Dawno nie recenzowałam książki dla dzieci. Ostatni raz miał miejsce w 2017 roku, a opisywałam wtedy "Ilustrowane opowiadania dla dziewczynek". Dziś mam dla Was coś o wiele, wiele fajniejszego :)
Otrzymałam
ważne zadanie: kupić prezent
dla 7-latki.
Teściowa doradzała zakup czegoś, co pomogłoby małej poprawić
styl pisania. Bo bazgrze. Dumałam nad tym i dumałam, po czym
doszłam do wniosku, że podarunek ma sprawiać radość, a nie być
przydatny. Na takie przyjdzie jeszcze czas. Po długich
poszukiwaniach zdecydowałam się na dwie części „Kocich
historii”. Ich twórcą jest Tomasz
Trojanowski,
„z wykształcenia pedagog, z zamiłowania pisarz” (cyt. za
Wydawnictwem Literatura), a do tego dziennikarz telewizyjny i
nauczyciel. Za swój debiut otrzymał Nagrodę Literacką im.
Kornela Makuszyńskiego. Uważam, że w pełni zasłużenie.
Powiem
Wam, że zakochałam się w tych książeczkach. Już zapowiedziałam
chłopu, że jeśli bratanicy się nie spodobają (w co wątpię, bo
lubi czytać i lubi koty), to ma je przywieźć z powrotem. Są
przezabawne, słodkie i pocieszne. Składają się z krótkich
historyjek o trzech zwariowanych kotach, które co rusz wpadają na
przedziwne pomysły. A nierzadko w tarapaty, z których musi je
ratować opiekun. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki tłumaczy im
świat, nie narzucając przy tym swojego zdania. Zresztą próbujcie
narzucić cokolwiek kotu!
Jedno
ale. Niespecjalnie znam się na wychowywaniu dzieci, ale wydaje mi
się, że powinno się z nimi dużo rozmawiać i wyjaśniać to,
czego nie rozumieją. Wyobrażam sobie wspólne czytanie albo
czytanie dziecku i tłumaczenie tego, co poeta miał na myśli albo
czego nie dopowiedział. Jeśli chodzi o „Kocie
historie”,
prostowałabym też głupotki, które – chcę wierzyć, że
nieświadomie – autor wplótł w fabułę. Głupotki takie jak to:
Dobrze
byłoby upewniać dzieci, że dziewczynki mogą mieć takie same
marzenia jak chłopcy. Nie wpychać do głowy od najmłodszych lat,
że czegoś nie mogą, bo płeć.
Poza
tym małym zgrzytem nie mam żadnych zastrzeżeń do obu książeczek.
Są starannie
wydane
– mają twardą okładkę, dużą czcionkę, masę obrazków oraz
format odpowiedni dla małych rączek. Niektórzy twierdzą, że
historie są zbyt długie dla kilkulatków (parę stron). Nie
potrafię tego zweryfikować. W każdym razie gorąco polecam zakup,
opierając się na własnym niedzieciatym guście i licznych
pozytywnych opiniach rodziców.
Chętnie wypożyczę w bibliotece miejskiej :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że są, bo to nie jest nowa pozycja :)
UsuńKsiążki dla dzieci uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńA niedługo, gdy urodzi się pierwszy Wnusio dostanie już pierwszą książeczkę:)
Dziękuję za polecenie i pozdrawiam serdecznie:)
Ja nie mam zbyt często okazji do ich czytania, ale kiedy się trafi, skorzystam. Zwłaszcza z takiej kociej okazji ;D
UsuńPozdrawiam również :)
Uśmiechnęłam się i chcę przeczytać :D
OdpowiedzUsuńPolecam, bo mimo że ewidentnie skierowane do dzieci, są bardzo fajne w czytaniu :)
UsuńOj tam do dzieci xS
UsuńNo nie ma co przeczyć ;) Ale i tak miło było przeczytać, bo nieraz te dziecięce książki są pisane w taki sposób, że dorosły nie ma czego w nich szukać :)
UsuńFormat odpowiedni dla małych rączek, to coś co mnie przekonało ;) Świetne recenzja! Obserwuję i pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również :)
UsuńWygląda na to, że są to ciekawe książeczki dla najmłodszych.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
A i owszem ;)
UsuńMoje dzieci by oszalały z radości! Z chęcią zamówię te książki! Obserwuję, Pozdrawiam i życzę wesołych świąt!^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również.
UsuńJak będę kiedyś mieć dzieci to skuszę sie na te kocie historie, można się usmiechnąć :)
OdpowiedzUsuńA co do pisania, to czasami czas jest najlepszym nauczycielem, bo pismo się zmienia i się poprawia.
To polecam już na przyszłość :)
UsuńTeż tak myślę. Choć patrząc po sobie... Bazgrzę niesamowicie, a kiedyś miałam taki ładny charakter pisma ;)
Fajne, sama bym to przeczytała ;)
OdpowiedzUsuńZ serca polecam :)
UsuńKocie?! Jak kocie, to biorę :) w ciemno :) ale że mam Twoją recenzję, to nie muszę w ciemno :) uściski i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJuż po świętach, więc nawet od-pozdrowić świątecznie nie mogę. Ale mogę za tak zwyczajnie, codziennie :)
Moja córka jeszcze za mała na te książkę , ale kotki juz lubi
OdpowiedzUsuńTo poczekać kilka lat, szybko przeleci i już można czytać. Choćby wspólnie :)
UsuńBardzo ważna jest Twoja uwaga o upewnianiu, że dziewczynki naprawdę mogą i powinny mieć takie same marzenia. Ciekawa książka i koty ♥, ale wskazany fragment nie do końca mnie przekonał...
OdpowiedzUsuńNo, to mi ostro dało po oczach. A tu jeszcze pan nauczyciel... Może jakiejś starej daty :/
Usuńjakbym miała 7 lat, to byłabym zachwycona tym prezentem :)
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Wiesz, że ich nie znałam? Moja córka uwielbia opowieści ze zwierzętami jako bohaterami, więc to będzie idealny prezent... mam nadzieję, przynajmniej :D
OdpowiedzUsuńJa też. Trzymię mocno kciuki, żeby jej się spodobało. Ja pokochałam :)
Usuń