piątek, 1 maja 2020

"Na progu zła" Louise Candlish


Powieść Louise Candlish to hipnotyzujący thriller psychologiczny o ludziach ogarniętych obsesją posiadania”.

Halo halo! Prze państwa, czy my lecimy tym samym samolotem? Wygląda na to, że w moje ręce trafił kolejny tytuł, który reklamowano jako groźnie ryczącego lwa, a okazał się puchatą kicią. Zacznijmy od tego, że najnowsze dzieło Louise Candlish nie dołączyło do grona książek, które zmusiły mnie do zarwania nocy, czy nie pozwoliły się oderwać aż do ostatniej strony. Czytało się miło i szybko, ale z powodu prostego języka, nie elektryzującej fabuły. Jako obyczajówka ta powieść jest świetna, ale jako thriller w ogóle jej nie kupuję. 

W skrócie można rzec, że „Na progu zła” to historia sprzedaży nieruchomości. Brzmi trywialnie? A wyobrażacie sobie wyjechać na parę dni i przekonać się po powrocie, że Wasz dom nie jest już Waszym domem? Taki szok przeżyła Fi, która wróciła z Winchesteru i ujrzała przed swoją posesją wóz przeprowadzkowy. Nie zobaczyła za to synów ani Brama, (prawie byłego) męża, tylko obcych ludzi, zdziwionych tak samo jak ona. Jej przypadek potwierdza, jak łatwo przegapić sygnały świadczące, że coś jest nie tak. Puścić mimo uszu jakąś wypowiedź czy dziwny wyraz twarzy rozmówcy. Dopiero po fakcie zbieramy każdy taki szczegół w spójną całość i wyrzucamy sobie naiwność. Jak mogło do tego dojść? Dlaczego nic nie zauważyłam?

Brytyjska autorka skompilowała fabułę w oryginalną formę złożoną z trzech elementów. Pierwszy to opowieść Fi, a raczej „Historia Fi”, jeden z odcinków podcastu kryminalnego „Ofiary”, cieszącego się dużą popularnością słuchaczy. („Trzeba nagłośnić twoją sprawę – stwierdziła Merle. – Musisz powiedzieć, co wiesz i kiedy się tego dowiedziałaś. Ugruntować swój wizerunek ofiary, zanim ktoś wpadnie na pomysł, żeby zasugerować coś innego”.) Drugi element to wyznanie Brama, jego „spowiedź” spisana w pliku Word. Wreszcie trzeci składnik, czekający na czytelnika po słowach Fiony: „Bo to już koniec. Nie mam nic więcej do powiedzenia”. Ta część jest najciekawsza i najbardziej zaskakująca. Dowiemy się z niej m.in., czemu ze wszystkich przyjaciółek Fi poprosiła o pomoc właśnie tę, z którą od dłuższego czasu pozostawała w lodowatych stosunkach. Zaprawdę, niezbadane są ścieżki kobiecej przyjaźni. Od razu stanęły mi przed oczami sąsiadki z „Gotowych na wszystko” („Only the best of friends will stay long after the party's over”).



Chętnie dowiedziałabym się, kim są ludzie ogarnięci obsesją posiadania. W paru recenzjach wyrzucano to Fionie, a ja, czytając, szukałam dowodów. Nie znalazłam żadnego. Bohaterka po kilkudniowym wyjeździe wraca i dowiaduje się, że obcy ludzie są właścicielami jej domu. Pięknego domu, w którym wychowują się (wróć!, wychowywali) jej synowie. Który sama urządzała, zna w nim każdy kąt, a każdy z tych kątów wiąże się z jakąś historią jej rodziny. To ICH DOM. W moim wymarzonym domu byłabym związana z każdym kubkiem, każdym zestawem firanek i każdą rośliną w doniczce. I gdybym to wszystko nagle straciła, wpadłabym w nieziemską rozpacz. Jeśli to obsesja – w porządku. Mogę mieć taką obsesję.

Może tak nie brzmię, ale „Na progu zła” naprawdę mi się podobało. Czytałam na raty wyłącznie z braku czasu – gdybym miała taką możliwość, na pewno skończyłabym wcześniej. W trakcie przepełniało mnie wiele emocji, od obrzydzenia, przy poznawaniu wersji Brama, po współczucie dla Fi. Mimo wszystko zachowała jakieś ciepłe uczucia dla męża („Serce też ma swoją pamięć”). Niespecjalnie uważam tę książkę za thriller psychologiczny, bo wiemy co, nie wiemy tylko, jak do tego doszło i na kolejnych stronach dochodzimy do prawdy. Po mocnym wstępie napięcie opada, żeby skoczyć dopiero pod sam koniec. Nie zmienia to faktu, że mi się podobało, ale ktoś nastawiony na gęsią skórkę i wypieki przy lekturze może być rozczarowany.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu MUZA.

50 komentarzy:

  1. Powieść napisana jakby od końcsa -zamiast budować napięcie to ono opada :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja miło wspominam tę książkę i też nie rozumiem słów o tej "obsesji posiadania". Mi się podobało wykreowanie Fiony.

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja bym się chyba rozczarowała. Od takich lektur oczekuję poważnego dreszczyku i mocnego napięcia, jeśli tego nie ma to nie bardzo widzę sens czytania thrillerów. Mogłabym sięgnąć po obyczajówkę i dostałabym to samo, więc po co, ja się pytam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby się na nic nie nastawiać albo wziąć ją ze świadomością, że to raczej obyczajówka z wątkiem thrillera, a nie czystej krwi thriller, mogłaby Ci się spodobać. Chyba :)

      Usuń
  4. Zapisałam się na booktour z tą książką :) mam nadzieję, że nie będę żałować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję. I będę czekać na opinię :)

      Usuń
  5. Szkoda tego opadającego napięcia. Chyba poczekam z czytaniem aż emocje związane z wszechobecną reklamą tej książki opadną

    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo. Nadchodzą kolejne premiery, więc niedługo zrobi się o niej cicho :)

      Usuń
  6. jakoś ostatnimi czasy nie mam ochoty na tego typu książki - choć przyznaję, że ta może zachęcać... jednak tytuł... grrrrrrr... taki banalny troszkę

    OdpowiedzUsuń
  7. Fabuła wydaje się interesująca, chociaż nie wiem czy sięgnę po tę książkę, chociażby z tego względu, że mam masę nieprzeczytanych książek u siebie na regale.
    Pozdrawiam serdecznie!

    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję kochana za polecenie książki, będę miała na uwadze🤗
    Pozdrawiam serdecznie 🙋

    OdpowiedzUsuń
  9. Po twojej recenzji mój entuzjazm opadł. Liczyłam na cos mocnego, bo taki obraz tej książki wyłaniał sie z opinii, które czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na pewno mocny jest początek. I końcówka :)

      Usuń
  10. Lubię kiedy thriller trzyma w napięciu i nie można się oderwać, a niekiedy wywołuje dreszczyk. Raczej tym razem sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba, że zmienisz zdanie i zapragniesz poczytać fajną, wciągającą obyczajówkę :)

      Usuń
  11. Nie mój ulubiony gatunek, ale chociaż usłyszałam o tej książce!
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrówka!
    Werka

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie się książka podobała, chociaż szału nie było :)

    OdpowiedzUsuń
  13. To już druga recenzja tej książki, którą dzisiaj czytam. Zobaczymy czy mnie nie odciągniesz od chęci przeczytania tej powieści! :)
    „a okazał się puchatą kicią” –zakochałam się, haha!
    Co do samej fabuły, kurczę, no jednak wydaje się ciekawa, ale chyba ja tutaj myślę właśnie o takim groźnym, wielkim kocurze. Jednak po Twojej recenzji podejdę do niej na spokojnie. Jednak te emocje, jakie w Tobie wywołała przemawiają do mnie :) Tylko szkoda, że te napięcie opada, ale myślę, że da się je przeżyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie próbować jej na siłę nazywać thrillerem, myślę, że podeszłaby wielu ludziom. A tak to nastawili się i rozczarowali. A to całkiem fajna książka, moim skromnym zdaniem. Warta przeczytania :)

      Usuń
  14. nie słyszałam o tej książce jeszcze, jutro idę do biblioteki, może będzie?
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  15. O mały włos nie kupiłam tej książki w prezencie na dzień matki. Może mamie też by się spodobała taka historia, ale jednak jak wszystko wskazuje na thriller, to czytelnik powinien dostać thriller. Sama nie wykluczam lektury, bo jestem ciekawa jak można nagle stracić swoją własność, ale to raczej książka na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, co Ci powiem? Tak głęboko, głęboko się zastanowiłam i muszę przyznać, że mam duży problem z wytypowaniem jakiegoś naprawdę mocnego, wciągającego (takiego z zarwaniem nocy włącznie) thrillera, który ostatnio czytałam. Natrafiam na w większości dobre książki, ale jednak nie thrillery. To hasło zaczyna być nadużywane, zdecydowanie :/

      Usuń
  16. Własnie przeczytałam pierwsza opinię, która mnie zachęciła, a nie zniechęciła do tej książki;) Także dzięki. Wspomniałaś w recenzji o jednym z bardziej lubianych przeze mnie seriali, chociaż nie obejrzałam wszystkich odcinków wszystkich sezonów, to bardzo dobrze go wspominam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :)

      No, też go lubiłam, choć miał lepsze i dużo słabsze sezony (np. ten z zaniedbaną Gabrielą). Ale to chyba jak większość :)

      Usuń
  17. Ogólnie mówiąc książka dobra, ciekawa ale źle dobrany gatunek :P. To jest najgorsze jak opis, tytuł, okładka, gatunek sugerują coś innego. Czasem treść się podoba ale i tak czuje się taki zawód, ze czekało się na coś innego. Z drugiej strony jak dobrze rozreklamować sprzedaż domu xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu autor Bogu ducha winny :) Wydawnictwo tak zadecydowało, bo pewnie thrillery psychologiczne są na topie, więc spoko, wciśniemy kolejny. A że nie pasuje ani treścią, ani niczym... Jakie to ma znaczenie? ;)

      Usuń
  18. Książka rzeczywiscie promowana była na wielkiego tygrysa. Spodziewałam się po niej jakieś psychologicznej gry, dynamicznej akcji, a w sumie dostałam dość spokojna historię przestępstwa. I o dziwo nie byłam zawiedziona. Mi też ta historia się spodobała. Wciągnęła mnie i oderwała od rzeczywistości.

    Pozdrawiam,
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też - mimo że czytałam partiami. Tylko szkoda, że reklamowali ją jako coś innego, bo pewnie właśnie z tego powodu tylu czytelników było rozczarowanych :/

      Usuń
  19. Pewnie się skuszę i przeczytam .... no i ładna okładka ;)

    OdpowiedzUsuń