Tragedia potrzebuje tak niewiele, żeby się zdarzyć. Wystarczy jej wcześniejsze wyjście z pracy albo wydanie na paczkę chipsów pieniędzy przeznaczonych na autobus. Ale tak to chyba działa - przypadek, zbieg okoliczności, zły los. Traf. Mogło zdarzyć się komukolwiek, gdziekolwiek, a zdarzyło się im. Młode, niedoświadczone, naiwne spotkały kogoś, komu nie miały powodu nie ufać. Ojca koleżanki. Znajomego rodziców. Utknęły w jego domu na wiele lat, przeżywając koszmar codziennych gwałtów, poniżania i bicia.
"Nadzieja. 10 lat w ciemności" to opracowana we współpracy z laureatami Nagrody Pulitzera (auto)biografia dwóch kobiet przetrzymywanych przez długie lata przez Ariela Castro, uzależnionego od seksu socjopatę. To wstrząsająca historia opowiadana na przemian przez Amandę i Ginę, przeplatana relacjami z poszukiwań. Poznajemy też rodziny dziewczyn oraz samego oprawcę. Trzecia ofiara, Michelle, zdecydowała się opisać swój dramat w osobnej książce.
Sięgnęłam po "Nadzieję" po obejrzeniu filmu pt.: "Potwór z Cleveland", poświęconego losom porwanych kobiet. Oglądałam go ze złością i obrzydzeniem, rozżalona na policję, na sąsiadów Ariela, na wszystkich, którzy go znali, ale nie domyślali się kim jest. Wiedziałam, że przy czytaniu te emocje przeżyję jeszcze raz, ale nie przypuszczałam, że będą aż tak zwielokrotnione.
Ariel Castro nie był obywatelem z nieposzlakowaną opinią - w książce znajdziemy co najmniej kilka wzmianek o tym, że ludzie uważali go za dziwnego. Był świetnym manipulatorem, który praktycznie zawsze dostawał to, czego chce, czy to dzięki zastraszaniu, czy kłamstwom. Rodzina byłej żony go nie znosiła. Latami znęcał się nad Nildą, doprowadzając do licznych urazów i trwałego kalectwa kobiety. Trudno uwierzyć, że mężczyzna oskarżany o przemoc domową pracował jako kierowca szkolnego autobusu. Tak samo trudno uwierzyć, że przez tyle lat udawało mu się ukryć przed rodziną i sąsiadami, że w swoim domu przy Seymour Ave 2207 więzi trzy dziewczyny. Ba, był odwiedzany przez dzieci czy znajomych, podczas gdy ofiary przebywały w piwnicy albo w
Jest jeszcze druga strona tego zdziwienia. Na Filmwebie widziałam wiele poirytowanych wypowiedzi w stylu: ja to bym, jak one mogły, czemu nic nie zrobiły etc. Cóż, mogę tylko zamieścić poniższy cytat:
"Wiem, że gdy kiedyś stąd wyjdę, niektórzy ludzie nie będą mogli zrozumieć, dlaczego nie wymyśliłam jakiegoś sposobu, żeby go zabić albo uciec. Mnie samej trudno będzie wyjaśnić, jak bardzo paraliżuje człowieka strach. Muszę też pamiętać o Joce. Gdyby mnie zabił, wychowywałby ją sam, a na to nie mogę pozwolić. Ludzie będą też mówili, że działo się ze mną coś dziwnego, bo pozwoliłam mu zbliżyć się do siebie. Nie poradzę nic na to, co myślą ludzie, ale to ja przez to przeszłam i tylko ja wiem, co musiałam zrobić, żeby przetrwać i zapewnić Jocelyn jak najlepsze życie".
Można tu też przywołać słowa Szymborskiej ("Tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono"), czy nawet wesprzeć się Herlingiem-Grudzińskim ("Przekonałem się wielokrotnie, że człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach, i uważam za upiorny nonsens naszych czasów sądzenie go według uczynków, jakich dopuścił się w warunkach nieludzkich"). Kto wie, do czego każdy z nas byłby zdolny, gdyby musiał walczyć o życie. Gdyby był zdany na niezrównoważonego gwałciciela i sadystę, głodzony, wiecznie zmarznięty, skuty łańcuchami w ciemnościach. Kim jesteśmy, żeby oceniać ofiary?
Po skończeniu czytania zasiadłam przed komputerem i zaczęłam szukać książki Michelle. Czułam, że muszę ją kupić. Że powinnam. Wiem, że "Znajdź mnie" będzie jeszcze straszniejsza niż "Nadzieja", bo Castro więził Michelle najdłużej i nad nią znęcał się w najbardziej okrutny sposób. Gnębił ją zarówno fizycznie, jak i psychicznie, bo uważał, że może. Aż serce się ściska, kiedy pomyśleć, jak musiała się czuć, oglądając w telewizji relacje z poszukiwań Amandy i Giny. Jej nikt nie szukał.
Z tyłu "Nadziei" znajdziemy słowa autorstwa Justyny Kopińskiej: "Drastyczny portret człowieka, który z nienawiści do kobiet stworzył piekło na ziemi. Castro przez lata miał władzę nad ludzkim życiem. Teraz to jego ofiary mają głos. Używają go, by dać nadzieję wszystkim skrzywdzonym". Uważam, że to znakomite podsumowanie tej książki.
Kolejna pozycja na jesień :)
OdpowiedzUsuńTaka dość przygnębiająca, rzekłabym.
Usuńa tej książki nie znałam, aczkolwiek znam historię i chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
A ja czekam na "Znajdź mnie". I trochę się boję tego, co w niej znajdę...
UsuńPS. Ostatnio mam jakieś przedziwne problemy z blogiem - nie mogę odpowiadać na komentarze z komputera, tylko z telefonu. Tak nadmienię, bo może też to zauważyłaś:)