niedziela, 12 grudnia 2021

"Alaska. Przystanek na krańcu świata" Damian Hadaś

 

Miałam okazję przeczytać książkę o miejscu, do którego raczej nigdy nie pojadę. O siarczystym mrozie i terenach tak wielkich, że głupio narzekać na dystans od Bałtyku, mieszkając na południu Polski. Cóż to jest kilkaset kilometrów przy bezkresnych przestrzeniach? Cóż to za śmieszna odległość przy totalnym odcięciu od świata, kiedy nadchodzi zima? Naprawdę głupio narzekać.

Alaska. Przystanek na krańcu świata” to świetna pozycja dla osób, które uwielbiają poznawać nowe zakątki świata. Choćby jedynie wirtualnie, choćby oglądając je oczami innych. Do tego muszę pochwalić Wydawnictwo Poznańskie za staranność wydania. Oddało w ręce czytelników piękną książkę w solidnej twardej oprawie, na wysokiej jakości papierze, z mnóstwem fotografii. Niby nie powinno się zwracać uwagi na okładkę, bo liczy się treść, ale bądźmy szczerzy. Oczywiście że liczy się też wygląd. Inaczej nie byłoby wznowień klasyków czy innych znanych tytułów w nowej, atrakcyjnej (atrakcyjniejszej) odsłonie. Okładka „Alaski...” przyciąga wzrok cudnym pejzażem i sylwetką misia sprawiającego wrażenie, jakby kontemplował widoki. W tle błękit wody, gór i nieba. Bajecznie. No i ta przesłodka łapka „odciśnięta” przy każdym numerze strony... Takie drobiazgi, a robią robotę.

Podczas czytania co rusz dodawałam nowe zakładki, bo autor poruszył w swojej pracy mnóstwo tematów. Damian Hadaś pokochał największy stan Ameryki, co nie dziwi, zważywszy na urodę tegoż i na fakt, że spotkał tu miłość życia. Nie myślcie jednak, że znajdziecie w książce wyłącznie zachwyty. Alaska z perspektywy twórcy to stan majestatyczny, ale surowy. Może skraść serce, lecz będzie to wymagający związek. Przekonali się o tym pierwsi osadnicy, którzy dotarli do celu pełni zapału i marzeń. Ci, którzy po zejściu na ląd nie zostali okradzeni przez pobratymców, mogli mówić o szczęściu. Ale był to dopiero początek. Jak wielokrotnie pokazywała historia, po wojnach czy innych kryzysach przeżywają wcale nie najlepsi lub najbardziej inteligentni. Wytrwają najsilniejsi. Którzy zresztą po latach reagują z agresją na wszelkie wzmianki o ich poczynaniach za młodu. Wystarczy wspomnieć choćby mieszkańców Jedwabnego.

Autor prowadzi nas niespiesznie przez meandry historii stanu. Opisuje ważne dla Alaskańczyków (Alaskaninów?) wydarzenia, święta i festiwale. Wskazuje palcem zmiany klimatu, które bezpośrednio wpływają na ich życie, budząc m.in. strach o domostwa. Przybliża trudy egzystowania w miejscu, gdzie da się niedrogo kupić działkę, ale bez funduszy np. na skuter śnieżny osiedlenie nie ma najmniejszego sensu. Wyjaśnia, czemu większość ludzi woli żyć w skupiskach, a nie na uboczu – mimo niewątpliwych plusów związanych z bliskością dziewiczej natury. Po lekturze zaczniecie myśleć cieplej o... ciepłej desce sedesowej.

Podsumowując, polecam wszystkim tę fascynującą książkę. Dowiedziałam się z niej mnóstwa rzeczy. Nie tylko tego, że zdecydowanie nie lubię zimna i wolę poznawać takie miejsca jak mroźna Alaska w jedyny słuszny sposób – na kanapie, z kubkiem parującej herbaty i kotem na kolanach. Oczywiście, to nie podręcznik geografii czy historii ani nawet poradnik turystyczny. To subiektywna relacja człowieka, który postanowił zamieszkać w 49. stanie Ameryki. W stanie, gdzie mieszka mniej ludzi niż np. w Krakowie, mimo że jest ponad pięciokrotnie większy od Polski. Naprawdę nie mam co narzekać, że daleko nad Bałtyk.

Możliwość przeczytania książki zapewniło mi Wydawnictwo Poznańskie, za co bardzo dziękuję.

30 komentarzy:

  1. Dużo dobrego słyszałam o tej książce. Dodatkowo jestem ciekawa świata ;), więc wydaje się, że to idealna pozycja dla mnie.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydawnictwo Poznańskie to jedno z nielicznych wydawnictw, po którego książki mogę sięgać w ciemno. Tą też mam w planach, ale póki co tych dalszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym miała przeczytać ją drugi raz, zrobiłabym to dopiero w lecie. Teraz jest zdecydowanie za zimno ;)

      Usuń
    2. Myślę, że w moim przypadku to nie ma szans, żebym po nią sięgnęła przed latem - jakoś ciągle czytam, a mam wrażenie, że nieprzeczytanych książek na moim regale wcale nie jest mnie.

      Usuń
    3. Mam to samo :/ Dlatego w ramach postanowień okołonoworocznych będę ograniczać pozycje od wydawnictw na rzecz książek własnych. Kupiłam w ostatnim czasie kilka perełek, ale wciąż brakuje mi czasu, żeby po nie sięgnąć. Pora to zmienić.

      Usuń
  3. Ostatnio Pani w księgarni mi ją polecała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to naprawdę fajna książka - o ile ktoś lubi tę tematykę :)

      Usuń
  4. A propos wydania, to Wydawnictwo Poznańskie bardzo dba o warstwę wizualną tych książek podróżniczych, sama mam od nich dwie i obie są równie ładne jak "Alaska".
    Tę książkę mam w planach, lubię czasami podróżować w nieznane miejsca nie ruszając się z domu. I chociaż nie mam zamiaru nigdy odwiedzić Alaski, to przyjemnie poczytać relację mieszkańca tego ciekawego stanu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba pierwsza książka od nich, jaką mam, ale na pewno będę polować na kolejne. Aż miło trzymać je w ręce, takie są ładne :)

      Usuń
  5. Ostatnio namiętnie oglądam komedie romantyczne osadzone na Alasce. Nie wiem, miłość rozgrzewa te śniegi, czy co? W każdym razie po książkę też kiedyś chętnie sięgnę - o ile odkopię się z tego stosu, który mam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może akurat zrobi się cieplej i będzie się milej czytało? Bo mnie jeszcze bardziej mroziło przy tych opisach ;D

      Usuń
  6. Aż poczulam ten ziąb. Z chęcią bym przeczytała, ale od zimka zdala :D
    Pozdrawiam Kolorowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To polecam na lato - będzie jak znalazł ;)

      Pozdrawiam również!

      Usuń
  7. Wydawnictwo Poznańskie bardzo lubię za Serię Dzieł Pisarzy Skandynawskich, innych książek z tego wydawnictwa na razie nie znam. Ta sprawia wrażenie interesującej. Ciekawa jestem, jak długo autor wytrwa na Alasce. Bo chyba nie będzie do końca życia siedział na takim zimnie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem nie jest tak zimno. Tak bardzo ;)

      Usuń
    2. A wiesz, że próbowałam na swoim brogrollu zmienić stary adres Twojego bloga na nowy – i nie da się? Próbuję, próbuję, a brogroll ani drgnie. No nic, może za kilka dni się uda.

      Usuń
    3. Ostatnio sporo ludzi narzeka na Blogspota. Komentarze się nie publikują, zmiany w szablonach nie widać... Coś się dzieje, może to jakieś większe problemy :/

      Usuń
  8. Czytałam i również gorąco polecam! Książka też jest naprawdę pięknie wydana i spokojnie nadaje się na prezent dla ciekawych świata i ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawa książka więc zobaczymy ^^ może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój maz czesto oglada programy popularno-naukowe o Alasce. Przez co to miejsce nie wydaje mi sie takie obce

    OdpowiedzUsuń
  11. Słyszałam gdzieś ostatnio o tej książce i robię się jej coraz bardziej ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawa propozycja książkowa📖🤗
    Pozdrawiam przedświątecznie bardzo serdecznie🌲💚🍀😊

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam książki podróżnicze, więc koniecznie muszę przeczytać, Alaska mnie bardzo ciekawi ;)

    OdpowiedzUsuń