środa, 11 lipca 2018

"Rogi" Joe Hill

Lubię kupować książki po taniości, chętnie za złotówkę. W księgarni robię zakupy raz na ruski rok, najczęściej za punkty pracowicie uciułane wypełnianiem ankiet. Tym razem było inaczej. Obejrzałam film, który zaintrygował mnie do tego stopnia, że przegrzebałam sieć w poszukiwaniu informacji o nim. Kiedy wyczytałam, że powstał na podstawie książki, natychmiast zdecydowałam się ją kupić. Nie mogłam jej nigdzie znaleźć, w końcu upolowałam ją na Allegro, za cenę, za którą miałabym z dziesięć innych pozycji. Co to za książka (i film)? "Rogi" Joe Hilla.

Może to nie jest zbyt dobry pomysł - czytać powieść po obejrzeniu ekranizacji. Znałam już fabułę, wiedziałam kto jest ofiarą, a kto katem. Nie przeszkodziło mi to jednak wciągnąć się (jeszcze raz) w historię, delektować się nią. Choć "delektować się" nie do końca tu pasuje, bo "Rogi" to pikantne danie, po którym następnego dnia można czuć pieczenie w końcowym odcinku przewodu pokarmowego. Z drugiej strony, nie taki diabeł straszny, jak go malują. Nie paliło aż tak mocno.

Niełatwo zaklasyfikować tę książkę, bo trochę to horror, trochę fantasy, a trochę powieść gotycka i okultystyczna. Trudno też nie dostrzec sporego ładunku komedii, choć to humor cyniczny i gorzki, do tego często absurdalny. Poznajemy Iga, który budzi się pewnego dnia z rogami na głowie i odkrywa, że dzięki nim ludzie zdradzają mu swoje myśli. Traktują go jak piekielnego spowiednika i czekają na jego przyzwolenie do grzechu. Dla Iga rogi to przekleństwo (prawda o bliskich go przytłacza), dopiero później widzi je jako dar, który może wykorzystać w celu dowiedzenia się, kto rok wcześniej zgwałcił i zamordował jego ukochaną. Odkrywa to bardzo szybko, praktycznie w połowie książki, ale - dla mnie - nie jest to minus. Bo "Rogi" to nie kryminał, w którym chodzi o wytypowanie zabójcy. To powieść o poznawaniu prawdy, zarówno o innych, jak i o sobie. To rozprawa o Bogu, który nie wysłuchuje modlitw. I o tym drugim, który słucha. To próba odpowiedzi na pytanie kto jest dobry, a kto zły. Przypomniał mi się smutny szatan Staffa, który łkał na kamieniu. I Buka z Muminków, która wszystko gasiła, a chciała się tylko ogrzać.

Nie potrafię oceniać tej książki bez nawiązań do filmu. Obejrzałam go z ciekawości, podchodząc do niego sceptycznie i kapkę kpiąco. Harry Potter z rogami na głowie? Bądźmy poważni. Daniel Radcliffe dorósł (choć niekoniecznie urósł), zagrał w kilku dobrych produkcjach, mimo to wciąż widziałam go z różdżką. Aż do poznania "Rogów", gdzie różdżkę zamienił na widły, a sowę na węża. Wiele wątków w filmie pominięto bądź zmodyfikowano, przez co niektóre elementy zostały spłycone. Ale mając porównanie z książką, uważam, że wcale źle nie wyszło. I cieszę się, że zmieniono również stylizację bohatera po transformacji. Gdyby zachowano oryginalną, trudno by mi było utrzymać powagę - mimo że kreacja była przemyślana i miała uzasadnienie w samej Biblii.

Z ciekawości obejrzałam film i z ciekawości kupiłam książkę. Chciałam poznać szczegóły, których nie podano w filmie, przekonać się, czy powieść jest tak obrazoburcza, jak twierdzą oraz sprawdzić, czy autor dorównuje talentem swojemu ojcu. Już się nie dowiem, czy miałabym takie same wnioski podczas czytania, gdybym nie wiedziała, że Joe Hill to syn Stephena Kinga. Ale wiedziałam - i widziałam to. Widziałam podobieństwa (co nie znaczy, że kopiuje styl ojca!) i... podobały mi się. Podobne poczucie humoru, podobna wnikliwość w obserwacji, podobna staranność w budowaniu postaci. Podobne przykładanie się do tworzenia tła.

Dla kogo nie jest ta książka? Z całą pewnością dla osób wrażliwych na krytykę Boga, dla tych, których łatwo urazić obrazami takimi jak oddawanie moczu na figurkę Matki Boskiej, jak również dla tych, których zniesmacza wulgarny język i częste nawiązania do seksu. Mnie samą raziło odmienianie przez wszystkie przypadki słowa "rżnąć", ale tak filologicznie, nie dlatego, żebym uważała, że było za dużo seksu w powieści. Być może to wina tłumacza, któremu nie chciało się szukać zamienników i jak uczepił się tego nieszczęsnego rżnięcia, tak zajechał na nim do końca książki. Ale i tak mi się podobało. Stawiam "Rogi" na półce obok Kinga - zasługują na to miejsce.

14 komentarzy:

  1. Z wielką ciekawością sięgnę po tę książkę. Dzięki za recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba na początek wybiorę inną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Film klasa dla mnie, po książkę sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie szkoda trochę, że czytałam po filmie, bo nie miałam żadnego elementu zaskoczenia, ale z drugiej strony gdyby nie film, nie sięgnęłabym po książkę ;)

      Usuń
  4. Widziałam ten film wieki temu i nie miałam zielonego pojęcia, że jest na podstawie książki :O Nie pamiętam już do końca fabuły więc może jest to idealny moment na przeczytanie książki ;) Zauważyłaś w ogóle że Daniel ogólnie gra w dość... specyficznych filmach? Absolutnie nie oczekuję od niego, żeby zawsze był Harrym Potterem ale chyba jeszcze nigdy nie widziałam go w normalnej roli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż przeszłam się na Filmweb, żeby sprawdzić co oglądałam nie-potterowego :) "Dżungla", "Rogi", Victor Frankenstein" i "Kobieta w czerni". Faktycznie dość specyficzne, ale uważam, że to dobrze. Widać pociągają go role niecodzienne. Jeszcze kilka filmów i będzie można stwierdzić, że jego nazwisko w danej produkcji = ciekawy (może też trudny) seans :)

      Usuń
  5. Świetna i ciekawa recenzja (chociaż bez cudownego kotka!) i zostaję na dłużej (rzecz oczywista, bo kotek i dobre recenzje). :D Co do samych "Rogów"... Horrory omijam szerokim łukiem, więc nie tym razem. Za to miałam właśnie napisać to samo co Booklicity - Daniel Radcliffe zawsze wybiera sobie przedziwne role. ;) Co prawda trudno wyjść z roli Harry'ego Pottera, więc może to dobry pomysł, by nie zostać dzieckiem jednej roli (życiówka w wieku 25 lat to słaba motywacja jak sądzę), ale z drugiej strony widzę, że często są to filmy dzikie, na poły horrory co jakoś nie współgra mi z małym chłopcem z blizną. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kot wtedy siedział w pokoju w pensjonacie, nie załapał się na fotkę :) Czyli mówisz, że horrory nie bardzo? To ja przyznam, że lubię, aczkolwiek ostatnio trudno mi trafić na jakiś dobry - zarówno książkę, jak i film. Czyżby King poprzecierał już wszystkie szlaki?

      Daniel tyle lat grał Pottera, więc kto wie, może troszkę go to ukierunkowało na oryginalne produkcje? To by nie było złe, bo wyrobiłby sobie (a może już wyrobił?) opinię aktora charakterystycznego, z "dziwnych" filmów. Di Caprio też długo nie mógł pozbyć się łatki pięknego chłopca, a dziś kojarzy się z wszechstronnym aktorem dobrze wybierającym role. McConaughey to samo :)

      Usuń
  6. W temacie darmowych książek polecam portal granice.pl - zbierasz punkty za różne aktywności (już samo logowanie to 5 pkt, ale zbiera się je też za dodawanie książek do bazy, recenzji itd.), a później możesz je wymienić na książki. Fajna sprawa.
    W temacie książki- większość filmów spłyca (jest takie słowo?) przesłanie książkowego pierwowzoru, co niby jest zrozumiałe, bo przecież w maksymalnie trzy godziny nie da się... Ale i tak to zawsze boli. Większość Twojej recenzji przeczytałam z wypiekami i myślą z tyłu głowy "Musisz to przeczytać. Musisz.", ale ta obrazoburczość, to "jechanie" na Boga... No nie wiem. Chyba obejrzę ekranizację, a jak poczuję się urażona czy zniesmaczona to wyłączę :) Czytanie trudniej przerwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest takie słowo jak "spłyca" :)
      Mnie film się podobał, choć (a może właśnie dlatego) był absurdalny. Ni śmieszny, ni straszny, takie nie wiadomo co właściwie. Muszę też Cię ostrzec, że jest dość wulgarny. No i profanacje... Oddawanie moczu na figurkę miało swoje uzasadnienie, ale może kogoś nie przekonać. Tak samo jak negowanie dobroci Boga. Ciekawa jestem, czy Ci podejdzie, czy jednak odepchnie.

      Usuń
    2. Negowanie dobroci Boga to jednak często pojawiający się problem zgodnie z konfliktem pomiędzy nieograniczonością o nieskończoną dobrocią (Jeśli Bóg jest nieograniczenie dobry, to dlaczego pozwala na istnienie zła, a jeśli nie może go zlikwidować, to czy nie oznacza to, że nie jest wszechmogący?), więc jestem w stanie to przeboleć. Poczekam na właściwy nastrój to może się zdecyduję obejrzeć.

      Usuń
    3. Kiedy (jeśli) obejrzysz, daj znać co o nim sądzisz :)

      Usuń