poniedziałek, 16 listopada 2020

"W cieniu zła" Alex North


One, two, Freddy's coming for you
Three, four, better lock your door
Five, six, grab your crucifix
Seven, eight, gonna stay up late
Nine, ten, never sleep again

Ubiegłoroczny „Szeptacz” pozamiatał polskim rynkiem wydawniczym, a na pewno Instagramem i blogami książkowymi. Po premierze kurz nieco opadł, do pełnych zachwytów recenzji blogerek dołączyły bardziej stonowane, tzw. zwykłych czytelników. Ale wciąż byłam ciekawa – i zarazem sceptyczna, jak przy większości głośnych kampanii reklamowych. Jedyna wyliczanka, która w dzieciństwie jeżyła mi włos na głowie, to ta o Freddym. Dziś pan w czerwono-czarnym sweterku, drapiący po ścianach żelaznymi pazurami, tylko bawi, ale urodzeni w latach 80. mieli srogie koszmary z nim w roli głównej.  

Kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania „W cieniu zła”, drugiej książki autora „Szeptacza”, czem prędzej skorzystałam z okazji. Jak mogłam postąpić inaczej, widząc taką okładkę? Rewelacja! Jednak po minięciu kilkunastu stron zapał przygasł, a ja zaczęłam żywić obawy, że mam do czynienia z bardzo współczesną książką. I nie jest to wcale zaleta. Jak w filmach z podkładanym śmiechem publiczności, tak tutaj co rusz napotykałam na sugestie pisarza. Baaardzo wymowne stukanie palcem w kartkę i krzyk: „Patrz! To przerażające! Widzisz, jak bohater się boi? To straszne! On jest tak bardzo niesamowicie przerażony!” Aż chciałoby się przytaknąć z irytacją i uciąć temat. TAK! Widzę, że to bardzo straszna scena! Ale może poczułabym to sama, gdybyś się tak nie wydzierał. Na szczęście potem przestałam zwracać na to uwagę albo samo zniknęło. W każdym razie już mi tak nie przeszkadzało.

Po skończeniu stwierdziłam, że Alex North napisał całkiem fajną książkę. Zawiera wszystko, co potrzebne, żeby być wciągającym thrillerem, a nawet trochę... horrorem? Miałam po drodze sporo skojarzeń z Kingiem i widzę wyraźną inspirację jego twórczością. Często przychodziło mi na myśl zwłaszcza „To”. Biegnąca dwutorowo fabuła opisuje brutalne morderstwo sprzed ćwierć wieku, uznane za mord rytualny oraz współczesność, w której dochodzi do identycznego aktu. Historia sprzed lat położyła się cieniem na całym Gritten Wood oraz jego mieszkańcach. Zwłaszcza na tym, który dawno temu uciekł, ale tak naprawdę nie uwolnił się od przeszłości. Dziś musi powrócić do miasteczka, aby pożegnać się z matką. I odkryć prawdę o tym, co stało się z Charliem.

Podobał mi się motyw świadomego śnienia, któremu autor poświęcił sporo miejsca. W liceum interesowałam się tym przez moment, ale zarzuciłam. Z lenistwa. Nie chciało mi się prowadzić dzienniczka snów, poza tym straciłam wiarę, że faktycznie można je kontrolować. W wątku sprzed 25 lat troje nastolatków pasjonuje się tym tematem, ale w bardzo niezdrowy sposób. Tylko główny bohater, Paul, sprzeciwia się samozwańczemu guru grupy. Reszta angażuje się w makabryczny projekt, który zmieni życie ich wszystkich.

Myślę, że wielu osobom spodoba się ta książka ze złowieszczą okładką. Lubię historie z „okruszkami”, po których można dojść do sedna i odkryć, kto zabił, a tutaj twórca obrał inną drogę. Ale mnie osobiście nie zepsuło to przyjemności z lektury. „Bunkrów nie ma, ale też jest za.ebiście”.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.

41 komentarzy:

  1. Chyba należę do tych bloggerek, które nie czytały "Szeptacza". Ogólnie uwielbiam horrory (w ogóle lubię się bać), dlatego każde interesujące coś na rynku zwykle czytam. Tutaj mam wrażenie, że bardziej zadzialała reklama niż rzeczywiście świetna lektura. Myślę, że kiedyś przeczytam, ale to w dalekiej przyszłości. Też wolę historie z "okruszkami", jak to ładnie napisałaś. A zresztą, kto nie woli? Zawsze lepiej dochodzić samemu do prawdy niż mieć rozwiązanie podane na tacy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno nie czytałam dobrego horroru, takiego, żeby potem mieć problemy z pójściem do kibelka. Ostatnie to "Pamiętam cię", przeczytane kilka lat temu :)

      Usuń
    2. Ew ja również i nie mam w planach... w szczególności nie na tym etapie w zyciu.. Co do tej książki... chyba poznałam autora z innych jego pozycji, których nie pamiętam a to o czym świadczu :P

      Usuń
    3. Przepraszam, że się wtrącam, ale "chyba" to słowo kluczowe ;) Autor napisał dwie książki, więc raczej nie mogłaś poznać go z innych ;)

      Usuń
    4. Dużo ich jest, tych autorów ;)

      Usuń
  2. Czyli książka przeciętna, której nie warto czytać, gdyż są lepsza pozycje. Ach, te recenzje na podstawie książek otrzymanych z wydawnictw ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są lepsze, są gorsze ;) Warto czy nie warto, to już kwestia do samodzielnej oceny.

      Usuń
    2. Nie powiedziałabym, że przeciętna. Główny motyw rzekłabym nowatorski i przekonujący ciągnięty.

      Usuń
    3. Taktyczna kropka do parowania komci ;)

      Usuń
  3. Ja byłam w tej grupie osób mniej zadowolonych z ,,Szeptacza". Po tę ksiażkę sięgnę pewnie z ciekawości.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha, widziałam te pełne zachwytu recenzje, ale żadna z nich nie zachęciła mnie do sięgnięcia po książkę. Ciekawa jestem tego makabrycznego projektu, który zmieni życie nastolatków.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba często tak jest, że kiedy wszyscy tak bardzo bardzo bardzo chwalą, można się zrobić co najmniej sceptycznym i troszkę podejrzliwym ;)

      Życie nastolatków, całego miasteczka i regionu.

      Usuń
  5. nie słyszałam jeszcze o tej książce!
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się skusisz, teraz albo w niedalekiej przyszłości :)

      Usuń
  6. Nie słyszałam o niej, ale myślę, że przypadła by mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem pozostaje czekać na sposobność i przekonać się :)

      Usuń
  7. Kinga lubie, a "To" wręcz uwielbiam. Moze mi sie spodoba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "To" jest kultowe! Chociaż ja jestem bezkrytyczna wobec Kinga i biorę go w ciemno :)

      Usuń
  8. Ja chciałabym zacząć od szeptacza. Ale musze najpierw uporać się z tym stosem książek, który leży u mnie i czeka na przeczytanie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój stosik nie jest duży (aktualnie pięć książek), ale brak czasu mnie przykorkował, więc choć częściowo znam ten ból :/

      Usuń
  9. Hmm muszę sama sprawdzić. Szeptacz też mnie kusił ale nie miałam jeszcze okazji.
    A tak swoją drogą sny można kontrolować ;). Ja nauczyłam się tego w gimnazjum i do teraz miewam świadome sny :). W książkach i filmach ten motyw jest poruszany bardzo często, jednak zawsze patrzę na niego przychylnie. LD wydaje mi się ciągle czymś tajemniczym, taką iskierką magii w prawdziwym życiu :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musi być fantastyczne! Choć budzi ryzyko, że prześpię życie, bo będę wolała przebywać w tym, w którym mam większą kontrolę nad światem przedstawionym ;)

      Usuń
  10. Słyszałam o tej książce, ale nie zainteresowała mnie na tyle, żeby po nią sięgnąć. Po Twojej recenzji widzę, że w sumie nic nie straciłam, bo to niekoniecznie moje klimaty. Kiedyś zaczytywałam się w Kingu, ale już od ładnych paru lat wolę obyczajówki i inne lekkie książki. A już na pewno bez motywów horrorowych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to rzeczywiście, mogłoby Ci nie przypaść do gustu :)

      Usuń
  11. Książka jeszcze przede mną, tak samo jak Szeptacz ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. No i sama teraz nie wiem - dopisać do swojej zimowej listy, nie dopisać... może jednak się skuszę, żeby wyrobić sobie własną opinię...

    OdpowiedzUsuń
  13. Pamiętam Freddy'ego i jego wyliczankę. Obejrzałam ten film część 1 i 2 pierwszy raz na wielkim ekranie na wczasach z rodzicami. Na szczęście tata był przy mnie, bo pamiętam moją grozę z tamtego czasu do dziś.
    Na szczęście nie opowiadasz historii, które czytasz, bo bardzo mi to przeszkadza w czytaniu nowych książek - odpada element zaskoczenia, który bardzo lubię zaczynając nową książkę. Nakreślasz tylko ogólną bazę.
    Chwilowo jestem w klimatach thrillerów kryminalnych, które czytam po niemiecku (ta seria Blake Pierce - https://www.amazon.de/Blake-Pierce/e/B019DGBQKO).
    Mam też jeszcze parę nakupionych ostatnio w Polsce w wakacje książek do przeczytania. Ale nie wykluczam, że tą historią też się zainteresuję, bo lubię takie historie. :) Dzięki za polecenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam na Lubimy Czytać, że napisał prawie 30 książek. Ale żadnej nie ma po polsku :/ Mam w domu jedną po angielsku, ale wciąż się za nią nie zabrałam, chyba się nieco obawiam ślimaczego tempa czytania.

      Miło mi to czytać :) Staram się nie psuć czytelnikom przyjemności. Nieraz widziałam takie recenzje, że nawet nie warto było już sięgać po książkę.

      Usuń
  14. Miałyśmy trochę odwrotnie, bo mój entuzjazm malał wraz z rozwojem książki, tak jak i przy Szeptaczu, ale nie żałuję czasu, bo patrząc na całość czytało mi się ją bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Szeptacza" pewnie przeczytam za sto lat, patrząc na moje tempo. Ale zrobię to i porównam wrażenia :)

      Usuń