niedziela, 26 sierpnia 2018
"Wpuść mnie" John Ajvide Lindqvist
Znów to zrobiłam. Znów obejrzałam film ("Pozwól mi wejść"), a później przeczytałam książkę, na podstawie której go nakręcono. Obejrzałam najpierw szwedzki oryginał, a później amerykańską wersję, która jest mniej intymna, płytsza, prostsza i na tyle podobna (wtórna?), że seans uważam za stratę czasu. No ale cóż, przekonałam się po fakcie. Następnie sięgnęłam po książkę, żeby przekonać się, że oba filmy są dość wierne powieści. Po co to zrobiłam? Po co trzy razy wchodziłam w tę samą ohydną rzeczywistość? Nie wiem, może chciałam się pobrudzić.
Debiut szwedzkiego pisarza to kombinacja horroru i powieści psychologicznej. To książka okrutna i bolesna, obrzydliwa, ale nie dlatego, że opowiada o morderstwach popełnianych przez istotę, która nie jest człowiekiem. Bardziej odrażające były dla mnie czyny, jakie popełniali ludzie. "Wpuść mnie" zdecydowanie nie jest opowiastką o seksownych, zmysłowych wampirach, którym można zazdrościć urody, siły i nieśmiertelności. Lata świetlne dzielą ją od "Zmierzchu", daleko jej nawet do "Wywiadu z wampirem", w którym poruszono temat wrzucenia w wieczność zbyt młodego człowieka. Dziecka. Tu mamy Eli, dziecko skrzywdzone podwójnie, krzywdą tak straszliwą, że trudno mi było ją pojąć. Zresztą autor nie oszczędza czytelnika i serwuje mu kilka przykładów na to, jak bardzo można skrzywić kruchą dziecięcą psychikę. I czemu w toalecie szwedzkiej biblioteki można spotkać chłopca bez zębów.
John Ajvide Lindqvist opowiada nam o przeraźliwej samotności, która zrodziła się kilka stuleci wcześniej, jako owoc okrucieństwa zwyrodniałej istoty. Od tego momentu Eli wędruje przez czas i przestrzeń, zmuszona do cyklicznego poszukiwania nowych opiekunów. "Opiekunów" - jak cynicznie brzmi to w tej właśnie książce... Jest silniejsza od ludzi, ale jednak bezradna w zmieniającym się świecie. Ciągle głodna. I taka samotna. Pewnego dnia wprowadza się wraz z towarzyszącym jej Håkanem do Blackeberg, miejscowości bez historii, mającej ledwie trzy dekady. Na placu zabaw poznaje Oskara, dwunastolatka, który z powodu gnębienia w szkole tłumi w sobie ogromną agresję. Idealny materiał na przyszłego psychopatę. Tych dwoje odnajduje się w ciemnościach i szybko nawiązuje więź. Oboje odrzuceni przez świat, niepasujący do niego, obcy.
Wydawać by się mogło, że to jeszcze jedna książka o wampirach. Ot, jakiś wprowadził się i zaczyna polować na ludzi. Jednak nie, zaspokajanie głodu Eli to zaledwie ułamek złożonej układanki (kostki Rubika, chciałoby się rzec), wielowymiarowej analizy ludzkich zachowań i grzechów. Zwłaszcza grzechów. Widzimy ponury świat rozbitych rodzin, dzieci uciekających w używki, matek gotowych bronić dobrego imienia swoich pociech równie walecznie, co ślepo ("To dobry chłopak był i mało pił..."), ojców, którzy pogubili się w życiu i ludzi, którzy co wieczór topią marzenia w kolejnych szklankach taniego alkoholu.
"Wpuść mnie" śmierdzi. Cuchnie wszystkimi wydzielinami ludzkiego ciała, jest bardzo organiczna w odrażający sposób. Lindqvist na końcu pisze: "Dziękuję też Mii, mojej żonie, której czytałem kolejne fragmenty książki i która zmusiła mnie do usunięcia tego, co było kiepskie, i dalszej pracy nad tym, co uznała za dobre. Nie chcę nawet myśleć, co znalazłoby się w tej książce, gdyby nie ona". A ja nie chcę nawet myśleć, co było w tej książce przed cenzurą żony. Kiedy jednak przyzwyczaić się do smrodu treści (tak jak robi się to w mieszkaniu Gösty, gdzie kłębi się od kotów), dostrzeżemy smutek i samotność. Eli budzi współczucie, mimo że musi się tak a nie inaczej pożywiać.
Czy polecam tę książkę? Nie wiem. Jest tak mocna, że może być niestrawna dla wielu osób. To książka, którą odkłada się na półkę i starannie wyciera ręce. Nie sądzę, żebym miała do niej szybko wrócić. Ale samego przeczytania nie żałuję i na pewno długo o niej nie zapomnę.
Muszę też wspomnieć o błędzie w opisie z tyłu okładki. Uważny czytelnik zda sobie z niego sprawę po przeczytaniu 28. strony.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak przerażająca jest ta recenzja, że z jednej strony odstrasza, a z drugiej jednak kusi...
OdpowiedzUsuńJedni odrzucą ją ze wstrętem, inni... Przeczytają, choć ze zmarszczonymi brwiami. Trudna lektura, bez wątpienia trudna. I niezbyt przyjemna.
UsuńMyślę, że może to być dla mnie zbyt trudna pozycja.. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzasem lepiej darować sobie czytanie, żeby potem nie odchorowywać :)
UsuńCzytałam jakiś czas temu. Bardzo mocna lektura, ale bardzo dobra. Polecam, choć zostaje w głowie na długo.
OdpowiedzUsuńNiektóre sceny chętnie bym z głowy wyrzuciła, ale nie da się, niestety.
UsuńBoję się, że ta pozycja może być dla mnie zbyt ciężka. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMam deja vu.
UsuńPozdrawiam również.