiedziała wcześniej... W sieci trzy czwarte opinii jest zachwyconych, czytałam o wybuchach śmiechu w komunikacji miejskiej etc. Nabrałam się i mam za swoje ;)

      Usuń
    2. Ja też tak miałam z pewnym gniotem, po którym aż mnie telepało ze złości, że straciłam czas na jego czytanie. A wszyscy w internecie uwielbiają autora i jego twórczość... Trzeba robić lepszy research :D

      Usuń
    3. Nie wiem czemu, ale pomyślałam o konkretnym autorze z naszego kraju ;) Komedia, niedawno wyszła druga część. Głosy są podzielone, z przewagą zadowolonych, a ci niezadowoleni, bardzo, ale to bardzo nie lubią jego bohaterki ;)

      Zdecydowanie trzeba robić lepszy research, ale jak i gdzie, kiedy wszędzie same zachwyty? ;)

      Usuń
    4. Bardzo dobrze kombinujesz! Polski autor, komedyjka kryminalna, ale nie o starszej pani!

      Usuń
    5. Jeśli jest nazywany królem polskiej komedii kryminalnej, to (chyba) wiem, o kogo chodzi. Nikt inny nie przychodzi mi do głowy. W każdym razie nic spod jego pióra jeszcze nie czytałam, trochę jestem ciekawa, a trochę się boję, że znów kiepsko trafię. Nie mam szczęścia do tego gatunku :/

      Usuń
    6. Obawiam się, że może mieć taki przydomek... A ja nie mam szczęścia za bardzo do polskich autorów ogółem :/

      Usuń
    7. Jeśli imię ma na literę A, to wiem ;)

      Usuń
  6. Szalenie przyjemnie się czyta Twoją recenzję, podejrzewam, że lepiej niż tę powieść XD.
    Miałam w planach "Cecylio, obudź się", ale tak sobie myślę, że chyba sobie daruję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuję, że nie zrobiłam choć jednej fotki środka. Którejkolwiek strony. Byłby ogląd (mniej więcej) na to, jakim stylem pisze pani Wójcik. A tak to musicie mi wierzyć na słowo :)

      Usuń
  7. Twoje recenzje książek są dobre, pomocne.
    Póki co słucham książek i mam długą listę jeszcze.
    Pozdrawiam milutko na dluuugi weekend 🏵️💙☕🧁🤗

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialna recenzja, bardzo kreatywnie napisana, można się uśmiechnąc :)
    Bardziej mozna się rozbawić z Twojej recezji niz z przeczytania ksiażki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiem, że mnie samą bardziej bawi moja recenzja niż ta książka. Z całą sympatią i szacunkiem dla Bogu ducha winnej autorki :)

      Usuń
  9. Zakochałam się nie w książce, ale w Twojej recenzji!
    Jest świetna, kreatywna, z super dobranymi memami :D
    A książka... może innym razem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecę ją na inny raz. Gdzieś, kiedyś, w bardziej dalszej niż bliższej przyszłości ;)

      Usuń
  10. Cóż, może to książka dla innej grypy wiekowej :) Takiej, co to nie ma żadnych oczekiwań, bo czyta rzadko? Ale dziękuję za ostrzeżenie! Chciałoby się podsumować Autorko, obudź się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele babeczek na Instagramie było wręcz zachwyconych. Piszę, żeby nie było - im się podobało :)

      Usuń