sobota, 14 sierpnia 2021

"Księga tęsknot" Sue Monk Kidd

    „ – Mówią o nim, że nie miał żony – wyznał mi któregoś razu Lavi.
    Miesiącami próbowałam rozwikłać tę zagadkę. Czy to dlatego, że nie było mnie przy nim, kiedy w latach swojego kapłaństwa wędrował po Galilei? Czy raczej dlatego, że kobiety często pozostają niewidzialne... A może chcą w to wierzyć, bo uważają, że mężczyzna trwający w celibacie jest bardziej uduchowiony? Jak nietrudno się domyślić, ta wątpliwość pozostała ze mną na zawsze, wraz z bolesną świadomością, że wymazano moje istnienie”.

    „Na imię mi Ana. Byłam żoną Jezusa z Nazaretu. Jestem głosem”.

    Jakaż to piękna opowieść! W stu procentach zgadzam się z opisem z tyłu okładki, określającym najnowszą książkę Sue Monk Kidd jako czułą i mądrą. „Czuła” to perfekcyjne słowo. Idealnie pasuje zarówno do historii, jak i sposobu, w jaki autorka ją przedstawiła. Pierwszy raz od dawna byłam zachwycona lekturą od wstępu aż do samego końca. No dobra, drugi – pierwszy to „Polki na Montparnassie”.

    Na początek podkreślam, że „Księga tęsknot” to historia żony Jezusa. Nie jego, nie ich małżeństwa, lecz Any. Kobiety, która czuje, że przeznaczono jej bycie kimś więcej niż żoną i matką. Poznajemy jej życie od momentu, gdy ma czternaście lat i nie udaje jej się dłużej ukrywać, że co miesiąc bywa „nieczysta”. Innymi słowy, jest gotowa do sprzedania, tfu! wydania za mąż. Widzimy jej silny charakter, ciekawość świata, a przede wszystkim chęć utrwalania na piśmie historii kobiet. Tych z życia i z Biblii. Pokornych służących mężów i synów, pobożnych, ale bez wstępu do świątyni. Gorszych, bo tak mówi Pismo. Krzywdzonych i uciszanych, jeśli ośmielą się poskarżyć. Gwałconych i karanych za to śmiercią, bo byciem zgwałconą przyniosły hańbę ojcu. Ewentualnie gwałciciel wypłaca wspomnianemu konkretną kwotę i kupuje sobie żonę. Jako nowy właściciel mąż nie może już jej porzucić. W Księdze Powtórzonego Prawa gwałt jest tak dyplomatycznie ujęty, że nóż się w kieszeni otwiera. „Pochwyci ją i śpi z nią”, „spotkał ją inny jakiś mężczyzna w mieście i spał z nią”, „znalazł ją na polu”... Przytoczę od razu dłuższy fragment Księgi Syracha, bo świetnie obrazuje rzeczywistość bohaterki oraz innych Żydówek.

    „Córka dla ojca to nikomu nieznane czuwanie nocne,
    a troska o nią oddala sen:
    w młodości, aby przypadkiem nie została bez wyjścia za mąż,
    a gdy wyjdzie za mąż, by przypadkiem nie została znienawidzona,
    gdy jest dziewicą, by nie została zbezczeszczona,
    stając się w domu ojcowskim brzemienną –
    będąc z mężem, aby przypadkiem nie wykroczyła,
    a będąc mężatką, nie była niepłodna.
    Nad córką zuchwałą wzmocnij czuwanie,
    aby nie uczyniła z ciebie pośmiewiska dla wrogów,
    przedmiotu gadania w mieście i zbiegowiska pospólstwa
    i by ci nie przyniosła wstydu wśród wielkiego tłumu.
    Nie pokazuj jej piękności jakiemukolwiek mężczyźnie,
    ani nie pozwalaj jej przebywać z mężatkami.
    Jak bowiem z odzienia wychodzą mole,
    tak przewrotność kobiety z jednej na drugą.
    Lepsza przewrotność mężczyzny, niż dobrość kobiety,
    a kobieta, która wstyd przynosi – to hańba!”

    Ana nie zgadza się na pomijanie kobiet w społeczeństwie, na spychanie ich do roli darmowej siły roboczej, inkubatora na synów, bez prawa głosu w żadnej istotnej kwestii. Nie rozumie, czemu Bóg dzieli ludzi na dwa gatunki. Widzi też, jak niesprawiedliwe jest nadawanie kobietom statusu w zależności od „przydatności”. Najwyżej w hierarchii znajduje się matka wielu synów – oczywiście mowa o hierarchii kobiet, nie ogółu ludzi.

    W porównaniu z innymi Ana i tak ma sporo szczęścia. Urodziła się w zamożnej rodzinie, a ojciec pozwalał jej uczyć się czytać i pisać. Kiedy odkryła, że w Piśmie są nie tylko losy mężczyzn, narodziła się jako „kronikarka utraconych historii”. Od tego momentu potajemnie pisze na papirusie, a później na skorupach garnków. Uwiecznia atramentem życie swojej ciotki Jalty, bitej przez męża i oskarżonej o jego śmierć. Opisuje niedolę przyjaciółki Tabithy, ukaranej przez ojca ucięciem języka. „Któż może wiedzieć, co jej przyszło do głowy, by stanąć pośrodku ulicy i wykrzykiwać wieści o swoim zbrukaniu przypadkowym przechodniom?” Wreszcie opłakuje Zuzannę, którą pokochała całym sercem. Chce opisać wszystkie kobiety przewijające się w Biblii jak cienie w tle – bohaterki entego planu, jedynie muśnięte piórem. „Tak wiele historii zostało do opowiedzenia: Judyty, Diny, Tamar, Miriam, Debory, Rut, Anny, Batszeby, Izebel...”

    Przyznam, że podchodzę do „Księgi tęsknot” dość nieprofesjonalnie. Pokochałam ją, bo pokochałam Anę. Dołączyłam tym sposobem do osób chwalących dany tytuł z powodu sympatii do bohaterów. Myślę jednak, że nie jestem w tym odosobniona. Ana jest przyjacielska, lojalna, a do tego ma mocną osobowość. Wie, czego chce i nie waha się po to sięgnąć. Jej miłość do Jezusa jest piękna i czysta. Poza czułością opowieść wypełnia zmysłowość oraz pożądanie. Młodzi małżonkowie pragną siebie nawzajem i to widać. Po rozdzieleniu Ana bardzo tęskni za mężem, brakuje jej bliskości i jego silnych ramion. Kiedy towarzyszy mu w ostatniej drodze, jej część umiera razem z nim, ale nie płacze ani nie zamyka oczu. „Obejrzawszy się, zauważyłam, że zostały głównie kobiety. Gdzie się podziali jego uczniowie, rybacy, inni mężczyźni? Czyżby tylko kobiety miały serca dość pojemne, by w nich pomieścić tak wielkie cierpienie?”

    Gorąco polecam najnowsze dzieło Sue Monk Kidd, ale nie każdemu. „Księga tęsknot” to nie jest tylko wspaniale napisana historia, która chwyta za serce. Odrzucą ją ci, których oburza sama myśl, że Jezus mógł mieć żonę. Z pewnością znajdą się tacy, których bardziej niż aktywność seksualna boskiego syna obraża fakt, że był Żydem. Nie jest moim zadaniem douczanie niedouczonych – tych odsyłam do Biblii. Lub do sieci, żeby poczytali o święcie obchodzonym 1 stycznia aż do 1983 roku. W każdym razie jestem szczęśliwa, że mogłam poznać tę piękną i, mimo licznych przykładów cierpienia, ciepłą opowieść. Polecam ją czytelnikom otwartym, lubiącym stawiać pytania, choćby były niewygodne.

    Możliwość lektury zapewniło mi Wydawnictwo Literackie, za co bardzo dziękuję.

22 komentarze:

  1. no cóż,ostatnio czytasz wszystkie książki, które ja chcę przeczytać i recenzje tylko utrzymują mnie w przekonaniu, że będą to dobre wybory!https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta jest piękna, po prostu. Nawet jeśli komuś nie przypadnie do gustu historia, raczej nie stwierdzi, że jest nijako czy kiepsko napisana.

      Usuń
  2. Już przytoczone fragmentu podniosły mi ciśnienie. Również chcę ją przeczytać.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w międzyczasie czyta(ła)m Biblię, więc mogłam się przekonać, jak dobrze autorka oddała tamtejszą rzeczywistość. Polecam ten tytuł, bo warto.

      Usuń
  3. Witam serdecznie ♡
    Fantastyczna recenzja. Jak zawsze profesjonalna i pełna pasji. Uwielbiam twoje wpisy, bo czuję emocje w każdym słowie :) Książki niestety nie znam, ale nic nie stoi na przeszkodzie by ją poznać. Czuję się bardzo zachęcona, mam wielką ochotę na ten tytuł. Mam nadzieję, że w krótce będzie moja :)
    Ostatnio nie miałam zbyt wiele czasu na bloga, więc dopiero teraz odpowiadam na komentarze :) Pytałaś czego słucham, cóż, podobnie jak w przypadku ubrań nie potrafię zdefiniować mojego stylu. Słucham wielu, naprawdę wielu gatunków. Ulubionymi będą rock i pop. A ty czego słuchasz? Chętnie się dowiem! :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdym razie mocno polecam, jeśli będziesz mieć kiedyś okazję :)

      Co do muzyki, mamy podobnie :) Kiedyś słuchałam metalu (głównie trashu), a dziś mam spory rozstrzał. Od tegoż metalu przez rock po boolywoodzkie hity i rosyjskie hardbassy. I Dawida Podsiadło ;D Ogółem słucham wszystkiego, co mi się podoba.

      Usuń
  4. Widziałam zapowiedzi tej książki i jej opis był tak zachęcający, co niepokojący w pewien sposób. Obawiałam się jakiejś chyba nadmiernej sensacji w podejściu do tematu. Z Twojej recenzji wynika, że jest dokładnie odwrotnie. Jestem w takim razie bardzo ciekawa książki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daję sobie głowę uciąć, że znajdą się tacy, dla których i tak książka będzie sensacją. Nie wiem, czy jestem obiektywna (pewnie nie), ale uważam, że temat został opisany bardzo subtelnie i, rzekłabym, logicznie.

      Usuń
  5. Nie słyszałam o tej książce, ale brzmi ciekawie. Podoba mi się takie oddawanie głosu kobietom, bez względu na to, czy jest to opowiedzenie rzeczywistej historii czy domniemanej - bez względu na to, jakie kobiety miały możliwości i prawa istniały, więc też w jakiś sposób uczestniczyły w wydarzeniach i obserwowały je.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się to podoba. Tyle lat się o nas zapominało - i to specjalnie. W końcu powoli wychodzi na jaw, że kobiety już setki lat temu nadawały się nie tylko do rodzenia, sprzątania czy gotowania :)

      Usuń
  6. Kupiłam tę książkę jakiś czas temu - jeszcze nie miałam okazji jej zacząć, ale już nie mogę się doczekać. Bardzo się cieszę, że napisałaś tę recenzję, bo bardzo cenię twoje opinie.
    Jestem katoliczką, wierzę w Boga i staram się Go poznawać i żyć z Nim w relacji. To, że ktoś pisze książkę o Jezusie jako człowieku, odmienną od tego co jest w podane w Biblii mi nie przeszkadza. Szczególne gdy szuka jego ludzkiego rysu - a miłość to dla mnie spoiwo tego co boskie i tego co ludzkie. Abstrahując od tej opowieści boli mnie kiedy Boga się "niszczy" przykładając ludzkie rozumienie do absolutu. Kobieta jest przez Boga kochana (ok, to moje zdanie, bo wierzę) - to głupi ludzie i wieki podrzędnej roli kobiety sprowadzili ją do roli popychadła i statystki w historii, usiłując uzasadnić to religią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Religia to niezmiernie szeroki temat. Im bardziej się w nią zagłębiam, tym mniej mi się podoba - ale badam ją na sucho, bez emocji, więc może to dlatego. Jezus w książce był wspaniałym mężczyzną, bardzo dobrym, pomocnym, a przy tym niesłychanie wrażliwym. Moim zdaniem nie powinien zakładać rodziny. Kiedy wydawało mu się, że usłyszał głos Boga, po prostu musiał iść i nauczać, nieważne, że w domu żona tęskni i czuje się samotna. Taki człowiek powinien być sam, żeby nikogo w taki sposób nie porzucać.

      Jestem więcej niż pewna, że "Księga tęsknot" Ci się spodoba :) Pozostaje mi w takim razie czekać, aż ją przeczytasz :)

      Usuń
  7. Mnie przekonałaś ;)
    Pewnie kupić nie kupię, ale jak będzie w bibliotece to pożyczę, bo mnie zaciekawiłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem zakładam, że prędzej lub później będziemy mogły wymienić się wrażeniami :)

      Usuń
  8. Pięknie ją opisałaś. Czuję, że kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka zachęca i recenzja też :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo zachęcająca recenzja, z chęcią bym przeczytała :)
    Pozdrawiam Kolorowo!

    OdpowiedzUsuń
  11. Widziałam już wzmianki o tej książce, ale dopiero Twoja recenzja sprawiła że naprawdę mam ochotę ją przeczytać :) Wydaje mi się idealną lekturą na tę naszą przedwczesną jesień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, bo to naprawdę przepiękna książka :)

      Usuń