środa, 24 listopada 2021

"Jedno małe poświęcenie" Hilary Davidson

 

Niespełna dwa lata temu przyczynił się do śmierci swojej przyjaciółki. Teraz zniknęła jego narzeczona, a on znów ma luki w pamięci. Z pewnością jest winny. Tak sądzi ojciec dziewczyny, która wtedy spadła z dachu. Tak uważa detektywka Sheryn Sterling, przysięgająca sobie i całemu światu, że tym razem go dopadnie. Wreszcie tak myśli on sam. Słynny fotograf, który wrócił z wojny, ale tak naprawdę jego część została w Syrii, przygnieciona gruzami. Czy rzeczywiście to on zabił Cori? Czy to on stoi za zniknięciem Emily? Czy to na jego rękach jest krew młodej Syryjki, ofiary podwójnej pułapki?

Wielu jego kolegów po fachu przypłaciło poświęcenie w pracy życiem – większość zginęła od kul albo bomb; jeden popełnił samobójstwo. Fotograf, który się zabił, był autorem najbardziej zapadających w pamięć zdjęć, jakie Alex kiedykolwiek widział, przedstawiających głodujące dzieci w obozie dla uchodźców. Jak można patrzeć na coś takiego zimnym okiem aparatu i potem żyć ze sobą? – zastanawiał się Alex. Być może odpowiedź brzmiała: nie można”.

Do sięgnięcia po „Jedno małe poświęcenie” zachęcił mnie opis. Historia wojennego fotografa zmagającego się z zespołem stresu pourazowego (PTSD), z góry uznanego winnym kilku poważnych przestępstw, zapowiadała się intrygująco. I okazała się taka. Twórczyni podzieliła książkę na dość krótkie rozdziały, które szybko się czyta. Dodatkowo ciekawość czytelników pobudzają systematycznie podstawiane fałszywe tropy. Kierowałam podejrzenia na pierwszą, drugą, trzecią, kolejną osobę, aż w końcu padło na tę właściwą. Po drodze narrator podpowiadał, że każdy bohater ma coś do ukrycia. Każdy ma jakiś interes w tym, żeby nie mówić policji całej prawdy. Taki sposób prowadzenia fabuły nie pozwalał się oderwać od lektury.

Najnowsza książka Hilary Davidson to ciekawa, sprawnie poprowadzona opowieść. Ma wszystkie cechy, jakie powinien mieć wciągający thriller. Raczej nie zostanie w mojej pamięci zbyt długo, ale odbieram ją jako kawał dobrej rozrywki, w sam raz na jedno czy dwa popołudnia. Doceniam też staranność i rzetelność, z jaką autorka przyłożyła się do tematu PTSD. Wiarygodnie opisała przeżycia oraz wewnętrzne demony dręczące głównego bohatera. Choćby z tego powodu warto sięgnąć po jej książkę.

Za możliwość poznania historii Alexa i Emily bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.

* zdjęcie od wydawnictwa

16 komentarzy:

  1. Gdyby nie twoja recenzja, raczej nie sięgnęłabym po książkę. A tutaj, ku zaskoczeniu, okazuje się, że tematycznie książka brzmi wręcz genialnie. Zapisuję tytuł i zobaczymy. Ciekawa jestem najbardziej tego wątku PTSD. Mam nadzieję, że nie zostanie potraktowany po macoszemu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nie, nie został tak potraktowany. Byłam pod dużym wrażeniem :)

      Usuń
  2. skoro to porządny thriller to mi to wystarczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem pozostaje mi życzyć udanej lektury, kiedy już będziesz mieć w rękach książkę :)

      Usuń
  3. Ta książka zwróciła moją uwagę już wcześniej i dlatego jest już na mojej półce. Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Przekonałaś mnie do lektury. Dla mnie książki nie muszą pozostawać długo w pamięci (mój mózg by w końcu zaczął protestować), najważniejsza jest wciągająca historia i dobra rozrywka na poziomie. Tu dodatkowo zainteresowało mnie PTSD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ujęło mnie, jak autorka przyłożyła się do tego tematu. Jakiś czas temu czytałam książkę, w której też został poruszony, ale czytanie było dla mnie mordęgą. Chociaż tam chodziło bardziej o warsztat/styl samej autorki, ale i tak źle to wspominam.

      Usuń
  5. Muszę powiedzieć, że to intrygujący, chociaż może odrobinę dziwny punkt wyjścia dla książki. Nie wiem, czy po nią sięgnę, ale w sumie wydaje się ciekawa ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem jest w porządku. Nic nie stracisz, jeśli nie przeczytasz, ale możesz spędzić z nią całkiem fajnie kilka godzin :)

      Usuń
  6. dzięki za polecenie, chętnie sięgnę, zdecydowanie lubię takie książki!
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Byłam pewna, że zostawiłam komentarz pod tym postem, ale chyba zaczęłam pisać i nie kliknęłam: wyślij XD.
    W każdym razie, opis tej książki i Twoja recenzja brzmią ciekawie, ale ostatnio mam chęć na lżejsze pozycje. Może jednak zapiszę ten tytuł na przyszłość, bo jednak fakt, że porusza tematykę zespołu stresu pourazowego i że po prostu to solidny thriller, przemawia na korzyść tej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się wydawało (ale patrzyłam jednym okiem, minutę po obudzeniu się), że dostałam powiadomienie o dwóch Twoich komentarzach. Kiedy sprawdziłam, był jednak jeden. Nie rozumiem ;)

      Książkę ogólnie polecam, bo dobrze mi się ją czytało i byłam ciekawa zakończenia. Ale nie jest jakoś super hiper wybitna :)

      Usuń
  8. Lubie czytać takie thrillery, może kiedyś się skuszę choc narazie wyląduje na liście do przeczytania bo zabieram się za książki świąteczne :)

    OdpowiedzUsuń