piątek, 6 sierpnia 2021

"Dziewczynka z Widow Hills" Megan Miranda (recenzja przedpremierowa)

 

W bajkach książę ratuje księżniczkę, a potem żyją długo i szczęśliwie. W książkach czy filmach dobrzy wygrywają, a na złych czeka kara. Pojawia się napis „koniec”, więc czytelnik/widz żegna się z bohaterami. W realnym świecie komuś płonie dom, umiera żywiciel rodziny lub gubi się dziecko, więc ludzie o dobrych sercach organizują pomoc. Pogorzelcy odbudowują dom, sieroty dostają pieniądze, sąsiedzi ruszają na poszukiwania i dziecko się odnajduje. Leją się łzy szczęścia, wiara w dobro odzyskana, fanfary. Happy end.

Modliliśmy się za ciebie”...

Ale wyrosłaś...”

Myślisz, że możesz tak po prostu odwrócić się od tych, którzy ci wtedy pomogli, niewdzięczna suko...”

Dopiero po lekturze „Dziewczynki z Widow Hills” zebrało mnie na refleksje na temat, którym wcześniej nie zaprzątałam sobie głowy. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, co dzieje się „potem”. Kiedy media skupiają się na nowej sensacji, nowych porwaniach, zbrodniach czy skandalach. Kiedy bohaterowie próbują wrócić do normalnego życia, a przede wszystkim chcieliby odzyskać prywatność. Bezskutecznie – wspomniani wyżej ludzie o dobrych sercach nie mają zamiaru im na to pozwolić.

Najnowsza książka amerykańskiej autorki thrillerów opowiada historię 26-latki, do której przeszłość wraca w wyjątkowo makabryczny sposób. Mimo że Arden Maynor uciekła z rodzinnej miejscowości i zmieniła nazwisko, ciągle się boi. Boi się tym bardziej, im mniej czasu zostało do rocznicy wydarzenia, które odcisnęło piętno na jej życiu. Czy media sobie o niej przypomną? Czy wrócą do sprawy sprzed dwudziestu lat? Kiedy Arden była dzieckiem, zniknęła na wiele dni. W poszukiwania zaangażowała się cała społeczność Widow Hills, a media poświęcały dziewczynce kolejne materiały. Kiedy została odnaleziona, wraz z matką przez długi czas żyła w blasku fleszy. Wciąż obserwowana przez wiele oczu, śmiertelnie tym zmęczona. Zaszczuta przez ludzi o dobrych sercach, którzy uzurpowali sobie prawo do jej prywatności. Bo dołożyli się do zbiórki na jej utrzymanie czy studia.

Moim zdaniem „Dziewczynka z Widow Hills” nie należy do książek, dla których zarywa się noc, niemniej to opowieść, która szczerze mnie zainteresowała. Byłam zaintrygowana opisami wewnętrznych przeżyć bohaterki. Arden nie wiedziała, komu może zaufać, więc cały czas ukrywała się w swojej skorupie. Analizowała każde słowo i każde spojrzenie. Wciąż się bała, że ktoś rozpozna ją jako dziewczynkę, którą kiedyś porwała burza. Tę, która w dzieciństwie lunatykowała. Dwadzieścia lat później ta dziewczynka znów zaczęła chodzić przez sen. Pewnej nocy natknęła się na zwłoki na swoim trawniku. 

Wydawnictwo promuje książkę jako najlepszy thriller, jaki do tej pory stworzyła Megan Miranda. Nie mogę potwierdzić, że czytałam ją, obgryzając z przejęcia paznokcie. Zbyt dużo było w treści monologów, rozterek, opisów, żeby jeżył mi się włos na głowie. Ale nie zmienia to faktu, że uważam „Dziewczynkę...” za dobrze napisaną, interesującą pozycję, która powinna przypaść do gustu fanom rozbudowanych wątków psychologicznych. Osobiście polecam.

Premiera książki: 11 sierpnia 2021 roku

Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.

30 komentarzy:

  1. Przeczytałabym tę książkę, opisy rozterek i monologów mnie nie zniechęcają, wprost przeciwnie. :) To prawda, że ludzie, którzy pomagają, często przyznają sobie prawo do gwałcenia prywatności obdarowywanego. Jeśli w naszych czasach ktoś organizuje zbiórkę pieniędzy na operację albo rehabilitację, to musi publikować w internecie zdjęcia tej części ciała, która jest uszkodzona, chora. Nikogo nie obchodzi, że poszkodowany może mieć na tym tle kompleksy, że się wstydzi. Jeśli nie pokaże swoich defektów, nie zbierze dużo pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Choć pewnie w jakimś (dużym?) stopniu wpływa na taką nieufność czy niezdrową wręcz ciekawość liczba oszustw. Ludzie chcą mieć pewność, że przelewają pieniądze komuś, kto naprawdę tego potrzebuje, a nie kolejnemu wyłudzaczowi.

      Usuń
  2. To zdanie o niewdzięcznej suce po prostu wryło mnie w ziemię. Fakt, słyszałam o zazdrości sąsiadów, kiedy w programie komuś wyremontowano dom, ale sam fakt pokazania się w telewizji był niejako częścią umowy. Natomiast do głowy by mi nie przyszło, że ktoś może oczekiwać dozgonnej wdzięczności za jakiś dobry uczynek, a co więcej - uzurpować sobie prawa do wglądu w życie drugiej osoby.
    Opis jest zachęcający, muszę sobie wciągnąć na listę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyszedł mi do głowy konkretny przykład domu bodajże w Szczytnie. W każdym razie sąsiedzi zniszczyli świeżo odremontowany dom jakiejś kobiecie, bo byli zazdrośni :/

      Usuń
    2. Tak, też o tym niedawno czytałam... Przeraża mnie taka zawiść...

      Usuń
  3. Z tą recenzjom poszło ci lepiej już się nie przypodobujesz dla Wydawcy. Czytelnik wie o czym książka porusza jakie tematy, a to się chwali recenzentce. Ja kupuję co miesiąc cztery książki. Kto wie może i zakupię t

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z każdą recenzją idzie mi dobrze, bez względu na to, czy kogoś dupka boli, czy nie ;)

      Może zamiast kupować te książki, zaczniesz je też czytać? Poszerzysz zasób słownictwa, będziesz pisać składniej i bez błędów. Same plusy.

      Usuń
    2. Kurczę, Ken.G, masz może popcorn? Chyba się tu rozsiądę wygodniej na dłużej. :D (P.S. Czy to zabrzmiało bardzo wrednie? :))

      Usuń
    3. Oj tam, gdzie wrednie ;) Popcorn może się przydać, ale to zależy od inwencji komentujących ;)

      Usuń
  4. Zakupię tą książkę. Thrillerom nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim nie mów "nie" słownikowi. To powinna być twoja podstawowa lektura.

      Usuń
  5. Zazwyczaj monolgogi i rozterki w książkach mi nie przeszkadzają. Tutaj ma rację autorkę. Tragedia goni tragedię, przez chwilę ludzie nią żyją,a później wracają do swojej codzienności, a dla bliskich tragedia się nie kończy.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do mediów - mnie często zastanawia, co się dzieje potem, chociaż nie do końca w takim kontekście, w jakim piszesz. Ale często się słyszy, że gdzieś się coś wydarzyło, nie wiem - wybuchło, a następnego dnia, jak uciął - ani informacji, czy pożar się skończył. Albo gdy media poruszają jakieś wątki, ogólnie zaczynają temat, który wiadomo, że będzie toczył się długo - ale w końcu widzowie/czytelnicy nie dowiadują się, jak się kończy, bo to za długo.
    A książka wydaje się bardzo intrygująca, to nie jest często podejmowany temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, później nie idzie się niczego dowiedzieć. Może dziś jest z tym nieco łatwiej, bo można poszukać bohaterów np. na Facebooku. Ale nie zmienia to faktu, że ludzkie tragedie to dla mediów wyłącznie chwytliwy temat :/

      Usuń
  7. Ciekawa tematyka, też jakoś nieszczególnie interesowałam się co się dzieje "potem". Rzeczywiście presja dawnej ofiary może być olbrzymia a wybawcy zamęczą... Sięgnę z pewnością po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też pierwszy raz spotkałam się z tym tematem, przynajmniej w tak rozbudowanej formie :)

      Usuń
  8. taki dość niecodzienny temat w książkach, na pewno w moim klimacie jest ta książka i chętnie ją poznam bliżej:)

    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam :) Myślę, że powinna Ci się spodobać.

      Usuń
  9. Z ciebie to dziwna feministka jest, bokrytykujesz komentujące kobiety. Kobietom należy się poszanowanie, a może ty jesteś mężczyznom udającym feministkę? Kochana nigdy nie wiemy kto siedzi po drugiej stronie monitora z kim dysk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ania ania, pocieszne z ciebie stworzonko ;) Odkąd próbujesz tu komentować, nie napisałaś ani jednej krytyki, po prostu z jakiegoś powodu próbujesz być niemiła. Przy czym robisz to tak nieporadnie, że trudno traktować cię poważnie. Albo komentarz ci się utnie, albo piszesz bez ładu i składu. To, że jesteś kobietą, nie znaczy, że inni będą tolerować takie pleplanie. Wybacz, takie życie :) Nie jestem ani psychiatrą, żeby cię leczyć, ani twoją koleżanką, żeby cię głaskać po głowie.

      Usuń
  10. utujemy. Dlatego moja rada dla ciebie zastanów się czy warto. Masz nawet imię męskie. Ken. Ken a nie Barbie. Nie chciałam przez to powiedzieć iż nie możesz prowadzić bloga. Teraz dużo jest osób z problemami takimi jak tożsamoś i tszeba to mieć na względzie. Pozdrawiam, mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno napisałaś z sensem, nigdy nie wiadomo, kto siedzi po drugiej stronie. Nie obraź się, ale traktuję cię tak pobłażliwie, bo założyłam, że jesteś trochę wolniejsza intelektualnie. Oczywiście nie musisz się do tego przyznawać - w internecie możesz udawać nawet panią profesor :) Ale komentarze zdradzają, że coś jest na rzeczy.

      Usuń
    2. Przeczytałam komentarz ani i moja jedyna myśl tuż po: WHAAT? XDDD :)

      Usuń
    3. ania robi tutaj za taką muszkę, która pobzykuje co jakiś czas. Szkoda, że zwykle nie na temat, ale przynajmniej jest śmiesznie ;)

      Usuń
  11. Aż tak bardzo mnie nie kusi, ale myślę, że jak mi wpadnie w ręce to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo lubię, kiedy w thrillerach mamy rozbudowaną psychologię postaci (zaznaczę, że dobrze rozbudowaną), bo wtedy jakoś mocniej się wczuwam w książkę. Jeśli chodzi o tę historię, to wydaje się naprawdę ciekawa. Sama nigdy nie zastanawiałam się, co się dzieje "potem" po konkretnych, tragicznych wydarzeniach, a przecież faktycznie "coś" musi się dziać. Tytuł zapiszę na listę, a po książkę pewnie sięgnę w wolnej chwili - czyli raczej w dalszej przyszłości. :P

    OdpowiedzUsuń