wtorek, 19 listopada 2019

"Festiwal" Andrzej Dziurawiec


Nie wiem, czy ta książka podobała mi się, czy nie. Zdaję sobie sprawę, że to dziwne, ale to chyba jeden z tych tytułów, z którymi trzeba się przespać. Tyle tu tego, że czuję się, jakbym wyszła z wirówki. Jak gej, to od razu w peniuarze, a do tego – żeby było dziwniej – ze szczekającą papugą. Jak feministka, to z „pełnym niedźwiadkiem” (który robi takie wrażenie na policjancie, że aż musi kilkukrotnie pytać innych ludzi, czy ich to nie dziwi. Ten niedźwiadek.). Jak klub LGBT-friendly, to bywalcy tak barwni i nietypowi, że heteryk ubrany na czarno rzuca się w oczy jak Siuks w warszawskim Mordorze.

Nietypowy jest także styl tego kryminału, co może być jednocześnie wadą i zaletą. Zależy jak patrzeć. Miałam wrażenie, jakby „Festiwal” pisały dwie różne osoby, w ostateczności autor wyspany i autor na kacu. Wyspana wersja bardzo mi się podobała, za to ta druga... Zdania były zbyt krótkie jak na mój gust (parokrotnie miałam skojarzenia z telegrafowaniem), miały chyba 
na celu dodanie akcji dynamizmu, a według mnie wprowadzały jedynie chaos.

Humoru nie brakowało i w większości mi się podobał, tylko czasem czułam się jak gęś tuczona do foie gras – jakby pisarz wpychał mi go na siłę. Pierwszy z brzegu przykład: scena, w której Jan Kowalski "uprzejmie" prosi podpitych ziomków, żeby zostawili go w spokoju. Kto czytał, ten wie, o jaki "uprzejmy" sposób mi chodzi. Ale, jak piszę, w większości humor mi się podobał. Był zgryźliwy, cyniczny, oparty na gierkach słownych i skojarzeniach, jak lubię. Prócz tego z przyjemnością napotykałam fragmenty potwierdzające szeroką wiedzę ogólną i oczytanie autora. Choć nie powiem, nie spodziewałam się spotkać na kartkach tej pełnej wulgaryzmów, dymu papierosowego i alkoholu książki subtelnej Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Obejrzałam się za nią jak Neo za Kobietą w Czerwieni w „Matrixie”.

Tytułowy festiwal to Waginalia, impreza z koncertami, cyklami wykładów i wystaw poświęconych dokładnie temu, na co wskazuje nazwa. Główna gwiazda wydarzenia, skandalistka-pornofeministka, nie dociera na nie, bo zostaje brutalnie zamordowana. Ledwo jedna zbrodnia wychodzi na światło dzienne – i zostaje rozdmuchana przez media i radykalne feministyczne "bojówki", odbierające ją jako atak na środowisko – pojawiają się kolejne trupy. Zabójca obserwuje poczynania policji, świetnie się przy tym bawiąc. A sama policja słania się ze zmęczenia na nogach, poganiana przez przełożonego tyrana, który ma za nic życie prywatne i zdrowie swoich podwładnych. Aż mi się przypomniało, czemu mam taki a nie inny tryb pracy. Z takim szefem nie wytrzymałabym ani jednego dnia.

Akcja pędzi jak szalona, dziennikarze węszą, a policjanci chłepczą hektolitry kawy i przesłuchują kolejnych świadków, od squatersów po wszystkie literki tęczowej społeczności. W międzyczasie poznajemy sercowe i/lub seksualne perypetie jednych bohaterów, przeszłość innych bohaterów, historię Etiopii i co potrafi żydowski milioner. Zaglądamy do komuny na pewnej farmie, do domów bogobojnych na pokaz i do squatów. Czy kogoś wciąż dziwi, że czułam się jak po wyjściu z wirówki?

Jeszcze nie wiem, czy ta książka mi się podobała. Na szczęście mogę – w odróżnieniu od policji z „Festiwalu” – porządnie się wyspać i przemyśleć tę kwestię. A na razie wiem jedno: jest nad czym myśleć.

52 komentarze:

  1. I mam dylemat. Bo jezeli książka napisana jest na serio to zdecydowanie mowie nie,ale jezeli mamy tu duza dawke groteski to moze mi sie spodobać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tematyka Ci nie odpowiada? ;) Zdecydowanie jest na serio, to kryminał, bardzo specyficzny, ale jednak nie nazwę go groteską. Tu wszystko jest na serio - dodam też, że rzeczywiście miał miejsce taki festiwal. I to chyba niejeden :)

      Usuń
  2. Póki co mam kilka zaległych do posłuchania, zatem tym razem podziękuję 📖
    Pozdrowionka zostawiam🤗🌻

    OdpowiedzUsuń
  3. " w ostateczności autor wyspany i autor na kacu." Haha dobre.... jakoś nie mam ochoty czytać tego co ktoś napisał po kilku głębszych chociaż mówi się, że Mickiewicz też na trzeźwo nie pisał xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różne są ścieżki i źródła weny ;D

      Usuń
    2. Wena weną.. ale co z tek weny wychodzi? xD

      Usuń
    3. Dzieła genialne... albo mniej genialne ;)

      Usuń
    4. No właśnie mniej genialne albo gniotuy:P

      Usuń
    5. Genialne też, niektórzy przecież najlepiej pisali (czy grali) na konkretnym haju. Tylko tutaj na dwoje babka wróżyła ;) Może być dzieło życia albo... wielka kupka ;D

      Usuń
    6. Podajprzykłąd genialnego xD

      Usuń
    7. Tak z palca? Baudelaire ponoć tworzył wiele wierszy na haju. Nie znam wszystkich, ledwie parę, ale uważam, że to naprawdę piękne (choć niepokojące) utwory.

      Usuń
    8. A tego pana to nie znam :P

      Usuń
    9. Taki sobie pan poeta. W szkole średniej przerabialiśmy jego wiersze, a na pewno "Albatrosa" :)

      Usuń
    10. Potem wpisze sobie tego pana :)

      O widze u Ciebie Słowika - jest szał ciał na insta o tej książce xD
      I poznałaś sekret kota? :D

      Usuń
    11. Teraz nawet nie taki wielki szał, jest druga część. Mam nadzieję, że będę mieć czas przeczytać pierwszą w weekend;)

      Mam doktorat z kotologii, więc już od dawna znam wszystkie kocie sekrety ;D

      Usuń
    12. POwodzenia :)

      Czyli książka to nic nowego :P

      Usuń
    13. Będę się starać ze wszystkich sił :)

      Ta akurat jest nowością, bo autorka podeszła do tematu z zupełnie innej strony - potraktowała go dosłownie.

      ... I zdałam sobie sprawę, że to tę książkę powinnam przeczytać w weekend, a nie "Słowika". Premiera już minęła, jako że to mój patronat, muszę jak najszybciej napisać recenzję. Tak że o samej kociej książce nie napiszę Ci nic więcej. Zaczekaj na recenzję :)

      Usuń
    14. To nie bój się albo się nie staraj ;P

      Nowości na początku są rozchwytywane ;)

      O Słowik... ten z insta? Czytałam ;)

      Usuń
    15. Jak się postaram, to dam radę i wygospodaruję czas na przyjemności :)

      Tak, ale ta nowość jest inna. Wcześniej raczej nikt nie badał kotów pod tym kątem. Myślę, że nie każdemu przypadnie do gustu, więc mimo że to nowość, szału nie zrobi. Co nie zmienia faktu, że bardzo się cieszę, że wybrano mnie do patronowania temu tytułowi :)

      I jak?

      Usuń
    16. Zawsze się strasz ;)

      Pod tym? Pod jakim? Takim jaki opisano w książce? Hm.. no ciekawe, tylko szkoda, że sząłu nie ma ;) Ale gratuluję że Ciebie wygrali chociaż to było oczywiste... z takim stażem? :D

      Dla mnie wiele szału o nic. nie wiem skąd te zachwyty ;)

      Usuń
    17. Ale nie zawsze wychodzi ;)

      Nie napiszę pod jakim. Dopiero w recenzji, żeby za dużo nie zdradzić wcześniej ;) A wybrali mnie, bo mam kocią nazwę bloga. Pozostałe patronki też są takie "kociolubne" ;D

      Kurczę, to tym bardziej mnie ciekawi. Będzie motywacja, żeby się odrobić z pracą i siąść do czytania. Najpierw "Sekretny język kotów", a potem "Słowik" :)

      Usuń
    18. Wychodzi różnie i to normalne :

      ok. POczekam. Cierpliwie :) No nazwa do czegoś zobowiązuje ale trafili :D

      No ciekawe czy Słowik Ci się spodoba i dołączysz do zachwytów ;)

      Usuń
    19. Zobaczymy. Dziś jednak nie poczytam, bo praca. Wczoraj nic nie robiłam, więc trzeba nadgonić przed jutrem:)

      Usuń
    20. Praca, praca... a odpoczynek? ;)

      Usuń
    21. Długi, ale nie należyty, bo się nie należał ;D

      Usuń
    22. Należy się za pracę, a nie za leniuchowanie. Najpierw praca, potem przyjemność, muszę się w końcu nauczyć tej zasady, wtedy życie stanie się dużo prostsze :D

      Usuń
    23. Ale aby pracować trzeba też trochę poleniuchować ;D

      Usuń
    24. Tak, ale zdrowa kolejność to taka, że najpierw praca, a potem leniuchowanie. Odwrotna - same problemy ;)

      Usuń
    25. Praca- odpoczynek praca odpoczynek ;)

      Usuń
  4. Nooo, dla mnie brzmi obiecująco :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chyba jednak podziękuję, chyba nie odnalazłabym się w temacie waginaliów :D

    OdpowiedzUsuń
  6. faktycznie mocno "zawirowana" książka ale nawet do mnie przemawia, szczególnie ten humor. Myślę, ze mogłabym się w ten wir wciągnąć ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie cyknęłam fotki żadnej strony, choćby tej scenki z Kowalskim. Byłoby wiadomo, o co mi chodzi. Będę mądrzejsza na przyszłość ;)

      Co nie zmienia faktu, że kto wie, może by Ci się spodobało. Na pewno książka warta uwagi, raczej nie zostawi nikogo obojętnym. Albo przypadnie do gustu albo zniesmaczy.

      Usuń
  7. Chyba jednak nie. Obawiam się, że mogłabym się zmęczyć tym zakręconymi stylem i wydarzeniami :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdecydowanie specyficzna książka. Już się wyspałam, a dalej nie do końca wiem, co o niej myśleć ;)

      Usuń
  8. Raczej nie dla mnie, coś do mnie nie przemawia ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Krótkich zdań to ja nie lubię. Ostatnio zetknęłam się z takimi w „Krótkiej wymianie ognia” i nieco mnie to denerwowało. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem są fajne, ale w takim natężeniu bardzo mi przeszkadzały :)

      Usuń
  10. Nie jestem pewna czy to książka dla mnie ale może przy jakiejś okazji sięgnę po nią ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi od samej recenzji zakręciło się w głowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co dopiero, gdyby się sięgnęło po książkę ;)

      Usuń
  12. Recenzję tak napisałaś, że aż ciekawa jestem tej książki! :)

    OdpowiedzUsuń