Nie
wiem, czy ta książka podobała mi się, czy nie. Zdaję sobie
sprawę, że to dziwne, ale to chyba jeden z tych tytułów, z
którymi trzeba się przespać. Tyle tu tego, że czuję się, jakbym
wyszła z wirówki. Jak gej, to od razu w peniuarze, a do tego –
żeby było dziwniej – ze szczekającą papugą. Jak feministka, to
z „pełnym niedźwiadkiem” (który robi takie wrażenie na
policjancie, że aż musi kilkukrotnie pytać innych ludzi, czy ich
to nie dziwi. Ten niedźwiadek.). Jak klub LGBT-friendly, to bywalcy tak barwni i nietypowi, że heteryk
ubrany na czarno rzuca się w oczy jak Siuks w warszawskim
Mordorze.
Nietypowy jest także styl tego kryminału, co może być jednocześnie wadą i zaletą. Zależy jak patrzeć. Miałam wrażenie, jakby „Festiwal” pisały dwie różne osoby, w ostateczności autor wyspany i autor na kacu. Wyspana wersja bardzo mi się podobała, za to ta druga... Zdania były zbyt krótkie jak na mój gust (parokrotnie miałam skojarzenia z telegrafowaniem), miały chyba na celu dodanie akcji dynamizmu, a według mnie wprowadzały jedynie chaos.
Humoru nie brakowało i w większości mi
się podobał, tylko czasem czułam się jak gęś tuczona do foie
gras – jakby pisarz wpychał mi go na siłę. Pierwszy z brzegu
przykład: scena, w której Jan Kowalski "uprzejmie" prosi podpitych ziomków,
żeby zostawili go w spokoju. Kto czytał, ten wie, o jaki "uprzejmy" sposób mi chodzi. Ale, jak piszę, w większości humor
mi się podobał. Był zgryźliwy, cyniczny, oparty na gierkach
słownych i skojarzeniach, jak lubię. Prócz tego z
przyjemnością napotykałam fragmenty potwierdzające szeroką
wiedzę ogólną i oczytanie autora. Choć nie powiem, nie
spodziewałam się spotkać na kartkach tej pełnej wulgaryzmów,
dymu papierosowego i alkoholu książki subtelnej
Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Obejrzałam się za nią jak Neo za
Kobietą w Czerwieni w „Matrixie”.
Tytułowy festiwal to Waginalia, impreza z koncertami, cyklami wykładów i wystaw poświęconych dokładnie temu, na co wskazuje nazwa. Główna gwiazda wydarzenia, skandalistka-pornofeministka, nie dociera na nie, bo zostaje brutalnie zamordowana. Ledwo jedna zbrodnia wychodzi na światło dzienne – i zostaje rozdmuchana przez media i radykalne feministyczne "bojówki", odbierające ją jako atak na środowisko – pojawiają się kolejne trupy. Zabójca obserwuje poczynania policji, świetnie się przy tym bawiąc. A sama policja słania się ze zmęczenia na nogach, poganiana przez przełożonego tyrana, który ma za nic życie prywatne i zdrowie swoich podwładnych. Aż mi się przypomniało, czemu mam taki a nie inny tryb pracy. Z takim szefem nie wytrzymałabym ani jednego dnia.
Akcja pędzi jak szalona, dziennikarze węszą, a policjanci chłepczą hektolitry kawy i przesłuchują kolejnych świadków, od squatersów po wszystkie literki tęczowej społeczności. W międzyczasie poznajemy sercowe i/lub seksualne perypetie jednych bohaterów, przeszłość innych bohaterów, historię Etiopii i co potrafi żydowski milioner. Zaglądamy do komuny na pewnej farmie, do domów bogobojnych na pokaz i do squatów. Czy kogoś wciąż dziwi, że czułam się jak po wyjściu z wirówki?
Jeszcze nie wiem, czy ta książka mi się podobała. Na szczęście mogę – w odróżnieniu od policji z „Festiwalu” – porządnie się wyspać i przemyśleć tę kwestię. A na razie wiem jedno: jest nad czym myśleć.
Tytułowy festiwal to Waginalia, impreza z koncertami, cyklami wykładów i wystaw poświęconych dokładnie temu, na co wskazuje nazwa. Główna gwiazda wydarzenia, skandalistka-pornofeministka, nie dociera na nie, bo zostaje brutalnie zamordowana. Ledwo jedna zbrodnia wychodzi na światło dzienne – i zostaje rozdmuchana przez media i radykalne feministyczne "bojówki", odbierające ją jako atak na środowisko – pojawiają się kolejne trupy. Zabójca obserwuje poczynania policji, świetnie się przy tym bawiąc. A sama policja słania się ze zmęczenia na nogach, poganiana przez przełożonego tyrana, który ma za nic życie prywatne i zdrowie swoich podwładnych. Aż mi się przypomniało, czemu mam taki a nie inny tryb pracy. Z takim szefem nie wytrzymałabym ani jednego dnia.
Akcja pędzi jak szalona, dziennikarze węszą, a policjanci chłepczą hektolitry kawy i przesłuchują kolejnych świadków, od squatersów po wszystkie literki tęczowej społeczności. W międzyczasie poznajemy sercowe i/lub seksualne perypetie jednych bohaterów, przeszłość innych bohaterów, historię Etiopii i co potrafi żydowski milioner. Zaglądamy do komuny na pewnej farmie, do domów bogobojnych na pokaz i do squatów. Czy kogoś wciąż dziwi, że czułam się jak po wyjściu z wirówki?
Jeszcze nie wiem, czy ta książka mi się podobała. Na szczęście mogę – w odróżnieniu od policji z „Festiwalu” – porządnie się wyspać i przemyśleć tę kwestię. A na razie wiem jedno: jest nad czym myśleć.
I mam dylemat. Bo jezeli książka napisana jest na serio to zdecydowanie mowie nie,ale jezeli mamy tu duza dawke groteski to moze mi sie spodobać.
OdpowiedzUsuńTematyka Ci nie odpowiada? ;) Zdecydowanie jest na serio, to kryminał, bardzo specyficzny, ale jednak nie nazwę go groteską. Tu wszystko jest na serio - dodam też, że rzeczywiście miał miejsce taki festiwal. I to chyba niejeden :)
UsuńPóki co mam kilka zaległych do posłuchania, zatem tym razem podziękuję 📖
OdpowiedzUsuńPozdrowionka zostawiam🤗🌻
Dziękuję i od-pozdrawiam :)
Usuń" w ostateczności autor wyspany i autor na kacu." Haha dobre.... jakoś nie mam ochoty czytać tego co ktoś napisał po kilku głębszych chociaż mówi się, że Mickiewicz też na trzeźwo nie pisał xD
OdpowiedzUsuńRóżne są ścieżki i źródła weny ;D
UsuńWena weną.. ale co z tek weny wychodzi? xD
UsuńDzieła genialne... albo mniej genialne ;)
UsuńNo właśnie mniej genialne albo gniotuy:P
UsuńGenialne też, niektórzy przecież najlepiej pisali (czy grali) na konkretnym haju. Tylko tutaj na dwoje babka wróżyła ;) Może być dzieło życia albo... wielka kupka ;D
UsuńPodajprzykłąd genialnego xD
UsuńTak z palca? Baudelaire ponoć tworzył wiele wierszy na haju. Nie znam wszystkich, ledwie parę, ale uważam, że to naprawdę piękne (choć niepokojące) utwory.
UsuńA tego pana to nie znam :P
UsuńTaki sobie pan poeta. W szkole średniej przerabialiśmy jego wiersze, a na pewno "Albatrosa" :)
UsuńPotem wpisze sobie tego pana :)
UsuńO widze u Ciebie Słowika - jest szał ciał na insta o tej książce xD
I poznałaś sekret kota? :D
Teraz nawet nie taki wielki szał, jest druga część. Mam nadzieję, że będę mieć czas przeczytać pierwszą w weekend;)
UsuńMam doktorat z kotologii, więc już od dawna znam wszystkie kocie sekrety ;D
POwodzenia :)
UsuńCzyli książka to nic nowego :P
Będę się starać ze wszystkich sił :)
UsuńTa akurat jest nowością, bo autorka podeszła do tematu z zupełnie innej strony - potraktowała go dosłownie.
... I zdałam sobie sprawę, że to tę książkę powinnam przeczytać w weekend, a nie "Słowika". Premiera już minęła, jako że to mój patronat, muszę jak najszybciej napisać recenzję. Tak że o samej kociej książce nie napiszę Ci nic więcej. Zaczekaj na recenzję :)
To nie bój się albo się nie staraj ;P
UsuńNowości na początku są rozchwytywane ;)
O Słowik... ten z insta? Czytałam ;)
Jak się postaram, to dam radę i wygospodaruję czas na przyjemności :)
UsuńTak, ale ta nowość jest inna. Wcześniej raczej nikt nie badał kotów pod tym kątem. Myślę, że nie każdemu przypadnie do gustu, więc mimo że to nowość, szału nie zrobi. Co nie zmienia faktu, że bardzo się cieszę, że wybrano mnie do patronowania temu tytułowi :)
I jak?
Zawsze się strasz ;)
UsuńPod tym? Pod jakim? Takim jaki opisano w książce? Hm.. no ciekawe, tylko szkoda, że sząłu nie ma ;) Ale gratuluję że Ciebie wygrali chociaż to było oczywiste... z takim stażem? :D
Dla mnie wiele szału o nic. nie wiem skąd te zachwyty ;)
Ale nie zawsze wychodzi ;)
UsuńNie napiszę pod jakim. Dopiero w recenzji, żeby za dużo nie zdradzić wcześniej ;) A wybrali mnie, bo mam kocią nazwę bloga. Pozostałe patronki też są takie "kociolubne" ;D
Kurczę, to tym bardziej mnie ciekawi. Będzie motywacja, żeby się odrobić z pracą i siąść do czytania. Najpierw "Sekretny język kotów", a potem "Słowik" :)
Wychodzi różnie i to normalne :
Usuńok. POczekam. Cierpliwie :) No nazwa do czegoś zobowiązuje ale trafili :D
No ciekawe czy Słowik Ci się spodoba i dołączysz do zachwytów ;)
Zobaczymy. Dziś jednak nie poczytam, bo praca. Wczoraj nic nie robiłam, więc trzeba nadgonić przed jutrem:)
UsuńPraca, praca... a odpoczynek? ;)
UsuńWczoraj był :)
UsuńNAlezyty i długi? :)
UsuńDługi, ale nie należyty, bo się nie należał ;D
UsuńNależał należał ;)
UsuńNależy się za pracę, a nie za leniuchowanie. Najpierw praca, potem przyjemność, muszę się w końcu nauczyć tej zasady, wtedy życie stanie się dużo prostsze :D
UsuńAle aby pracować trzeba też trochę poleniuchować ;D
UsuńTak, ale zdrowa kolejność to taka, że najpierw praca, a potem leniuchowanie. Odwrotna - same problemy ;)
UsuńPraca- odpoczynek praca odpoczynek ;)
UsuńTak jest :D
UsuńNooo, dla mnie brzmi obiecująco :)
OdpowiedzUsuńJest... intrygujące. Bez dwóch zdań ;)
UsuńJa chyba jednak podziękuję, chyba nie odnalazłabym się w temacie waginaliów :D
OdpowiedzUsuńMówisz? ;D
Usuńfaktycznie mocno "zawirowana" książka ale nawet do mnie przemawia, szczególnie ten humor. Myślę, ze mogłabym się w ten wir wciągnąć ^^
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie cyknęłam fotki żadnej strony, choćby tej scenki z Kowalskim. Byłoby wiadomo, o co mi chodzi. Będę mądrzejsza na przyszłość ;)
UsuńCo nie zmienia faktu, że kto wie, może by Ci się spodobało. Na pewno książka warta uwagi, raczej nie zostawi nikogo obojętnym. Albo przypadnie do gustu albo zniesmaczy.
Chyba jednak nie. Obawiam się, że mogłabym się zmęczyć tym zakręconymi stylem i wydarzeniami :(
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie specyficzna książka. Już się wyspałam, a dalej nie do końca wiem, co o niej myśleć ;)
UsuńRaczej nie dla mnie, coś do mnie nie przemawia ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńKrótkich zdań to ja nie lubię. Ostatnio zetknęłam się z takimi w „Krótkiej wymianie ognia” i nieco mnie to denerwowało. :)
OdpowiedzUsuńCzasem są fajne, ale w takim natężeniu bardzo mi przeszkadzały :)
UsuńNie jestem pewna czy to książka dla mnie ale może przy jakiejś okazji sięgnę po nią ;)
OdpowiedzUsuńJak będzie sposobność - i ochota ;)
UsuńMi od samej recenzji zakręciło się w głowie :)
OdpowiedzUsuńA co dopiero, gdyby się sięgnęło po książkę ;)
UsuńRecenzję tak napisałaś, że aż ciekawa jestem tej książki! :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń