wtorek, 22 grudnia 2020

"Prosta sprawa" Wojciech Chmielarz

 

Jeśli nie lubisz pikantnych dań, w restauracji nie zamawiasz pikantnego dania. A jeśli już, nie wystawiasz niskiej oceny lokalowi, bo dostałeś danie, które ci nie podeszło. Z przyzwoitości wypadałoby też nie zaniżać oceny samemu daniu tylko dlatego, że jest pikantne, a ty takich nie jadasz. Prosta sprawa.

Tę przedziwną dygresję robiącą za wstęp wstawiam tu nie bez powodu. Do najnowszej książki Wojciecha Chmielarza podeszłam z nastawieniem, że czeka mnie tendencyjna historyjka sensacyjna z licznymi scenami walk, które będę omijać. Taki polski Lee Child, czyli raczej piwo i chipsy, a nie sushi i wino. Z tym, że wiecie... Ja lubię piwo i chipsy. I czuję sympatię do Lee Childa. Wiedziałam, za co się biorę, a na co specjalnie nie ma co liczyć. Wiedziałam też, że książka powstawała w odcinkach, żeby fani mieli co czytać w okresie lockdownu. W odcinkach, czyli krótko i konkretnie, coby nie znudzić. Żadnych zbędnych opisów, wgłębiania się w psychologię czy wewnętrzne wynurzenia bohaterów. Później z odcinków powstała książka, zredagowana, ulepszona i papierowa. Na końcu autor szczerze przyznaje, że pisał, nie wiedząc, jak potoczy się jego opowieść. Początkowo nie miał nawet pewności, czy ją skończy. Trochę na Króla Juliana: „Teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!”

A o czym jest ta historia, według niektórych pisana na kolanie? „Prosta sprawa” to opowieść o bohaterze, który postanawia oddać pieniądze dawnemu znajomemu. Ot tak, bo akurat – co się nieczęsto zdarza – jest na plusie, a nie lubi mieć długów. Jedzie do Jeleniej Góry, gdzie na dzień dobry trafia na bandziorów chcących wyciągnąć z niego odpowiedź na pytanie, które i jego nurtuje. Uprzejmie im wyjaśnia, że nic nie wie i żeby się od niego odczepili. A na pożegnanie zabiera jednemu pięć stów. Po tej scenie upewniłam się, że czeka mnie podróż po wertepach absurdu. Przy oglądaniu sensacyjnego filmu nie ma co się czepiać, że bohater kosi zastępy wrogów bez przeładowywania broni czy na sto sposobów łamie prawa fizyki (np. wychodzi z wirującego auta jak Willis w „Red”). Nie widzę powodu, żeby miało być inaczej przy czytaniu sensacji. Ta książka jest pełna głupotek typu „Koleś daje mi nową bawarę? Tak po prostu? Biere, bo panny będą się chciały w niej ruchać!” Mamy tu łysych ze złotymi łańcuchami, mafijnych bosów złych na wskroś, taksiarzy, co na życiu zęby zjedli i wścibskie sąsiadki. Są też ludzie gotowi iść na śmierć u boku obcego, bo tak.

Nasz bezimienny bohater chce oddać dług, a zostaje wplątany w potyczki mafijne. Szukając znajomego, obija kolejne gęby (i sam bywa obijany). Nie waha się strzelać w kolana – albo ciut wyżej. Zdobywa nowe znajomości i musi odświeżać stare. Przekracza granice dosłownie i w przenośni, aby na końcu zaskoczyć czytelnika prawdziwym motywem swojego działania. I tu przypomniał mi się wzdychający Mel Gibson, którego nie mogli pojąć mafiosi z „Godziny zemsty”.

Komu „Prosta sprawa” może przypaść do gustu? Przede wszystkim ludziom, którzy potrafią czytać ze zrozumieniem i umieją łączyć fakty. Z przodu okładki widnieje wytłoczone dużymi literami nazwisko znanego twórcy kryminałów, ale z tyłu tej samej okładki widać coś więcej. Pełna akcji powieść sensacyjna. Jeleniogórscy gangsterzy. Czescy mafiosi. Romska mafia. Dług. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Fabuła prosta, konkretna, tendencyjna, lekka, zabawna i przyjemna. Piwo i chipsy.

Mnie pasuje.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Marginesy.

12 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw naucz się poprawnie wstawiać komentarze, a potem próbuj dyskutować. Póki co, trochę się kompromitujesz ;)

      Usuń
  2. Nie jestem fanką autora, więc nie sięgnę po tę książkę. A jeśli chodzi o powieści w odcinkach, Lalka Prusa też powstawała w ten sposób, a jednak znalazło się w niej miejsce na wynurzenia bohaterów, na opisy miasta – i czytelnicy się nie zanudzili, wprost przeciwnie, z utęsknieniem czekali na kolejne części. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem :)

      Ale to było kiedyś, dziś czytelnicy są inni, więc i autorzy piszą inaczej. Z pewnością znalazłaby się jakaś grupa (może nawet liczna) osób, które chciałyby poczytać coś pisanego przez twórcę pokroju Prusa, ale najpierw musiałby mieć sporo szczęścia, żeby się przebić na rynku :)

      Usuń
  3. Zabieram się za twórczość tego pisarza, zabieram i zabrać nie moge ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnych, ciepłych i radosnych Świąt ;)

      Usuń
    2. Może kiedyś, jak konstelacje ułożą się odpowiednio ;P

      Usuń
  4. Czytałam, książka niezła. Podsunęłam tacie, to był nią zachwycony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę rzucać tutaj stereotypami czy seksizmem, ale chyba nie skłamię, twierdząc, że facetom może spodobać się bardziej niż kobietom ;)

      Usuń