niedziela, 5 sierpnia 2018

"Hipotermia" Arnaldur Indridason


Że Arnaldur jest bolesny, wiedziałam od dawna. Miałam świadomość tego, że potrafi wyssać z czytelnika dobrą energię jak dementor, że skłania do patrzenia na świat jak na miejsce wyjałowione zarówno z kolorów, jak i uczuć, szare, pełne beznadziei i rozpaczy, ewentualnie rezygnacji. Świetnie pamiętam swój nastrój po skończeniu "W bagnie". Do lektury "Jeziora" i "Głosu" byłam już, że tak powiem, odpowiednio nastawiona. Jednak nie spodziewałam się takiej dawki przygnębienia, jakie spadło na mnie po przeczytaniu "Hipotermii".

Wydawać by się mogło, że w ósmej części serii o Erlendurze Sveinssonie wątki kryminalne (bo standardowo mamy więcej niż jeden) są prowadzone jeszcze wolniej niż zwykle. Komisarz pracuje sam, w tajemnicy, wszak sprawa śmierci jednej z ofiar jest prosta - samobójstwo. Co tu badać? Kiedy jednak przychodzi do niego przyjaciółka zmarłej, przekonana, że Maria nigdy nie targnęłaby się na swoje życie, początkowo sceptycznie nastawiony komisarz postanawia rozpocząć prywatne śledztwo. Szuka, sprawdza, podpytuje, budząc tym rozdrażnienie zarówno wśród kolegów, jak i wśród rodziny ofiary.

Zachowanie Erlendura nie dziwi - sam wciąż walczy z demonami przeszłości. W jakiejś recenzji spotkałam się ze zdziwieniem, że czemu on ciągle przeżywa zaginięcie brata, przecież minęło już tyle lat. Owo zdziwienie mogę tylko grzecznie określić gigantycznym deficytem empatii. Nie trzeba chyba być geniuszem, żeby wiedzieć, że takie wydarzenie kładzie się cieniem na całej rodzinie. Nie można o tym zapomnieć, można w pewien sposób nauczyć się z tym żyć, ale zawsze będzie to w tle, gdzieś z tyłu głowy. Zwłaszcza, gdy dowiadujemy się, że ostatnie słowa matki Erlendura, jakie do niego skierowała przed śmiercią, były pytaniem o to, czy znalazł już brata. Ciężko żyć z takim brzemieniem, szczególnie gdy wciąż powracają wątpliwości typu: czemu przeżyłem ja, a nie on? Czy gdyby nie znaleźli mnie, znaleźliby jego?

Nie może więc dziwić i to, że poza główną, zamkniętą sprawą, głowę komisarza zajmują inne, w tym niewyjaśnione zaginięcie dwojga młodych ludzi sprzed kilku dekad. Osobne sprawy, które łączy tylko to, że były nagłe i nie zostawiły żadnych śladów. Przykry jest zwłaszcza przypadek Davida, którego ojciec od lat odwiedza Erlendura z pytaniem, czy może coś wiadomo. Bez nadziei, robiąc z tych odwiedzin coś w rodzaju corocznej tradycji. Kiedy przychodzi z informacją, że przenosi się do domu spokojnej starości i nie zostało mu wiele czasu, komisarz postanawia przyłożyć wszelkich starań, żeby dojść do prawdy. Żeby zdążyć.

Mała dygresja: jeśli ktoś nie lubi bądź nie radzi sobie z islandzkimi nazwami, tutaj ma ich całą masę.

Złapałam się na współczuciu dla lektora audiobooka, ale potem stwierdziłam, że na pewno jest przyzwyczajony. Sama kiedyś miałam problem z wymówieniem nazwiska Yrsy, a dziś? I muszę powiedzieć słowo o korekcie. Niechlujna, niestaranna, z masą posklejanych słów - czytałam i zgrzytałam zębami. Tak skiepścić takiego autora! Strasznie źle mi się to czytało.

Wróćmy do tematu. Im bardziej Erlendur zagłębiał się w swoje śledztwa, tym mniej oczywiste było oczywiste. Im więcej się dowiadywał, tym niby prosta i klarowna historia stawała się bardziej mroczna, przygnębiająca, a co najgorsze, sięgała wielu lat wstecz. Tragedia zakorzeniona w życiu kilku osób jak pasożyt. Rozpaczliwie - i bezskutecznie - szukałam choć jednej osoby szczęśliwej. "Hipotermia" jest pełna żalu i nienawiści, chciwości i egoizmu. Była w niej miłość dobra i czysta, ale zasnęła pod lodem. Jest miłość, ale okrutna i wyrachowana. Mogłaby być może nie miłość, ale poprawny kontakt, przez wzgląd na wspólną przeszłość i dzieci, ale zbyt wielki żal nie pozwala skleić rozbitego.

Najbardziej szkoda mi jednego. Gdyby tylko bohater podjął inną decyzję, gdyby ruszył w to, a nie tamto miejsce, "Hipotermia" miałaby choć jeden jasny punkt. Tę ponurą książkę rozświetliłoby choć jedno małe światełko. Gdybym mogła, spytałabym autora: "Dlaczego kazałeś mu jechać najpierw tam?"

Na razie muszę odpocząć od Arnaldura. Ma świetny warsztat i rzetelne pióro, ale tworzony przez niego świat przygnębia czasem zbyt mocno. A może miałam zły dzień? Nie wiem, w każdym razie idę szukać jakiejś lekkiej i przyjemnej komedii (romantycznej), żeby trochę się ogrzać.

8 komentarzy:

  1. Chwalisz- przeczytam ;) Od siebie polecam "Hashtag" Mroza, mistrzostwo! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Indridasona zawsze polecam, choć on jest specyficzny - pokazuje mroczną, bardzo ponurą przygnębiającą stronę świata. Dobry pisarz, ale słońce potrafi przygasić :)

      Mroza nic nie czytałam. Niespecjalnie mnie do niego ciągnie, przyznam szczerze, ale przydałoby się przeczytać choć jedną książkę, żeby móc sobie wyrobić o nim opinię.

      Usuń
    2. I to jest właśnie taka wizja świata, jaka pasuje mi najbardziej- w literaturze, i w fotografii też ;)

      Usuń
    3. Ja też lubię, choć to trochę dziwne, bo to tak, jakby lubiło się np. ból zęba. Po skończeniu książki jestem zdołowana, a to nie jest fajne uczucie. Mimo to za jakiś czas biorę się za kolejną, a potem za kolejną... Dziwne :)

      Usuń
  2. Brzmi zachęcająco, chociaż skoro autor tak potrafi zepsuć humor, to koniecznie zapiszę sobie na mojej liście lektur na dopieszczanie depresji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, potrafi! Ta konkretna uderzyła chyba w czułe tony albo byłam jakaś taka wrażliwa bardziej niż zwykle, bo zazwyczaj wiem, czego się po nim spodziewać :)

      Usuń
  3. Słyszałam o tym autorze, za każdym razem pozytywnie oprócz nastroju, bo ten jest tragicznie depresyjny. Bardzo lubię kryminały, ale obawiam się, że przygnębiający klimat mnie zniechęci... Bardzo łatwo ulegam takim nastrojom i często czuję je w sobie przez wiele miesięcy, więc sama rozumiesz wolę coś optymistyczniejszego, albo przynajmniej mniej oddziałującego. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po jego książkach najlepiej wyjść przed blok (dom) i posiedzieć na słońcu, popatrzeć na zieleń, posłuchać ptaków i ludzkich śmiechów. Żeby przypomnieć sobie, że na tym świecie istnieje też szczęście i piękno.

      Usuń