niedziela, 7 listopada 2021

„Mordercza rozgrywka” Ryszard Ćwirlej

– No co tu się nawyrabiało? – zapytał Teofila, zasiadając na fotelu po drugiej stronie stolika.
– Zabili jakąś babkę na dancingu – wyjaśnił Olkiewicz.
– Kto ją zabił? – zapytał z nadzieją w głosie Piotrowski.
– Morderca chyba. Ale kto dokładnie, to ja nie wiem, bo nie wiedziałem, gdyż akurat byłem zajęty.

Miałam spory problem z tą książką. Przeczytałam ją dwa lub trzy tygodnie temu, ale brakowało mi weny do napisania recenzji. Zwykle dzieje się tak w przypadku, gdy dany tytuł nie trafia w mój gust. Tak było i tym razem. Nie mogę powiedzieć, że „Mordercza rozgrywka” jest kiepska czy słabo napisana; po prostu zwyczajnie mi nie podeszła.

Z Ryszardem Ćwirlejem spotkałam się już przy pierwszej części rzekomo feministycznego kryminału. „Jedyne wyjście” pokazało, że z tym autorem raczej mi nie po drodze, ale kiedy nadarzyła się okazja, aby się o tym upewnić (lub zmienić zdanie), to z niej skorzystałam. I tak trafił w moje ręce dziesiąty tom serii „Milicjanci z Poznania”. Nie miałam większych problemów z rozeznaniem się, kto jest kim i co robił w poprzednich częściach. Zresztą niezbędne informacje podano w przypisach. Nie zmienia to faktu, że nadmiar wątków, bohaterów oraz specyficznego humoru dość szybko mnie znużył. I znudził.

Ale od początku. A właściwie od kilku początków. Mamy bowiem wątek studentki, która wraca pewnego wieczoru do akademika, ale do niego nie dociera. Mamy drugi, w którym na dancingu umiera młoda piosenkarka. Trzeci, ze sprytnym kierowcą autobusu szmuglującym z zagranicy cenne ikony. I kolejny, w którym znajomych grających w pokera okrada kilku zamaskowanych rabusiów. Organizatorowi spotkania o ksywie Gruby Rychu zostaje po ataku potężny guz oraz myśli o zemście. Fabuła pędzi susami przez krótkie rozdziały, przekleństwa sypią się z dialogów jak z przeładowanego tira, kapie pot ze spoconych czół, a znad pasków wylewają się otłuszczone brzuchy. Ogółem dzieje się.

Dymi się z tej książki, oj dymi. Aż chce się otworzyć okno, żeby przewietrzyć. Czytając, czułam zaduch, a gęste kłęby papierosowego dymu gryzły mnie w oczy i gardło. Zupełnie jakbym oglądała teledysk „Wszystko, czego dziś chcę” z serialu „Rojst”.

  

Nie polubiłam żadnego bohatera – nie tylko dlatego, że śmierdziało od nich wódą, bo gdzie nie poszli, tam wychylili kielona czy szklankę. Nie dało się ich polubić. Swego czasu nawet do Wędrowycza czułam sympatię, choć ciągnęło od niego samogonem i brudną kufajką. Milicjanci Ćwirleja to kretyni i próżniaki, leserzy i kombinatorzy. Jeden głupszy od drugiego, ale chętnie przytuli parę flaszek bimbru podczas przesłuchania lub skorzysta z usług cichodajki. Mierny, ale wierny, jak ze starych dowcipów w stylu „czemu milicjanci chodzą zawsze trójkami”. Początkowo czytanie bawiło, ale później nagromadzenie tępoty zaczęło mnie męczyć. Minęły czasy, kiedy oglądałam „Świat według Kiepskich”, „Jasia Fasolę” czy „Benny'ego Hilla”, zaśmiewając się do łez. To se ne vrati.

Ryszard Ćwirlej pisze na tyle specyficznie, że jego twórczość można pokochać albo znielubić. Raczej nie pozostawi nikogo obojętnym, bo wyróżnia się w morzu współczesnych autorów. W „Morderczej rozgrywce” zgrabnie powiązał wątki w sensowną całość, a rozwiązania obu śledztw (Grubego Rycha i poznańskich milicjantów) trzymają się kupy. Jeśli chodzi o mnie, nie spodobała mi się ani ta historia, ani sposób, w jaki została opowiedziana. Niemniej dostrzegam talent, warsztat czy jak nazwać to, czym twórca przyciąga czytelników. Trzeciego spotkania nie planuję, ale Wam lektury nie odradzam. Może akurat to będzie to?

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.

* Zdjęcie od wydawnictwa.

31 komentarzy:

  1. Czyli autor przedstawia milicjantów jednostronnie? Jako tępych, wulgarnych próżniaków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to odbieram. Choć widziałam w niektórych recenzjach sympatię do bohaterów (komuś np. brakowało u jednej osoby łażenia i szukania okazji do wypicia. Czyli wcześniej piła jeszcze więcej...). U mnie nie wzbudzili jej ani kapkę.

      Usuń
  2. Nie jestem pewna czy to książka dla mnie. Jeszcze nic tego autora nie czytałam i nie wiem czy to dobry pomysł zaczynać od tej książki.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy ta jest dobra, czy słaba w porównaniu do poprzednich. Czytałam wcześniej tylko jedną. I już wiem, że w moim przypadku to nie to :)

      Usuń
  3. Faktycznie, wiele się w książce dzieje, co z jednej strony powinno być pozytywem. Ale wiadomo, że czasami co za dużo, to nie zdrowo. Książek Ćwierleja jeszcze nie zdążyłam przeczytać, ale planuję. Chcę zobaczyć, czy będę należeć do grona czytelników uwielbiających autora, czy nienawidzących - jak ładnie to ujęłaś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie tylko czekać na okazję (i chęci), a później na Twoją opinię :)

      Usuń
  4. Liczba wątków już na pierwszy rzut oka jest przytłaczająca ;<
    To nie książka dla mnie, ale z ciekawością sprawdziłabym styl autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam Ćwirleja "Wszyscy słyszeli jej krzyk", nie była to zła czy nudna historia, ale nie szukam w księgarniach książek autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam autora, męczyłam się w sumie z jego stylem, i powtórki nie planuję :)
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś nie ciągnie mnie za specjalnie do twórczości tego autora i po przeczytaniu Twojej notki sądzę, że raczej w ogóle go sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dość specyficzny typ pisania, z pewnością nie każdemu podejdzie :)

      Usuń
  8. Czytam Twoją recenzję, czytam i podziwiam, że dobrnęłaś do końca, ja bym się chyba poddała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było to męczące, ale bardziej napociłam się przy recenzji. Sttttrrrrasznie nie chciało mi się jej pisać. Zwykle kiedy coś mi nie podchodzi, nie biedzę się nad tworzeniem opinii. Szkoda mi czasu. No ale tu był egzemplarz od wydawnictwa, więc nie dało się nie przeczytać i nie napisać ;)

      Usuń
  9. Witam serdecznie ♡
    Wspaniała recenzja Skarbie. Cóż, książki nie znam, nie jestem pewna czy mam na nią ochotę, czy to książka dla mnie. Twórczość autora jest mi nieznana, jak będę miała okazję na pewno poznam ale na tę chwile podziękuję. muszę nadrabiać zaległości :D
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś, w przyszłości, jeśli będziesz mieć ochotę. Albo nie ;)

      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  10. Chyba podziękuję ;>

    P.

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie, jak Autor pisze specyficznie, to albo się to lubi albo nie. Szczerze mówiąc nie wiem, czy by mi się spodobała. Być może to miała być kwestia wyróżnienia się.
    Pozdrawiam Kolorowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli będziesz miała kiedyś chęć sprawdzić, przekonasz się, czy Ci podejdzie. Ja już raczej podziękuję ;)

      Pozdrawiam również! :)

      Usuń
  12. Bardzo lubię kryminały, dobre zagadki i wyrazistych bohaterów. Ale kretyni i próżniaki, leserzy i kombinatorzy doprowadzają mnie do szału :P W sumie w rzeczywustym świecie też, jednak w książkach to już niewybaczalna zbrodnia :P Poza tym, mam jakiś szacunek dla stróżów prawa, dla prawników, dla jednostek które chcą się poświęcać dla "większego dobra" (no tak, wiem, że to już ograny stereotyp w literaturze i filmie) i robi mi się przykro, gdy z bohatera robi się taki sprany podkoszulek w zadymionej spelunie :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Po Twojej recenzji nie wydaje mi się, aby ta książka mogła mi się spodobać, wręcz przeciwnie, myślę, żebym się zamęczyła :D Podziwiam za dotrwanie do końca! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to nie była książka od wydawnictwa, pewnie bym olała sprawę i odłożyła ją na półkę. No ale trzeba było uczciwie wywiązać się z zadania :)

      Usuń
  14. Wiadomo nie każdy autor nam podejdzie. Czy dla mnie byłby tego rodzaju humor? Musiałabym się sama przekonać. Wędrowycz mi się podobał, chociaż też zależy które części i chyba faktycznie im więcej głupkowatego humoru i idiotów tym człowiek ma dość. Świat według Kiepskich kiedyś śmieszył do łez teraz taka żenada, że nie da się oglądać :P A Ćwirlej... Kiedyś dam mu szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie jestem fanka kryminałów więc raczej sobie odpuszczę choć lubię wyróżniających się autorów :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Ćwirleja.. Ale jeśli zacznę przygodę z jego twórczością, to chyba sięgnę po 1 część serii, może będzie lepsza ;)

    OdpowiedzUsuń