niedziela, 23 lutego 2020

"Dziewczyna, którą znałaś" Nicola Rayner (recenzja przedpremierowa)


Debiut brytyjskiej autorki przypomniał mi, czemu tak lubię thrillery psychologiczne. Nie mam nic przeciwko kryminałom a'la Carter, pisanym wyłącznie dla rozrywki, skupionym na akcji i brutalności. Raz na jakiś czas można, ale na dłuższą metę nudzą mnie płytkością. „Dziewczyna, którą znałaś” kładzie nacisk nie na śledztwo, a na tajemnicę, która wygodnie umościła się w ludzkiej pamięci. I uwiera. Zwłaszcza Alice, której, mimo licznych prób, nie wychodzi wmawianie sobie, że uporała się z przeszłością męża. Gdy pewnego dnia wydaje jej się, że widzi kobietę przypominającą Ruth, coś w niej pęka i postanawia odkryć, co tak naprawdę stało się w St Anthony's.

W „Dziewczynie...” znajdziemy to, co jest częstym przedmiotem krytyki, kiedy pojawia się w książkach – przeskoki czasowe. Raz jesteśmy na suto zakrapianej studenckiej imprezie, a raz w teraźniejszości. Na obie rzeczywistości patrzymy trzema parami oczu: Naomi, siostry Ruth, która po jednej z takich imprez prawdopodobnie utonęła, Kat, przyjaciółki Ruth z okresu studiów oraz Alice, żony George'a, byłego chłopaka Ruth, obecnie prezentera telewizyjnego. Dzięki zmianom perspektywy poznajemy coraz więcej informacji. A cała historia rysuje się w coraz bardziej ponurych barwach.

Dziś”, czyli w 2016 roku, Naomi z Carlą czekają na narodziny dziecka. Kat przygląda się swojemu życiu z boku, próbując je jakoś uporządkować i podsumować przed Wielką Zmianą. Alice dostrzega, że na idealnym obrazie jej małżeństwa pojawiają się kolejne ryski. Całe lata przymykała na nie oczy, ale są coraz bardziej uparte, coraz wyraźniejsze. I nie chcą już znikać. „Wtedy”, piętnaście lat wcześniej, bohaterowie zachłystywali się młodością, taplali w hedonizmie, popełniali mniejsze i większe błędy, ale głównie starali się nie myśleć, że za rogiem czeka dorosłość. A potem utonęła Ruth.

Należę do osób, z którymi „trzeba najpierw chodzić”, więc raziły mnie opisy szczeniackiego seksu po pijaku. Podejście „podobasz mi się – cho do kabiny!” nigdy nie było w moim stylu, ale uważam, że nawet gdy dziewczyna do tej kabiny wejdzie, w każdej chwili może się rozmyślić. Nawet kiedy leży naga na łóżku, może się rozmyślić. Nawet kiedy sama namówiła chłopaka na seks, może się rozmyślić. A on ma przestać. Jeśli nie przestanie, dochodzi do gwałtu i nie ma znaczenia, że wcześniej ona mogła chcieć stosunku. Nie jest niczemu winna. Za samo poruszenie tego tematu podwyższam książce ocenę.

Kolejna rzecz, która budzi moje uznanie, to ukazanie rozterek targających nastolatką, która już dostrzega, ale jeszcze nie umie pogodzić się z tym, że jest lesbijką. To niezmiernie istotny temat, zwłaszcza dziś, zwłaszcza w Polsce. I ostatni motyw, który Nicola Rayner zgrabnie wplotła do fabuły: żony, które zrezygnowały z kariery na rzeczy wychowywania dzieci, a potem są wymieniane na młodszy model. „Do prawa rozwodowego przyciągnęło Alice poczucie sprawiedliwości – przekonanie, że milcząca praca kobiet zasługuje na uznanie”.

Najbardziej wścieka mnie sposób, w jaki o mnie mówił. Jeśli ktoś pytał go o dzieci, odpowiadał: „O, ja się nie zajmuję takimi sprawami. Proszę zapytać żonę”. I mówił to tak, jakbym była najważniejszą osobą w jego życiu, a zarazem w jakiś sposób zupełnie się nie liczyła. Jak mogłam być mu absolutnie niezbędna, a jednocześnie równie mało ważna jak pomoc domowa?”

Wspominałam już, że lubię thrillery psychologiczne? Lubię je właśnie za to, że nie są skupione wyłącznie na wątku kryminalnym; ich tematyka może obejmować mnóstwo innych zagadnień. „Dziewczyna, którą znałaś” to jedna z tych książek, które nazwałabym nieodkładalnymi. Pisarka stworzyła wciągającą, a przy tym dojrzałą historię, która pochłonęła mnie na cały wieczór. Bardzo polecam i czekam na kolejne dzieła autorki.

Tak w głębi serca chyba zawsze wiedziałam, jacy oni byli. Po prostu nie chciałam tego dostrzec”.

Za możliwość przeczytania przedpremierowego egzemplarza dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Premiera: 26 lutego 2020 

80 komentarzy:

  1. Pierwsze słyszę o krytykowaniu przeskoków czasowych. Ja je wręcz uwielbiam, bo potrafią nadać książce naprawdę świetny klimat. I jeżeli czyta się uważnie, nie ma z nimi żadnego problemu (no, oczywiście, jeżeli autor się wykaże i sam nie poplącze :P).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, ja nie kojarzę ani jednej książki z takimi przeskokami, która nie miałaby przynajmniej kilku recenzji krytykujących te przeskoki. Zerknij choćby na opinie o "Dziewczynie...", "Kroku trzecim", czy "Reputacji" na Lubimy Czytać.

      "jeżeli czyta się uważnie..." - no właśnie, tu jest pies pogrzebany. Wiele osób nie czyta uważnie, tylko po łebkach, na szybko. Taki czytelnik obniży ocenę, bo nie ogarnie, o co chodzi w książce. Bo on by chciał, żeby go prowadzić jak po sznurku.

      Usuń
  2. Kochana
    I ja lubię thrillery psychologiczne.
    Tytuł zapisuję, za polecenie książki dziękuję 📖🤗
    Serdeczności zostawiam moc na nowy tydzień 🌤️🌷🍵🧡😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i pozdrawiam również. Niech się nam zmieni pogoda, bo ostatnio ten Kraków coś za bardzo szary, bury i zalany deszczem :/

      Usuń
    2. Serdeczności zostawiam na miły nowy tydzień:)
      Dziękuję kochana za odwiedziny na moim blogu, życzliwość i miłe słowa:)
      Dziś odwiedził mnie Wnusio z rodzicami, byłam przeszczęśliwa:):):)

      Usuń
    3. Bardzo mnie to cieszy :)

      Dziękuję za pozdrowienia, od-pozdrawiam i dużo, dużo zdrowia życzę :)

      Usuń
  3. Zapiszę sobie tytuł bo również lubię thrillery psychologiczne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię thrillery psychologiczne. Ale raczej po tą nie sięgnę. Wydaje mi się być zbyt prosta, a ja w takich książkach lubię wielkie łał i wgniatanie w fotel :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie odebrałam jej jako prostej, ale to wszystko oczywiście kwestia osobistych preferencji ;)

      Usuń
    2. Oczywiście, ile ludzi tyle opinii i gustów :)

      Usuń
  5. Trafiłam tu z bloga Morgany, ale Twój nich brzmi dla mnie znajomo z czasów Onetu.

    Zawsze wolałam historie w stylu "why do it" czyli czemu ktoś coś zrobił niż "who-do-it" czyli kto. Bo zawsze jest powód..

    " ostatni motyw, który Nicola Rayner zgrabnie wplotła do fabuły: żony, które zrezygnowały z kariery na rzeczy wychowywania dzieci, a potem są wymieniane na młodszy model" - święta prawda, dlatego należy mieć swoje pieniądze i zawód.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też Cię kojarzę i pamiętam, że się odwiedzałyśmy na blogach. U Ciebie, jak widziałam, bardzo dużo się zmieniło.

      Dziś jest miłość, za dziesięć, dwadzieścia czy trzydzieści lat też może być, a może nie być. I wtedy pozostaje jedynie gorzkie zdziwienie.

      Usuń
    2. O tak, od czasów Onetu zmieniłam dwa razy kraj zamieszkania

      Usuń
    3. Nie tylko to się zmieniło. Odnotowałam też, że bardzo zradykalizowały Ci się poglądy. Poczytałam komentarze pod notką o Grecie, stąd moje wnioski.

      Usuń
    4. W Kanadzie bardzo, wynikało to ze zmęczenia codzienną polityczną poprawnością i multi-kulti (co nie działało).

      Usuń
    5. Rozumiem, choć przyznam też, że raziły mnie komentarze pod tą wspomnianą notką - i sama notka. Rozumiem odmienność poglądów, ale Twoje wypowiedzi odbierałam jako agresywne i bardzo złośliwe. Jestem typowym lewakiem, więc należę do tych, których określasz zmanipulowanymi i ogólnie mało ogarniętymi.

      Usuń
  6. Dobrego thrillera psychologicznego można ze świeca szukac. Ta łatka czesto jest nadużywana. Zaufam ci i tytuł sobie zapisuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głosy są podzielone, ale ja z całego serca polecam :)

      Usuń
  7. Będę wyglądać dnia premiery :) Tym bardziej, że właściwie jedynym Twoim zarzutem są szczeniackie opisy seksu w kabinie, które na mnie raczej nie zrobią wrażenia, więc wychodzi na to, że ksiązka nie powinna dla mnie mieć wad ;)
    Dla jasności - nie żebym lubiła szczeniacki seks w brudnym kiblu, wręcz przeciwnie, mam jak Ty. A nawet gorzej, uśmiałabyś się, jakbym Ci powiedziała jaka byłam stara zanim wreszcie straciłam dziewictwo ;) Ale zawsze miałam poczucie, że bohaterowie książek to postacie stworzone w jakimś celu i mające sobą reprezentować coś, co autor chce przedstawić. Dlatego nie obrażam się na postacie np. rasistowskie, po prostu uznaję, że taki ktoś jest konieczny by poprowadzic fabułe tak, jak autor sobie zamyślił. I tyle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, jestem ostatnią osobą, która by się śmiała z czegoś takiego :)

      To pozostaje mi w takim razie czekać, aż przeczytasz. Ciekawa jestem, co będziesz o niej sądzić :)

      Usuń
  8. Przyznam szczerze, że czytałam już kilka jej recenzji. Większość była pozytywna, ale znalazły się również m niej zachęcające i na razie czytanie tej książki odłożyłam w czasie.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Jak Cię najdzie ochota, polecam, a jeśli nie najdzie... No to nic na siłę. Jest wiele innych, które mogą Cię zachwycić :)

      Usuń
  9. Czasem lubię takie książki, o tej słyszałam... no zobaczę, bo obecnie na ten gatunek nie mam ochoty, ale kto wie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie teraz, może kiedyś, w bliższej lub dalszej przyszłości ;)

      Usuń
  10. Zaciekawiłaś mnie tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś dla mnie, bo też uwielbiam thrillery psychologiczne 😉

    OdpowiedzUsuń
  12. Znam twórczość tej autorki/ autora ;) I lubię, więc tę książkę na pewno przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Ci się pomyliło z kimś innym, bo ta książka to debiut :)

      Usuń
  13. Pierwsze słyszę o tej książce, ale skoro polecasz, to może się skuszę, bo też lubię thrillery psychologiczne ;). Może nie czytam ich często, ale od czasu do czasu chętnie po nie sięgam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś ma premierę, więc może być o niej głośniej :)

      Usuń
  14. Lubie książki nieodkładalne. Tak samo lubie thrillery psychologiczne. Chętnie się jej przyjże bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ciekawie się zapowiada, lubię takie książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że kiedy przeczytasz (jeśli będziesz mieć ochotę, rzecz jasna), spodoba Ci się tak samo jak mnie :)

      Usuń
  16. czytałam,że to książka roku, cóż, trzeba będzie po nią sięgnąć!
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Hmm myślę, że za jakiś czas mogłabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  18. Książka wydaje się być mocna i trzymająca w napięciu - taka jak lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  19. To jest książka idealna dla mnie. Koniecznie zapisuję tytuł. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapisz zapisz, i przeczytaj, kiedy będziesz mieć okazję. Polecam mocno! :)

      Usuń
  20. Wydaje się być bardzo ciekawą pozycją, a swoją drogą ma bardzo ładną okładkę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Coś mi to mówi... ale co? Czyżbym już gdzieś ten tytuł słyszała? no ależ skąd jak to recenzja przedpremierowa... chyba czytałam ostatnio recenzje o bardzo podobnym tytule, ale nie o fabule :) Bardzo interesująca recenzja, przyznam, że zaciekawiasz. Trzymacie w napięciu to coś co w historiach lubię najbardziej. Dużo emocji to jest to. Tylko pozazdrościć takiego debiutu :)
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedpremierowa, ale premiera była 26 lutego :) Wszędzie było pełno tej książki, ale już raczej będzie spokojniej :) Przewinęła się jak lawina przez blogi i instagramy.

      Usuń
  22. Też lubię thrillery psychologiczne, ale mam wrażenie, że sporo motywów się w nich powtarza. Zaginięcia bohaterów, komuś się wydaje, że coś/kogoś widział, przeskoki czasowe. Jakoś czuję lekki przesyt tym, co jest w sumie dziwne, bo miałam wielomiesięczną przerwę od czytania :P Ale mimo wszystko nie skreślam tej powieści przez wątki, o których wspomniałaś, czyli odstawianie żon na boczny tor i tematyka gwałtu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest sporo prawdy w tym, co piszesz. Osobiście mi to nie przeszkadza, bo czytam mało nowości, więc może mnie zadziwić wiele rzeczy, które ci, co czytają świeżynki, już dawno znają i ich to nudzi ;)

      O porzucanych żonach był tylko maciupki akcent, ale to o gwałcie sporo więcej.

      Usuń
    2. Tak ogólnie też mi to jakoś bardzo nie przeszkadza, ale czasami mam taką myśl, że wszystko już było i nie chce mi się sięgać po kolejny thriller. Ale jak już wspomniałam, ostatnio dawno nie czytałam nic takiego, więc marudzenie powinnam sobie odpuścić :P

      Usuń
    3. Oj tam, pomarudzić zawsze można. Tak dla zdrowo, w ramach oczyszczania głowy ;)

      Usuń
  23. Uwielbiam thrillery psychologiczne i mam nadzieje, ze niebawem uda mi sie przeczytac ta ksiazke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzymam kciuki, żeby udało się jak najszybciej :)

      Usuń
  24. Wydaje sie bardzo ciekawa. Jeszcze sie na nia nigdzie nie natknęłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miała premierę w tym samym dniu co m.in. ostatnia część Trylogii Białego Miasta, więc może ją przyćmiła ;)

      Usuń
  25. To coś co może mi się spodobać. Mam podobne podejście do kryminałów, czasem nudzą mnie płytkością, skupieniem tylko na akcji. Wątki psychologiczne bardzo ubarwiają książkę. Ważne tematy zostały poruszone z tym też się zgodzę. Mimo iż lista do przeczytania długaśna, tytuł z przyjemnością sobie zanotuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja staram się nie robić listy, bo tylko mnie to frustruje. Że ona rośnie, a ja wciąż w miejscu :/

      Ale samą książkę bardzo polecam :)

      Usuń
  26. Zapamiętam tytuł książki. Zgadzam się z Tobą, że dziewczyna w każdej chwili ma prawo się rozmyślić. Chłopak zresztą też. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Książka zapowiada się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Mam ostatnio szczęście do thrillerów psychologicznych, bo naprawdę czytałam dobre. Ten też, mam nadzieję, wpadnie za jakiś czas w moje łapki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie pozostaje tylko czekać na tę okazję - i Twoją opinię :)

      Usuń