Czasami bywa tak, że nie łapiemy z kimś nici porozumienia. Niby się rozmawia, niby jest miło, ale nie ma tego „flow”, które sprawia, że tematy się nie kończą, a godziny mijają niepostrzeżenie. Ja miałam tak z tą książką. Wszystko klarownie, sensownie opisane, wątki podopinane, język staranny i bogaty, interesująca historia. A mimo to nie chwyciło.
„Dama z blizną” to nie debiut, a sama autorka jest nie tylko pisarką. To także dziennikarka, reżyserka oraz scenarzystka. Co więcej, prowadzi warsztaty kreatywnego pisania. Innymi słowy, zna się na rzeczy. W swojej kolejnej książce skupiła się na bardzo ciekawym (chyba, że ktoś nie lubi polityki) wątku. Właściwie na kilku, w tym jednym dość kontrowersyjnym – szczególnie w naszym pięknym kraju, zalewanym ostatnio katobetonem. Ci, którzy uważnie przyglądają się osobom u władzy, dobrze wiedzą, że nie liczy się prawda, lecz mówienie ludziom tego, co chcą usłyszeć. Wsłuchiwanie się w ich potrzeby i obiecywanie, że się je spełni. Nieważne, jakie poglądy ma dany polityk (lub kandydat na niego). Ważne, jakie poglądy mają jego wyborcy. Przypomnijmy sobie choćby zeszłoroczne płacze kuców i krulewien, straszliwie zaskoczonych, że ich kandydat to jednak faszysta. Przecież tak pięknie mówił o gospodarce... Miał taki fajny program... Ledwo przegrał i zaczęła z niego schodzić farba. Wyszło, że pod spodem brunatny jak zdrowa kupa. Zorientowani wiedzą, że był taki przez cały czas. Ci, którzy przeczytali jedynie jego najnowszy program, rozpaczali, że ich oszukał. Jak on mógł! Myśmy mu tak zaufali!
Kapkę szydzę, ale wielu wyborcom naprawdę wystarczy ładny garnitur, składanie rączek w piramidkę i populistyczne hasła. Nieważne, co polityk mówił wczoraj, na jakie wiece chodził czy komu by zabraniał żyć w Polsce. Ważne, co mówi dzisiaj i jak ładnie się uśmiecha. „Dama z blizną” w dużej mierze opowiada właśnie o tym. Czytelnik znajdzie w niej rozbudowany wątek polityczny. Dowie się, jak odpowiadać na pytania, żeby nie powiedzieć nic konkretnego. Bo jeszcze komuś się podpadnie. Przekona się, jak polityka zmienia ludzi i ochładza relacje rodzinne. Pokazuje, że to zaangażowane aktorstwo, bo grać trzeba przez cały czas. To udawanie 24h/dobę.
Tak piszę i piszę o tej polityce, ale nie chciałabym, żeby wyszło, że to stricte polityczna książka. Znajdziemy tutaj przede wszystkim motyw zemsty oraz relację, którą idealnie opisuje fejsbukowy status „to skomplikowane”. Początkowo napisałam „miłość”, ale finalnie zmieniłam na „relację”, bo pasuje bardziej. Jak odbieram „Damę...”? Nie jako pasjonujący kryminał, thriller czy sensację, a jako powieść obyczajową, snującą się dość niespiesznie po intrygującym początku. To oczywiście nic złego. Być może podświadomie oczekiwałam szybkiej akcji czy większej przemocy – więcej działań, a mniej przemyśleń. Zwłaszcza że fabuła zaczyna się od porwania, a później dochodzi do morderstwa. Tego, kim jest zabójca, można się domyślić stosunkowo szybko, za to finał niektórych zaskoczy.
Skoro to taka ciekawa opowieść, skąd ten zachowawczy pierwszy akapit? Sama nie wiem. Być może znowu niepotrzebnie nastawiłam się na wciągającą, nieodkładalną historię, która będzie mnie zaskakiwać co rozdział. Książka jest dobra i z pewnością znajdzie swoich fanów. Co jest istotne, Izabela Szylko zadała w niej kilka trudnych pytań. Na najtrudniejsze nie ma odpowiedzi.
Zdjęcie z portalu Lubimy Czytać.
Możliwe, że po nią sięgnę, ale plany czytelnicze na najbliższe miesiące już mam.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
To może później, w dalszych miesiącach ;)
UsuńZniechęcał mnie ten wątek polityczny, ale po Twojej recenzji żałuję, że jej nie łyknęłam do recenzji jak miałam okazję.
OdpowiedzUsuńAkcja kręci się wokół polityki, ale się na niej (na szczęście) nie skupia.
UsuńZ twórczością p. Izy jest mi bardzo nie po drodze. Flow ujemne. I szkoda, bo pomysł na fabułę był ok. Nawet bardzo ok.
OdpowiedzUsuńZa to zaczynam spotkanie z książkami Magdaleny Witkiewicz. "Po prostu bądź" spodało mi się ogromnie-obyczajówka, ale ciepła i urocza, a nie flakowo-olejowa. Później były efekty romansu z Alkiem Rogidzińskim: "Biuro M" (słabsze) i "Pudełko z marzeniami" (lepsze). Przy okazji: kolejność jest odwrotna, no ale przecież nie ogarnęłam... A teraz zaczynam "Cymanowski młyn", który podibni jest połączeniem obyczajówki i thrillera.
Dobrze, że jeszcze jest weekend :D
Flow ujemne - fajne określenie :)
UsuńM. Witkiewicz tylko z nazwiska kojarzę. Przyjdzie na nią czas :) A. Rogozińskiego czytałam tylko fragmenty i też nie zaskoczyło. Było ok, ale żadnego szału.
Miałam ostatnio dwie średnie książki, ale trzecią się zachwycam. W końcu przełamałam kiepską passę - i to jak! Recenzja to będą same achy i ochy! :)
Nigdy nie ufam politykom. Zapamiętam tytuł, może kiedyś po niego sięgnę. :) Co do tych warsztatów kreatywnego pisania, to chyba co drugi polski autor je prowadzi. Zastanawiam się tylko, skąd oni biorą klientów. Kiedy dowiaduję się, że jakiś autor brał udział w takich warsztatach, zniechęcam się do niego, bo uważam, że tam uczą pisać według schematów i zabijają wszelką oryginalność.
OdpowiedzUsuńTo ja, może naiwnie, sądzę, że skoro ktoś czegoś uczy, znaczy, że umie :) Ale może powinnam być rozważniejsza. W końcu poprawiałam kiedyś teksty po jednym z moich kopików - absolwentce edytorstwa. Nad jej pracami schodziło mi najwięcej czasu :/
UsuńJa bardzo lubię wątki polityczne w książkach, więc może dlatego "Damę z blizną" czytało mi się aż tak dobrze.
OdpowiedzUsuńTo ja tak średnio, przyznam. Chociaż oglądałam z zainteresowaniem kilka filmów i seriali. Ale w książkach jakoś mi nie podchodzą :)
UsuńLubię bardziej wartką akcję. Obawiam się, że nie jest to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńMoże tak być.
UsuńWątek polityczny, który opisuje książka bardzo mnie interesuje
OdpowiedzUsuńOgółem recenzje są bardzo pozytywne, więc jest duża szansa, że i Tobie książka by się spodobała :)
UsuńNo nie wiem, jakoś mnie za bardzo nie przekonuje, ale może jednak dam szansę..
OdpowiedzUsuńMoże tak, a może nie. Los pokaże ;)
Usuń