Od paru lat w styczniu moje myśli biegną często w jednym kierunku. Wspominam kobietę, której nigdy nie poznałam osobiście, mimo to odcisnęła wyraźny ślad w moim życiu - i w mojej pamięci. Być może komuś wyda się to niepojęte, ale tak właśnie było. To, jak ważna się dla mnie stała, uświadomiłam sobie, kiedy dowiedziałam się, że odeszła. Ból, jaki pojawił się po tej informacji, był tak duży, jakbym straciła członka rodziny. Takie osoby zostawiają wyraźny ślad w pamięci innych ludzi, zupełnie jakby wypaliły go swoim wewnętrznym światłem.
Mija czwarty rok od śmierci siostry Judyty. Wciąż pamiętam.
I będę pamiętać.
Jeśli ktoś nie miał szczęścia Jej poznać, zachęcam do zajrzenia do poniższego linku:
Jeśli ktoś nie miał szczęścia Jej poznać, zachęcam do zajrzenia do poniższego linku:
* zdjęcia z sieci
Są takie wydarzenia, które zostawiają ślad. Są tacy ludzie, których na zawsze nosimy w sercu.
OdpowiedzUsuńTak, to prawda.
Usuńoj są tacy ludzie, których ciężko zastąpić i na zawsze mamy ich wspomnienia w sobie...
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Nie jest ich wielu, ale może właśnie dlatego tak bardzo zapadają w pamięć?
UsuńPrzykre gdy odchodzi osoba po której pozostaje dziwna próżnia, jak dziura w przestrzeni...
OdpowiedzUsuńGdyby tak zagłębić się w tę dziurę to okazuje się że nie jest ona taka znowu
próżna. Pozostaje sposob myślenia, który tak często krzyżuje się z naszym
Wiesz, nie pomyślałam wcześniej o tym w ten sposób. A coś w tym jest...
UsuńDla mnie też od tego roku styczeń będzie miesiącem wspomnień. Straciłam w tym roku bliską osobę, której jak Ty, nie znałam. Moje serce jest uboższe o ten kawałek, który odszedł razem z nią. Przesyłam pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńSerce nie pyta o zgodę, nie myśli rozsądnie, nie patrzy, czy wypada czy nie. Jeśli boli, to boli - mimo że ktoś mógłby powiedzieć, że nie ma powodu (no bo jak ma boleć po kimś obcym).
Usuń