Musiałam się skupić, aby sobie przypomnieć, kiedy ostatnio książka wciągnęła mnie tak mocno. I co to było. Zaczęłam czytać po pracy i metodą „jeszcze jednego rozdziału” dobiłam do 3:30. Jako że w pewnym wieku lepiej nie zarywać nocek, skończyłam następnego dnia i zadowolona odłożyłam egzemplarz. Owo zadowolenie miało dwa źródła: poznałam odpowiedzi (poprawnie wytypowałam rozwiązanie jednego wątku), do tego całość bardzo mi się podobała.
„Mieliśmy ogromnego pecha, że nasza ścieżka i ścieżka tego chłopaka się skrzyżowały”.
„W tej książce nie ma zbyt wielu uścisków i pocałunków. Tak, niestety, jest, gdy pisze się o nienawiści”.
Autorka oparła fabułę na trzech segmentach, a dokładniej wersjach trójki ludzi. Mamy książkę w książce, głos udzielony innej osobie, a także przyglądającą się z boku dziennikarkę. Pierwszy segment to wspomnienia, które główna bohaterka, Ellen, spisała w ramach specjalnego kursu. Przeżyła ogromną tragedię, która przebiegunowała jej życie. Całą swoją nienawiść zogniskowała na jednej osobie, latami myśląc o zemście. Pisanie i prezentowanie zapisków pozostałym uczestniczkom warsztatów miało pomóc jej uporać się z traumą. Czy ów cel został osiągnięty, pozostawiam do oceny czytelnika. Na segment drugi składają się przeskoki czasowe pomiędzy „kiedyś” i „dziś”. Dowiadujemy się z nich, jak zdarzenia przedstawiane przez Ellen zapamiętał jej były partner, Vic. Ostatni element układanki to notatki dziennikarki „Sunday Times”, Michaeli Ross. Początkowo dość lakoniczne, później rzucały więcej światła na opowieść bohaterki. Finalnie wyjaśniały, czego (a przede wszystkim dlaczego) Michaela nie wyjawiła we wstępie.
Piszę enigmatycznie, ponieważ podzielam opinię, z którą spotkałam się na Instagramie. Opis na okładce książki, a także opisy w sieci zdradzają zbyt wiele. Jeśli już je poznaliście, pozostaje Wam czytać i czekać na dotarcie do dnia, który odmienił Ellen na zawsze. Do momentu, w którym szła do drzwi, żeby otworzyć je dwójce policjantów.
„Schodząc szybko po schodach, poczułam, że moje bose stopy płoną na dywanie, zanim ochłodziły się na płytkach w holu”. (…)
„Nigdy przedtem moje serce i płuca nie reagowały w taki sposób. Miałam wrażenie, że w mojej piersi jest jakaś żywa istota z wielkimi mocnymi skrzydłami i dziobem, tłukąca o moje żebra, by wydostać się na zewnątrz”.
Miałam już okazję poznać twórczość Louise Candlish. Przeczytałam dwie poprzednie książki, zarówno „Na progu zła”, jak i „Tuż za ścianą”. Skoro sięgnęłam po trzecią, można się domyślać, że oba wcześniejsze spotkania były udane. Ale najnowsza historia spodobała mi się najbardziej. Powiem więcej! Moim zdaniem „Ostatnie piętro” to bardzo dobra, naprawdę bardzo dobra powieść psychologiczna. Wydawnictwo wrzuciło ją do szufladki „thriller” i w pewnym sensie jako thriller (psychologiczny) się broni. Jeśli jednak nastawicie się na mrożące krew w żyłach napięcie, czeka Was rozczarowanie. Autorka poświęciła lwią część fabuły opisom wewnętrznych przeżyć bohaterki. Widzimy rozterki Ellen, jej strach, a czasami wręcz panikę, czujemy wraz z nią rozpacz, bezradność, zmagamy się z jej plątaniną myśli. Obserwujemy, jak rośnie w niej gniew. A potem zmieniamy perspektywę, żeby spojrzeć na opisywane zdarzenia oczami Vica. I budzą się w nas wątpliwości.
Przypomniała mi się „Kata” Steinara Bragiego. I „Groteska” Natsuo Kirino, gdzie każdy z bohaterów przedstawiał swoją wersję. Nie wiadomo, która – o ile którakolwiek – była prawdziwa. W tym przypadku poznajemy prawdę. Przeczytaliśmy nie tylko końcowy rozdział wspomnień Ellen, ale i finał „Ostatniego piętra”. Wiemy, co wydarzyło się na tarasie.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.
To jest coś dla mnie! Na pewno sięgnę, dobrze, że po dość przeciętnej "Tuż za ścianą" nie spisałam autorki na straty.
OdpowiedzUsuńNie nie, nie ma co stawiać na niej krzyżyka. Może (pozytywnie) zaskoczyć ;)
UsuńJestem bardzo zaciekawiona tą powieścią. Napisałaś o niej tak, że najchętniej zaraz kliknęłabym do koszyka i wyczekiwała na paczkę :) O autorce słyszałam, ale nie miałam okazji poznać jej twórczości. "Ostatnie piętro" mogłoby być początkiem ciekawej znajomości :)
OdpowiedzUsuńPodobała mi się, naprawdę. Będę czekać na kolejne książki tej autorki :)
UsuńCzytałam Tuż za ścianą i wbrew dużej ilości negatywnych komentarzy bardzo mi się podobała. Do tej byłam sceptycznie nastawiona, ale chyba jak będzie okazja to dam jej szansę ☺️
OdpowiedzUsuńJakie ma znaczenie, że komuś nie podeszło, skoro Tobie się podobało? Fajnie się czytało, znaczy fajne :)
UsuńA tak bardziej serio, pewnie ludzie przywiązują zbyt dużą wagę do gatunku, pod który podpina się daną książkę. Dają dobrej złą ocenę, bo miała pecha, że ją wpakowano do popularnej szufladki, a nie tej, w której powinna się znaleźć. A czy to wina powieści psychologicznej, że jest kiepskim thrillerem? ;)
Hmm... Strasznie podjarałam się opisem książki - to było takie wewnętrzenie "Jupiiii, jakie zarąbiste!", a ty mi mówisz, że to książka w książce i 3 wersje wydarzeń. I tak mi wszystko sklęsło, że nie nie masz pojęcia. Nie lubię takich takiego sposobu narracji. Sam pomysł jest intrygujący, więc nie skreślam i może kiedyś zapoznamy się bliżej. Póki co odpalę sobie "Anioła śmierci" J.D. Robb :)
OdpowiedzUsuńNie skreślaj :) Jeśli będziesz mieć kiedyś okazję przeczytać, daj jej szansę :)
Usuń„Na progu zła”, „Tuż za ścianą”, „Ostatnie piętro” – widzę, że autorka nadaje swoim powieściom tytuły, w których pojawia się słowo związane z domem: próg, ściana, piętro. Z chęcią sięgnęłabym po książkę, o której piszesz. :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, a w ogóle nie zwróciłam na to uwagi. Książkę polecam :)
UsuńTa książka ostatnio za mną chodzi i mam ją w planach przeczytać, ale mam poczucie, że będzie to dość angażująca lektura, więc czekam z nią na odpowiedni czas.
OdpowiedzUsuńMoże tak być :) Na pewno warto przysiąść do niej z odpowiednim nastrojem i nastawieniem (nie na thriller).
UsuńW takim razie mam nadzieję, że niebawem poczuję, że odpowiedni czas na powyzszą książkę nadszedł.
UsuńTrzymam kciuki, żeby tak było :)
UsuńDziękuję...mam nadzieję, że dzięki temu szybciej mnie na nią natchnie. :D
Usuń;)
UsuńO wow, ależ chcę przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Uważam, że naprawdę warto :)
UsuńZa thrillerami specjalnie nie przepadam, ale skoro to nie jest do końca ten gatunek, a książka wydaje się z Twojego opisu bardzo wciągająca, chętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie wciąga :)
UsuńWidziałam gdzieniegdzie zapowiedzi tej książki, ale nie byłam pewna, czy chciałabym po nią sięgać, teraz myślę, że jeśli będę miała okazję to z ciekawością przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńZawsze to własna opinia :)
UsuńDawno nie czytałam dobrego thrillera, a ten mocno mnie kusi przyznaję, ale gdzieś doczytałam, że główna bohaterka ma ataki paniki z powodu lęku wysokości... To prawda? Pytam, bo jako osoba, której zdarzają się ataki paniki chyba wolałabym już o tym nie czytać...
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy nazwałabym tę książkę dobrym thrillerem ;) A co do ataków paniki to tak, bohaterka straszliwie bała się wysokości. Opisy jej napadów były częste i dokładne, więc mogłyby mocno na Ciebie oddziaływać :/
UsuńLubię dobre psychologiczne książki, więc możliwe, że się na nią skuszę. Nie będę czytać opisów, tak jak radzisz, żeby sobie zbyt dużo nie zdradzić :). Sama dawno nie czytałam książki, która by mnie pochłonęła tak, żebym chciała zarwać nockę :)
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne, szkoda tylko, że zdarza (mi) się tak rzadko :/
UsuńJa tez wlasnie trafilam na wciagajaca ksiazke
OdpowiedzUsuńOby jak najwięcej takich książek :)
UsuńBardzo mnie zaciekawiłaś. Rozejrzę się za nią. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba, kiedy przeczytasz :)
UsuńZzera mi komentarze...
OdpowiedzUsuńCzasem trafiają do spamu.
UsuńKsiążka jak najbardziej w moim typie, więc przeczytam jak tylko wpadnie mi w ręce. Ja już nie pamiętam, kiedy coś tak długo czytałam :) O północy już ledwo żyję, ale jeszcze mi się zdarzy coś doczytać, ale później już raczej nie ;)
OdpowiedzUsuńTo ja niestety czasami siedzę po nocach ;/
Usuń