wtorek, 1 stycznia 2019

"Porzucony" Alan Philps, John Lahutsky


Gdyby ta książka nie była na faktach, irytowałabym się namnożeniem w niej trudności i przeszkód, jakie blokowały głównemu bohaterowi drogę ucieczki z jego prywatnego piekła. Ileż można wymyślić, co jeszcze się stanie, żeby uniemożliwić mu wyrwanie się z rosyjskiego (a mentalnie wciąż radzieckiego) systemu, który skazał go na cierpienie? Niestety ten scenariusz pisało samo życie.

"Porzucony" opowiada nam historię chłopca uznanego przez państwo rosyjskie za bezużytecznego, uszkodzonego i zbędnego. Wania to jedno z milionów dzieci straconych, takich, które rzekomo mogły liczyć na pomoc kraju wyłącznie po odebraniu ich rodzicom bądź namówieniu ich na zrzeczenie się praw do potomka. Jak na ironię, maluchy trafiały wtedy do ośrodków, w których nie udzielano im ŻADNEJ pomocy. Miały powoli umierać, nie przeszkadzając personelowi.

"... wkroczyła do podziemnego świata, w którym dzieci uznawano za martwe, choć ich serduszka jeszcze biły, a ciała się poruszały".

Bardzo chciałabym napisać, że działania kadry sierocińca czy szpitala psychiatrycznego to wyłącznie rezultat życia w takim a nie innym kraju, w takiej a nie innej rzeczywistości. Niestety nie jest tak. Miałam wątpliwą przyjemność poznać takie pielęgniarki również w Polsce, w XXI wieku, w "zwykłych" szpitalach. Nie wiem czy ich zachowanie to efekt wypalenia zawodowego, znieczulicy, frustracji nieudanym życiem, w każdym razie takie Nastie są wszędzie. Boli to szczególnie, kiedy wie się, że takie obojętno-okrutne pracownice zajmują się osobami bezbronnymi - dziećmi i staruszkami. Nie brak dziś również tchórzliwych Adeli, które dostały stanowiska bez kompetencji, w nagrodę za służalczość, nie brak też Morozowych, ze złośliwą satysfakcją wykorzystujących swoją pozycję po to, żeby zaszkodzić komuś tylko dlatego, że chcą i mogą. To mnie oburza, ale nie dziwi. Już to znam.

"Wszyscy doskonale wiedzieli, że ludzie pracowali w sierocińcach nie dlatego, że kochali dzieci, lecz dlatego, że mogli tam bezkarnie kraść. Jeśli dostarczano mięso, podkradano je, a dzieci dostawały chleb i ziemniaki. Tak samo było z pościelą. Zawsze znikała tylnymi drzwiami".

Czy trzeba daleko szukać? Ktoś pamięta odcinek "Uwaga! TVN" o kucharkach, które kradły jedzenie przedszkolakom? Oczywiście to, że i my mamy takie elementy w społeczeństwie, nie zmienia faktu, że dorośli otaczający Wanię bardzo go zawiedli. A on sam przeszedł trudną i obfitującą w cierpienia drogę, zanim stał się (szczęśliwym) Johnem.

"Porzucony" to nieprzyjemna lektura, wykopująca czytelnika ze strefy komfortu/bańki mydlanej pt. "na pewno wszyscy przestrzegają prawa i rzetelnie wykonują swoje obowiązki". Nieprzyjemna, ale potrzebna, choćby po to, żeby otworzyć oczy i rozejrzeć się wokół siebie. Żeby nie być obojętnym.

10 komentarzy:

  1. Moja znajoma czytała i po lekturze była dosłownie chora. Ale i ja sięgnę po nią w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  2. czuję,że po nią sięgnę. Może nie teraz, bo jestem wystarczająco zdołowana, ale za jakiś czas.
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, na doła bym nie polecała jej czytać. Niby koniec jest dobry, ale przedtem trzeba się porządnie nadenerwować...

      Usuń
  3. Wiesz od razu ta książka skojarzyło mi się z reportażem i dzieciakami które spotkałam ma moskiewskim metro, dzieciakami które wąchały klej.
    Wszędzie gdzie króluje bezbronność a się roi od złodziei...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pole do popisu dla ciemnej strony człowieczeństwa...

      Usuń
    2. Ten reportaż o dzieciach powstał 12 lat temu. Jego bohaterką zaszła w ciążę w wieku 15 lat
      Przy wsparciu jakby trenera , bo celem reportażu
      nie było podanie ryby a raczej wędki, czyli nauka życia przez samodzielność.
      Dziewczyna załamuje się kilkakrotnie, próbuje wydostać się z kręgu śmietnikowej biedy, kleju i temu podobnych.
      Z dzieckiem zaczyna życie
      W wieku 19 lat chyba nawet jest w
      POLSCE bo autorka reportażu odbiera nagrodę.
      Materiał pokazuje jak trudno jest wyjść poza kręg biedy.
      Jak wygooglujesz to z pewnością znajdziesz historię moskiewskich sierot z metra i info o reportażu

      Usuń
    3. Chyba znalazłam. Na razie przejrzałam jedynie pobieżnie, bo robota mnie zawala, ale jak się tylko odkopię, obejrzę.

      Usuń
  4. Nie lubię takich książek i dobrowolnie po nie nie sięgam. Wiem, że tak się działo i tak się dzieje na świecie, nie chcę i nie umiem jeszcze o tym czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewnym sensie czytanie takich książek jest krzywdzeniem samego siebie, bo poznaje się (i czuje) cudze cierpienie. A lepiej go nie czuć niż czuć, fakt.

      Usuń