„Sekretny
język kotów” to
książka opracowana przez Susanne
Schötz, specjalistkę językoznawstwa, która poświęciła
wiele lat badaniom nad kocim językiem, by następnie wyniki tych
badań przedstawić w niniejszym tytule. Dzięki nim możemy się
dowiedzieć, jak wygląda aparat kociej „mowy” oraz jak, skąd, a
nawet dlaczego koty wydają z niego konkretne dźwięki. Poznamy
tajemnice miauczenia, gruchania, mruczenia, warczenia,
prychania, ćwierkania... W skrócie – wszystkich rodzajów
komunikatów, jakie kierują do nas nasze futrzaki. Zostały
rozrysowane w formie wykresów i tabel, nagrane, wysłuchane i
dogłębnie przeanalizowane.
Nie spotkałam się wcześniej z taką książką. Zaiste, to praca naukowa poświęcona kociemu językowi. Na szczęście nie zawiera samych suchych danych zebranych przez lingwistkę fonetyczną, bo mogłaby być ciężkostrawna nawet dla mnie – filologa. Długo zastanawiałam się, do kogo jest adresowana. Do laików, którzy nie mieli większego kontaktu z kotami, czy raczej do zaawansowanych kociarzy. Ale przydatne informacje znajdzie w niej każdy. „Sekretny język kotów” jest bogaty w anegdotki z życia badaczki i piątki jej podopiecznych, zawiera też sporo porad, które przydadzą się początkującym. Dowiedzą się, jak słuchać kota i jak do niego mówić, żeby słuchał. Jak go do siebie przekonać, co robić, kiedy atakuje, nie dogaduje się z innymi kotami, wszędzie sika albo ma nadwagę. Z kolei zaawansowani mogą spróbować ćwiczeń fonetycznych zaproponowanych przez autorkę.
Z
dużym zainteresowaniem przestudiowałam tę książkę, a największą
uwagę zwróciłam na poniższe fragmenty:
„Chociaż
często mówi się o „języku” pszczół, małp, delfinów czy
wielorybów, większość badaczy uznała, że tak naprawdę nie
można określić ich komunikacji mianem języka”. Pytanie,
czy słusznie.
„Wiele
badań naukowych wykazało, że kody komunikacyjne wszystkich
badanych dotychczas gatunków są nie tylko bardzo proste, lecz także
bardzo ograniczone. Można założyć, że w przyszłych badaniach
nie zostanie odkryty żaden gatunek zwierząt, którego kod
komunikacyjny odbiegałby od tego wzorca”.
Pytanie,
czy słusznie. I czy naukowcy doszli już do ściany, zbadali
materiał wzdłuż i wszerz, czy może po prostu nie dysponują
narzędziami do bardziej zaawansowanych badań. Pominę fakt, że
samej zwierzęcej komunikacji poświęcają się stosunkowo niedługo.
Przypomnę za to, że wciąż, w XXI wieku, zdarzają się osoby
uważające, że zwierzęta nie czują bólu. Wiele pracy przed nami, wiele zabetonowanych umysłów do otworzenia (podważenia wieka) i nasypania wiedzy.
„Zwierzęta
wymieniają się informacjami w ramach bardzo ograniczonej liczby
tematów – mogą się komunikować o tym, co „tu” i „teraz”,
a nie „wczoraj”, „jutro”, „tam” czy „w Szwecji””.
Przyznam,
że jestem ciekawa łamane na sceptyczna, jak naukowcy do tego
doszli? Skąd wiadomo, że zwierzęta nie dzielą się swoimi
doświadczeniami choćby z "wczoraj", skoro wiele gatunków odznacza się świetną
pamięcią? Pierwszy z brzegu przykład: owczarki kaukaskie
doskonale pamiętają traktowanie ich za szczeniaka. Komuś, kto np.
sprzedał kopniaka miesięcznej kulce, stukilogramowy niedźwiedź
nawet po paru latach udowodni, że karma's a bitch.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że pisząc o ograniczonej liczbie
tematów, autorka nie miała na myśli np. plotkowania. Wiem, że
dwie ośmiornice na dnie morza nie odbędą takiej rozmowy: „Ej,
słyszałaś, że Piotrowicza wzięli do Trybunału Konstytucyjnego?”
„Co ty gadasz?!” „A wiesz, że Banaś jednak nie chce
zrezygnować?” „No coś ty?!” „Noo! Pełznę dalej, bo
umówiłam się z Jadźką. Nara!”
Wracając
do tematu pracy Susanne Schötz,
jestem pod ogromnym wrażeniem wysiłku, jaki włożyła w swoje
„kocie” badania. Jestem też ogromnie dumna, że otrzymałam
propozycję patronatu. Kto mnie zna, ten wie, jak ogromną miłością
darzę koty. I mocno współczuję tym, którzy ich nie lubią. Nie
wiedzą, co czynią. I co tracą. Bez krzty skromności mogę się
nazwać zaawansowaną kociarą, więc instrukcja
obsługi kota nie jest
mi potrzebna, ale i tak wyniosłam z tej książki wiele ciekawych
treści. Mogę ją polecić tym, którzy koty lubią i znają, tym,
którzy chcą je poznać lepiej, a także tym, którzy ich w ogóle
nie znają. A chcieliby poznać. Naprawdę warto.
Za
możliwość przeczytania „Sekretnego języka kotów” serdecznie
dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Dziękuję również za zaszczyt objęcia go patronatem.
Dla miłośników 🐈 książka pewnie trafiona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam niedzielne bardzo serdecznie 🤗🍵
Patrząc po recenzjach, też nie dla wszystkich. No ale nie trafi się we wszystkie gusta.
UsuńPozdrawiam również :)
A wiesz ze coraz bardziej lubie koty - nie żebym wcześniej ich nie lubiła xD
OdpowiedzUsuńBo koty są cudowne. Po prostu :) Jeśli ktoś ich nie lubi, to się nie zna. No bo za co można ich nie lubić? Kiedy ktoś mówi, że są fałszywe czy interesowne, to... no, trudno mi go traktować poważnie. Interesowne w tym sensie, o jakim mówią, jest każde zwierzę - jest miłe, kiedy chce jeść. Fałszywe? Trzeba mieć źle w głowie, żeby tak uważać. Mogę to też ująć dyplomatycznie, że osoba tak twierdząca ma baaaardzo małą wiedzę o kotach. Nie wiem, co tam jeszcze o nich wymyślają, ale wszystkie złe poglądy są podszyte złymi intencjami. Tyle dostajesz od zwierząt, ile sam dajesz. Jeśli nic nie dajesz, tak samo cię olewają. Jeśli je źle traktujesz, możesz zostać podrapany czy pogryziony. To bardzo proste.
UsuńUf, pogadanka mi wyszła :)
Koty mają swoje tajemnice... a ich oczy... cudowne :) Kot fłaszywy? Nie powiedzialabym - każdy ma swój charakter, one są takie... jakby to powiedzieć- na siłę nie pchają się do ludzi, przyjdą kiedy mają ochotę... nie w głowie non stop zabawa.. jest w nich powaga - co innego niż pies.. one są takie poważne ;) Mylę się? Zresztą każde zwierze ma swój charter i na jest cudowne - każde.. każde jest inne :)
UsuńPodoba mi się Twoja pogadanka :)
To prawda, każde jest inne. Każde można rozpieścić i każde może być wredne, kiedy się je rozpuści. A dla tylu ludzi zwierzę to zwierzę, wszystkie psy są posłuszne, wszystkie koty wredne, wszystkie krowy głupie, wszystkie świnie brudne... I tak dalej, w ten deseń.
UsuńMogę tak długo. Moje niespełnione marzenie o byciu nauczycielką czasem się włącza ;D Choć dziś już zdecydowanie bym nie chciała nią być.
A człowiek? Jaki jest człowiek... niech każdy pomyśli o sobie....
UsuńDlaczego? :)
Żeby rzeczywiście tak robili. Ci, co tak mówią...
UsuńW życiu! Marna kasa, a te wszystkie "super rzeczy" typu masa wolnego, darmowe wycieczki, kawusie na przerwach etc. mają drugie dno, którego uparcie nie chcą widzieć krytykujący. Niech się wypchają i sami uczą, niech zobaczą, jaki słodki ten miodek. Ja wolę aniołki witraże, metalowe łóżka i mycie okien na wysokości ;)
Mówią bo nie myślą...
UsuńI pisanie o biżuterii religijnej? :P
Niestety.
UsuńOooo nie! Mam nadzieję, że poza tymi aniołkami nie dostanę już nic religijnego. Żadnych łańcuszków, kolczyków ani innych cudów na kiju ;)
A oczym teraz piszesz? :)
UsuńO koreańskich kosmetykach. I o aniołkach, takich na ścianę. Ech... Dam radę, chociaż żałuję, że znowu się na to zgodziłam.
UsuńLubię aniołki :) Jakie aniołki na ściane? :)
UsuńTakie ozdoby, które możesz powiesić na ścianie. I w sumie chyba tyle, co można z nimi zrobić. Nie wiem, jutro będę się nad nimi głowić :)
UsuńTo podeślij mi link jak wygladają :D
UsuńPoszły dwa na fejsa :)
Usuń:*
UsuńJak nastórj? :)
UsuńWłaśnie siedzę nad nudnym tekstem o ubezpieczeniach powypadkowych. Więc możesz się domyślić :)
UsuńZawsze to nie biżuteria xD
UsuńAniołki jeszcze przede mną, tak że... Do północy mam się wyrobić, więc pracuję zawzięcie.
UsuńAniołki nie są złe ;)
UsuńOsobiście mam ich już dosyć ;)
UsuńOK, uciekam, bo deadline mnie ściga. Samo się nie zrobi i nie zarobi. Do napisania! :)
Szkoda... Miło mi się z Tobą rozmawia ale rozumiem... do napisanaia :*
UsuńDo następnego :)
UsuńJupi:D
Usuń;D
UsuńNiesamowite. Jeszcze nie słyszałam o pracy poświęconej kociemu językowi. Jestem pewna, że mając kota to jest to pozycja obowiązkowa :) Ja niestety mogę na tę chwilę sobie pozwolić na takiego futrzaka tylko i wyłącznie w Simsach, ale w przyszłości marzę o kotku.
OdpowiedzUsuńAbsurdalne wydaje mi się myślenie, że zwierzę nie czuje bólu, ale skoro nadal są takie osoby to zgadzam się; dużo przed nami do nauki. Zaintrygowałaś mnie tym tytułem.
Rozmowa ośmiornic bardzo mnie rozbawiła, przepraszam! Pozdrawiam ciepło
Jest całkiem sporo książek o kotach (przynajmniej w ostatnim czasie się ich namnożyło), ale takiej faktycznie nie było.
UsuńNiestety są wciąż tacy ludzie. Sporo złego robią też niektórzy księża, którzy twierdzą, że zwierzęta nie mają duszy, więc są właściwie przedmiotami. Można robić z nimi co się chce, bo nie są ważne, nie czują bólu. A ludziska powtarzają.
;) Również pozdrawiam!
Wiedziałam, że koty miauczą, mruczą, warczą, prychają, ale że ćwierkają, to nie wiedziałam. :)
OdpowiedzUsuńTak, to straszne, ale wiele osób myśli, że zwierzę nie czuje bólu, a jeśli nawet czuje, to nie warto tym się przejmować. A kiedyś uważano, że ludzkie noworodki nie czują bólu i robiono im operacje na żywca, ostatnią operację bez znieczulenia wykonano, o ile dobrze pamiętam, w 1986 roku...
I jeszcze szczekają, kiedy widzą ptaszka! :) Wydają wtedy taki charakterystyczny dźwięk, nie do pomylenia z innym.
UsuńO, tego nie wiedziałam. Tak niedawno...
Jako miłośniczka kotów jestem bardzo ciekawa tej książki :) Obserwowanie kotów jest dla mnie zajęciem, które wciąż pozwala odkrywać nowe.
OdpowiedzUsuńTo prawda. A jak relaksuje! :)
UsuńKsiążka idealna dla mnie, kociary :D Przeczytałabym razem z moim futrzakiem!
OdpowiedzUsuńhttp://redamancyy.blogspot.com/
Futrzakowi na pewno by się spodobało :)
UsuńNie jestem fanką kotów, więc to niekoniecznie lektura dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie rozumiem (jak można nie lubić kotów), ale nic na siłę :)
UsuńPrzez rozmowę ośmiornic parsknęłam w kubek z herbatą i teraz muszę czyścić klawiaturę :D Generalnie się zgadzam, mnie też podobała mi się ta książka i również zastanawiam się skąd naukowcy są tak mądrzy, że wiedzą o czym myślą zwierzęta. Przypomina mi się tu program na Discovery Channel i delfinach, które ponoć w swoich ultradźwiękowych piskach przekazują sobie... plotki właśnie. Co zbadali naukowcy. Jacyś inni chyba. I którzy naukowcy mają rację?
OdpowiedzUsuńTeż mam takie rozkminki. Jedni naukowcy mówią tak, drudzy inaczej, wychodzi na to, że jedna grupa musi się mylić.
UsuńCóż. Autorkę znam z jej publikacji i jak dla mnie nie są oszałamiające. Badania prowadzi na niewielkiej liczbie kotów, co raczej nie jest mile widzane w kręgu naukowym.
OdpowiedzUsuńSama badam wokalizację kotów, mam nadzieję, że wkrótce moje badania też będziecie miały możliwość przeczytać :D
O widzisz, bo masz większe rozeznanie. Ja jestem zwykłą kociarą praktykującą :)
UsuńNo to będziemy czekać na Twoją pracę :)
Ja poproszę, ale o pieskach
OdpowiedzUsuńTo nie u mnie ;)
UsuńKsiążka koniecznie musi wpaść w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńGratuluję patronatu, a po książkę chętnie sięgnę, zapowiada się super !:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPolecam, choć trzeba mieć świadomość, że sporo w niej takiego stricte naukowego podejścia. Dosłownego badania kocich dźwięków. Niektórych może to nudzić i zniechęcić.
Ostatnio czytałam artykuł o języku słoni. Ponoć jest dość złożony.
OdpowiedzUsuńMoje koty sporo gadają, ale akurat ich komunikaty są łatwe do odczytania ("jeeeść ","nie takie jeść, daj lepsze", "teraz to moje łóżko").
Mam jedną książkę o komunikacji między zwierzętami. To pozycja popularnonaukowa, więc dość ciężka w czytaniu i wciąż jej nie skończyłam. Ale o słoniach zdążyłam przeczytać i jestem pod dużym wrażeniem tego, jak wspaniałe to zwierzęta.
UsuńMój kot to też spora gaduła. Ma wiele do powiedzenia na każdy temat ;)