sobota, 20 maja 2023

Newsy o mojej książce

Większość z Was wie, ale jeśli ktoś nie miał okazji zaglądać na moje profile na IG czy FB, mogło mu to umknąć. Kiedy w lutym rozsyłałam maile w sprawie „Do trzech razy sztuka”, odpowiedź otrzymałam już następnego dnia. Zainteresowało się mną Wydawnictwo Otwarte i to właśnie u nich zadebiutuję. Jeśli się uda, jeszcze w tym roku.

Mam za sobą pierwsze poprawki, odesłałam tekst, któremu ubyło ok. 100 tys. zzs. Trafi do redaktorki, wróci do mnie, poleci do korekty i ponownie do mnie. I... to chyba tyle, jeśli chodzi o mój wkład. Będę się starać, żeby książka nie dostała okładki z gołą klatą, bo uważam, że nie powinna. Powstała jako ero-fanfik, ale z czasem przekształciła się nie tyle w erotyk, co w obyczajówkę z pazurem. Wciąż jest czytadełkiem, a nie literaturą ambitną, ale nie chcę, żeby miała złą etykietkę. Wiem, że pretensje kieruje się wtedy nie do wydawnictwa, lecz do autorki, bo nie wszyscy się na tym znają.

W każdym razie przekonam się niedługo, na co (jeśli w ogóle na coś) mam wpływ. Z góry proszę Was o nieskreślanie mojego debiutu, nawet jeśli ostatecznie zobaczycie na nim goły męski tors ;)

34 komentarze:

  1. Wspaniałe wiadomości! Serdecznie gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wiedziałam. Gratuluję! Bardzo szybko Ci odpowiedzieli. Obiecuję, że nie zniechęci mnie nagi męski tors na okładce, mnie zresztą bardziej odrzucają kobiece twarze niż męskie torsy. :) To kiedy książka będzie miała premierę? Znasz już datę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była taka szybka odpowiedź, że długo byłam podejrzliwa. Zakładałam, że każą mi płacić albo będą chcieli coś innego. Potem przeczytałam na LC wywiad jakiejś autorki, która powiedziała, że do niej wydawnictwo odezwało się po paru dniach. Wtedy stwierdziłam, że może tak po prostu bywa - łut szczęścia :)

      Nie, na konkretne terminy jeszcze za wcześnie. Pytali o moje plany do września, bo wtedy chcą się za to zabrać. Nie wiem dokładnie, jak to rozumieć, czy chodzi o redakcję, poprawki etc., czy o całość. Ale czas szybko leci, niedługo się dowiem :)

      Usuń
  3. Moim zdaniem bardzo dobrze wyszło z sceną prysznicową, a raczej jej zmianą. Wnioskując po fragmencie, dobrze z tego wybrnęłaś i wszystko ma sens. Nie wiem czy Ty jesteś zadowolona, ale ja to kupuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało mi się w końcu dopuścić do siebie, że to było... no, durne dość. Chłop powiedział: "Odwróć sytuację i wyobraź sobie, że to on prowadzi pod prysznic ją". Heh, wtedy wyraźniej widać, że to było niestosowne ;)

      Usuń
    2. Dobra rada! Nie wpadłabym na to, a faktycznie jak odwrócisz sytuacje to robi się trochę dziwnie. Cieszę się, że nową wersję też zaakceptowałaś i mam nadzieję, że jak książka się ukaże to ludzie nie będą pisać, że Jagoda powinna zaciągnąć Dawida pod prysznic i umyć :P

      Usuń
    3. Pewnie nie, bo im więcej nad tym myślę, tym bardziej do mnie dociera, jak to wyglądało ;) W romansach czy erotykach wiele się dzieje głównie po to, żeby między bohaterami wytworzyło się napięcie. Powstaje masa głupich scenek, gdzie ona na niego wpada, on ją przyłapuje w negliżu etc. Myślałam, że i mnie się uda, ale jednak to było chyba zbyt mocne. Albo raczej zbyt durne ;)

      Usuń
    4. Moim zdaniem to nie było durne, bo rozumiem, że jako autorka nie jesteś w stanie dostrzec wszystkiego od razu. Od tego właśnie jest wydawnictwo i czytelnicy, którzy mogą coś zasugerować. Masz rację, że takie scenki często się zdarzają i do pewnego stopnia je akceptuję. Moim zdaniem zresztą jedna czy dwie takie scenki nie przekreślają powieści. Jak cała reszta jest okej to można wybaczyć :) Ostatnio na instagramie ktoś pytał dlaczego bohaterki thrillerów często zachowują się głupio :P Widać nie tylko mnie nerwy puszczają

      Usuń
    5. Głupie zachowanie bohatera to temat, który nurtuje mnie od dawna, ale od innej strony. Nieraz się zastanawiam, czy ów bohater zachowuje się według czytelnika głupio, bo ten inaczej by w danej sytuacji postąpił. Czy są jakieś, hm, uniwersalne zasady postępowania i ktoś, kto dokonuje innego wyboru, z automatu zachowuje się głupio. Zdaję sobie sprawę, że to dziwne pytanie albo po prostu retoryczne, ale co jakiś czas wraca mi taka rozkmina.

      Teraz mnie naszło, bo czytałam recenzje książki o kobiecie, która wybaczyła mężowi zdradę i próbowali (potem się okazało, że tylko ona) zacząć od nowa. No i właśnie - postąpiła głupio, bo ja (czy ktoś inny) w życiu by nie wybaczył? Czy może życiowo, bo to nie jest czarno-białe? Czy bez sensu filozofuję, a chodzi o zupełnie inne sytuacje typu chwytanie banana zamiast broni w "Strasznym filmie" i uciekanie do piwnicy? ;)

      Usuń
    6. Jeśli o mnie chodzi to mam taki odruch, żeby pomyśleć, że bohater zachowuje się głupio w momencie, kiedy robi coś innego niż ja bym zrobiła. Ale staram się nad tym panować i nie czepiam się o ile to jego zachowanie jest logiczne. Wiem, że to pewnie też jest w jakimś stopniu subiektywne, ale wiesz, mnie trzeba umotywować porządnie, dlaczego np. kobieta w środku nocy wsiada do samochodu obcego faceta. Nie kupuję wyjaśnienia, że telefon jej się rozładował albo nie miała zasięgu, więc postanowiła wsiąść do auta obcego człowieka i dziwnym trafem ten ktoś okazał się psychopatą i ta dam, mamy zaczątek thrillera. Albo ultra częsty zabieg, że kobieta podejrzewa, że mąż zrobił coś złego i nigdy, przenigdy o to nie zapyta samego zainteresowanego tylko będzie przez 50 stron analizować jak się spojrzał, jaką zrobił minę i co powiedziała sąsiadka koleżanki teściowej na jego temat.

      Jeśli chodzi o przykład z romansem to nie powiedziałabym, że postąpiła głupio o ile zostałoby mi wytłumaczone, dlaczego ona taką decyzję podjęła. Chciałabym poznać jej motywację, zapoznać się z myślami. Bo jeśli wyjaśnienie ograniczałoby się do jakichś banałów typu "każdemu trzeba dać drugą szansę" albo "dla dobra dzieci" to dla mnie byłoby niewystarczające. Albo nawet, niech chodzi o to, ale żebym widziała, że autor nie traktuje tego przejścia tak lajtowo, dwa zdania i cyk, można rozwijać fabułę tak jak sobie umyślił. Niech bohaterowie pozmagają się z tą zdradą, niech czytelnik zobaczy, że to nie takie hop siup i wszystko jest w ich życiu po staremu, bo postanowili dać sobie drugą szansę.
      Moim zdaniem bardzo dobrze, że o tym myślisz :)

      Usuń
    7. Rozumiem Twój tok myślenia :) Chcesz, żeby było klarownie i z sensem. Przypomniało mi się teraz, że niedawno koleżanka żaliła mi się na książki, w których są dziury logiczne, coś się dzieje i nie wiadomo czemu. Nagle obie zaatakowała pewna myśl (tu by się przydał mem z młodziutkim Keanu Reevesem i tekstem "What if..."): A co, jeśli to redakcja wycina fragmenty, które uważa za zbędne, a w nich wszystko było klarownie wytłumaczone?

      Niestety czytałam tylko recenzje tego romansu (a nawet nie jestem pewien, czy to miało taką kategorię, czy nie było obyczajówką). Ale kojarzę, że niektóre osoby pisały, że znudziły je wewnętrzne monologi bohaterki, jej rozważania etc. Czyli zakładam, że mogła długo nad tym myśleć.

      Usuń
    8. Otóż to :) Natomiast przyjmuję, że nie dla każdego klarownie i z sensem znaczy to samo i stąd są rozbieżności w opiniach. Ja się do czegoś przyczepię, a ktoś inny uzna, że to w ogóle nie problem i odwrotnie. Może tak być, że redakcja tak działa, ale to już uważam za chamstwo i bezczelność. Przecież to strzał w stopę i jednak zakładam, że redaktorzy znają się na rzeczy i widzą, kiedy historia jest podziurawiona i nie ma sensu, bo wymyślili sobie poprawki. Ale może właśnie nie zawsze tak jest i potem wychodzą różne kwiatki.

      Cała sztuka w tym, żeby przedstawić te przemyślenia czy też wnioskowania bohaterów bez takiej ekspozycji czytelnikowi w twarz. Tu się zgadzam, bo też nie chciałabym, żeby wszystko zostało tak wyłożone w formie monologu. Widzisz, nie dogodzisz czytelnikowi :) Teraz czytam "Zapomniany ogród" Kate Morton i moim zdaniem autorka dobrze zaczęła. Jedna z bohaterek dowiaduje się (to nie spoiler jakby co), że została przygarnięta przez rodziców jako czteroletnia dziewczynka. W momencie, kiedy ta nowina na nią spada kobieta ma 21 lat, jest zaręczona, pracuje, kocha swoją rodzinę. Ta wiadomość jednak zmienia całe jej życie. Poczyniła pewne decyzje pod wpływem tego, że przestała czuć się bezpiecznie, straciła tożsamość, grunt pod nogami. Bardzo chciała, żeby stosunek do rodziców i sióstr nie uległ zmianie, ale to było silniejsze od niej. Nadal ich kochała, ale już nie czuła się w rodzinie tak jak kiedyś. Jestem dopiero na początku, ale już rozumiem, dlaczego w bohaterce zaszła przemiana. Z czasem na pewno dowiem się więcej, poznam jej życie lepiej i dowiem się, kim tak naprawdę jest, ale już w tej chwili nie mam w głowie alarmu pt "bez sensu, jak mogła oddalić się od rodziny, która dała jej tyle miłości". Ano mogła, mimo że wcale tego nie chciała. Jakby co to naprawdę nie jest spoiler tylko sam początek książki :)

      Usuń
    9. Myślę, że redaktor(ka) też człowiek, ma subiektywne podejście do czegoś i może się czymś konkretnym kierować przy pracy. Mam tylko nadzieję, że jeśli ta moja wpadnie na jakiś absurdalny pomysł, uda mi się obronić daną scenę. Jest jeszcze w książce sporo miejsc, które można by usunąć bez szkody dla całości, ale jednak trzeba podejść do tego z głową. A nie np. wywalamy coś, bo pani nie lubi takich zachowań ;)

      O Kate Morton słyszałam już bardzo dużo, ale jakoś nigdy nie miałam okazji niczego przeczytać. Kojarzę jedynie przepiękne okładki jej książek. Nic to, kiedyś nadrobię :)

      Usuń
    10. To prawda, ale jednak od fachowca oczekuję trochę więcej niż od zwykłego czytelnika. Tak samo doświadczony pisarz ma u mnie wyżej postawioną poprzeczkę niż debiutant, który wszystko robi po raz pierwszy. Może niesłusznie myślę, dopuszczam taką wersję :)

      Jak na razie książka mi się podoba tylko nie mam teraz tyle czasu, żeby tak porządnie przysiąść i czytać. Bo to tego typu powieść, że akcja rozwija się niespiesznie i trudniej się wgryźć jak co 20 stron robię przerwę. A okładka jest obłędna, przynajmniej z tej butikowej serii :)

      Usuń
    11. Mnie to zawsze dziwiło, że debiutant jest traktowany jako ktoś, kto dopiero uczy się pisać. Ale może chodzi o to, że pisać można umieć, a jednak przy książce trzeba też dopasować się do jakichś ram. Zresztą gdyby miało być tak, jak mi się wydaje (wydawało), "Do trzech razy sztuka" byłoby wyjątkiem, który nie potrzebuje żadnej redakcji czy korekty, bo jest genialne pod każdym względem ;)

      Rozumiem. Mam ostatnio chęć na coś takiego, więc pewnie wybiorę jakiś tytuł, kiedy już skończę z Piotrowskim. Na razie szybko, łatwo i względnie przyjemnie ;)

      Usuń
    12. W mojej ocenie debiutant zasługuję na taryfę ulgową, bo nawet jeśli pisać umie to po raz pierwszy składa fragmenty w całość, przekuwa pomysły na słowa, sprawdza dokąd go zawiodą wymyślone wątki. I właśnie po raz pierwszy współpracuje z wydawnictwem i tutaj też sprawy mogą ułożyć się nie po jego myśli, bo wydawnictwo naciska na coś tam. Raczej nie mam na myśli, że ktoś nie umie pisać, bo jakby nie umiał to książka by się nie ukazała :)

      Usuń
    13. Teraz myślę, że na pewno rozumiem, o co Ci chodzi :)

      Usuń
  4. Nawet jak będzie goła klata to będę klaskać na stojąco z podziwu i z uciechy, że Ci się udało!!!!! Super! Jesteś WIELKA!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby zatem jak najmniej czasu zostało do tego klaskania ;)

      Usuń
  5. Skreślać nie będziemy, tylko dalej trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wielkie gratulacje i świetnie, że piszesz o procesie! Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę Twoją książkę w zapowiedziach!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że już w wakacje powiem, że proces przepoczwarzania książki w produkt finalny ma się ku końcowi :)

      Usuń
  7. Może to będzie wyjątkowo okładkowa goła klata ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli to będzie klata z jednym konkretnym tatuażem, mogę przymknąć oko. A raczej nie - wręcz odwrotnie. Nie będę go przymykać, tylko gapić się na okładkę, ile wlezie ;D

      Usuń
  8. Ja to czekam na Twój debiut i przeczytam nawet, jeśli znajdzie się tam goła klata. :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Kupię, nawet jeśli będą męskie pośladki 😉 byle wyrzeźbione 😁 a na serio, cały czas jestem pod wrażeniem, że napisałaś książkę. U mnie blog zdychał dwa miesiące, bo nie umiałam się przemóc, a ty ogarnęła całą, długą i spójną treść. Czekam na premierę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo w tym zasługi weny, która mnie popychała do działania, czasami wręcz patologicznie. Zarwałam kilka nocek, zawaliłam sporo terminów w pracy oraz innych obowiązków, bo musiałam (MUSIAŁAM!!!) pisać kolejne rozdziały. Jeszcze sporo przede mną, bo redakcja może być konkretna (to wciąż solidny grubasek), ale sama jestem ciekawa, jaki będzie rezultat tych wszystkich poprawek :)

      Usuń