Debiut
brytyjskiej autorki przypomniał
mi, czemu tak lubię
thrillery psychologiczne. Nie mam nic przeciwko kryminałom
a'la Carter, pisanym wyłącznie dla rozrywki, skupionym na akcji i
brutalności. Raz na jakiś czas można, ale na dłuższą metę
nudzą mnie płytkością. „Dziewczyna, którą znałaś” kładzie
nacisk nie na śledztwo, a na tajemnicę, która wygodnie umościła
się w ludzkiej pamięci. I uwiera. Zwłaszcza Alice, której, mimo
licznych prób, nie wychodzi wmawianie sobie, że uporała się z
przeszłością męża. Gdy pewnego dnia wydaje jej się, że widzi
kobietę przypominającą Ruth, coś w niej pęka i postanawia
odkryć, co tak naprawdę stało się w St Anthony's.
W
„Dziewczynie...” znajdziemy to, co jest częstym przedmiotem krytyki, kiedy pojawia się w książkach – przeskoki czasowe.
Raz jesteśmy na suto zakrapianej studenckiej imprezie, a raz w
teraźniejszości. Na obie rzeczywistości patrzymy trzema parami
oczu: Naomi, siostry Ruth, która po jednej z takich imprez
prawdopodobnie utonęła, Kat, przyjaciółki Ruth z okresu studiów
oraz Alice, żony George'a, byłego chłopaka Ruth, obecnie
prezentera telewizyjnego. Dzięki zmianom perspektywy poznajemy coraz
więcej informacji. A cała historia rysuje się w coraz bardziej
ponurych barwach.
„Dziś”,
czyli w 2016 roku, Naomi z Carlą czekają na narodziny dziecka. Kat
przygląda się swojemu życiu z boku, próbując je jakoś
uporządkować i podsumować przed Wielką Zmianą. Alice dostrzega,
że na idealnym obrazie jej małżeństwa pojawiają się kolejne
ryski. Całe lata przymykała na nie oczy, ale są coraz bardziej
uparte, coraz wyraźniejsze. I nie chcą już znikać. „Wtedy”,
piętnaście lat wcześniej, bohaterowie zachłystywali się
młodością, taplali w hedonizmie, popełniali mniejsze i większe
błędy, ale głównie starali się nie myśleć, że za rogiem czeka
dorosłość. A potem utonęła Ruth.
Należę
do osób, z którymi „trzeba najpierw chodzić”, więc raziły
mnie opisy szczeniackiego seksu po pijaku. Podejście „podobasz
mi się – cho do kabiny!” nigdy nie było w moim stylu, ale
uważam, że nawet gdy dziewczyna do tej kabiny wejdzie, w każdej
chwili może się rozmyślić. Nawet kiedy leży naga na łóżku,
może się rozmyślić. Nawet kiedy sama namówiła chłopaka na
seks, może się rozmyślić. A on ma przestać. Jeśli nie
przestanie, dochodzi do gwałtu i nie ma znaczenia, że wcześniej
ona mogła chcieć stosunku. Nie jest niczemu winna. Za samo
poruszenie tego tematu podwyższam książce ocenę.
Kolejna
rzecz, która budzi moje uznanie, to ukazanie rozterek targających
nastolatką, która już dostrzega, ale jeszcze nie umie pogodzić
się z tym, że jest lesbijką. To niezmiernie istotny temat,
zwłaszcza dziś, zwłaszcza w Polsce. I ostatni motyw, który Nicola
Rayner zgrabnie wplotła do fabuły: żony, które zrezygnowały
z kariery na rzeczy wychowywania dzieci, a potem są wymieniane na
młodszy model. „Do prawa rozwodowego przyciągnęło Alice
poczucie sprawiedliwości – przekonanie, że milcząca praca kobiet
zasługuje na uznanie”.
„Najbardziej
wścieka mnie sposób, w jaki o mnie mówił. Jeśli ktoś pytał go
o dzieci, odpowiadał: „O, ja się nie zajmuję takimi sprawami.
Proszę zapytać żonę”. I mówił to tak, jakbym była
najważniejszą osobą w jego życiu, a zarazem w jakiś sposób
zupełnie się nie liczyła. Jak mogłam być mu absolutnie
niezbędna, a jednocześnie równie mało ważna jak pomoc domowa?”
Wspominałam
już, że lubię thrillery psychologiczne? Lubię je właśnie za to,
że nie są skupione wyłącznie na wątku kryminalnym; ich tematyka
może obejmować mnóstwo innych zagadnień. „Dziewczyna, którą
znałaś” to jedna z tych książek, które nazwałabym
nieodkładalnymi. Pisarka
stworzyła wciągającą,
a przy tym dojrzałą historię, która pochłonęła mnie na cały
wieczór. Bardzo polecam i czekam na kolejne dzieła autorki.
„Tak
w głębi serca chyba zawsze wiedziałam, jacy oni byli. Po prostu
nie chciałam tego dostrzec”.
Za
możliwość przeczytania przedpremierowego egzemplarza dziękuję
Wydawnictwu W.A.B.
Premiera: 26
lutego 2020
CZyli debiut udany :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie - jak najbardziej :)
UsuńI super i nawet kot zapozował :D
UsuńMiał akurat dobry nastrój ;)
Usuń:)
Usuń:)
UsuńJak tam? :)
UsuńDziś pracowicie, bo wczoraj odpoczywałam :)
UsuńTo ja nie przeszkadzam ;)
Usuń:)
Usuń:*
Usuń:*
UsuńPierwsze słyszę o krytykowaniu przeskoków czasowych. Ja je wręcz uwielbiam, bo potrafią nadać książce naprawdę świetny klimat. I jeżeli czyta się uważnie, nie ma z nimi żadnego problemu (no, oczywiście, jeżeli autor się wykaże i sam nie poplącze :P).
OdpowiedzUsuńA widzisz, ja nie kojarzę ani jednej książki z takimi przeskokami, która nie miałaby przynajmniej kilku recenzji krytykujących te przeskoki. Zerknij choćby na opinie o "Dziewczynie...", "Kroku trzecim", czy "Reputacji" na Lubimy Czytać.
Usuń"jeżeli czyta się uważnie..." - no właśnie, tu jest pies pogrzebany. Wiele osób nie czyta uważnie, tylko po łebkach, na szybko. Taki czytelnik obniży ocenę, bo nie ogarnie, o co chodzi w książce. Bo on by chciał, żeby go prowadzić jak po sznurku.
Kochana
OdpowiedzUsuńI ja lubię thrillery psychologiczne.
Tytuł zapisuję, za polecenie książki dziękuję 📖🤗
Serdeczności zostawiam moc na nowy tydzień 🌤️🌷🍵🧡😀
Dziękuję i pozdrawiam również. Niech się nam zmieni pogoda, bo ostatnio ten Kraków coś za bardzo szary, bury i zalany deszczem :/
UsuńSerdeczności zostawiam na miły nowy tydzień:)
UsuńDziękuję kochana za odwiedziny na moim blogu, życzliwość i miłe słowa:)
Dziś odwiedził mnie Wnusio z rodzicami, byłam przeszczęśliwa:):):)
Bardzo mnie to cieszy :)
UsuńDziękuję za pozdrowienia, od-pozdrawiam i dużo, dużo zdrowia życzę :)
Zapiszę sobie tytuł bo również lubię thrillery psychologiczne :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńLubię thrillery psychologiczne. Ale raczej po tą nie sięgnę. Wydaje mi się być zbyt prosta, a ja w takich książkach lubię wielkie łał i wgniatanie w fotel :)
OdpowiedzUsuńNie odebrałam jej jako prostej, ale to wszystko oczywiście kwestia osobistych preferencji ;)
UsuńOczywiście, ile ludzi tyle opinii i gustów :)
UsuńDokładnie tak :)
UsuńTrafiłam tu z bloga Morgany, ale Twój nich brzmi dla mnie znajomo z czasów Onetu.
OdpowiedzUsuńZawsze wolałam historie w stylu "why do it" czyli czemu ktoś coś zrobił niż "who-do-it" czyli kto. Bo zawsze jest powód..
" ostatni motyw, który Nicola Rayner zgrabnie wplotła do fabuły: żony, które zrezygnowały z kariery na rzeczy wychowywania dzieci, a potem są wymieniane na młodszy model" - święta prawda, dlatego należy mieć swoje pieniądze i zawód.
Tak, też Cię kojarzę i pamiętam, że się odwiedzałyśmy na blogach. U Ciebie, jak widziałam, bardzo dużo się zmieniło.
UsuńDziś jest miłość, za dziesięć, dwadzieścia czy trzydzieści lat też może być, a może nie być. I wtedy pozostaje jedynie gorzkie zdziwienie.
O tak, od czasów Onetu zmieniłam dwa razy kraj zamieszkania
UsuńNie tylko to się zmieniło. Odnotowałam też, że bardzo zradykalizowały Ci się poglądy. Poczytałam komentarze pod notką o Grecie, stąd moje wnioski.
UsuńW Kanadzie bardzo, wynikało to ze zmęczenia codzienną polityczną poprawnością i multi-kulti (co nie działało).
UsuńRozumiem, choć przyznam też, że raziły mnie komentarze pod tą wspomnianą notką - i sama notka. Rozumiem odmienność poglądów, ale Twoje wypowiedzi odbierałam jako agresywne i bardzo złośliwe. Jestem typowym lewakiem, więc należę do tych, których określasz zmanipulowanymi i ogólnie mało ogarniętymi.
UsuńDobrego thrillera psychologicznego można ze świeca szukac. Ta łatka czesto jest nadużywana. Zaufam ci i tytuł sobie zapisuje
OdpowiedzUsuńGłosy są podzielone, ale ja z całego serca polecam :)
UsuńBędę wyglądać dnia premiery :) Tym bardziej, że właściwie jedynym Twoim zarzutem są szczeniackie opisy seksu w kabinie, które na mnie raczej nie zrobią wrażenia, więc wychodzi na to, że ksiązka nie powinna dla mnie mieć wad ;)
OdpowiedzUsuńDla jasności - nie żebym lubiła szczeniacki seks w brudnym kiblu, wręcz przeciwnie, mam jak Ty. A nawet gorzej, uśmiałabyś się, jakbym Ci powiedziała jaka byłam stara zanim wreszcie straciłam dziewictwo ;) Ale zawsze miałam poczucie, że bohaterowie książek to postacie stworzone w jakimś celu i mające sobą reprezentować coś, co autor chce przedstawić. Dlatego nie obrażam się na postacie np. rasistowskie, po prostu uznaję, że taki ktoś jest konieczny by poprowadzic fabułe tak, jak autor sobie zamyślił. I tyle :)
O nie, jestem ostatnią osobą, która by się śmiała z czegoś takiego :)
UsuńTo pozostaje mi w takim razie czekać, aż przeczytasz. Ciekawa jestem, co będziesz o niej sądzić :)
Przyznam szczerze, że czytałam już kilka jej recenzji. Większość była pozytywna, ale znalazły się również m niej zachęcające i na razie czytanie tej książki odłożyłam w czasie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Rozumiem. Jak Cię najdzie ochota, polecam, a jeśli nie najdzie... No to nic na siłę. Jest wiele innych, które mogą Cię zachwycić :)
UsuńCzasem lubię takie książki, o tej słyszałam... no zobaczę, bo obecnie na ten gatunek nie mam ochoty, ale kto wie.
OdpowiedzUsuńJak nie teraz, może kiedyś, w bliższej lub dalszej przyszłości ;)
UsuńZaciekawiłaś mnie tą książką.
OdpowiedzUsuńTaki był mój cel ;)
UsuńCoś dla mnie, bo też uwielbiam thrillery psychologiczne 😉
OdpowiedzUsuńChyba jest nas więcej ;)
UsuńZnam twórczość tej autorki/ autora ;) I lubię, więc tę książkę na pewno przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńMoże Ci się pomyliło z kimś innym, bo ta książka to debiut :)
UsuńPierwsze słyszę o tej książce, ale skoro polecasz, to może się skuszę, bo też lubię thrillery psychologiczne ;). Może nie czytam ich często, ale od czasu do czasu chętnie po nie sięgam.
OdpowiedzUsuńDziś ma premierę, więc może być o niej głośniej :)
UsuńLubie książki nieodkładalne. Tak samo lubie thrillery psychologiczne. Chętnie się jej przyjże bliżej.
OdpowiedzUsuńPolecam naprawdę mocno :)
UsuńBardzo ciekawie się zapowiada, lubię takie książki :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedy przeczytasz (jeśli będziesz mieć ochotę, rzecz jasna), spodoba Ci się tak samo jak mnie :)
Usuńczytałam,że to książka roku, cóż, trzeba będzie po nią sięgnąć!
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Książka roku, a dopiero luty ;)
UsuńHmm myślę, że za jakiś czas mogłabym przeczytać.
OdpowiedzUsuńJak Cię najdzie ochota ;)
UsuńMam już na liście do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńTo tylko czekać na wrażenia :)
UsuńKsiążka wydaje się być mocna i trzymająca w napięciu - taka jak lubię :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem taka właśnie jest :)
UsuńTo jest książka idealna dla mnie. Koniecznie zapisuję tytuł. ;*
OdpowiedzUsuńZapisz zapisz, i przeczytaj, kiedy będziesz mieć okazję. Polecam mocno! :)
UsuńWydaje się być bardzo ciekawą pozycją, a swoją drogą ma bardzo ładną okładkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Też tak uważam :)
UsuńCoś mi to mówi... ale co? Czyżbym już gdzieś ten tytuł słyszała? no ależ skąd jak to recenzja przedpremierowa... chyba czytałam ostatnio recenzje o bardzo podobnym tytule, ale nie o fabule :) Bardzo interesująca recenzja, przyznam, że zaciekawiasz. Trzymacie w napięciu to coś co w historiach lubię najbardziej. Dużo emocji to jest to. Tylko pozazdrościć takiego debiutu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♡
Przedpremierowa, ale premiera była 26 lutego :) Wszędzie było pełno tej książki, ale już raczej będzie spokojniej :) Przewinęła się jak lawina przez blogi i instagramy.
UsuńTeż lubię thrillery psychologiczne, ale mam wrażenie, że sporo motywów się w nich powtarza. Zaginięcia bohaterów, komuś się wydaje, że coś/kogoś widział, przeskoki czasowe. Jakoś czuję lekki przesyt tym, co jest w sumie dziwne, bo miałam wielomiesięczną przerwę od czytania :P Ale mimo wszystko nie skreślam tej powieści przez wątki, o których wspomniałaś, czyli odstawianie żon na boczny tor i tematyka gwałtu.
OdpowiedzUsuńJest sporo prawdy w tym, co piszesz. Osobiście mi to nie przeszkadza, bo czytam mało nowości, więc może mnie zadziwić wiele rzeczy, które ci, co czytają świeżynki, już dawno znają i ich to nudzi ;)
UsuńO porzucanych żonach był tylko maciupki akcent, ale to o gwałcie sporo więcej.
Tak ogólnie też mi to jakoś bardzo nie przeszkadza, ale czasami mam taką myśl, że wszystko już było i nie chce mi się sięgać po kolejny thriller. Ale jak już wspomniałam, ostatnio dawno nie czytałam nic takiego, więc marudzenie powinnam sobie odpuścić :P
UsuńOj tam, pomarudzić zawsze można. Tak dla zdrowo, w ramach oczyszczania głowy ;)
UsuńUwielbiam thrillery psychologiczne i mam nadzieje, ze niebawem uda mi sie przeczytac ta ksiazke.
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki, żeby udało się jak najszybciej :)
UsuńWydaje sie bardzo ciekawa. Jeszcze sie na nia nigdzie nie natknęłam :)
OdpowiedzUsuńMiała premierę w tym samym dniu co m.in. ostatnia część Trylogii Białego Miasta, więc może ją przyćmiła ;)
UsuńTo coś co może mi się spodobać. Mam podobne podejście do kryminałów, czasem nudzą mnie płytkością, skupieniem tylko na akcji. Wątki psychologiczne bardzo ubarwiają książkę. Ważne tematy zostały poruszone z tym też się zgodzę. Mimo iż lista do przeczytania długaśna, tytuł z przyjemnością sobie zanotuję :)
OdpowiedzUsuńJa staram się nie robić listy, bo tylko mnie to frustruje. Że ona rośnie, a ja wciąż w miejscu :/
UsuńAle samą książkę bardzo polecam :)
Zapamiętam tytuł książki. Zgadzam się z Tobą, że dziewczyna w każdej chwili ma prawo się rozmyślić. Chłopak zresztą też. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
UsuńKsiążka zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńJest ciekawa ;)
UsuńMam ostatnio szczęście do thrillerów psychologicznych, bo naprawdę czytałam dobre. Ten też, mam nadzieję, wpadnie za jakiś czas w moje łapki ;)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie pozostaje tylko czekać na tę okazję - i Twoją opinię :)
Usuń