To wspaniałe, gdy zdobywa się dużą popularność już pierwszą książką, ma to jednak i mniej przyjemną stronę. Głównym problemem, z jakim borykają się znakomite debiuty, są (często nierealne) oczekiwania czytelników. Nie ma możliwości trafienia we wszystkie gusta, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że historia jest zbyt nudna, za bardzo kontrowersyjna, opisana zbyt rozwlekle, pomija zbyt wiele wątków, jest zbyt krwawa, za mało krwawa... Tak właśnie stało się z drugą częścią Trylogii Białego Miasta. Poniżej będę co nieco spojlerować wydarzenia z „Ciszy...”, więc jeśli ktoś jej nie czytał, a się przymierza, niech nie czyta dalej ;)
„Rytuały wody” podobały mi się prawie tak bardzo jak pierwsza część. Przy czytaniu mentalnie kiwałam
głową, tak wiarygodne były dla mnie kolejne rozdziały, tak
naturalnie postępowała akcja – zupełnie jakby pisała się sama.
Wszystko do siebie pasowało, a kolejne elementy zgrabnie wskakiwały
na swoje miejsce.
Eva
García Sáenz de Urturi ponownie zaprasza nas do Vitorii, gdzie
społeczność jeszcze nie otrząsnęła się po niedawnych
zbrodniach. Główny bohater, Unai, boryka się z afazją Broca,
która zmusza go do porozumiewania się z otoczeniem przy pomocy
pisania. Jego ukochana, a zarazem przełożona, jest w ciąży.
Wydawać by się mogło, że ich życie zaczyna się powoli układać,
ale jest wręcz przeciwnie. Alba drży z niepokoju o swoją
przyszłość, karierę i reputację. Jeszcze trochę i będzie widać
brzuch, a wtedy zaczną się plotki. Co ma odpowiedzieć na pytanie:
czyje to dziecko? Jaka odpowiedź będzie lepsza? Jakby tego było
mało, lokalna policja dowiaduje się o przedziwnej zbrodni. Ofiara
utonęła... w górach. Do tego była ciężarna i bardzo bogata. I
bliższa Unaiowi bardziej, niż chciałby przyznać. Mężczyzna nie
ma wyjścia – jeśli chce wrócić do śledztwa (a bardzo chce),
musi wziąć się za terapię i jak najszybciej odzyskać mowę. Dla
dobra śledztwa i jego bliskich. Na ręce Unaia, a raczej ekran
telefonu i tabletu, patrzy wiele oczu.
Jak
w pierwszej części z wypiekami na twarzy czytałam opowieści o
kulturze i historii Vitorii, tak z tej chłonęłam informacje o
celtyckich wierzeniach, Trzech Matronach, modłach o płodność,
karze za obrazę bogów i potrójnej śmierci. Przewinął się nawet
„Kult” z Nicolasem Cagem („Not the bees!!!”). Osobiście
uwielbiam takie tematy, ale trzeba przyznać, że jeśli ktoś
uważa „Ciszę białego miasta" za przegadaną książkę,
to „Rytuały...” będą dla niego wyższym levelem wodolejstwa.
Poza lokalnymi mitami poznajemy przeszłość Unaia, Alby i paru
innych osób, mamy też (nie)przyjemność zgłębić temat „łańcucha
przemocy, który zaczął się w paleolicie”. Nie wiem jak Wam, ale
mnie średnio podoba się myśl, że „wszyscy jesteśmy prawnukami
mordercy albo ofiary”. I posiadamy DNA jednego i drugiego. Bardzo
niedoskonała, wręcz ułomna ta nasza ludzkość.
Im więcej stron było za mną, tym częściej łapałam się na
myśli, że autorka niebezpiecznie balansuje na granicy między
kryminałem ciekawym a „lackbergowatym”. Zresztą sama pisze, że
to „powieść o macierzyństwie i ojcostwie”. Oczekiwaniu na
dziecko, odpowiedzialności za nowe życie i całej palecie czynników
wpływających na udane – bądź nie – wychowanie poświęciła
dużo miejsca. Wszystko ma swoje uzasadnienie, co nie zmienia faktu,
że nie czułam takiego napięcia jak przy „Ciszy...”.
Nie
sądziłam też, że śledząc fabułę kryminału hiszpańskiej
autorki, pomyślę o twórcy amerykańskich horrorów. Czytam sobie,
czytam, a tu bęc! Uderzyło mnie skojarzenie z „It”
Stephena Kinga, a dokładniej motyw sojuszu, którego mam nadzieję nie
ujrzeć w oryginalnej wersji w żadnej z ewentualnych kolejnych
ekranizacji. Nie wiem, co Król pił czy brał w czasie, gdy to
pisał, wolę nie wnikać. Grupa przyjaciół z Vitorii była co
prawda nieco starsza niż paczka z Derry, ale niesmak poczułam i
tak. Później podobieństwo z paktem przeciwko klaunowi
zdecydowanie się rozmyło, bo w „It” miał wzmacniać przyjaźń,
a tutaj... Powiem krótko, lubię dziwnych ludzi, ale
Annabel Lee nie polubiłam. Nie chciałabym mieć takiej osoby nawet
w kręgu dalekich znajomych.
Sporo
dygresji jak na jedną książkę. „Rytuały wody” bardzo
mi się podobały, choć nie tak jak pierwsza część. Nie znaczy
to, że są gorsze. Są po prostu nieco inne. Z
niecierpliwością będę czekać na finał trylogii, a samą książkę
polecam, bo to kawał porządnej historii.
Za
możliwość przeczytania egzemplarza bardzo dziękuję Wydawnictwu
Muza.
Kochana
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, tytuł zapisuję do notesika do wysłuchania.
Ta forma teraz u mnie dominuje 📚📖
Pozdrawiam serdecznie na miły dzień i tydzień cały 🧡🏵️🍁🍵🌤️🤗
Polecam i pozdrawiam :)
UsuńI u mnie dziś książkowo, zapraszam 📖🤗🧡
UsuńPrzybiegnę, kiedy tylko skończę pracę :)
Usuńja spokojnie poczekam na opinie po 3 tomie i wtedy ewentualnie sięgnę po pierwszy ;D
OdpowiedzUsuńTak zachowawczo ;)
UsuńOstotanio dużo o tej książce ;)
OdpowiedzUsuńWciąż nie cichną echa premiery :)
UsuńKiedyś ucichną ;)
UsuńNie za szybko - jeszcze jedna część przed nami ;)
UsuńCzyli będzie głośniej? :D
UsuńBez wątpienia :)
UsuńBędzieszbrać w tym udział? :)
UsuńMam nadzieję, ale tę recenzje wstawiłam później, niż miałam wstawić, więc nie wiem, czy zasłużę na ostatnią książkę ;)
UsuńMam w planach. Obie części ;)
OdpowiedzUsuńZatem pozostaje tylko czekać na opinię :)
UsuńWe wstępie napisalas, ze beda spojlery, wiec nie wczytywalam sie dokładnie. Mam ochote przeczytać cykl w nowym roku
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco :)
UsuńTę książkę przeczytam na pewno, czaję się na nią i jak tylko czas pozwoli- zacznę :)
OdpowiedzUsuńTo tylko trzymać kciuki, żeby czas w końcu pozwolił :)
Usuńsłyszałam o tej książce, po recenzji chcę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Zachęcam do tej i poprzedniej części :)
UsuńMam chęć na tę trylogię, bo szalenie lubię takie klimaty ;). Poczekam chyba tylko jak wyjdzie ostatnia część, żeby wszystko naraz przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że trzecia część wyjdzie jak najszybciej :)
UsuńO książce nie słyszałam, ale mnie zaciekawiła. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com
:)
UsuńJa byłam równie zachwycona pierwszą, jak i drugą częścią :) Fakt, druga jest inna, ale to nie znaczy, że lepsza albo gorsza. Podobały mi się tak samo mocno, chociaż z powodu różnych elementów :)
OdpowiedzUsuńTo jest fajne, że każdy może znaleźć w tej samej książce coś innego, ważnego dla siebie :)
UsuńNie znam tej serii:) Ale kto wie może to zmienię :D
OdpowiedzUsuńKto wie, kto wie ;)
UsuńPrzed chwila skończyłam i mogę odłożyć na półkę, obok pierwszego tomu. Zgadzam się, że pierwsza cześć bardziej trzymała w napięciu. Ale jest to książka, po której od razu nie sięgam po kolejną. Muszę się przespać 😉
OdpowiedzUsuńJak ja po "Festiwalu" ;D Tylko po "Rytuałach" wiedziałam od razu, że to świetna książka, która będzie sobie siedzieć u mnie na półce. Nigdzie się nie wybiera, nie będzie sprzedana ani wymieniona :)
UsuńJa również czeka na finał :)
OdpowiedzUsuńOby jak najszybciej! :)
Usuń