środa, 6 stycznia 2021

"Bezgwiezdne morze" Erin Morgenstern

Od kiedy tu przybyłem, ciągle dostaję wiadomości i wskazówki, i zagadki. Najpierw była Królowa Pszczół, która doprowadziła mnie do ukrytej krypty z trupami w całunach ze wspomnień, gdzie kot mnie zostawił, a książka powiedziała mi, że trzy rzeczy zagubiły się w czasie”.

Minęło parę dni, odkąd skończyłam „Bezgwiezdne morze”, ale wciąż nie umiem zebrać myśli. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką książką. To ostatnia pozycja ze stosiku hańby i mój absolutny rekord czytelniczy. Prawie dwa i pół miesiąca zajęło mi dotarcie do ostatniej strony. Kilkanaście podejść, czytanie na raty i odkładanie z dwóch powodów: brak czasu oraz obijanie się po tej historii jak mucha po szybie. Zupełnie jakbym przesuwała ręką po ścianie w poszukiwaniu kontaktu. Wciąż tkwiłam w ciemnościach, daleko od drzwi. W okolicach setnej strony zadawałam sobie pytanie: o co chodzi? Po minięciu dwusetnej poczułam zaintrygowanie. Po przewróceniu trzechsetnej odkryłam, że jestem w tej książce zakochana. I nie mogę się oderwać.

Cóż to była za plątanina wątków, opowieści z różnych czasów i przestrzeni, powietrza pachnącego kurzem z tysięcy książek, dymem ze świec, drewnem, cytryną i miodem! To drzwi, które trzeba znaleźć, otworzyć i trafić we właściwy czas, w „teraz”, a nie w „później” lub „nigdy więcej”. To książka w książce, światy pod światem, światy oraz idee światów. To ludzie, którzy się kochali, ale nie mogli być razem. Byli razem, ale wiedzieli, że mogą jedynie wyrywać strzępki wspólnych chwil z sowich dziobów. Że muszą w końcu wyjść z jedynego pokoju, w którym czas jest taki sam dla obojga. Że będą ginąć i odradzać się w innych światach, w innych czasach, gdzie znów się odnajdą ciałem i pamięcią.

Co najlepsze, ta historia tak naprawdę jest prosta. Pod przepiękną okładką kryje się opowieść o nieśmiałym, wrażliwym studencie, który stracił kiedyś szansę na otworzenie pewnych drzwi. Po latach otrzymał ją ponownie i znalazł się przez to w ogromnym niebezpieczeństwie. Musi przejść długą drogę, zanim zrozumie, czym (i o czym, a raczej o kim) jest tajemnicza książka, którą znalazł w bibliotece. Odkryje, że jego rola jest kluczowa dla całej historii. Zdałam sobie sprawę, że to właściwie wielki spojler. Ale przy tej książce to dopuszczalne.

Przeczytanie dzieła Erin Morgenstern było niesamowitym przeżyciem. Czułam mnóstwo emocji, od konsternacji bohatera i własnej (że nic nie rozumiem) po radość – bohatera oraz własną. Zaskoczenie i wdzięczność, że rzeźbiarka opowieści postanowiła postawić taką, a nie inną kropkę nad „i”. Prócz tego przepełniał mnie zachwyt nad pięknem, plastycznością języka (brawa dla tłumacza!) oraz wyobraźnią autorki.

Oczarowanie stylem nie zmienia faktu, że niespecjalnie wiem, komu mogłabym polecić ten tytuł. Nie wiem nawet, czy mogę polecić go komukolwiek, mimo że uważam go za wybitny. Nie daję żadnej gwarancji, że idąc po moich śladach, dotrzecie do tego samego miejsca. Może pokochacie „Bezgwiezdne morze” tak jak ja, a może zatrzymacie się w pół kroku, zdezorientowani i wściekli, że wciąż tkwicie w gęstwinie wątków i obrazów? To książka wyjątkowa, wymagająca, rzekłabym nawet, że ekskluzywna. Do świata pod światem mogą wejść jedynie wybrańcy. Uważam, że wybrańcy to też czytelnicy, którzy przepłynęli przez morze z confetti, spotkali się z rzeźbiarką w domku dla lalek i zostali w Przystani, nawet gdy opuściły ją pszczoły. Tylko oni mogli zobaczyć, jak wygląda świat przedstawiony po „i żyli długo i szczęśliwie”. Tylko im było dane przekonać się, że koniec może być początkiem. Nawet gdy przyjdzie kilka razy umrzeć.

Jakkolwiek to brzmi, jestem z siebie dumna. Udało mi się znaleźć właściwe drzwi i wkroczyć do podziemnego królestwa. Krążyłam korytarzami, wchodziłam do sal pełnych książek, spotykałam kolejne koty i łączyłam stare/nowe elementy układanki. Znalazłam punkt, od którego wszystko zaczęło do siebie pasować. Wszystko było po coś. Teraz pozostaje mi czekać, aż opowieść Zachary'ego (i pozostałych) umości się w mojej pamięci, rozleje miodową taflą szeroko i gładko po sam horyzont. A potem zacznę czytać ją drugi raz. To będzie prawdziwa uczta!

Za możliwość poznania tego magicznego uniwersum bardzo dziękuję wydawnictwu Świat Książki.

35 komentarzy:

  1. Widzę, że Twoje zakochiwanie się w tej książce trwało wyjątkowo długo. :) A ile stron ma ta powieść? Wygląda na dość grubą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma 660 stron pisanych przepięknym językiem. Ten świat jest bardzo kolorowy, mroczny, okrutny, cudowny... no brak mi słów, żeby go opisać. Tej książki nie da się przekartkować ani skakać po rozdziałach, nie da się czytać po łebkach, bo nie będzie się nic rozumiało. Jeśli komuś brakuje czasu (tak jak mnie brakowało), to będzie ją dziobać po trochu. Kilka miesięcy ;)

      Naprawdę nigdy wcześniej nie czytałam czegoś takiego.

      Usuń
  2. Oho, taka zniewalająca recenzja pełna zachwytów! Nic, tylko czytać! A tak na serio, to gdzieś tam od jakiegoś czasu mignął mi tytuł, ale jakoś nie mogłam się przekonać, czy ta książka jest dla mnie. Teraz wiem, że zdecydowanie muszę się za nią zabrać. Skorzystam z polecenia i jak tylko przeczytam, dam znać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest magia w pięknych okładkach, przecudnie wydana i napisana. Tylko wymaga cierpliwości :)

      To będę czekać na opinię. Jestem jej bardzo ciekawa :)

      Usuń
  3. Byłam jej ciekawa jak zobaczyłam okładkę ale kiedy przeczytałam fragment doszłam do wniosku, że jest "dziwnie" napisana ;P Tak jakoś inaczej - nie jak zwykłe powieści i nie wiem czy ten styl by mi odpowiadał

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, po Twojej recenzji nie pozostało mi nic innego niż zapisać tytuł! 660 stron uczty, brzmi zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już nie mogę się doczekać czytania drugi raz! :)

      Usuń
  5. Potrafisz zaintrygować. Najpierw piszesz o pomieszaniu wątków, a potem, że historia jest prosta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo naprawdę jest. Ale z tego zdajemy sobie sprawę dopiero wtedy, kiedy już wszystkie wątki się połączą. Wcześniej długo długo długo nie można się ogarnąć i nie wiadomo, czy chodzi w tej opowieści o coś konkretnego, czy autorka wiedzie czytelnika na manowce :)

      Usuń
  6. Ciekawe, zwykle jak długo męczę się z jakąś książka okazuje się kiepska. Tu potrzebowałaś czasu by ją naprawdę odkryć. Twoja recenzja mocno zachęca, żeby również spróbować. Wyczuwam coś magicznego, tajemniczego i kuszącego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie było do końca męczenie. To było... coś dziwnego. Czytasz i nie wiesz o co chodzi, czy do czegoś dojdziesz, czy to było pisane dla samego pisania, czy jednak po coś. Druga tura będzie czystą przyjemnością, bo już będę wiedzieć, co znaczyły te wszystkie tajemnicze wypowiedzi :)

      Usuń
  7. Ponoć prawdziwa miłość powstaje powoli, ale za to dłużej trwa;)
    Nie wiem, czy miałabym tyle cierpliwości do tej powieści, co Ty, ale po przeczytaniu całej opinii, poczułam ochotę na spróbowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja gorąco gorąco polecam, ale widziałam po części recenzji na Lubimy Czytać, że ludzie nie dali rady. Poddali się w trakcie ;)

      Usuń
  8. Ależ wspaniale, że tak Ci się spodobała!
    Przeczytałam jak dotychczas poprzednią książkę autorki - "Cyrk nocy" i czułam fantastyczny pomysł, bardzo podobne tematy do tych, które opisujesz, ale mam wrażenie, że koncepcja finalnie trochę autorkę przerosła i zakończenie mnie nieco rozczarowało. Nie mniej doceniam to co zaprezentowała, a skoro piszesz, że się w nowej książce zakochałaś to z wielką przyjemnością przeczytam również "Bezgwiezdne morze"! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zachwyciła tak bardzo, że od razu zaczęłam szukać "Cyrku nocy". Niestety, dostępny tylko w jednej sztuce, do tego nieco sponiewieranej, pobrudzonej i z pożółkłymi kartkami. Za ponad stówkę :/ Ale zapisałam się na nią do biblioteki, jestem trzecia w kolejce :) W połowie marca pojadę po nią przez pół miasta. Już nie mogę się doczekać! :)

      Usuń
    2. Ja też upolowałam ją w bibliotece! Już jak ja ją czytałam, a było to kilka lat temu, to papierowe wydania "chodziły" w obłędnych cenach. :D
      Czekam ogromnie na Twoje wrażenia, jestem bardzo, bardzo ciekawa co o niej powiesz, a tymczasem ja poluję na "Bezgwiezdne morze". :D

      Usuń
    3. Nie wytrzymałam czekania i upolowałam "Cyrk nocy" na Allegro :) Za siedem dyszek, więc dupka trochę boli. Ale i tak najtaniej ze wszystkich ofert, na jakie natknęłam się w sieci :)

      Usuń
  9. Okładka jest tak piękna, że aż zapiera dech. Ilość pozytywów w Twojej recenzji mnie po prostu oczarowała ;) zapiszę tytuł i chętnie dam się ponieść tej samej podróży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będzie niezwykła podróż, ale nie da się jej zapomnieć :)

      Usuń
    2. To podziwiam Cię, że tyle ją czytałaś. I najważniejsze, że ta książka Ci się spodobała.
      Ja najdłużej czytałam ksiązkę tydzień i miałam wrażenie, jakbym czytała ją cały rok. Ale ja często całą książkę potrafię przeczytac jednego dnia, wiec chyba nie potrafię się delektować długo.

      Usuń
    3. Wciągające książki potrafią ukraść cały dzień, fakt, ale nie zawsze można przeznaczyć na czytanie tyle czasu :) Myślę, że i tę by się dało przeczytać w dzień albo maksymalnie w dwa, ale w odpowiednich warunkach. Skupienie, brak innych obowiązków, pełen relaks...

      U mnie wyglądało to tak, że brakowało mi czasu, ale chciałam ją przeczytać, bo miałam zobowiązania względem wydawnictwa. Łapałam po kilka kartek, kiedy była wolna chwila. W końcu te kilka dni temu udało się przysiąść na spokojnie. I wtedy właśnie mnie pochłonął ten cudny, barwny, przedziwny świat :)

      Usuń
  10. Słyszę o tej książce same dobre opinie - bardzo chcę poznać tę opowieść pełną opowieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wyjątkowa książka. Ale może niektórych odstraszyć objętością, stylem i sposobem prowadzenia.

      Usuń
  11. Już gdzieś o niej czytałam, ale widzę że to jest poważna cegiełka :D z chęcią bym przeczytała, ale czy znajdę czas... :P Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń