sobota, 9 kwietnia 2022

"Echo Man" Sam Holland (recenzja przedpremierowa)

Od paru lat odczuwam przesyt nowymi filmami. Wydają mi się niemiłosiernie wtórne, a do tego przepełnione bodźcami, przez co męczą, zamiast angażować. Kiedyś uwielbiałam filmy S-F, a dzisiejsze zwyczajnie mnie nudzą. Włączcie mi najnowsze produkcje Marvela, a nie zdążycie nawet nakryć mnie kocem. Zasnę zaraz po wyświetleniu tytułu. Z nowymi książkami niestety bywa podobnie. Ale żeby nie wyszło, że narzekam, bo kiedyś były czasy, teraz nie ma czasów, przejdźmy do tematu. Do książki skazanej na sukces.

Echo Man” to debiut Brytyjki zakochanej w opowieściach o seryjnych zabójcach. Sam Holland studiowała psychologię, a później pracowała w dziale HR. Szybko pojęła, że to nie to, co pragnie robić w życiu. Łatwo to zrozumieć, gdy do fascynacji zwyrodnialcami typu Dahmer, Bundy, BTK czy Manson (tak, wiem, że ten mordował pośrednio) dodamy jej miłość do Stephena Kinga, Deana Koontza czy Jamesa Herberta. Zamiast analizować kolejne „sybi”, zajęła się pisaniem. Tak powstała książka, która z miejsca stała się hitem.

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że „Echo Man” będzie bestsellerem i u nas. Twierdzę tak nie dlatego, że jestem nim niesamowicie zachwycona. Został napisany w sposób, który gwarantuje mu sukces. To taki marvelowski film albo podkręcony, szybszy cover starego przeboju. Autorka zebrała w jednej fabule kilka głośnych wątków, które wstrząsnęły jeśli nie całym światem, to z pewnością danym krajem. Stworzyła historię seryjnego zabójcy-naśladowcy, który odtwarza zbrodnie sprzed lat. Opisała całość prostym, a zarazem sugestywnym językiem, który zadowoli każdego fana rozbryzgów krwi na ścianie, rozłupywania czaszek, pękających kości i błagalnych jęków ofiar. Aż chce się powiedzieć, że w tej książce jest konkretne mięcho.

Debiut spodoba się czytelnikom, bo błyskawicznie się czyta. To zasługa wspomnianego stylu, a także krótkich rozdziałów. Może nie tak krótkich jak u Cartera, ale spokojnie można połknąć jeden lub dwa, jadąc autobusem. Albo pięć. Często kończą się tak, że musicie, MUSICIE, przeczytać kolejny. I kolejny. Możecie – tak jak ja – ubiegać policję przy dopasowywaniu zabójstw do zabójców, którymi inspirował się tytułowy Echo Man. A kto wie, może i Was napadnie pewna myśl po przeczytaniu policyjnej notki o zakrwawionym chłopcu. Sąsiedzi wezwali patrol, a ten odkrył w domu dwa trupy mężczyzn zakłutych nożem, z odciętymi penisami. Osamotnionym chłopcem w zakrwawionym ubranku zajęła się opieka społeczna. Sprawców mordu nie odnaleziono. Pierwsze, co pomyślałam po przeczytaniu raportu, to: Czy on też dostał od policjanta gumę do żucia?”*

Ktoś może stwierdzić, że opisuję ten debiut dość sucho, jakby mi się nie podobał. Nie jest tak. (Poza zakończeniem. Nie po to czytam do trzeciej rano, żeby denerwować się finałem.) Z jednej strony, jako rozrywka (okrutna i krwawa) „Echo Man” sprawdza się doskonale. Przeczytałam go z zainteresowaniem, sięgając po niego chętniej niż po książkę, która przyszła do mnie wcześniej. Prócz tego byłam ciekawa, czy poprawnie wytypowałam sprawcę. Rzucił mi się w oczy już w połowie, więc chciałam się przekonać, czy znam temat tak dobrze, jak mi się wydaje. Wyszło, że tak. Nie jestem z tego dumna, ale kojarzę większość morderców, o których było swego czasu głośno. Niestety, „chleba i igrzysk”. Z drugiej strony, ta wiedza sprawia, że nie uważam książki za tak straszną, wstrząsającą czy zmuszającą do snu przy włączonym świetle, jak to piszą niektórzy. Jest bardzo brutalna, ale jeśli namiętnie czytacie wszelkie wyroby carteropodobne, śmiało sięgajcie. Jeśli wolicie skupiać się na zagadce kryminalnej albo wczuć się w klimat – to nie tutaj.

Premiera książki: 27 kwietnia 2022 roku

Za możliwość przedpremierowej lektury bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.

* Jeśli ktoś domyśli się, o co mi chodzi, wyślę mu tę książkę w prezencie. O ile będzie chciał ;)
** zdjęcie od wydawnictwa

40 komentarzy:

  1. Nie jestem fanką rozbryzgów krwi na ścianie i rozłupywania czaszek, a do tego niezbyt mnie interesują seryjni zabójcy, więc to raczej książka nie dla mnie. A o co chodzi z tą gumą do żucia, nie mam pojęcia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ktoś skojarzy, a może faktycznie zbyt enigmatycznie to napisałam ;)

      Usuń
  2. Na taką książkę muszę mieć odpowiedni nastrój - inaczej nie wejdzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa recenzja, no i w sumie sama nie wiem... Nie lubię zbyt dużej brutalności i drastycznych opisów (nie cierpię Cartera). Ale z drugiej strony zaintrygowałaś mnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie cierpisz Cartera, to też może Ci nie podejść. Wsadziłabym tę książkę do tej samej szufladki.

      Oczywiście jest opcja, że będzie inaczej i Ci się spodoba. Musiałabyś tylko przymknąć oko na (liczne) krwawe opisy :)

      Usuń
  4. Chodzi o Rzeźnika z Rostowa? Obstawiam Andrieja Czikało, o z tego co kojarzę jednej z ofiar podarował amerykańska gumę do żucia. Książkę przeczytam zdecydowanie, akurat mam ochotę na jakiś dobry kryminał. Ale okładka jest straszna - miałam wrażenie, że mi się w oczach mieni :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, okładka robi mi zeza ;)

      Nie wiedziałam o tej gumie Czikało, a całkiem niedawno oglądałam program o nim. Poszerzyłam akapit o więcej informacji, bo faktycznie, opisałam to tak minimalistycznie, że nikt nie zgadnie. Przecież nie siedzicie w mojej głowie :) Ta notka policyjna od razu skojarzyła mi się z pewną sceną ze starego filmu.

      Usuń
  5. O ile sprawy kryminalne i rozwiązywanie zagadek lubię, tak chyba brutalną otoczkę mogę sobie darować, a trochę szkoda, bo recenzja bardzo zachęcająca w sumie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest baaardzo brutalna, naprawdę. Jeśli nie lubisz takich krwawych treści, nie mogę Ci jej polecić.

      Usuń
  6. w sumie? ostatnio dużo czytam rodzinnych dramatów, więc taka brutalna i mroczna książka, będzie odmianą. Chociaż nie powiem, że miłą!
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaa nie wiem o co chodzi z gumą do żucia i teraz nie daje mi to spokoju!:) Rozumiem, że ta książka to hit skrojony pod gusta amatorów historii o krwawych morderstwach, w których trup ściele się gęsto. No i teraz zastanawiam się czy i ja jestem taką osobą. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie interesują mnie opowieści o seryjnych zabójcach i podcasty truecrime. Tylko, że ja wysłucham tych historii, a potem zaraz o nich zapominam. Mieszają mi się ci słynni zabójcy oraz ich "styl" działania, więc już sama nie wiem. Jak Echo man wpadnie mi w ręce to pewnie przeczytam, ale nie sądzę, żebym była jakoś zszokowana brutalnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakładam, że możesz nie być zaszokowana czy wstrząśnięta, jeśli sięgasz po takie podcasty etc. Ale brutalna ta książka jest, najwyżej my i nam podobni fani (?) możemy być przyzwyczajeni. Co nie brzmi dobrze :/

      Jeśli chcesz, mogę Ci wysłać priv (np. na IG) z tytułem filmu, w którym jest scena z chłopcem i gumą do żucia. To stary film, który chętnie sobie odświeżę, jeśli w końcu uda mi się go gdzieś znaleźć. Jeśli fabuła by Cię zaciekawiła, nie będę przybliżać tej sceny, a jeśli nie, mogę napisać, o co w niej chodziło :)

      Usuń
    2. Rozumiem, co masz na myśli. Będę przygotowana na to, że to nie jest lekka i przyjemna historia. Myślałam, że już uodporniłam się na opowieść true crime, ale teraz słucham podcastu o kobiecie, która latami była więziona przez pewne małżeństwo i jednak trudno mi przyjąć do wiadomości informacje, które autorka podaje.

      Poproszę, chętnie się dowiem co to za film :) Śmiało wysyłaj priv albo maila na adres dosiak90@gmail.com :)

      Usuń
    3. Tego typu historie są tak szalenie przykre w odbiorze, że po ich poznaniu można być długo przybitym. Przynajmniej ja tak mam.

      Podesłałam :)

      Usuń
    4. Skłamałabym, gdybym napisała, że mnie one psują nastrój na długo, ale dają jednak do myślenia. Na pewno jestem przez to ostrożniejsza i są rzeczy, w których widzę zagrożenie. Chociaż tak miałam zawsze, bo kryminałami zaczytywałam się już jako nastolatka, więc nigdy w życiu nie wsiadłam do obcego samochodu, czy nie wdaję się w gadki z obcymi ludźmi.

      Usuń
    5. To ja byłam jako nastolatka niesamowicie naiwna. Czasem aż kręcę głową, kiedy sobie pomyślę, że często miałam więcej szczęścia niż rozumu. Trzeba było czytać kryminały ;)

      Usuń
    6. Myślę, że na to nie ma rady :) Ja zawsze byłam "nudną" nastolatką, która lubiła siedzieć nad książkami i przy kompie, więc aż tyle okazji do wdania się w niebezpieczne sytuacje nie miałam.

      Usuń
    7. To znaczy ja też raczej starałam się pilnować etc. Ale swego czasu mocno imprezowałam, chodziłam na koncerty i wracałam bardzo późno. Nieraz dziwnymi skrótami, pustymi ulicami etc. Gdybym miała pecha i spotkała kogoś złego, nie miałby mi kto pomóc. Na szczęście natknęłam się tylko na ekshibicjonistę ;)

      Usuń
    8. Dobrze, że nic złego Ci się nie przydarzyło :) Moja mama jak opowiada jak w młodości kończyła pracę późno i wracała do domu ostatnim autobusem, a potem szła 3 km przez las o godzinie 23 to mnie też włos jeży się na głowie...

      Usuń
    9. Też wracałam po nocach z pracy, ale przez obszary typowo przemysłowe. Nie wiem, czy wolałabym las, wyobraźnia pewnie robiłaby swoje. Teraz pewnie jeździłabym autem, choć kiepsko widzę w nocy :/

      Praca to co innego, trzeba było, to się wracało. Ale jeśli chodzi o powroty z imprez, zdecydowanie mogłabym być mądrzejsza. Pamiętam, jak kiedyś szłam ze spotkania pod Wawelem, już na automacie (zmęczenie, ale i procenty, co tu kryć). Przechodziłam koło cmentarza i nagle usłyszałam z ciemności pytanie: skąd wracasz, dziewczynko? Dostałam niezłego spida ;) Zaraz obok była jednostka wojskowa i pewnie zaczepił mnie jakiś żołnierz, ale co się zestrachałam, to moje ;)

      Usuń
    10. Obszary przemysłowe też mogą nastraszyć i można czuć się niezbyt pewnie. Mama tak pracowała pod koniec lat 80., kiedy do naszej wsi autobus nie jeździł o tej porze i mogła dostać się tylko do "większej" wsi obok. Zresztą teraz też nic nie jeździ, więc samochód to konieczność. Nieraz mówiła, że miała duszę na ramieniu i po prostu biegła przez ten las.

      O rany, jakbym usłyszała coś takiego to chyba dostałabym zawału, więc nie dziwię się twojej reakcji. Dobrze, że nic złego Ci się nie przytrafiło. Ja miałam raz bardzo dziwną i straszną w sumie sytuację, ale to w biały dzień i akcja dotyczyła samochodu. Nie będę pisać tutaj, bo licho nie śpi, ale jak chcesz to napiszę maila.

      Usuń
    11. Napisz, chętnie się dowiem. Na tego samego maila, z którego Ci wysłałam info o filmie :)

      Usuń
    12. Jasne, w wolnej chwili napiszę, bo to trochę dłuższa historia :)

      Usuń
  8. Mnie na razie nie ciągnie zbytnio do książek o seryjnych mordercach - tym bardziej, że ciężko jest mnie zaskoczyć tą tematyką, bo na studiach miałam fazę na czytanie o psychopatach i seryjnych mordercach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niby zapowiada się fajnie, ale tyle tego już było... Nie wiem. Może kiedyś :)

    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przybywa zadowolonych recenzji. Może kiedyś wcześniej niż później ;)

      P.

      Usuń
    2. Jeśli będzie czas, miejsce i książka w ręce. I ochota :)

      Usuń
  10. Ostatnio o niej głośno. Miałam wrażenie, że to kolejna książka bazujaca na sieczce. czas pokaze, jak czytelnicy ja przejma

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawa okładka. Co do książki zastanowię się jeszcze, ale skoro błyskawicznie się czyta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie wzbraniasz się przed baardzo brutalnymi opisami, może Ci podejść :)

      Usuń
  12. Ok boomer przekonałaś mnie do tej krwawej jatki xD. Aż szkoda, że nie mam pojęcia o co chodzi z tą gumą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie też mogę podesłać wyjaśnienie na maila ;)

      Usuń
  13. Ok boomer przekonałaś mnie do tej krwawej jatki :D. Szkoda, że nie mam pojęcia o co z tą gumą chodzi :P

    OdpowiedzUsuń